- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 lipca 2014, 14:33
Chyba jestem nieogarnięta, chłopak poprosił mnie o rękę. Wróciliśmy do domu, pochwaliłam się mamie, bo taty nie było jeszcze w domu.
- mamo X mi sie oświadczył" ( i tu pomachałam pierścionkiem)
Mama powiedziała, że ona żadnych zaręczyn nie widziała i poszła sobie, bo nikt ją o zdanie nie pytał.
X na to: co mi po Państwa zgodzie, jakby córka się nie zgodziła.
Chodziło mu, że najpierw musiał spytać się mmie- w końcu to mi się oswiadcza.
Potem jak z nią byłam sam na sam, to powiedziala, że jak on ją potraktował, żadnego kwiatka ani nic.
Paranoja :( Oficjalne zaręczyny chcieliśmy zrobić później dla rodziców z obu stron.
Jest mi mega przykro, uważacie że miała się o co obrazić?
21 lipca 2014, 18:00
Nie brzmi to dla Ciebie trochę tak, jakby matka nie do końca rozumiała, że ślub nie będzie jej drugim ślubem, a córka nie jest przedłużeniem jej młodości i życia?Ja bym poczekała, nie próbowałabym rozmawiać na siłę i okazała jej zrozumienie, jeśli sama da jakiś znak. Jak ktoś już tutaj pisał, ustąpienie jej w takiej sytuacji może być dla niej zezwoleniem na podobne "kierowanie" w przyszłości.No wlasnie- ona nie uszanowala pogladow mamy, to mama nie uszanowala tych zareczyn. I tak w kolo Macieju :P
Brzmi to dla mnie raczej dosc dziecinnie. Jej matka najwyrazniej oczekuje jakiejs tam formy dziwnego szacunku- trzyma dystans, co autorka napisala, i jest raczej matka z poczucia obowiazku. I mysle, ze tez oczekiwala stosownego poinformowania jej o zareczynach. Nie wiem gdzie tu widzisz chec rzadzenia corka czy wciskaniem sie w jej slub. Mysle, ze po prostu oczekiwala wypelnienia jakiegos tam zwyczaju, zwlaszcza, ze dziewczyna sama mowila jej jak sobie to wyobraza, a potem zrobila jednak inaczej. Tez bym srednio chciala, zeby moje dziecko mnie informowalo o takich rzeczach jak obieram ziemniaki.
Fochy przez tydzien sa oczywiscie strasznie dziecinne, nie ukrywam. Ale jakbym miala taka matke, to raczej bym wiedziala jak sie zachowywac, zeby mi nie schrzanila tak waznego dnia.
Edytowany przez cancri 21 lipca 2014, 18:00
21 lipca 2014, 18:03
No wlasnie- ona nie uszanowala pogladow mamy, to mama nie uszanowala tych zareczyn. I tak w kolo Macieju :P
Tylko, że w tym momencie poglądy mamy są cóż... mniej ważne. To córka wychodzi za mąż, to ona kocha tego faceta, to ona zakłada rodzinę i to ona w tym momencie ma być szczęśliwa. Ale nie szczęśliwa dlatego, że zrobiła tak, że jej mamie się podoba i się nie kłócą, tylko szczęśliwa, bo facet ją zaskoczył, oświadczył się i było super.
Szacunek nie wyraża się tylko przez odstawianie szopki w typowych dla tego momentach czy tytułując dziwnie ludzi ("niech mama cośtam zrobi"), tylko całym swoim postępowaniem, zachowaniem i można dumnie rzec życiem. A takie drobiazgi powinny dawać po prostu radość samym zainteresowanym i nie powinno się w to wplątywać szacunku bądź jego braku. I na pewno nie powinno się pod rodziców organizować zaręczyn czy czegokolwiek co po tym następuje.
.Fochy przez tydzien sa oczywiscie strasznie dziecinne, nie ukrywam. Ale jakbym miala taka matke, to raczej bym wiedziala jak sie zachowywac, zeby mi nie schrzanila tak waznego dnia.
Ktoś pisał, że jak rodzice chcieliby szopkę to można zrobić, bo to nic nie kosztuje. Wg mnie kosztuje i nie robiłabym tak, bo "mam taką matkę". Gdybym miała robić wielkie obiady, spotkania, kwiaty, prezenty i inne takie, to bym się cholernie umęczyła i czekała aż się skończy. A przecież nie o to chodzi. Ja mam być szczęśliwa. Ja i mój facet, reszta w tym momencie, bez urazy, ale się nie liczy.
