- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 września 2014, 23:22
Nie wiem do jakiego podforum to dopasować więc pada na pogaduszki;)
Co robisz w przypadku, gdy zdaje się, że miałaś bardzo dobrą koleżankę i nagle przestała się z Tobą spotykać i trwa to rok? Od roku próbujesz, ale zawsze ma jakieś wymówki. W tym przypadku ta dobra koleżanka jest znana Tobie już od około 6-7-miu lat i był z nią kontakt niecodzienny, może nawet nie dwutygodniowy, ale tak raz na miesiąc-dwa się widywałyście i spędzałyście razem czas. Czasem się zdarzało częściej. Po prostu te spotkania miały swój ciąg przez 6 lat, a 7 roku padły z winy koleżanki, która ma sto milionów wymówek jak ma dojść do spotkania, albo w ogóle się nie odzywa.
Zwykle jak coś miało się posypać u mnie między innymi to sypało się obustronnie i naturalnie. Tym razem ja czuję się poszkodowana, bo ja chcę zainicjować spotkanie i nigdy do niego nie dochodzi. Teraz to nawet wstyd mi pytać. Nigdy nie byłam osobą strasznie wymagającą więc rozumiałam jak ktoś nie miał czasu i było ok jak się rzadko, ALE w jakimś ciągu spotykałyśmy. Moja koleżanka wydawała się być dobrą koleżanką w momencie, gdy miała mniej zamożnych kolegów, nie miała bogatego chłopaka(nie jest to zazdrość, nie mam problemu z pieniędzmi). Zawsze zdawałam sobie sprawę, że jest lekką materialistką, ale akceptowałam to, bo ją lubiłam. Czuję się teraz przez nią trochę jak ktoś nieistotny kogo można olać. Kiedyś było nam fajnie wyjść na zakupy i piwo, a i jej koledzy fundowali jej to na co było ich stać ze średniego budżetu. Wiem, pewnie ja nie daje tych materialnych rozrywek, które daje bogaty chłopak i nie zabieram w różne miejsca, bo przecież jestem koleżanką z którą tylko się można było spotkać. A po co spotkać się z koleżanką, która nic ci nie da? Mam wrażenie, że ona ma takie coś w głowie. W momencie zapoznania tej bogatej osoby milczy. W przypadku telefonów to nawet nie dzwonię, bo nigdy nie odbiera. Na facebooku odpisuje rzadko. Trochę dziwne uczucie być łatajdziurą w czyimś "grafiku". Tym bardziej takie mam odczucie bycia czyimś korkiem, że mogąc nie zdać na studiach, 2 lata temu, gdy musiałam się uczyć na poprawki osoba krzyczała na mnie, że nie chcę z nią wyjść na zakupy. Nie ważne było dla niej, że nie zdam tylko, że nie chcę wyjść. W przypadku tej osoby jak widzę nie ma problemów typu praca/studia(wiem, że tym się nie zajmuje tylko woli rozrywki, ale udaje, że ma tyyyyyle zajęć) tylko widzę stertę pozowanych zdjęć na facebooku...Trochę mnie skręca z jej powodu, już zdążyłam ją polubić i przymrużyć oko na jakieś bzdurne wady w ciągu tylu lat, a mnie po prostu olała. Nawet nie wiem jak się zachować jak się za sto lat odezwie...Może źle zrobiłam, że weszłam w tą znajomość i się oswoiłam z kimś trochę materialistycznym. Olałybyście? ;( ;(
17 września 2014, 00:41
Ja mam taką sytuację, że stoję po tej drugiej stronie. Zerwałam kontakty z koleżanką. Ona bardzo chciała się zaprzyjaźnić, a mi jakoś ona nie pasuje. Czasem tak już jest, że człowiek jest niby ok, wszystko fajnie, a jednak jakiś drobiazg czy cecha, czy sposób bycia są jakieś takie irytujące.... potem mnie zamęczała smsami, próbami spotkań itd.
