Temat: Do dziewczyn za granicą - kupno domu, porada

Dziewczyny, mam nadzieję, że doradzicie mi w sprawie, która nurtuje mnie od zeszłego tygodnia. Rozmawiałam już na ten temat z mężem, ale on sam nie wie, jak ugryźć nasz 'dylemat'. Przechodzę do rzeczy.

Mąż dostał niedawno nową pracę, zaczyna od poniedziałku. Z racji tego, że będzie zarabiał o wiele więcej niż dotychczas, nasza zdolność kredytowa bardzo wzrośnie i zastanawiamy się nad kupnem domu - prawdopodobnie za rok. I tu niestety zaczynają się schody. Porządne domy w mieście, w którym mieszkamy zaczynają się od ok. 260-300tys funtów, w to należy też wliczyć naturalnie umeblowanie, wymianę okien itp, prawników... Chcielibyśmy zamknąć się w całości do ok. 400tys. Myśleliśmy nad tym, by zaoszczędzić przez kolejne pół roku/rok tak abyśmy dostali jak najniższe oprocentowanie raty. Jednak, z racji tej nowej pracy, mąż najprawdopodobniej będzie wysyłany za granicę, głównie w okolice bliskiego wschodu na kontrakty, które mogą trwać rok, 3 lata, 5 a może i na stałe. 

Zastanawiam się zatem, czy jest sens wydania ogromu kasy na kupno i urządzenie domu by potem komuś go wynajmować z racji pracy męża? Z drugiej strony, nie mamy pewności czy i kiedy obejmą go kontrakty i jak długi będzie okres ich trwania.. Nie wiemy zatem, czy ryzykować i kupować już i teraz czy jednak czekać na oficjalną decyzję, która może zapaść za kilka lat. Nie ukrywam, że nie na rękę wydać mi "fortunę" po to by potem sprzedawać/wynajmować, a z drugiej strony marzy nam się 'nasze gniazdko' już od jakiegoś czasu i jesteśmy zdania, że jak kupować, to porządny dom, na wypadek gdybyśmy mieli tu zostać.

Jestem ciekawa, co zrobiłybyście w tej sytuacji? Jestem pewna, że niektóre z was doświadczyły czegoś podobnego na własnej skórze - czyli włożenie pieniędzy w posiadłość i nagła emigracja - możecie napisać jak sobie z tym poradziłyście? Dziękuję za wszystkie porady.

Pasek wagi

Z kontraktami bywa różnie, mieszkałam rok w takim mieście, gdzie bardzo duży procent ludzi przyjeżdżał na kontrakty... bardzo wielu z nich wróciło do swoich krajów.

Dom, to zawsze inwestycja. Niby zawsze można wynająć, ale 400 tys. to kupa kasy, po jakim czasie taki wynajem zacząłby być opłacalny?  Z drugiej strony władujecie kasę, ale w tym kolejnym kraju też trzeba będzie wynajmować. Ciężka sprawa. JEdnak nie wiązałabym całej przyszłości z kontraktem, o którym wiadomo niewiele.

Cancri, dokładnie, dlatego nie jestem pewna co robić. Z jednej strony mam ochotę poczekać i zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja, jednak na rozmowie kwalifikacyjnej mąż był pytany bezpośrednio czy zgodziłby się na stałą zmianę miejsca zamieszkania/kilka lat życia w obcym państwie, jednak nie podano mu żadnych konkretów: kiedy. Z drugiej strony, nie chcę czekać z kupnem domu, za te kilka lat ceny mogą już bym o wiele droższe, a nie chcę przepłacać. 

Pasek wagi

a czemu tylko do dziewczyn z zagranicy? u nas też ludzie wyjeżdżają za pracą zostawiając rodziny na miejscu. na razie odkładajcie pieniądze, tak jak powiedziałaś - za rok staralibyście się o kredyt, więc może sytuacja do tego czasu trochę się rozjaśni

ja bym jeszcze poczekala z decyzja na twoim miejscu. zreszta sama mowilas ze to plan na "za rok". Caly cel kredytow to to, ze mozna korzystac z dobr ktore jeszcze nie sa do konca nasze. Zatem, jesli byscie nie mieszkali w tym domu na stale a nadal splacali go ... to sie mija z celem. Ktos inny by sie cieszyl waszym domem i stopniowo niszczyl go. Uwazam szczerze mowiac, ze nie ma sensu teraz. 

W UK potrzebujesz gotówki na depozyt, żeby kupić dom. Z tego co wiem to osoby kupujące dom po raz pierwszy muszą dać mniejszy depozyt niż Ci, którzy już dom kupowali. Kredytu bez tego nie weźmiesz. Teraz tak czy inaczej zaciągnięcie kredytu ma być dużo trudniejsze. Mnóstwo pytań o wasz styl życia etc. Na pewno mąż musi być na wysokich zarobkach przynajmniej rok. Swoją drogą 300 tys za dom w UK to nie tak dużo przy aktualnym stanie rynku nieruchomości. Pewnie gdzieś na północy?

