- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 maja 2014, 12:27
Witam. Potrzebuje porady odnośnie związku i pewnej sytuacji. Nie mam się do kogo odezwać z tym :(Czy jest jakas chętna osoba, która mi pomoże\, albo w ogółe wysłucha ?
19 maja 2014, 13:40
nie wiem co ale coś mi tu w tej układance nie pasuje :-(
to jest miłość czy hmmmm co? bo sex też nie
19 maja 2014, 13:47
Tylko też nie demonizuj tak tej swojej "teściowej". Bo to jednak grzeczność, że możesz u niej w ogóle mieszkać, bądź co bądź jesteś dla niej totalnie obcą osobą i zapraszając Was do domu robi to przez wzgląd na syna. Mimo wszystko jednak chce Wam pomóc i ułatwić życie, nie patrz na nią tak krytycznie. Może nie ma łatwego charakteru ale nie wierzę, że jest zła do szpiku kości. Możesz się wybrać do niej na kawę, porozmawiać szczerze, że ogólnie w życiu masz pod górkę, może potraktuje Cię jak kogoś bliskiego dzięki temu. Bo ja sama nie chciałabym obcej dziewczyny, jak to sama nazwałaś, z patologii w swoim domu, a ona jednak wyraża taką wolę. Myślę, że może po prostu troszkę niesprawiedliwie na to patrzysz, bo Twój facet ma szczęśliwy dom i faktycznie ma gdzie wrócić, a Ty nie więc przemawia przez Ciebie gorycz. Ogólnie to jestem za tym, żebyście tam nie wracali ale nie przez wzgląd na wredną teściową, co po prostu dlatego, że lepiej żyć oddzielnie, bo jest większa swoboda, nie ma kłótni o mamusie itp. ;) Nie traktuj tego przypadkiem jako najazdu na Twoją osobę, chcę Ci pokazać tylko drugą stronę;)A jeśli macie problemy finansowe... nie wiem, gdzie mieszkacie, natomiast jeśli w mieście to zawsze można wynająć pokój w mieszkaniu, nie trzeba całego mieszkania, poza tym można wynająć mniejszą kawalerkę, tańszą. Samochód jest koniecznie potrzebny? Ja żyję bez auta, znam sporo rodzin bez samochodów i wszystko się da (o ile to miasto, bo na wsi jest już o wiele gorzej). Możesz iść na sprzątanie i zarabiać sobie na czarno parę stówek w miesiącu, możesz zacząć dorabiać jako niania... Nigdy nie jest tak źle, żeby nie dało się zrobić czegoś, żeby sobie poprawić los ;)
bardzo sensowny komentarz
19 maja 2014, 14:19
Po pierwsze, masz marnego faceta i na długoterminowego partnera się nie nadaje.
Po drugie, rozważ znalezienie pracy zamiast tych alimentów, staniesz na własne nogi i na tychże nogach odejdziesz od maminsynka i tej pochrzanionej sytuacji. Świetną ci przyszłość szykuje partner, będziesz miała się na co dzień zamiast odpocząć w domu, żreć z jego rodziną. Jego matka, siostra to ozornice i nikt nie ma obowiązku nieustanne wojny prowadzić bo mają baby we łbie namieszane.
nie ty jedna masz kiepską rodzinę, wyjście jedno- oderwij się od tego, co jest teraz, nie zatrzymuj się i nie pozwól aby zatrzymywały cię twoje lęki (że zostaniesz sama, że alimenty stracisz). Praca jest albo jej nie ma, fakt, ale dorośli ludzie sobie z tym radzą, a ty jesteś dorosła. Musisz wyrobić w sobie zaradność, bo wiszenie wieczyste na kimś uzależnia cię, czyni podatną na ataki i ogólnie podkopuje twoją wartość.
Przykre, ale trzymaj się dzielnie. Gorsze rzeczy w życiu ludzie przechodzą i dają radę. Dla mnie po prostu potrzebujesz usunąć się całkiem z te chorej sytuacji z tym swoim niby kochającym partnerem, z nagabywaniem ze strony rodzinnych ozornic, z alimentami. Masz swoje lata, believe me, dasz radę stanąć na swoich nogach.
19 maja 2014, 14:32
A nie możesz po prostu wyjechać do innego miasta? Jakiś akademik skołować, w ogłoszeniach poszukać, pokoik wynająć (stare budownictwo)? Praca i dla niewykwalifikowanych się znajdzie, jak się szuka z uporem.
Mnie rodzina tez nie pomaga, robię wszystko sama od lat i nie liczę na nikogo. To najlepsza polisa, bo potem nikt nie będzie ci wypominał i gadał nad uchem. Te alimenty marne, skoro nie starczą nawet na wynajęcie jakiegoś małego pokoiku ze studentami, tym bardziej weź się w garść i znajdź pracę... I uwierz, nie jesteś jedyna, pierwsza i ostatnia, która wychodzi z domu rodzinnego z niczym. Dasz radę i nie pozwól nikomu mówić inaczej. Może weż zacznij po cichu odkładać kasę dla siebie? Wierz mi, na początku każdy (nawet z normalna rodziną) ma ciężko, ale dasz radę.
Zobaczysz jak odżyjesz, jak zaczniesz mieć swoje pieniądze i zaczniesz mieszkać sama, bez obciążających gadanin maminsynka i jego cudownej rodziny. Nie mów, ze nie masz nic poza tymi ludźmi, to nieprawda. Tyle wiesz o sobie ile cię sprawdzą, twoje sprawdzanie zacznie się, jak się w końcu odpępnisz i puścisz ten krąg zaczarowany, który powstrzymuje cię przed dorosłością.
Powodzenia!
Edytowany przez datuna 19 maja 2014, 14:33
19 maja 2014, 14:59
Posłuchaj, w jakim mieście mieszkasz? Mysle,ze nie może być aż tak źle. Poszukaj sobie pracy na czarno. Z pewnością takich jest więcej niż na umowę. Alimenty zatrzymasz i będziesz miała dodatkowy grosz. Choćby na sprzątaniu bądź opiece nad dziećmi. Czasem rodziny poszukują niani do przyprowadzania dzieci ze szkoły/przedszkola i spędzenia z nimi czasu do ich powrotu. Albo sprzątanie. Wiesz, wystarczyłyby ci 2 rodziny, u każdej 1 w tygodniu. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale tu gdzie ja mieszkam za sprzątanie płaca od 14zl wzwyż za godzinę. Znam panią która pracuje 1 dzień w tygodniu u 1 rodziny, cały dzień-12 godzin-sprzątanie, prasowanie. Za cały dzień pracy ma 200zl.Wiem,ze w niektórych regionach jest ciężko znaleźć cos ciekawego, ale wszędzie są bogatsze rodziny. Jeśli się weźmiesz w garść, na pewno się uda. Wierze w to i życzę Ci abyś znalazła sile stanąć na własne nogi i się usamodzielnić. Będzie dobrze dziewczyno:-).Natomiast jeśli teraz wam brakuje, to zacisnęłabym zeby i zamieszkałabym w domu mamy twojego chłopaka, jeśli jest taka możliwość, "otoczyłabym" się skorupa tak aby nie reagować na żadne komentarze, zaczepki i nieprzyjemności z ich strony, skupiła się na szukaniu pracy. Zobaczysz, uda się:-)