Temat: Zaręczyny i rodzice- problem

Chyba jestem nieogarnięta, chłopak poprosił mnie o rękę. Wróciliśmy do domu, pochwaliłam się mamie, bo taty nie było jeszcze w domu.

- mamo X mi sie oświadczył" ( i tu pomachałam pierścionkiem)

Mama powiedziała, że ona żadnych zaręczyn nie widziała i poszła sobie, bo nikt ją o zdanie nie pytał.

X na to: co mi po Państwa zgodzie, jakby córka się nie zgodziła.

Chodziło mu, że najpierw musiał spytać się mmie- w końcu to mi się oswiadcza.

Potem jak z nią byłam sam na sam, to powiedziala, że jak on ją potraktował, żadnego kwiatka ani nic.

Paranoja :( Oficjalne zaręczyny chcieliśmy zrobić później dla rodziców z obu stron.

Jest mi mega przykro, uważacie że miała się o co obrazić?

No tak, chcemy jednych i drugich zaprosić. Wtedy byłby stół zastawiony, obiad, wino, kwiaty. Mówiłam mamie kiedyś kilka razy, że tak sobie to wyobrażam.

ja bym sie bala cokolwiek organizowac, bo nie wiadomo co mamie moze strzelic do glowy ....:?

Mój facet to nie sierota, ma rodziców i też chciałby żeby oni przy tym byli. Wtedy wiadomo, każdy ładnie się ubierze, zrobiłoby się zdjecie....a nie tak, że mama z kuchni wyszła i koniec

nawet taty w domu nie było. Glupia byłam, że cicho nie siedzialam tylko chcialam się pochwalić od razu jak to mamie....nie codziennie ktoś się oświadcza

mlodadama86 napisał(a):

No tak, chcemy jednych i drugich zaprosić. Wtedy byłby stół zastawiony, obiad, wino, kwiaty. Mówiłam mamie kiedyś kilka razy, że tak sobie to wyobrażam.

Widzisz, wiec jak jej mowilas, to najwidoczniej wlasnie tego oczekiwala. I mysle, ze wychodzac z kuchni tez sie glupio poczula, wiec fartuch, rece po obieraniu ziemniakow, etc. mysle, ze nie tak to sobie wyobrazala po prostu, zwlaszcza, ze mowilas o innej sytuacji. Fakt, ze nie powinna byla tak zareagowac. Mysle, ze jesli zorganizujecie ten obiad, to jakos to przelknie. A jesli nie bedzie sie cieszyc, to znaczy, ze nigdy nie miala zamiaru.

A ja uważam, że Twoja mama ma po części rację. Skoro znałaś jej poglądy i opinię na temat zaręczyn to nie wiem czemu jesteś zdziwiona jej zachowaniem. Tym bardziej po co jej machałaś pierścionkiem, skoro i tak mieliście z narzeczonym zorganizować wspólne spotkanie dla obu stron i ogłosić tą ważną wiadomość. No moim zdaniem postąpiłaś źle, że nie uszanowałaś poglądów mamy. Już nie wspomnę o bezczelnej odpowiedzi Twojego chłopaka, bo by mnie zżarł wstyd za taką odpowiedź mojego partnera. Była chamska i nie na miejscu. Myślę, że to mogło najbardziej zaboleć Twoją mamą - brak szacunku do niej ze strony przyszłego męża ich córki. W końcu to rodzice Cię wychowali i jesteś ich najukochańszą córką na świecie i na pewno bardzo chcieliby aby Twój przyszły mąż poprosił ich o rękę swojej pociechy.

EDIT : Teraz doczytałam, że niektóe osoby piszą, że średniowiecze, że po co te całe szopki, że to Polska, no kurcze dziewczyny nie przesadzajmy :) MOIM ZDANIEM szacunku do rodziców nie powinno porównywać się do średniowiecznego zachowania.. Ja bym się bardzo ucieszyła, gdyby do mężczyzna mojej córki przyszedł do mnie (nawet jakby się już zaręczyli i by się zgodziła) z bukietem kwiatów i zapytał się ( formalnie) o rękę mojej córki. To jednak piękny gest i nic nie kosztuje :)

Nawet jeśli mama poczuła się urażona słowami przyszłego zięcia oraz tym , że  On nie poprosił jej najpierw o Twoją rękę i wyszła z kuchni to ...ok mogła mieć w tamtym momencie zaskoczenia taką akurat reakcję.Jakoś tam może w 1% jestem w stanie ją zrozumieć

ale teraz nie odzywa się dwa dni do córki??bo wielce obrażona nadal....dla mnie to niepoważne i bardzo egoistyczne.

