Temat: Mój (ex)chłopak ma dziewczynę

Nasz związek/znajomość trwał krótko. Poznaliśmy się w czerwcu 2012 a w kwietniu 2013 byliśmy już obcymi ludzmi. Od początku mnie do niego ciągneło (z wzajemnością), chciałam z nim rozmawiać, przebywać, zależało mi na jego szczęściu barziej niz na swoim i nigdy wczesniej tak sie nie czułam. Ja miałam 18 on 19 lat. Nasza znajomość była w głownej mierze emocjonalna - do niczego miedzy nami nie doszło. Ja nie chciałam (tzn chciałam byc  znim ale nie chciałam miec pierwszego razu za soba), mimo wszystko, on tez uwazał ze na wszystko przyjdzie czas. Chciałam z  nim spedzac kazda wolna chwile, on tez kombinował jak wygospodarowac wiecej wolnego czasu, czułam bardzo silna emocjonalna wiez. Wiem, ze to głupio brzmi biorac pod uwage jak krotko to trwalo, ale tak wlasnie bylo. 

W kwietniu zauważyłam, ze zaczyna mnie unikac, ze zachwuje sie inaczej.. wyusilam na nim wyjasnienia i powiedział mi, nie ma na to wplywu, ale ze zaczyna mu sie podobac jego kolezanka z roku. Tydzien pozniej urwał nam sie kontakt, a ja nie jestem wstanie opisac gehenny przez jaka przechodziłam przez kolenjnych 6 miesiecy. Teraz jest juz ok, juz mnie to tak nie boli, chociaz ciagle robi mi sie smutno na mysl o tym, jak sie czułam w jego towarzystwie, jak bardzo mnie dopełniał. 

Miałam specjany adres e-mail, ktory znal tylko on, przez ktory sie kontaktowalismy w wolnych chwilach. W grudniu 2012 (po 8 miesiacach) napisał "Hej, jak sie masz?" byłam w szoku, jednoczesnie chciałam odpisac i zignorowac. Uniosłam sie honorem, wiedział, ze nie edzie miedzy nami jak dawnej i nie odpisałam. 

Przedwczoraj przypadkiem na fb weszłma na profil innej dziewczyny od neigo z roku o ktorej mowil zawsze, ze go "irytuje, nie zachowuje sie jak dziewczyna i mowi 'meskim' jezykiem". A tam " <jego imie i nazwisko> <3 #jaknajszybciej". Poczułam się jakby ktos zaczał mi wykrecac wnetrznosci. Zacisnelam zeby i lzy naplynely mi do oczu. jeszcze 2 lata temu byl moj, a teraz widze jak inna zajela moje miejsce. Myslalam, ze juz sie wykleczylam, ale ten bol uswiadamia mi, ze jednak nie. 

Zastanawiam sie, czy nie odpisac mu na tego maila, uzyc jako wymowki, zeby sie z nim skontaktowac. Zmyslic, ze przestaalm uzywac tego adresu i dlatego dopiero teraz odpisuje. Ale mysle sobie: co jesli nie odpisze? co jesli zignoruje? Zachowałam honor i jesli o mnie nieraz mysli, to w dobry sposob.. ale tak bardzo  za nim tesknie i tak bardzo brakuje mi rozmow z nim.. chce wiedziec czy  faktycznie z nia jest.. nie moge sie pozbierac, proszę doradzcie 

wydaje mi sie ze nawet jakby odpisal to bys jeszcze bardzije cierpiala niz juz cierpisz. Najlepiej to powinnas o nim zapomnec.

Zapomnij i żyj dalej. Jeśli napiszesz będzie tylko gorzej. 

dziewczyno ogarnij sie, to było 2 lata temu, nic w zasadzie was głąbszego nie łączylo. Żyj i daj zyć

Nie odpisuj skasuj adres by Cię nie kusiło, zapomnij o tym co między wami było.

Michaskaaa napisał(a):

nic w zasadzie was głąbszego nie łączylo

Tego czy łączyło nas "głębszego" nie ma prawa podważać żadna osoba, bo nikt za nas tego nie przezył i nie ma pojecia o czym mowi

nie ma sensu rozdrapywać starych ran ,bo bolą jeszcze bardziej....

Nie pisz do niego. Ja miałam podobny przypadek, tyle, że 3 miesiące temu i niestety ale byliśmy bliżej i boli bardzo. I mam równiez obawy, że znajdzie sobie kogoś, nie wyobrażam sobie tego.

Hrisnowflakesto napisał(a):

Michaskaaa napisał(a):

nic w zasadzie was głąbszego nie łączylo
Tego czy łączyło nas "głębszego" nie ma prawa podważać żadna osoba, bo nikt za nas tego nie przezył i nie ma pojecia o czym mowi

Takie glebokie romanse, z ktorych nic nigdy nie wyszlo,  tak naprawde nigdy nic nie wyjdzie, to przezyl chyba kazdy. Pogodz sie z tym, nie wyszlo, a on ma prawo byc z kim chce.

nie pisz.. na 100% będziesz potem żałowała, że odpisałaś.. gorsze od niespełnionej miłości jest życie z kimś, kto nas nie kocha.. to, że mu nie zależy to smutna prawda, ale lepsza ona niż okłamywanie się i robienie sobie jakichś złudnych nadziei.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.