- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 czerwca 2014, 17:45
Mój luby ma kolegę, który wynajmuje pokoje w swoim mieszkaniu własnościowym. Kiedyś pokoje wynajmowali jeszcze dwaj inni koledzy mojego TŻ, ale w styczniu się wyprowadzili. Przez kilka miesięcy mieszkał sam. Teraz możliwe, że pokój wynajmie dziewczyna - jeszcze nie w 100% pewne. Dla mnie to bardzo dziwna sytuacja, bo TŻ nie widzi w tym problemu. Czeka nas w związku z tym "rozmowa".
Z czystej ciekawości chciałam się zapytać czy byłyście w podobnej sytuacji/ co byście zrobiły w takiej sytuacji. Nie pytam o radę, bo wiem co zrobię, ale chcę poznać wasze zdanie, co by było gdyby. ;-)
5 czerwca 2014, 22:21
może być ciekawie ;) zależy do dziewczyny, może trafi na taką, która będzie w bieliźnie po mieszkaniu latać ;) oby nie! Ale wiesz, nigdy nie wiesz na kogo trafisz...
5 czerwca 2014, 22:25
Wszyscy zakładamy też oczywiście, że ta dziewczyna to będzie jakaś miss świata. A przecież może nie być aż tak źle, może trafić np na taką:
5 czerwca 2014, 22:30
Wszyscy zakładamy też oczywiście, że ta dziewczyna to będzie jakaś miss świata. A przecież może nie być aż tak źle, może trafić np na taką:
hhehe no albo sie okaze lesbijka
5 czerwca 2014, 22:31
hhehe no albo sie okaze lesbijkaWszyscy zakładamy też oczywiście, że ta dziewczyna to będzie jakaś miss świata. A przecież może nie być aż tak źle, może trafić np na taką:
5 czerwca 2014, 22:35
i zacznie sprowadzać kolezanki na trójkąty? oh Ty Tyhhehe no albo sie okaze lesbijkaWszyscy zakładamy też oczywiście, że ta dziewczyna to będzie jakaś miss świata. A przecież może nie być aż tak źle, może trafić np na taką:
ale skoor les to ja faceci nie kreca wiec nie kumam
5 czerwca 2014, 22:55
Ale facetów kręcą les :P
Moja koleżanka ze studiów była właśnie "tą okropną laską", wynajmowała pokój w mieszkaniu kolegi (on w drugim pokoju), a jego dziewczyna nie mogła tego przeżyć. Miałyśmy niezłą bekę z jej fochów i bólu d.. :) Dziewczyna chyba sama marzyła o zamieszkaniu z nim, ale rodzice nie pozwalali jej przed ślubem i wyżywała się na mojej koleżance.
5 czerwca 2014, 22:56
mieszkalam kiedys w mieszkaniu z trzema facetami ,jeden z nich mial dziewczyne,drugi ciagle mial inna a trzeci siedzial nosem w ksiazkach a ja bylam w dlugoletnim zwiazku,to byl najfajniejszy okres w moim zyciu:)
5 czerwca 2014, 23:31
ja mieszkam z drugin juz współlokatorem i nei widzę problemu, więc w drugą stronę też bym go nie miała. No chyba, że zacząłby mówić że ładna zgrabna czy coś, to gorzej. Ale póki nie ma takich komentarzy - luz. Ostatecznie współlokatorka tez moze być zajęta :P
6 czerwca 2014, 00:31
myslalas, ze sie kolega rzuci na ciebie, czy nie ufalas sama sobie?:DDziewczyny jest różnica pomiędzy wynajmowaniem mieszkania ze znajomymi (czy też nie ) w tym jedna z tych osób to dziewczyna, a wynajmowanie mieszkania sam na sam... Ja miałam odwrotną sytuację do mnie chciał się wprowadzić kolega mojego chłopaka (miałam pokój do wynajęcia) i M powiedział od razu, że sobie tego nie wyobraża jak miałabym mieszkać sama z jakimkolwiek facetem. I ja go rozumiem (mimo, iż byłby to dla mnie dodatkowy zarobek) koledze odmówiłam i tyle
Czytaj ze zrozumieniem mój facet sobie tego nie życzył, a ja przyjęłam to do siebie i odmówiłam wynajmu pokoju
i czy wszystko musi się obracać wokół zdrady? Ja jestem na nie, ponieważ źle to wygląda (ja mieszkam z jakimś kolesiem SAMA, czy mój chłopak z jakąś laską?) samotnie zamieszkują ze sobą WG MNIE albo dobrzy znajomi albo pary. Takie zamieszkiwanie tworzy między osobami pewnego rodzaju intymną więź (i nie, nie chodzi mi tu o kwestie sexualne)
Mieszkanie w kilka osób z czego część jest płci przeciwnej, jest dla mnie jak najbardziej dopuszczalne, sama tak mieszkałam przez parę lat:) I to zdecydowanie coś innego jak razem z współlokatorami tworzycie paczkę znajomych...dobra nie będę się już nad tym rozwodzić,, bo w sumie mam to w dupie (sprawa powinna byc rozpatrywana indywidualnie)
Edytowany przez doublebagger 6 czerwca 2014, 00:47
6 czerwca 2014, 07:23
A ja się wypowiem jako "druga strona", czyli wredna kobieta mieszkająca z chłopakiem, który nie jest moim partnerem i to olaboga! w jednym pokoju ;)
Generalnie poznaliśmy się właśnie tutaj, gdzie mieszkamy, a mieszkamy razem od 2 lat. ANI RAZU nie przeszło mi przez myśl, żeby się w jakikolwiek sposób nim zainteresować z dwóch prostych powodów:
1) ma dziewczynę, a to dla mnie skreśla faceta od razu (mimo że jego laska mieszka w Poznaniu, a my we Wrocławiu)
2) mam chłopaka, którego bardzo kocham (i z którym przeprowadzam się do własnego mieszkania w środę).
Inna sprawa, że mieszka z nami jeszcze mój chłopak, ale nie zmienia to faktu, że często jestem z P. sama i gdybym chciała zdradzić mojego faceta, to nie jest problemem to, że mieszka z nami. Ale nie wyobrażam sobie sytuacji, w której kiedykolwiek mogłabym go zdradzić. Ufa mi, a ja ufam jemu. Zresztą nigdy nie przyszło mi do głowy pomyśleć o P. w sposób seksualny. Jest dla mnie jako facet obojętny, bo jestem w szczęśliwym związku. Nie zdarza mi się paradować nago po pokoju, w bieliźnie czy ręczniku (no, czasem w wielkim puchatym czerwonym szlafroku, ale jest tak wielki i aseksualny, ze wątpię, abym wyglądała w nim kusząco, raczej jak bokser przed walką).
Myślę, że gdy ktoś chce zdradzić, to to zrobi, i mieszkanie razem nie ma nic do rzeczy. Istnieje takie samo prawdopodobieństwo, ze spotka kogoś w pracy/klubie/u znajomych i Cię zdradzi, oraz takie samo prawdopodobieństwo, że tego nie zrobi. Jeżeli ktoś jest godny zaufania, kocha drugą osobę i szanuje ją, to będzie jej wierny. Nigdy nie rozumiałam, jak można zdradzać, mnie samą chyba zabiłyby po pierwsze wyrzuty sumienia, a po drugie nie wiem, czy umiałabym żyć z myślą, że kogoś tak bardzo skrzywdziłam.