Temat: Mąż a moje nadprogramowe kilogramy :(

Hej, postanowiłam wyciągnąć prywatę i pożalić się troszkę, co zaznaczam od razu na początku, żeby nie było wątpliwości.

Od trzech lat próbuję pozbyć się ciążowego brzuszka. Przed ciążą ważyłam 59kg, w czasie ciąży maksymalnie osiągnęłam 74kg, po porodzie spadłam na 62kg. Ale na jeden dzień. Po powrocie do domu ze szpitala miałam już 65, potem moja waga dobiła do 69 kg, teraz trzyma się na tych 67kg (i przynajmniej nie idzie w górę!). Walczę jak umiem. Tabletki, ruch, jedzenie, niejedzenie, katowanie się przebiegniętymi kilometrami, nieprawidłowo wykonywane ćwiczenia, problem z kręgosłupem, leczenie, rehabilitacja, od nowa ćwiczenia, tym razem żadne Chodakowskie, tylko ćwiczenia pod czujnym okiem trenera. Zaczęłam od stretchingów, by dzisiaj szaleć na TBC itd bez problemów. Ale, dalej mam to 67 kg. Już powoli przyzwyczaiłam się do tej wagi, jedyne co przeszkadza okrutnie, to wiszący brzuszek z kilkoma rozstępami wokół pępka i obwisły biust (niegdyś mój największy atut), moje 65D jędrne i ładne. zamieniło się w oklapnięte 75E - a jakże z rozstępami również. Od porodu czuję słabnące zainteresowanie mojego męża moją osobą. Czasem przez miesiąc lub dłużej nic się między nami nie dzieje. Gdy go zaczepiam, od niechęci na szybcika pufff i po zawodach. Nie przytula mnie, nie pieści, no widzę po prostu, że mu przeszkadzają te moje nadprogramowe 8 kilogramów.  Próbuję go wyciągać na spacerki, ale zorientowałam się, że nie bardzo mu się to podoba. No to, romantyczne wieczorki w domku, gdy maly już słodko śpi... też kurcze nie działało. Moja samoocena się pogarszała siłą rzeczy. Nie podobałam się sobie, nie akceptowałam się, czułam się nieatrakcyjna i niepotrzebna. Później był rok wyrwany z życia - depresja. Czas z którego niewiele pamiętam. Wyciągnęła mnie z tego nowa praca. Okazało się, że coś jednak potrafię, że gdzieś bywam potrzebna. Dzisiaj widzę po ciuchach moje efekty walki, bo z 42 zaczynam się mieścić w coraz więcej 38... Ale zainteresowania męża nie umiem wzbudzić. No i czuję, że czai się za rogiem ten nieprzyjemny stan, gdy mój entuzjazm i wola walki znów zostają zmiażdżone. Bronię się rękoma i nogami, ale nie wiem już co robić. Nie chcę stracić męża. Nie chcę znów wpaść w tamten stan... Chciałabym, żeby znów mnie pokochał, nie jako matkę jego dziecka, ale jak jego kobietę.

Pasek wagi

Tak jak pisałam, o zdradę się nie boję. Faktycznie wydaje mi się, że przygwoździła nas rutyna. Może faktycznie "za bardzo" się staram? Może ma mnie aż za dużo... Aby zrobić jakiś krok we właściwą stronę, ustaliliśmy, że we wrześniu polecimy gdzieś na wakacje, razem we 2, bez dziecka. Poszukam jakiegoś gorseciku na ten wyjazd, kto wie, może zobaczę znowu tę iskierkę?

Mnie się wydaje, że problem leży po mojej stronie. Może ja go źle odbieram. Kurcze, na zewnątrz się wszyscy zachwycają, jaką jesteśmy fajną parą, że mamy dystans do siebie i nie wariujemy, ale mi gdzieś już zaczyna brakować tej czułości i ciepła, bo działamy już wręcz schematycznie, a próby złamania tych schematów zazwyczaj się źle kończą...

I to nie jest tak że nie umiemy rozmawiać. Jesteśmy trochę różni, ja wolę dogłębnie temat wyjaśniać, najlepiej od razu, a on musi to w sobie poukładać i dopiero za jakiś czas jest gotowy do rozmowy. Bardzo często mówimy sobie co nie gra, co przeszkadza, co jest fajne i co się nam podobało. Tylko, że to jest temat dogłębny, ja wiem, że mam problem z tym jak wyglądam i wiem, że on TAKŻE mnie takiej nie lubi. Wiem też, że nie zmienię tego pstryknięciem palców, że to trwa. To jest moja zmiana, dla mojego komfortu. A że przy okazji mogę mu się na nowo spodobać - to już tylko plus tej sytuacji. On widzi, że się staram, ale nigdy mi nie dopinguje. Nigdy też, nie powiedział mi, że nie przeszkadzają mu aż tak te rozstępy, które mnie doprowadzają do łez. Ja czasem potrzebuję takiego pogłaskania po główce i wyrazu aprobaty - zwłaszcza od mojego męża. Kiedyś takie zachowanie było normą. Dzisiaj już nie jest, więc widzę, że jemu też to nie pasuje co się dzieje.

