Temat: Zaręczyny i rodzice- problem

Chyba jestem nieogarnięta, chłopak poprosił mnie o rękę. Wróciliśmy do domu, pochwaliłam się mamie, bo taty nie było jeszcze w domu.

- mamo X mi sie oświadczył" ( i tu pomachałam pierścionkiem)

Mama powiedziała, że ona żadnych zaręczyn nie widziała i poszła sobie, bo nikt ją o zdanie nie pytał.

X na to: co mi po Państwa zgodzie, jakby córka się nie zgodziła.

Chodziło mu, że najpierw musiał spytać się mmie- w końcu to mi się oswiadcza.

Potem jak z nią byłam sam na sam, to powiedziala, że jak on ją potraktował, żadnego kwiatka ani nic.

Paranoja :( Oficjalne zaręczyny chcieliśmy zrobić później dla rodziców z obu stron.

Jest mi mega przykro, uważacie że miała się o co obrazić?

masakra .. przeciez oswiadcza sie Tobie a nie mamie, wiec logiczne, ze to Ciebie sie o to pyta. czasy sredniowieczne juz dawno minely ;)

mlodadama86 napisał(a):

cancri napisał(a):

A ja uwazam, ze Twoja mama ma troche racji. Jak chcieliscie zrobic oficjalne zareczyny pozniej, to trzeba bylo nie machac mamie pierscionkiem przed twarza. I uwazam, ze Twoj bezczelnie odpowiedzial Twojej mamie, ze co mu po jej zgodzie.I uwazam, ze na tyle powinniscie znac swoich rodzicow, zeby wiedziec, czy im zalezy na takiej szopce z pytaniem ich o zgode, czy nie. Zwazajac na to, ze pewnie doloza sie Wam dosc sporo to wesela uwazam, ze warto zyc z nimi w zgodzie.
No własnie nic z tych rzeczy, sama kiedyś powiedziała, że mamy taką rodzinę (kuzyni, wujki, ciotki etc), że nie ma kogo zapraszać i najlepiej jakbyśmy sami sobie wzieli ślub. A do wesela się nie dołożą, ze względu na dochody.I to, że pomachałam pierscionkiem to chyba naturalne, że chciałam się jak najszybciej pochwalić mamie?Bo to ja przyjęłam oświadczyny, a rodziców może pytać sobie potem. Zwłaszcza, że sam sierotą nie jest i jego rodzice też chcieliby przy tym być.

Widzisz, ja akurat uwazam, ze z szacunku do rodzicow wypada sie zapytac ich o zgode, bo jestes ich corka, i to Ciebie wydaja za maz, jakby nie bylo. Skoro wiedzieliscie jakie maja podejscie, trzeba bylo je uszanowac, to chyba nie jest wielkie wyrzeczenie. Teraz to juz po ptakach. I uwazam, ze to jest kulturalne podejscie do sprawy, z szacunkiem dla rodzicow, a nie ciemne sredniowiecze. Bo rodzice i tak nie maja nic do gadania i nie moga sie nie zgodzic. Dla mnie po prostu tak wypada.

Ja swoich poinformowałam w wigilie, że były... i ślub w planach bez fajerwerków... Na kwiatki dla teściowej będzie jeszcze sporo okazji i czasu, a nawet bez okazji. :D Głowa do góry ciesz się swoim szczęściem.

mlodadama86 napisał(a):

Tylko tu nie ma co wyjaśniać- nie rozmawiamy.Nawet nie wiem jak miałabym z nią rozmawiać- przepraszać?, wyjaśniać? tłumaczyć się?Nie ma idealnego wyjścia.
  Jak teraz przyznasz się do błędu i przeprosisz to musisz konsekwentnie działać z każdą poważną decyzją w swoim życiu np. imię dziecka zastanów się czy chcesz wybierać sama czy rodzice mają je wybrać.

Dla mnie nie masz za co przepraszać... Zapomniałabym o całej sprawie i zajęła się tym co istotne teraz czyli organizacją ślubu. Kochająca mama zapomina i serdecznie doradza, takiej reakcji Ci życzę jak opadną emocje.

Pasek wagi

Tradycje nazywacie średniowieczem :D super..  ktoś, kto zna swoich rodziców powinien przewidzieć jakie są ich oczekiwania w danym temacie.. Moim zdaniem Twoja mama nie zachowała się ani jak gówniara, ani jak średniowiecze, ani jak głupia.. etc.. w jej opinii tak powinny wyglądać zaręczyny i nie rozumiem dlaczego moje poprzedniczki tak to szykanują.. świetnie, że jesteście takie nowoczesne i wyzwolone.. ale niektórzy są tradycjonalistami i wypadałoby to uszanować..

requiem29 napisał(a):

Tradycje nazywacie średniowieczem :D super..  ktoś, kto zna swoich rodziców powinien przewidzieć jakie są ich oczekiwania w danym temacie.. Moim zdaniem Twoja mama nie zachowała się ani jak gówniara, ani jak średniowiecze, ani jak głupia.. etc.. w jej opinii tak powinny wyglądać zaręczyny i nie rozumiem dlaczego moje poprzedniczki tak to szykanują.. świetnie, że jesteście takie nowoczesne i wyzwolone.. ale niektórzy są tradycjonalistami i wypadałoby to uszanować..

