- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 maja 2014, 23:31
Hej wszystkim;)
Piszę tutaj o tym, ponieważ chcę zobaczyć, jak moje wątpliwości wyglądają z innej perspektywy.
Jestem z chłopakiem prawie 1,5 roku, świetnie się czujemy w swoim towarzystwie, możemy na siebie liczyć, ale boję się dwóch rzeczy. Ja mam 25 lat i za rok kończę studia, on 29 i robi doktorat, ale właśnie...obecnie utrzymuje się ze stypendium, od roku intensywnie szuka pracy (teoretycznie po jego kierunku nie jest z tym tak trudno), ale póki co jej nie znalazł. Przeraża mnie to, bo mam wrażenie, że jest niezaradny. Chodzi na rozmowy kwalifikacyjne i chyba coś jest ciągle nie tak skoro tej pracy nie dostał. Jak oboje skończymy studia, pewnie trzeba będzie się określić, co z nami dalej. Przypuszczam, że wtedy się oświadczy, bo będzie robił wszystko, żebyśmy zostali razem. Tylko, że ja nie wiem, czy tego chcę. Boję się. Nie mam przy nim poczucia bezpieczeństwa. Kiedy myślę o nas przyszłościowo przeraża mnie też jeszcze jedna rzecz - on nie jest zbyt towarzyski, ma problem w nawiązywaniu znajomości. Nie ma kumpli. Moi znajomi ze studiów są jego znajomymi, a moi znajomi z miasta rodzinnego go nie cierpią, bo jak kiedyś zabrałam go na imprezę, zachowywał się tak jakby tam go nie było. Siedział i nie odzywał się słowem. Takie sytuacje się powtarzały ze 2 razy - idziemy gdzieś ze znajomymi, a on nawet się nie stara, żeby nawiązać z kimś rozmowę. Pojechaliśmy ze znajomymi na majówkę, to po pierwszym dniu się na mnie ofochał za to, że jak nie miał ochoty tańczyć to bawiłam się świetnie z pozostałymi ludźmi. Następnego dnia prawie nie wychodził z naszego pokoju, a ja czułam, że muszę nadrabiać za nas dwoje. Ludzie mają go za gbura. O wielu takich akcjach mogłabym pisać, ale nie o to chodzi. Wkurza mnie to, że on nie ma kolegów z którymi mógłby wyjść na piwo. Twierdzi, że tego nie potrzebuje, bo już wiele razy ludzie go rozczarowali i nie ma ochoty się zaprzyjaźniać. Wystarczę mu ja...Martwi mnie to, bo gdybyśmy za kilka lat założyli coś swojego, to pewnie ludzie by się od nas odsuwali przez jego zachowanie, a nie chcę takiego życia. Potrzebuję mieć ludzi dookoła siebie, wyjść gdzieś czasem czy zaprosić kogoś do siebie.
Kocham go bardzo, świetnie się dogadujemy, mamy podobne poglądy na wiele tematów, w sferze intymnej jest cudownie nam obojgu, oboje uwielbiamy się dużo przytulać, ale przeszkadza mi to, że nie może znaleźć pracy i jest trochę aspołeczny. Nie powinnam jeszcze o tym myśleć, ale nie wyobrażam sobie nawet naszego wesela. Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego, a z drugiej z nim.Wiem, że on myśli o mnie na poważnie, ale gdyby mi się teraz oświadczył, chyba powiedziałabym nie. Raz już próbowałam od niego odejść, ale nie potrafiłam, kiedy wyobraziłam sobie. że następnego dnia już się nie zobaczymy. Myślę, że z nikim innym nie potrafiłabym ułożyć sobie życia, bo nikogo nie pokocham.
Teraz pytanie do Was - czy dużo rzeczy przeszkadza Wam w Waszych partnerach/partnerkach, czy jest coś czego nie akceptujecie, a mimo to jesteście z tą drugą osobą? Mam mętlik w głowie i nie wiem czy kierować się bardziej sercem czy rozsądkiem :(
28 maja 2014, 08:19
Teraz ,na studiach, jest intensywne życie towarzyskie ,potem stopniowo sie to kończy.Zaczynają sie inne obowiązki ,praca ,dzieci .Zresztą i Tobie balowanie co tydzień sie znudzi ,wierz mi.Zwyczajnie wyrośniesz z tego.
28 maja 2014, 10:06
Moze mu ciężko dostać pracę z powodu "przekwalifikowania"? Mój brat tak miał, jak szukał pracy (co prawda on nie ma doktoratu, ale trudne studia, kursy i tak dalej za sobą ma) i mu powiedzieli, że bardzo im przykro, ale nie mogą przyjąć go do pracy, bo jest ZA dobry. Bali się, że ich po jakimś czasie zwyczajnie wygryzie. Znam też chłopaka, który właśnie stara się wykombinować sobie pracę, żeby już w niej będąc, zacząć doktorat, bo twierdzi, że później może mieć z nią problem właśnie przez przekwalifikowanie.
Mój facet, jak każdy człowiek zresztą, ma wady, które czasami doprowadzają mnie zwyczajnie do szału. Ale także i one składają się na niego. A dla mnie jest w całości idealny. Jestem raczej typem człowieka, który paskudnie usuwa ze swojego życia to, co mu przeszkadza i gdyby mi tak bardzo przeszkadzały wady mojego mężczyzny, jak Tobie Twojego, to pewnie nie byłabym z nim zbyt długo (czego Tobie nie życzę, skoro tak dobrze się dogadujecie). Może to głupie i naiwne, ale wierzę, że mogę sobie zbudować wymarzony świat (realistycznie wymarzony!)