Edytowany przez nordlys 21 lipca 2014, 18:06
21 lipca 2014, 18:09
Tylko, że w tym momencie poglądy mamy są cóż... mniej ważne. To córka wychodzi za mąż, to ona kocha tego faceta, to ona zakłada rodzinę i to ona w tym momencie ma być szczęśliwa. Ale nie szczęśliwa dlatego, że zrobiła tak, że jej mamie się podoba i się nie kłócą, tylko szczęśliwa, bo facet ją zaskoczył, oświadczył się i było super.Szacunek nie wyraża się tylko przez odstawianie szopki w typowych dla tego momentach czy tytułując dziwnie ludzi ("niech mama cośtam zrobi"), tylko całym swoim postępowaniem, zachowaniem i można dumnie rzec życiem. A takie drobiazgi powinny dawać po prostu radość samym zainteresowanym i nie powinno się w to wplątywać szacunku bądź jego braku. I na pewno nie powinno się pod rodziców organizować zaręczyn czy czegokolwiek co po tym następuje.No wlasnie- ona nie uszanowala pogladow mamy, to mama nie uszanowala tych zareczyn. I tak w kolo Macieju :P
Ale ja nie mowie, ze matka sie zachowala fair, bo tak nie jest. Odnosnie szacunku mialam na mysli np. odmowienie sobie odzywek typu "po co mam sie pytac", bo nawet jesli bylo to zartobliwe, najwyrazniej nie kazdy to tak odebral. Owszem, corka i jej szczescie sa najwazniejsze, ale dla mnie nie wypada zapominac o rodzicach, ktorzy poswiecili X lat swojego zycia na wychowywanie jej. I twierdzenie, ze co ich to obchodzi, ze to slub corki a nie matki, jest wlasnie okazywaniem braku szacunku dla rodzicow, ktorzy jak wiadomo wiele poswiecaja dla swoich dzieci.
Edytowany przez cancri 21 lipca 2014, 18:10
21 lipca 2014, 18:12
Brzmi to dla mnie raczej dosc dziecinnie. Jej matka najwyrazniej oczekuje jakiejs tam formy dziwnego szacunku- trzyma dystans, co autorka napisala, i jest raczej matka z poczucia obowiazku. I mysle, ze tez oczekiwala stosownego poinformowania jej o zareczynach. Nie wiem gdzie tu widzisz chec rzadzenia corka czy wciskaniem sie w jej slub. Mysle, ze po prostu oczekiwala wypelnienia jakiegos tam zwyczaju, zwlaszcza, ze dziewczyna sama mowila jej jak sobie to wyobraza, a potem zrobila jednak inaczej. Tez bym srednio chciala, zeby moje dziecko mnie informowalo o takich rzeczach jak obieram ziemniaki.Fochy przez tydzien sa oczywiscie strasznie dziecinne, nie ukrywam. Ale jakbym miala taka matke, to raczej bym wiedziala jak sie zachowywac, zeby mi nie schrzanila tak waznego dnia.
Nie wiem, czy mama autorki świadomie chce rządzić, ale jeśli przy zaręczynach są takie problemy, to co mają robić? Zaręczyć się jeszcze raz, a potem pod matkę zrobić ślub, wesele, dzieci? Mnie się wydaje, że można to najwyżej przeczekać, bo co innego, jeśli wszyscy się z własnej woli przeproszą wzajemnie, a co innego, jeśli jej zachowanie wymusi sytuację, która nie szacunkiem będzie, lecz jego parodią.
21 lipca 2014, 18:15
Nieważne, jaką miałabym matkę. Poza skrajnymi przypadkami, i tak bym ją szanowała. Ale mnie też by chyba witki opadły, jakby miała mi się obrazić za "schrzanienie tak ważnego dnia" - matka już miała swój ważny dzień i oczekuje się od niej wsparcia, nie śmiertelnego obrażenia. Nie wiem, czy mama autorki świadomie chce rządzić, ale jeśli przy zaręczynach są takie problemy, to co mają robić? Zaręczyć się jeszcze raz, a potem pod matkę zrobić ślub, wesele, dzieci? Mnie się wydaje, że można to najwyżej przeczekać, bo co innego, jeśli wszyscy się z własnej woli przeproszą wzajemnie, a co innego, jeśli jej zachowanie wymusi sytuację, która nie szacunkiem będzie, lecz jego parodią.Brzmi to dla mnie raczej dosc dziecinnie. Jej matka najwyrazniej oczekuje jakiejs tam formy dziwnego szacunku- trzyma dystans, co autorka napisala, i jest raczej matka z poczucia obowiazku. I mysle, ze tez oczekiwala stosownego poinformowania jej o zareczynach. Nie wiem gdzie tu widzisz chec rzadzenia corka czy wciskaniem sie w jej slub. Mysle, ze po prostu oczekiwala wypelnienia jakiegos tam zwyczaju, zwlaszcza, ze dziewczyna sama mowila jej jak sobie to wyobraza, a potem zrobila jednak inaczej. Tez bym srednio chciala, zeby moje dziecko mnie informowalo o takich rzeczach jak obieram ziemniaki.Fochy przez tydzien sa oczywiscie strasznie dziecinne, nie ukrywam. Ale jakbym miala taka matke, to raczej bym wiedziala jak sie zachowywac, zeby mi nie schrzanila tak waznego dnia.