Zamiast się cieszyć szczęściem córki, to Ona ma focha...

Wspołczuję Ci autorko.

gym4u napisał(a):

A ja uważam, że Twoja mama ma po części rację. Skoro znałaś jej poglądy i opinię na temat zaręczyn to nie wiem czemu jesteś zdziwiona jej zachowaniem. Tym bardziej po co jej machałaś pierścionkiem, skoro i tak mieliście z narzeczonym zorganizować wspólne spotkanie dla obu stron i ogłosić tą ważną wiadomość. No moim zdaniem postąpiłaś źle, że nie uszanowałaś poglądów mamy. Już nie wspomnę o bezczelnej odpowiedzi Twojego chłopaka, bo by mnie zżarł wstyd za taką odpowiedź mojego partnera. Była chamska i nie na miejscu. Myślę, że to mogło najbardziej zaboleć Twoją mamą - brak szacunku do niej ze strony przyszłego męża ich córki. W końcu to rodzice Cię wychowali i jesteś ich najukochańszą córką na świecie i na pewno bardzo chcieliby aby Twój przyszły mąż poprosił ich o rękę swojej pociechy.EDIT : Teraz doczytałam, że niektóe osoby piszą, że średniowiecze, że po co te całe szopki, że to Polska, no kurcze dziewczyny nie przesadzajmy :) MOIM ZDANIEM szacunku do rodziców nie powinno porównywać się do średniowiecznego zachowania.. Ja bym się bardzo ucieszyła, gdyby do mężczyzna mojej córki przyszedł do mnie (nawet jakby się już zaręczyli i by się zgodziła) z bukietem kwiatów i zapytał się ( formalnie) o rękę mojej córki. To jednak piękny gest i nic nie kosztuje :)

Według mnie szacunek okazuje się cały czas i w różnych sytuacjach. A to jak ludzie mają ochotę przeżyć swoje oświadczyny, ślub czy inne momenty w życiu to ich sprawa i rodzice (reszta rodziny i przyjaciele) powinni to USZANOWAĆ. Szacunek działa w dwie strony.

Nadiibeautylong napisał(a):

Nawet jeśli mama poczuła się urażona słowami przyszłego zięcia oraz tym , że  On nie poprosił jej najpierw o Twoją rękę i wyszła z kuchni to ...ok mogła mieć w tamtym momencie zaskoczenia taką akurat reakcję.Jakoś tam może w 1% jestem w stanie ją zrozumiećale teraz nie odzywa się dwa dni do córki??bo wielce obrażona nadal....dla mnie to niepoważne i bardzo egoistyczne.Zamiast się cieszyć szczęściem córki, to Ona ma focha...Wspołczuję Ci autorko.

Nie powinno się mylić zaskoczenia z fochem.

No wlasnie- ona nie uszanowala pogladow mamy, to mama nie uszanowala tych zareczyn. I tak w kolo Macieju :P

cancri napisał(a):

No wlasnie- ona nie uszanowala pogladow mamy, to mama nie uszanowala tych zareczyn. I tak w kolo Macieju :P
Nie brzmi to dla Ciebie trochę tak, jakby matka nie do końca rozumiała, że ślub nie będzie jej drugim ślubem, a córka nie jest przedłużeniem jej młodości i życia?

Ja bym poczekała, nie próbowałabym rozmawiać na siłę i okazała jej zrozumienie, jeśli sama da jakiś znak. Jak ktoś już tutaj pisał, ustąpienie jej w takiej sytuacji może być dla niej zezwoleniem na podobne "kierowanie" w przyszłości.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.