Powiem Ci, ze jak ktoś nie chce to nie ma siły i ta druga strona powinna odpuścić zamiast się narzucać. Raz czy dwa można się wymówić pracą czy czymś tam, brakiem czasu ale notoryczne odmawianie spotkania podając jakieś tam zajęcia w tym czasie to znak, że druga strona nie chce kontaktu, ale nie potrafi jasno powiedzieć coś w stylu: odczep się.
17 września 2014, 00:46
Tak to juz jest z kolezankami. Dzisiaj sa, jutro ich nie ma. Powody sa rozne. Mysle, ze wiele osob przezylo podobne sytuacje.
17 września 2014, 00:56
Ja też zerwałam kontakt z taką jedną osobą. Kiedyś myślałam, że się przyjaźnimy. Ale parę razy była nie fair, a tuż przed tym jak ogranicyłam kontakt zachowała się wobec mnie strasznie chamsko i nawet nie zauważyła jak absurdalne i niefajne to było. Potem tylko się dziwiła czemu zerwałyśmy nagle kontakt, ale ja już nie potrafiłam spojrzeć na nią z tak jak wcześniej i wcale nie miałam chęci na dalszy kontakt. Nawet próbowałam jej kiedyś powiedzieć o co mi chodziło, ale jakoś to do niej nie dotarło. Jak grochem o ścianę. Przemyślałabym na Twoim miejscu czy Ty zawsze byłaś w porządku. I czy nie zraniłaś jej czymś.
A patrząc też z drugiej strony, dziewczynie faktycznie mogło odwalić i mogła się z Tobą spotykać tylko dla jakichśtam korzyści. I wtedy problem nie leży w Tobie.
Tak czy siak darowałabym sobie.
17 września 2014, 01:09
Tak czy siak, zajmuj się sobą. Może, jak zobaczy, że przestajesz zabiegać, przestajesz się interesować to się ocknie i będzie ONA CHCIAŁA zwrócić Twoją uwagę. Może wydaje jej się, że jak tak o nią zabiegasz, to ona nie musi starać się o tą znajomość. Albo po prostu zmieniła się pod wpływem nowego towarzystwa - niestety ludzie w tych czasach noszą różne maski, trudno jest kogoś przejrzeć, nawet dobrą kumpelę. Za bardzo niektórzy są wpływowi, albo po prostu szukają wygody i przeskakują " z kwiatka na kwiatek". Tam gdzie więcej nektaru tam lepiej. Szkoda Ciebie, Twoich nerwów, sympatii, zaangażowania i starań na marne, jeśli ta osoba jest ślepa na Twoje wołanie. Z resztą piszesz o "wykrętach". To mówi samo za siebie. Wiesz... wg mnie ona nie jest warta Twojej przyjaźni. Nie docenia tego, co druga osoba jej oferowała. Po co więc się produkować ?
17 września 2014, 08:27
Miałam dobrą koleżankę, którą nazywałam siostra.. wszystko razem.. miała problemy rodzinne, jako dziecko zamiast cieszyć się beztroską chodziła smutna i skryta.. to nic.. pokochałam ją bo wydawała mi się dobra.. i wyjątkowa.. Kiedy się wyprowadziłam z rodzinnego miasta do Łodzi jakieś (150km) tak po pół roku kontakt się urwał.. sama mnie uświadomiła na głupim fejsbuku że to już nie to samo że nie znam jej wszystkich znajomych nie mamy o czym gadać bla bla.. Nic że jeździłam do niej pociągiem co tydzień albo co 2 tyg.. by z nią porozmawiać i ją wesprzec.. zapraszałam ją nie raz do siebie lecz nie mogła, ale to tolerowałam bo znałam jej rodziców awanturników.. Wytłumaczenie typu.. no stało się.. ty się wyprowadziłaś zaczęłaś własne życie nie ma się co spinać nad znajomością poza tym kończą nam się wspólne tematy..to nie jest żadne wytłumacznie.. jeżeli w głębi serca zależy ci na znajomości, tak samo jak drugiej osobie nie ma bata.. że to się tak szybko skończy..
