Temat: facet i wątpliwości

Hej wszystkim;)
Piszę tutaj o tym, ponieważ chcę zobaczyć, jak moje wątpliwości wyglądają z innej perspektywy.

Jestem z chłopakiem prawie 1,5 roku, świetnie się czujemy w swoim towarzystwie, możemy na siebie liczyć, ale boję się dwóch rzeczy. Ja mam 25 lat i za rok kończę studia, on 29 i robi doktorat, ale właśnie...obecnie utrzymuje się ze stypendium, od roku intensywnie szuka pracy (teoretycznie po jego kierunku nie jest z tym tak trudno), ale póki co jej nie znalazł. Przeraża mnie to, bo mam wrażenie, że jest niezaradny. Chodzi na rozmowy kwalifikacyjne i chyba coś jest ciągle nie tak skoro tej pracy nie dostał. Jak oboje skończymy studia, pewnie trzeba będzie się określić, co z nami dalej. Przypuszczam, że wtedy się oświadczy, bo będzie robił wszystko, żebyśmy zostali razem. Tylko, że ja nie wiem, czy tego chcę. Boję się. Nie mam przy nim poczucia bezpieczeństwa. Kiedy myślę o nas przyszłościowo przeraża mnie też jeszcze jedna rzecz - on nie jest zbyt towarzyski, ma problem w nawiązywaniu znajomości. Nie ma kumpli. Moi znajomi ze studiów są jego znajomymi, a moi znajomi z miasta rodzinnego go nie cierpią, bo jak kiedyś zabrałam go na imprezę, zachowywał się tak jakby tam go nie było. Siedział i nie odzywał się słowem. Takie sytuacje się powtarzały ze 2 razy - idziemy gdzieś ze znajomymi, a on nawet się nie stara, żeby nawiązać z kimś rozmowę. Pojechaliśmy ze znajomymi na majówkę, to po pierwszym dniu się na mnie ofochał za to, że jak nie miał ochoty tańczyć to bawiłam się świetnie z pozostałymi ludźmi. Następnego dnia prawie nie wychodził z naszego pokoju, a ja czułam, że muszę nadrabiać za nas dwoje. Ludzie mają go za gbura. O wielu takich akcjach mogłabym pisać, ale nie o to chodzi. Wkurza mnie to, że on nie ma kolegów z którymi mógłby wyjść na piwo. Twierdzi, że tego nie potrzebuje, bo już wiele razy ludzie go rozczarowali i nie ma ochoty się zaprzyjaźniać. Wystarczę mu ja...Martwi mnie to, bo gdybyśmy za kilka lat założyli coś swojego, to pewnie ludzie by się od nas odsuwali przez jego zachowanie, a nie chcę takiego życia. Potrzebuję mieć ludzi dookoła siebie, wyjść gdzieś czasem czy zaprosić kogoś do siebie.
Kocham go bardzo, świetnie się dogadujemy, mamy podobne poglądy na wiele tematów, w sferze intymnej jest cudownie nam obojgu, oboje uwielbiamy się dużo przytulać, ale przeszkadza mi to, że nie może znaleźć pracy i jest trochę aspołeczny. Nie powinnam jeszcze o tym myśleć, ale nie wyobrażam sobie nawet naszego wesela. Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego, a z drugiej z nim.Wiem, że on myśli o mnie na poważnie, ale gdyby mi się teraz oświadczył, chyba powiedziałabym nie. Raz już próbowałam od niego odejść, ale nie potrafiłam, kiedy wyobraziłam sobie. że następnego dnia już  się nie zobaczymy. Myślę, że z nikim innym nie potrafiłabym ułożyć sobie życia, bo nikogo nie pokocham.

Teraz pytanie do Was - czy dużo rzeczy przeszkadza Wam w Waszych partnerach/partnerkach, czy jest coś czego nie akceptujecie, a mimo to jesteście z tą drugą osobą? Mam mętlik w głowie i nie wiem czy kierować się bardziej sercem czy rozsądkiem :(

Pasek wagi

Jestem z aspołecznym facetem od kilkunastu lat, sama jestem ekstremalnie towarzyska. No cóż - łatwo nie jest. Na szczęście nie jest zazdrosny, więc w życiu towarzyskim realizuję się sama. Nawet go już ze sobą nie ciągnę, bo oboje się wtedy męczymy. Mam za sobą nawet wesela, na które chodziłam bez męża (i świetnie się bawiłam). I w dupie mam, czy mają go za gbura - zresztą, nasi przyjaciele totalnie się do tego przyzwyczaili.

Mnie to nie przeszkadza (już), ale czy jesteś na to gotowa?

Mimo to, nigdy nie zamieniłabym go na innego. Taki typ jest zwykle oddany, bezwzględnie lojalny i monogamiczny ;)

PS. Nie mieliśmy wesela ;)

A rozmawiałaś z nim dlaczego ma takie podejście do ludzi ? Ok, jest przed trzydziestką, może mieć inne priorytety ale jaki jest powód jego aspołecznej postawy ? 

A czy on gdziekolwiek pracowal do tej pory? Robil cokolwiek? Chocby ulotki czy jakies fuchy?

Jesli nie i podczas trwania swojego 29letniego zywota nigdy go nie ciagnelo do tego, by zarobic samodzielnie jakiekolwiek pieniadze to ... bedzie tylko gorzej.