Jesli nigdy sie tego wsparcia od matki nie dostalo, jak pisala autorka, to naiwnym jest oczekiwanie go w takich sytuacjach, no niestety. Przykra sprawa.
21 lipca 2014, 18:16
Ale ja nie mowie, ze matka sie zachowala fair, bo tak nie jest. Odnosnie szacunku mialam na mysli np. odmowienie sobie odzywek typu "po co mam sie pytac", bo nawet jesli bylo to zartobliwe, najwyrazniej nie kazdy to tak odebral. Owszem, corka i jej szczescie sa najwazniejsze, ale dla mnie nie wypada zapominac o rodzicach, ktorzy poswiecili X lat swojego zycia na wychowywanie jej. I twierdzenie, ze co ich to obchodzi, ze to slub corki a nie matki, jest wlasnie okazywaniem braku szacunku dla rodzicow, ktorzy jak wiadomo wiele poswiecaja dla swoich dzieci.Tylko, że w tym momencie poglądy mamy są cóż... mniej ważne. To córka wychodzi za mąż, to ona kocha tego faceta, to ona zakłada rodzinę i to ona w tym momencie ma być szczęśliwa. Ale nie szczęśliwa dlatego, że zrobiła tak, że jej mamie się podoba i się nie kłócą, tylko szczęśliwa, bo facet ją zaskoczył, oświadczył się i było super.Szacunek nie wyraża się tylko przez odstawianie szopki w typowych dla tego momentach czy tytułując dziwnie ludzi ("niech mama cośtam zrobi"), tylko całym swoim postępowaniem, zachowaniem i można dumnie rzec życiem. A takie drobiazgi powinny dawać po prostu radość samym zainteresowanym i nie powinno się w to wplątywać szacunku bądź jego braku. I na pewno nie powinno się pod rodziców organizować zaręczyn czy czegokolwiek co po tym następuje.No wlasnie- ona nie uszanowala pogladow mamy, to mama nie uszanowala tych zareczyn. I tak w kolo Macieju :P
Ok, rozumiem. Ja po prostu tekstu tego chłopaka nie odebrałam źle, bo raz, że był zaskoczony, a dwa, że ja też bym była w stanie coś takiego powiedzieć, tylko miałoby to raczej żartobliwy wydźwięk. Nie wiem jak to brzmiało na żywo.
21 lipca 2014, 18:19
Jesli nigdy sie tego wsparcia od matki nie dostalo, jak pisala autorka, to naiwnym jest oczekiwanie go w takich sytuacjach, no niestety. Przykra sprawa.
Ok, rozumiem. Ja po prostu tekstu tego chłopaka nie odebrałam źle, bo raz, że był zaskoczony, a dwa, że ja też bym była w stanie coś takiego powiedzieć, tylko miałoby to raczej żartobliwy wydźwięk. Nie wiem jak to brzmiało na żywo.
21 lipca 2014, 18:27
Ale ja nie wiem skąd wzięłyście te "tradycyjne poglądy mojej mamy".
Kiedyś powiedziała, że najlepszy jest ślub i male wesele, albo taki ślub we dwoje ze swiadkami, żeby gdzieś wyjechać.
A teraz ma niby tradycyjne podejście???
Dzwoniłam do babci i ją poinformowałam przez telefon i sie ucieszyla. Podpytałam babcie jak to u mamy było i babcia powiedziała, że tata dal pierścionek mamie, a ta się pochwalił i tyle.
Albo mama nie moze przełknąć moich zaręczyn, albo chłopaka nie lubi.
21 lipca 2014, 18:29
Ale ja nie wiem skąd wzięłyście te "tradycyjne poglądy mojej mamy". Kiedyś powiedziała, że najlepszy jest ślub i male wesele, albo taki ślub we dwoje ze swiadkami, żeby gdzieś wyjechać.A teraz ma niby tradycyjne podejście???Dzwoniłam do babci i ją poinformowałam przez telefon i sie ucieszyla. Podpytałam babcie jak to u mamy było i babcia powiedziała, że tata dal pierścionek mamie, a ta się pochwalił i tyle.Albo mama nie moze przełknąć moich zaręczyn, albo chłopaka nie lubi.
Przeciez nikt tu oprocz Ciebie nie zna Twojej mamy, wiec wyluzuj. To sa dedukcje na podstawie tego, co napisalas. A ze dla dziewczyn pytanie rodzicow o zgode czy organizowanie takiego obiadu to sredniowiecze, to moze stad :P