Pasek wagi

Wiesz,to jest temat rzeka..zajrzyj do tej ksiazki,ktora podalam wczesniej, ja sie natknelam przypadkiem i uwazam, ze to naprawdę dziala.On musi za Tobą troche zatesknic i byc Ciebie ciekaw-trudne ale wykonalne

mezczyzni jednak z reguly bardziej reaguja na czyny niz slowa, Ty zmienisz swoje nastawienie i zachowanie,istnieje spora szansa, ze on tez.

odrzucilabym rozmowy i walkowanie w kolo tego samego, co mial zatrybic to zatrybil..mezczyni z reguly unikają powaznych rozmow, wmawiają kobietom, ze one przesadzają i wszystko jest w porzadku:-)

Pasek wagi

Mandaryneczka napisał(a):

Wiesz,to jest temat rzeka..zajrzyj do tej ksiazki,ktora podalam wczesniej, ja sie natknelam przypadkiem i uwazam, ze to naprawdę dziala.On musi za Tobą troche zatesknic i byc Ciebie ciekaw-trudne ale wykonalnemezczyzni jednak z reguly bardziej reaguja na czyny niz slowa, Ty zmienisz swoje nastawienie i zachowanie,istnieje spora szansa, ze on tez.odrzucilabym rozmowy i walkowanie w kolo tego samego, co mial zatrybic to zatrybil..mezczyni z reguly unikają powaznych rozmow, wmawiają kobietom, ze one przesadzają i wszystko jest w porzadku:-)

No właśnie. "Przecież nic się nie dzieje"

Pasek wagi

Ale świetnie , że sie razem wybierzecie, atmosfera z pewnością się oczyści. Nie mów, że to twoja wina , bo jeśli już to wina rozkłada się na obie strony, nie możesz tylko brać pod uwagę swojej osoby. To tanga trzeba dwojga, on też musi się zacząć starać żeby wam obojgu było lepiej. 

Co się zaś tyczy tematu wagi, rozstępów mężczyźni dobrze wiedzą, że ciało kobiety po ciąży się zmienia. Kwestia zaakceptowania, poza tym zapewne nie wyglądasz jak jakiś wieloryb zapuszczony żeby nie miał ochoty choćby na pieszczoty. A on taki idealny jest ?

Tylko szczera rozmowa pomoże. Zapytaj go co jest powodem tego, że się oddalacie. Domysły i pytanie o radę obcych ludzi, którzy nie znają ciebie ani twojego męża nic nie da. Powodzenia :) 

black.tea rozmawialiśmy wielokrotnie. Generalnie zawsze jest ta sama historia "nie przesadzaj, przecież nic się nie dzieje" a mnie właśnie dobija to że nic się nie dzieje ...

Pasek wagi

Moze nie dorosl do roli meza/ojca i teraz wychodzi.....ile ma lat? jestescie jeszcze bardzo mlodzi.

Sheep033 napisał(a):

Tak jak pisałam, o zdradę się nie boję. Faktycznie wydaje mi się, że przygwoździła nas rutyna. Może faktycznie "za bardzo" się staram? Może ma mnie aż za dużo... Aby zrobić jakiś krok we właściwą stronę, ustaliliśmy, że we wrześniu polecimy gdzieś na wakacje, razem we 2, bez dziecka. Poszukam jakiegoś gorseciku na ten wyjazd, kto wie, może zobaczę znowu tę iskierkę?Mnie się wydaje, że problem leży po mojej stronie. Może ja go źle odbieram. Kurcze, na zewnątrz się wszyscy zachwycają, jaką jesteśmy fajną parą, że mamy dystans do siebie i nie wariujemy, ale mi gdzieś już zaczyna brakować tej czułości i ciepła, bo działamy już wręcz schematycznie, a próby złamania tych schematów zazwyczaj się źle kończą...I to nie jest tak że nie umiemy rozmawiać. Jesteśmy trochę różni, ja wolę dogłębnie temat wyjaśniać, najlepiej od razu, a on musi to w sobie poukładać i dopiero za jakiś czas jest gotowy do rozmowy. Bardzo często mówimy sobie co nie gra, co przeszkadza, co jest fajne i co się nam podobało. Tylko, że to jest temat dogłębny, ja wiem, że mam problem z tym jak wyglądam i wiem, że on TAKŻE mnie takiej nie lubi. Wiem też, że nie zmienię tego pstryknięciem palców, że to trwa. To jest moja zmiana, dla mojego komfortu. A że przy okazji mogę mu się na nowo spodobać - to już tylko plus tej sytuacji. On widzi, że się staram, ale nigdy mi nie dopinguje. Nigdy też, nie powiedział mi, że nie przeszkadzają mu aż tak te rozstępy, które mnie doprowadzają do łez. Ja czasem potrzebuję takiego pogłaskania po główce i wyrazu aprobaty - zwłaszcza od mojego męża. Kiedyś takie zachowanie było normą. Dzisiaj już nie jest, więc widzę, że jemu też to nie pasuje co się dzieje.

Tylko szczera rozmowa - nawet jeśli nie lubi takich konfrontacji, w tym wypadku idzie o wysoką stawkę - wasze małżeństwo, ja bym poprosiła o jeden wieczór szczerej rozmowy, uprzedziła go o czym będzie i zaznaczyła na wstępie, że to bardzo ważne dla ciebie. Nie atakuj go i nie krytykuj  tylko rzeczowo wyłóż kawę na ławę. Powinno zadziałać

Może zmień coś w sobie, pójdź do kosmetyczki, kup nowy ciuch, spędź trochę czasu sama ze sobą. Jak się lepiej poczujesz, on też będzie zadowolony. Może weekend tylko we dwoje? A może rozmowa. Szczera? Może jest przemęczony, może go coś gryzie? Nie wierzę, żeby robiło mu różnicę 8 km. Przecież tego prawie nie widać. Faceci tego nie widzą.

Pasek wagi

a moze po prostu zameczasz meza swoimi kompleksami?..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.