28 maja 2014, 10:33
a ty masz pracę? najpierw sama znajdź a nie się wpychasz komuś na utrzymanie
28 maja 2014, 12:50
Odpisując na Wasze komentarze, dziękuję za wszystkie słowa.
A ja wcale nie chcę "wpychać się" na czyjeś utrzymanie, bo mam zamiar zarabiać na siebie i swoje własne potrzeby oraz utrzymanie domu - mam duże ambicje i chcę, żeby mój chłopak też jakieś miał. To chyba nic dziwnego. Sama nie pracuję, bo mam ciężkie studia i już mało sypiam, a co dopiero gdybym miała dodatkowe obowiązki. Rok temu miałam przerwę w studiowaniu to znalazłam pracę - nie w zawodzie, ale szukałam czegokolwiek i wiem, że na czas przejściowy się da.
A on pracował dorywczo, na wakacje też wyjeżdża dorobić - co prawda kokosów nie będzie ale ważne, że nie będzie siedział w domu. Właśnie na tych rozmowach kwalifikacyjnych często słyszy, że ma za wysokie kwalifikacje na dane stanowisko, ale jak ostatnio był drugi raz na rozmowie w tym samym miejscu, na to samo stanowisko i mógł się przygotować, a jednak znowu się nie powiodło i podobno był brany pod uwagę jako drugi, to zaczęłam wątpić, czy sobie poradzi. Od przyszłego roku będzie się starał o pracę na uczelni, ale boję się, że jak zacznie tam pracować, to jeszcze ciężej będzie mu się później odciąć od uczelni i znaleźć coś konkretnego...
Co do znajomych to wcale nie jest tak że biegam z imprezy na imprezę, od znajomych do znajomych, ale jak już raz na jakiś czas nadarzy się okazja na wyjście, to nie mam ochoty siedzieć w domu, bo mój chłopak ma akurat gorszy dzień...
28 maja 2014, 13:23
Mnie odpychają tacy faceci, co to nie mogą pracy znaleźć, może dlatego, że mam wielu kolegów, co praca samych ich znajduje, sa bardzo pracowici, dorabiaja sobie gdzie się da, zawsze coś mają i widać, że pracę będą mieli. Rób jak uważasz.
28 maja 2014, 16:14
O pracę się nie martw. Może zostanie stałym pracownikiem dydaktycznym na uczelni i tam będzie zarabiał? Prędzej czy później coś znajdzie. Skoro dorabia na wakacjach, nie może być aż taki niezaradny! Mój były chłopak też taki był. Najwyższa średnia na roku, do tego drugi kierunek, przy znajomych sie prawie nie odzywał, siedział w kącie, na dyskotece nigdy nie tańczył, tylko pilnował torebek prze stoliku. Wychodziłam ze znajomymi bez niego. Teraz ma świetną pracę Jeśli chodzi o spotkanie towarzyskie-jedna rzecz nauczyła go, ze spotkania ze znajomymi mogą być fajne. GRY PLANSZOWE! Takie dla dorosłych, skomplikowane, strategiczne, będące wyzwaniem dla mózgu. Znajomi przychodzili na kilka godzin, piliśmy wino, jedliśmy jakieś przekąski i graliśmy. Było bardzo fajnie. Może poszukajcie jakichś zainteresowań, które mogłyby go rozruszać?
28 maja 2014, 18:07
Odpisując na Wasze komentarze, dziękuję za wszystkie słowa.A ja wcale nie chcę "wpychać się" na czyjeś utrzymanie, bo mam zamiar zarabiać na siebie i swoje własne potrzeby oraz utrzymanie domu - mam duże ambicje i chcę, żeby mój chłopak też jakieś miał.
Myślę, że ludzie mało ambitni nie robią doktoratów :) Wiesz, ja poniekąd rozumiem Twoje obawy, bo mam podobne, mimo że ja i mój chłopak jesteśmy od Was młodsi. Ale myślę, że nie powinnaś też wywierać na nim presji, bo sama mówisz, że się stara i tej pracy aktywnie szuka, chodzi na rozmowy, na pewno jakąś pracę w końcu znajdzie. Poza tym, skoro dorabiał sobie w wakacje, potrafi załatwić wiele rzeczy, chyba nie masz się czego obawiać :)
Edytowany przez fadetoblack 28 maja 2014, 18:07
28 maja 2014, 20:12
a ty masz pracę? najpierw sama znajdź a nie się wpychasz komuś na utrzymanie
28 maja 2014, 21:00
Jeszcze nawet Ci się nie oświadczył a Ty już się boisz o to jak będzie wyglądało Wasze wesele. :O
Może nie jest przebojowy i dlatego w towarzystwie milczy, bo trudno mu się przebić albo jakoś wstrzelić w rozmowę. A Twoi znajomi już przyczepili mu łatkę gbura więc pewnie go traktują jak gbura. Błędne koło.
Co do pracy... Niedługo kończysz studia, zaczniesz szukać pracy; zobaczysz jak to jest ;)