Zwlaszcza, ze wiekszosc potem podrzuca dziecko do babci, siedzi na garnuszku rodzicow, czy ciagnie kase na wesela. Ot, wspolczesnosc ;-)))

requiem29 napisał(a):

Tradycje nazywacie średniowieczem :D super..  ktoś, kto zna swoich rodziców powinien przewidzieć jakie są ich oczekiwania w danym temacie.. Moim zdaniem Twoja mama nie zachowała się ani jak gówniara, ani jak średniowiecze, ani jak głupia.. etc.. w jej opinii tak powinny wyglądać zaręczyny i nie rozumiem dlaczego moje poprzedniczki tak to szykanują.. świetnie, że jesteście takie nowoczesne i wyzwolone.. ale niektórzy są tradycjonalistami i wypadałoby to uszanować..

Ale nadal są to zaręczyny autorki. I rodzice mogą mieć jakieś podejście, ale to młodym ma pasować, a nie rodzicom. Rodzice powinni to zaakceptować.

Rozumiem że Ci przykro nie masz za co mamy przepraszać , pochwaliłaś się tym, że chłopak Ci się świadczył zrobiliście to sami kochacie się i się nie zastanawialiście a co na to mama !  

mama robi z igły widły może chce mieć dużo do powiedzenia, ale musi odróżnić kilka istotnych spraw to że chłopak nie oświadczył się Tobie przy niej nie oznacza braku szacunku. 

Dałabym mamie do poczytania te posty.

mlodadama86 napisał(a):

AnnaMonaliza napisał(a):

mlodadama86 napisał(a):

AnnaMonaliza napisał(a):

Mieliśmy podobnie. Zaręczyliśmy się "na spotkaniu we dwoje" i pojechaliśmy się pochwalić moim rodzicom. Kupiliśmy kwiaty i flaszkę i ułożyliśmy mowę na zasadzie że bardzo się kochamy i że chłopak się oświadczył i został przyjęty. A na to odpowiedź mojej mamy "no trudno". Po czym cała litania że to nie tak powinno wyglądać, że jak już sobie tak chcemy + pretensje że to się nie tak załatwia, wypytywanie lubego o wszystko - generalnie zachowanie jak z archaicznych czasów. Mój tata dopiero w którymś momencie przytomnie powiedział "witaj w rodzinie". Generalnie z najszczęśliwszego dnia zrobił się koszmarny. Potem ze 2h łaziliśmy z narzeczonym po parku, bo dostałam ataku histerii. Potem było dziwacznie, bo zachowywali się jakby wogóle nic nie miało miejsca, a zaręczyny nazywali "ta sytuacja". Kolejna obraza majestetu była jak przyszliśmy powiedzieć że wybraliśmy termin - pierwsze hasło że znów się nie liczymy z ich zdaniem i mamy ich w d...pie. I tak pretensje były aż do samego ślubu (generalnie skończyły się dopiero jak w sobotę w dniu ślubu byłam już ubrana i Luby już przyszedł). Jak o tym teraz myślę to nadal mi przykro, zresztą nie tylko mnie, bo wiem że moja druga połówka poczuła się wtedy jak śmieć i woli o tym wogóle zapomnieć.Także rozumiem co czujesz i przez co przechodzisz
No dokładnie, ja się popłakałam, narzeczonemu było przykro. Powiedział mi, że nie wie co powie swoim rodzicom jak wróci do domu, bo na pewno zapytają jak było.
U mnie też nie wiedział co im powiedzieć i przez długi czas nie mówił nic. Rodzice się już znają czy jeszcze nie?P.S Jakbyś chciała pogadać poza forum to zapraszam
Nie, rodzice się nie znają. On jest z innego województwa, nigdy nie byli w tych stronach.Razem jesteśmy prawie 2 lata.

Pytam dlatego, że u nas to była kolejna dziwna sytuacja - moi rodzice nie chcieli się spotkać od razu omawiając kwestie ślubne tylko tak przy okazji jakiegoś święta, ponieważ trochę zwlekaliśmy z tym (ze względu na ich reakcję na zaręczyny) to potem oczywiście to był powód do kolejego wypominania. Nie mówię, że tak ma być w Waszym przypadku, ale warto się dowiedzieć jak powinno wyglądać spotkanie, żeby nie było kolejnej dziwnej sytuacji

Ja uważam że zaręczyny nie powinny być przy rodzicach bo to takie mega sztuczne i każdy wie o co chodzi. Lepiej jak chłopak tak niespodziewanie oświadczy się dziewczynie w chwili gdy ona się tego nie spodziewa <3

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.