17 września 2014, 09:05
A może zadzwoń do niej i powiedz jej to co nam? Ja mam przyjaciółki, z którymi nie widzę się czasem kilka lat bo pracujemy i ciężko czasem się zgrać na jakiś weekend, więc ostatnio jedynym kontaktem jest telefon, choć to nie to samo. Wiem jednak że zawsze mogę ją odwiedzić (albo ona mnie) i będzie ok. Mam też inną, która miała sporo do mnie pretensji kilka lat temu (bo się niby zmieniłam), a wszystko zaczęło się przez to, że zmieniłam miejsce zamieszkania i jak kiedyś widywałyśmy się codziennie, to później było to raz na kwartał. Pogadałyśmy jednak ze sobą i wszystko wróciło do normy, mimo że teraz widujemy się jeszcze rzadziej.
17 września 2014, 09:30
Ja miałam taką "koleżankę', która miała czelność nazywać się moją przyjaciółką.. Mieszkałyśmy od siebie rzut beretem, ale ona nigdy nie miała czasu dla mnie. Kiedy ona miała problem rzucałam wszystko i leciałam spotkać się z nią, bo było jej źle. Niestety w drugą stronę to nie działało.. Jak koleżanki wystawiały ją to odzywała się do mnie niejednokrotnie podkreślając, że ja wystawiły a miała ochotę wyjść z domu.. i tak padało wtedy na mnie. . Raz też wyskoczyła z tekstem czy pojadę z nią po zakupy świąteczne, bo dziewczynom coś wypadło.. I tak byłam zapchajdziurą miesiącami, latami, aż wkur***** się i zerwałąm kontakt. Niedługo będą 3 lata i jestem z siebie dumna. Co więcej, jest mi bez niej dużo lepiej :) Tobie radzę też zapomnieć o takiej "koleżance"
Edytowany przez f03a13d398df0110a79244ddbf136983 17 września 2014, 09:30
17 września 2014, 09:31
dubel
Edytowany przez f03a13d398df0110a79244ddbf136983 17 września 2014, 09:52
17 września 2014, 18:00
Tak. Przypomni sobie o Tobie, jak zostawi ją chlopak, albo jak się pokłócą. Do tego czasu zastanowisz sie czy chcesz nadal być łatajdziurą. Poza tym ...co dobrego może Ci zaoferować taka egoistka? Na pewno nie wzajemność. Odpuść.
17 września 2014, 20:50
Macie rację szkoda moich nerwów na kogoś kto mnie olewa. Może to nawet w złym tonie oburzać się teraz, że kumpela nie chce się zobaczyć, bo się czuję jakbym się przed nią płaszczyła. Pewnie moje zabieganie i teksty oburzenia ze się nie chce widziec jej łechca ego. Przestanę pisać i już. Ktoś napisał, że może ją zraniłam- nigdy. Pewnie ma inne atrakcje. A co do tego, że czasem się zrywa kontakt, bo się z kimś nie nadaje na tych samych falach to rozumiem, bo to też miałam, ale to sama czułam, że źle na siebie działamy... w tym przypadku myślałam, że się lubimy, ale wyszło na to, że woli ludzi dzielących się forsą. Przynajmniej mi powiedziała, że jak facet nie ma kasy to nie jest potrzebny; a co tam ja- koleżanka z którą tylko wyjść można... Pewnie faktycznie będzie mnie potrzebować jak coś zachce, aja chcę tylko kumpelskiego towarzystwa a nie niańczenia księżniczek,nie jestem facetem
Edytowany przez 8a219a3229e52c030fce7b134e63845d 17 września 2014, 20:58