17 grudnia 2010, 08:22
Znacie może kogoś komu udało się stwierdzić nieważność małżeństwa? Ile takie procedury trwają? Pewnie kilka lat, prawda?
Edytowany przez 17 grudnia 2010, 08:23
17 grudnia 2010, 14:55
> U mnie będę raczej stawiać na to, że zostałam
> przymuszona do małżeństwa. Byłam w ciąży i
> zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Moja
> mama wszystko zorganizowała bardzo szybko.
No to masz duże szanse bo to jeden z głównych powodów unieważnienia małżeństwa.
17 grudnia 2010, 15:00
Nie znam się genialnie na Biblii, po prostu ją przeczytałam.
Dla mnie winą nie jest mieszkanie, sypianie z kimś i posiadanie dziecka bez ślubu - tylko dla Kościoła. Po co więc mam rzucać kamieniami, nie jestem katoliczką.
Tak mi się tylko wydaje - bo Biblii genialnie nie znam, że oprócz mocnego postanowienia poprawy konieczny jest jeszcze żal za grzechy aby otrzymać rozgrzeszenie. Czyli przed ślubem pójdziesz do spowiedzi i powiesz, że żałujesz? Czyli można tak świadomie teraz sobie pogrzeszyć a później się wyspowiadać i gra, wracamy na łono Kościoła :) Skoro są jakieś zasady to należy się ich trzymać a nie olewać świadomie a potem się wyspowiadać :)
Pewnie i są osoby, dla których sakrament małżeństwa to coś więcej niż tylko impreza z białą suknią. Tylko jak się tak rozejrzeć dookoła, po znajomych z podstawówki, studiów, pracy, którzy odkąd ich znam kościoła nie oglądali, zasad się nie trzymali a teraz szybko nauki przedmałżeńskie, spowiedź i żal za grzechy i ślub kościelny - bo taka tradycja, a później tę wiarę świeżo odnalezioną gdzieś zarzucają :))) I zapewne nie tylko ja mam takie obserwacje.
danaegarden87 masz rację, mój post był nie na temat, bardzo więc przepraszam autorkę za zaśmiecanie wątku swoimi przemyśleniami, już nie będę :)
- Dołączył: 2009-12-28
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 3961
17 grudnia 2010, 15:33
Dla mnie winą nie jest mieszkanie, sypianie z kimś i posiadanie dziecka bez ślubu - tylko dla Kościoła.
Kosciół nie zaklada, że to sa bledy "nienaprawialne".
Czyli przed ślubem pójdziesz do spowiedzi i powiesz, że żałujesz? Czyli można tak świadomie teraz sobie pogrzeszyć a później się wyspowiadać i gra, wracamy na łono Kościoła :) Skoro są jakieś zasady to należy się ich trzymać a nie olewać świadomie a potem się wyspowiadać :)
Powinnismy sie ich trzymać. Jezeli jednak nie bedziemy się trzymac i bedziemy chcieli "wrócić" to droga jest otwarta. Wczoraj byłam na naukach przedmałz. i ksiadz powiedział, że mozna nawet miesiac przed slubem wyspowiadać się i żyć w czystosci i że taki miesiac "postu" też ma jakiś sens... wiem, że nie jest to do końca uczciwe, ale jeśli naprawdę potem będę się starać być dobrym czlowiekiem i zyć wg zasad, to nie potrafię i nie chcę wierzyć, że Kościół mnie skreślił.
ja juz też nie zaśmiecam wątku :) możemy podyskutować na privie :)
- Dołączył: 2008-07-18
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 2505
17 grudnia 2010, 16:09
Będzie to trudne... ponieważ w protokole przedślubnym spisywanym przed zapowiedziami prawdopodobnie stwierdziłaś, że działasz dobrowolnie i bez przymusu, a to właśnie jest "podkładka" dla Kościoła, zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego.
Ale warto się udać do zaufanego księdza i zapytać
17 grudnia 2010, 20:24
Czytałam twoje wypowiedzi z tego co piszesz to na pewno nie zostanie małżeństwo unieważnione trzeba bardzo mocne mieć argumenty ! Moja ciocia starała się o unieważnienie małżeństwa trwało to 8lat i dużo pieniędzy dlatego ze jej mąż ukrył fakt ze nie może mieć dzieci i nawet to nie było bardzo mocnym argumentem Poza tym wiedziałaś co robisz , dla mnie osobiście to głupie gadanie ze rodzice cie zmusili ,ze nie miałaś wyjścia! zawsze jest wyjście ! Jestem ciekawa ile jesteś po ślubie?
17 grudnia 2010, 23:05
Ślub został zawarty w kwietniu 2007, a dwa lata później mąż się wyprowadził (przed ślubem byliśmy razem 4 lata, ale nie mieszkaliśmy razem). Mąż pił i awanturował się. Obecnie jestem w trakcie rozwodu cywilnego.
Niby tak.. zawsze jest jakieś wyjście.. nie mogę winić za to rodziców, w końcu chcieli dobrze.
To mój spowiednik zaproponował mi, żebym spróbowała unieważnić to małżeństwo. Mogłabym wtedy ułożyć sobie życie, założyć rodzinę i wszystko to było by zgodne z wiara katolicką.
Ludzie się zmieniają.. dojrzewają.. mądrzeją.. u niektórych (jak w moim wypadku) trwa to niestety dość długo. Nie chcę żyć w grzechu (choć wcześniej tak żyłam /przed ślubem/ i wiem, że to był mój wielki błąd) jeśli teraz miałabym się z kimś związać, to będzie to możliwe tylko po unieważnienia i to tego przed Bogiem. Jeśli go nie uzyskam, będę musiała już całe życie żyć sama w czystości.
- Dołączył: 2009-12-28
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 3961
18 grudnia 2010, 01:01
nie chodzi o to, czy wyjscie było czy nie - chodzi o to, czy widziała je autorka. jeżeli odczuwała przymus i bojaźń w momencie zawarcia małżeństwa, to istnieje podstawa do unieważnienia. i nie piszę tego na podstawie ciocia/ znajoma itd. umiem interpretować przepisy, bo kończę prawo w tym roku. :)
18 grudnia 2010, 21:02
Jeśli go nie uzyskam, będę musiała już całe życie żyć sama w czystości.
boze jak to czytam to az mi sie cos robi, teraz to robisz z siebie meczennice!!
18 grudnia 2010, 21:03
Takie problemy uswiadczaja mnie w pzekonaniu, ze slub koscielny jest do dupy!
19 grudnia 2010, 20:34
Nie mam zamiaru robić z siebie męczennicy;) może źle to ujęłam.. po prostu taki jest mój wybór:)