- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 lipca 2014, 20:59
Czy gdybyście się zakochały, tak że czułybyście pierwszy raz coś tak strasznie silnego, wyjątkową bliskość, przyjaźń, chemię- po prostu pomieszanie wszelkich zmysłów... odeszłybyście od męża do kogoś, kto też ma rodzinę? Czując, że mąż to od dawna tylko (albo aż) przyjaciel? Zawsze podejmowałyście rozsądne decyzje, byłyście odpowiedzialne, angażowałyście się ostrożnie. A tu jak grom z nieba. Tylko, że on oprócz żony, ma też dziecko...
Czyli...czy uważacie, że czasem warto zaryzykować?
Edytowany przez klaudi00 9 lipca 2014, 21:05
9 lipca 2014, 21:34
zakochanie to nie to samo miłość. jest szalone, mocne, intensywne, ale może przeminąć równie szybko jak się pojawiło. nie mnie oceniać, ale przemyśl to. może warto popracować nad swoim małżeństwem zanim się wszystko przekreśli? przypomnij sobie jak to było na początku waszego związku, czy nie tak samo? motyle w brzuchu? Może warto porozmawiać z drugą połówką o uczuciach, o pragnieniach, potrzebach... może warto przełamać codzienną rutynę? przemyśl zanim cokolwiek postanowisz, bo to będzie miało nieodwracalne skutki.
Wiem. Niestety jest to bardzo trudne. To nie jest tak, że czuję to od miesiąca, dwóch, czy trzech. Zdecydowanie dłużej i mam coraz więcej wątpliwości.:(
Edytowany przez klaudi00 9 lipca 2014, 21:34
9 lipca 2014, 21:48
Ja bym tego nie ciągnęła tego dłużej. Z czasem decyzja będzie jeszcze trudniejsza. Powalcz o swoje małżeństwo skoro kochasz męża i jesteście przyjaciółmi bo to najlepsza kombinacja jaka może być. Nad związkiem trzeba pracować cały czas i uwierz mi wiem coś o tym również miałam wątpliwości bo pojawił się ten drugi całkiem inny niż mój B. Ale wygrał rozum i w sumie też serce bo nie wyobrażam sobie być z kimś innym niż mój B. A ogień w związku trzeba podtrzymywać. My tu możemy Ci radzić a decyzja i tak należy do Ciebie.
10 lipca 2014, 10:52
dla prawdziwego uczucia tak ,nie zastanawialabym sie nawet , jestem z osoba ktora kocham i nie uznaje tego ze po ilus tam latach i tak zostaje tylko przyjazn ..albo sie kochamy i jestesmy albo kazdy ma prawo sie zakochac od nowa , nie robilabym z tego problemu ..
10 lipca 2014, 11:06
z żoną i dzieckiem? nie znoszę takich kobiet:/
10 lipca 2014, 11:16
Nie... Małżeńska przysięga wiele znaczy i nie wyobrażam sobie zniszczyć rodziny swojej i czyjejś przez jakieś tam zakochanie. Ślubowałaś drugiemu człowiekowi, że nie opuścisz go aż do śmieci ponadto piszesz, że jest twoim przyjacielem... Warto niszczyć to wszystko dla paru chwil uniesienia? Popieram odejście od męża gdy chleje, bije żonę, terroryzuje dzieci, prowadzi podwójne życie. W innym wypadku nie, widziały gały co brały i żadne wypalenie, różnice charakterów czy inne bzdety dla mnie nie mają prawa bytu. Zakochanie przemija, czasem szybciej niż nam się wydaje. Najbardziej kręci to co zakazane- wiadomo. Zrób sobie bilans zysków i strat. Ja bym nie odeszła...
10 lipca 2014, 11:19
z żoną i dzieckiem? nie znoszę takich kobiet:/
Nie zapominaj, że facet też ma w tym swój udział...
Przecież nie zmusza go do niczego, facet sam chce się z nią spotykać, więc nie zrzucaj winy tylko na kobietę- potrzeba do tego dwóch osób.
Denerwuje mnie stereotyp kobiety, która "rozbija szczęśliwą rodzinę"- no chyba jednak nie była tak szczęśliwa, skoro facet szukał czegoś u innej kobiety, żona czasami też może być niezłą jędzą, nie zapominajmy o tym :)
I wcale nie zabiera dziecku ojca- raczej matce zabiera męża,a to duża różnica. Jeśli facet ma głowę na karku nie zapomni o swoich dzieciach i żadna kobieta nie powinna nawet myśleć, żeby mu takich kontaktów zabraniać.
10 lipca 2014, 12:09
Myślę, że i kobieta i mężczyzna mają tu identyczny udział. Moim zdaniem, jeśli coś w związku jest nie tak, to czysty rozsądek podpowiada, żeby się najpierw rozejść, stać się ponownie "wolnym" człowiekiem, i dopiero wtedy podejmować decyzję o nowym związku. A jeśli ciągle są małżeństwem? No cóż, ja nie potrafiłabym żyć szczęśliwie ze świadomością, że mogłam chociaż w 1% przyczynić się do rozbicia czyjejś rodziny.