Gdy kobieta dojrzewa, chce miec chociaz jakis podstawy stabilizacji zyciowej i bezpieczenstwa (w tym finansowego) i wcale nie chodzi o to, zeby facet nas utrzymyal, czy zarabial krocie, ale facet musi miec leb na karku i byc "obrotnym". Dla mnie facet w tym wieku bez pracy bylby krotko mowiac skreslony.

byłam ostatnio na naukach przedslubnych, i ksiadz gadalm o tym ze jezeli wiele osob Ci mowi, nie zen sie z nim, bo jest taki czy taki, albo zostaw go bo to gbur, to warto sie zastanowic nad tym zwiazkiem.... bo milosc jest bardzo slepa, a po slubie te klapki spadaja z oczu i ma sie pretensje do wszystkich tylko nie do siebie o wybor, wtedy sie mowi ze przed slubem taki nie byl, a gowwwwnoo prawda caly czas taki byl tylko tego nie widac "bo sie kocha" zastanow sie dobrze - skoro masz teraz watpliwosci to co bedzie jak bedzie slub ? 

Ja swojego narzeczonego jestem pewna 100% i teraz im blizej do slubu kocham go mocniej i nie wyobrazam sobie bez niego... ma wady jak kazdy, ale one mi nie przeszkadzaja tak jak Tobie, powodzenia ;)

Pasek wagi

moj maz moze nie jest aspołeczna, ale za to nie przepada za spotkaniami towarzyskimi, jednak potrafi rozmawiac z ludźmi i sie stara. Czasami sa sytuacje kiedy ja chciałabym wyjść, nawet nie w jakieś wielkie towarzystwo tylko do dwójki ludzi to tez nie ma ochoty, ale trzeba isc na kompromis. Raz posiedzialysmy w domu, a raz gdzieś wyjdziemy. Chociażby sami. Nikt nie jest idealny. Moj tez nie jest zazdrosny, wiec jak nabiorą kontaktów to nie bedzie problemu, ze ja sobie gdzieś wyjdę. Musicie sie dogadać po prostu. Gdybys miała faceta ktory by ciagle chciał gdzieś wychodzić to był by problem, ze za duzo, nie ma ideału, nie zawsze. Wiec kompromis jedynym wyjściem. 

....

Każdy jest inny i każdy ma swoje potrzeby. Mój na odwrót, za bardzo do ludzi, a ja na dystans. Ostatnio na juwenaliach jego znajomi siedzieli osobno i ja z moimi po drugiej stronie koca, ale mój podchodził, gadał, a ja jakoś nie czułam więzi i nie wiedziałam o czym rozmawiać z jego znajomymi. jemu jest prościej. Ja to jakoś ludzi wyczuwam na początku, albo ludzie mi pasują albo nie - chamska selekcja, hah xD No ale mam taki charakter, że np gaduł, które muszę przekrzykiwać unikam, bo mnie głowa boli po 30 min, albo ludzi co się przechwalają co to nie oni, to się wyłączam po minucie i tylko "mhm, no, ok", bo domyślam się, że 70% co mówi to kłamstwa, albo mnie to nie interesuje - opis całego życia w ciągu godziny... Matko, jestem straszna, właśnie sobie uświadomiłam, hah.

Więc widzisz, różnie bywa. Wiec sądzę, że twój się zraził do ludzi i zamknął, bo wszystko rekompensujesz mu ty, ale może z czasem to się powoli zacznie zmieniać. Nie ma co skreślać, a na chwilę obecną zaakceptować to jaki jest i sprawdzić co będzie później, jeszcze trochę czasu jest. 

Co do mojego, to przyczepiłabym się i zawsze mu to powtarzam, że czasem za dużo mówi o elektronice i wymienia swoje sprzęty co chwilę (komputery, tv, telefony, itd), to jego broszka, uwielbia to, staram się z nim rozmawiać o tym, ale czasem po prostu mam dość, bo on może gadać beż końca, to tak mnie chyba najbardziej jeży, że czasem jest tego za dużo po prostu. Jesteśmy ze sobą ok 2ch lat, a telefonów miał chyba z 5 xD No, ale faceci tak chyba mają.

Pasek wagi

Mój był taki sam jak Twój, identyczne relacje z ludźmi, a raczej ich brak i problemy z pracą, ale się zmienił. Obecnie ma świetną pracę, którą lubi, a która nawet w 1% nie pokrywa się z jego studiami i sporo znajomych. Nadal nie chodzi ze mną na wesela, bo nie lubi takich spędów (zresztą ja też), ale polubił moich znajomych i rodzinę. A Twoi przyjaciele z rodzinnego miasta są beznadziejni, moi też na początku się dziwili, że jestem z kimś cichym, ale uznali, że skoro się z nim związałam, to coś musi w nim być i nikt nie mówił, że jest z gburem mimo, że mógł sprawiać takie wrażenie.

Pasek wagi

Sama odpowiedziałaś sobie na pytanie. Gdyby ci się teraz oświadczył, powiedziałabyś NIE. Więcej Ci w nim przeszkadza niż pasuje. To co Cię przyjaciółki nim trzyma to przyzwyczajenie. Nie chcesz odejść, bo to będzie bolało, ale też nie chcesz z nim zostać. Skończy się to w ten sposób, że podczas tych towarzyskich wypadów spotkasz kogoś, kto ci zawróci w głowie i wtedy dopiero wszystko się skomplikuje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.