- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 czerwca 2014, 09:53
Wiec tak. moze powiem skad moj smutek..jest mi przykro poniewaz dzis zdalam sobie sprawe jak jesr naprawde.Zobaczylam rzeczywistosc..nieprzyjemna i dobijajaca..moze od poczatku.
Jakiej poltorej roku temu ponalam K. Spotykalismy sie przez jakis czas..zakochalam sie i on we mnie tez..niestety niemoglismy sie porozumiec...ja wyjechalam...on w druga srone.nasze drogi sie rozeszly.Dopiero kiedy go stracialam zrozumialam ile dla mnie znaczy...po roku wrocilam..chcialam sie z nim zobaczyc..porozmawiac...myslalam ze moze wszystko da sie odbudowac.przciez nasze uczucie bylo tak silne..i prawdziwe..
poszlam do jego siostry..kazalam przekazac ze jak bedzie w miescie zeby przyszedl...czekalam. Caly czas mialam nadzieje ze moze kiedys cos z tego bedzie...dzis przypadkowo spotkalam jego siostre. powiedziala ze byl 3 tyg temu...
Ja czekalam...a on byl i sie nie zjawil..podobno ma kogos...:-(
Dzis moje wyobrazenie o nim rozbilo sie o okrutna namacalna rzeczywistosc...czemu prawda tak boli?I jak sprawic by bolalo mniej...moze ta milosc byla tylko w moim idealizujacym wyobrazeniu..czy moglam sie mylic...?ON chyba niekochal mnie wcale...ani troche..a te gesty slowa byly tylko w mojej glowie...?Rozplakalam sie...bo nikt nie byl dla mnie taki wazny..dzis nieumiem sie z nikim spotykac..a jesli to na chwile...czlowiek zakochany niemoze zakochac sie w kims innym..rozwala mnie to..mam ochote sie upic..chociaz to nierozwiaze moich problemow..
zyc bez serca...wtedy bylo by najlepej...
dawno nie bylam taka rozczarowana...bylam pewna ze mnie kochal...czy moglam byc taka naiwna?ale moze tak to jest ze pierwsze westchnienie serca to ostatnie westchnienie rozumu
fajnie ze moglam napisac...ufff...troche lepiej mi..jeszcze lepiej byloby gdybym mogla to powiedziec jakiejs bliskiej osobie...
30 czerwca 2014, 08:28
oj...chcialam sie troche wyzalic...:-) on niebyl mi przypisany na cale zycie...nie mysle tak...pomyslalam ze przyjdzie skoro jestem wazna dla niego..chociaz pogadac..przeciez tak mowil ze jestem najwazniejsza na swiecie ja mu wierzylam...bo niewydawalo mi sie ze mozna tak klamac....moze ja to tylko tak widzialam...jestem rozczarowana...tylko tyle..ide na rower...wyjezdzic smutek..:-) bay
przez rok się wiele może zmienić, ty byłaś najważniejsza i mogła być to prawda ale drogi się rozeszły i teraz inna jest najważniejsza, napewno to była prawda, to, że nie przyszedł oznacza, że jest fair wobec obecnej dziewczyny i tego można jej pozazdrościć.
30 czerwca 2014, 16:52
Uważasz, że chłopak powinien nos wkleic w Twoje zdjecie i wzdychac latami, niczego i nikogo nie widziec wokół siebie????? Rozstaliscie sie to sobie układa zycie po swojemu. A Ciebie wzięły rozterki miłosne i nagle on ma to samo poczuć to, co Tobie sie przypomniało. A gdzie była Twoja wielka, jedyna miłośc kiedy sie rozstawaliście?????