Polecam http://www.rightmove.co.uk/

mysle ze gdybacie na zapas, maz nawet jeszcze nie zaczal tej nowej pracy! jjeszcze mu ani jedna wyzsza wyplata na konto nie wplynela a wy juz dzielicie skore na niedzwiedziu. jak juz zacznie to sie po 2-3 miesiacach zorientuje jak wyglada sprawa z kontraktami, czy jest na jakis planowany, jesli tak to na jaki, na ile, i za jakie pieniadze, czy mozna podawac preferencje kto chce a kto nie chce jechac (np bardziej wysylaja singli, niz mezow i ojcow, lub matki malych dzieci), wtedy bedziecie myslec, teraz to sie mija z celem.

Pomijajac, ze troche zgadzam sie z karolina112233 to postaram odpowiedziec Ci z perspektywy osoby posiadajacej nieruchomosc w Londynie (my kupilismy duze piekne mieszkanie, bo dla mnie te ich "domy" z domami nie maja wiele wspolnego tzn. dzielone wszystkie sciany w terraced houses czy jedna sciana dzielona w end of terrace czy semi detached, zeby spotkac detached house-nie-ruine w miare dobrej cenie to masakra, przynajmniej my nie znalezlism, ale tez zalezalo nam na czasie wiec...

Przechodzac do sedna - czas, jesli chcecie cos kupowac to...jak najszybciej - ceny nieruchomosci w Londynie leca w gore niesamowicie i to sie nie zmieni - tak przynajmniej przewiduja specjalisci (czytalam nawet artykul, ze jest to najlepsza inwestycja i zabezpieczenie majatku ever) Nasze mieszkanie w ciagu 15miesiecy jest warte juz 25%wiecej niz cena jego kupna.

Miesiac temu zmienilismy nasze zycie o 180stopni, gdyz moj facet dostal super oferte pracy w miesie oddalonym ok 1h drogi od Londynu (niestety lub stety jest to rowniez dosc drogie miasteczko, jako, ze szybki pociag jedzie ok. 40min do paddington-centrum Londynu. Czyli mozna sobie mieszkac i dojezdzac tylko do tego syfu jakim jest Londyn.

Mieszkanie wynajmujemy, kredyt sie splaca, my tu tez wynajelismy 1bed flat i za pol roku zamierzamy przerzucic nasz pierwszy kredyt na opcje "buy to let", a tu kupic mieszkanie lub dom (ale tylko jesli bedzie detached w dobrym stanie i za dobra cene)

Oczywiscie pamietaj, ze musisz miec min 10% depozytu i wolna 5-6 (5-6tys) na oplaty okolokredytowe (mortgage broker, duty stamp, solicitor, oplaty za dana oferte kredytowa), my wykluczylosmy domy "do remontu" gdyz jesli nie da sie tam mieszkac to dalej trzeba miec kase na wynajem mieszkania, mortgage, oplaty na dwa domy +kasa na remont no i czas na ten remont. Nam w kazdym razie sie nie kalkulowalo no i tez pewnie troche nie chcialo, wiec tu raczej nie doradze.

Moim zdaniem:

1. dom lepiej kupic szybciej niz dozbierywac, bo nawet jak dozbieracie pare tysiecy to za rok dom pewnie pojdzie o parenascie/kilkadziesiat w gore wiec wcale nie bedziecie mieli wyzszego wkladu wlasnego, a do tego bedzie trzeba wiecej kredytu dobrac. Chyba ze u Was ceny nieruchosci stoja w miejscu, ale takich miejsc jest malo.

2. Jezeli nie chcielibyscie mieszkac w UK to generalnie tu sie bardzo latwo sprzedaje nieruchomosci. Sadzac po cenie to nie jest zadupie tylko okolica gdzie jest przeplyw na rynku i w ciagu paru tyg/miesiecy mozna znalezc kupca.

3. jezeli wkrotce dostaniecie kredyt wyzej oprocentowany, to po remoncie mozna zrobic re-mortgage - bank przyjdzie na nowa wycene i da wam lepszy kredyt bo dom bedzie wiecej wart.

4. dom za 260-300, calosc do 400? bardzo chyba duzo liczycie na remoncik + meble? za dom za 300 tys, stamp duty to 9tys, prawnik wezmie ze 2, agencji sie nic nie placi. Czyli zostanie wam jeszcze z 90 tys. To duza kwota, szcerze mowiac to ogrom kasy do wydania na dom w tym przedziale cenowym, sadze, ze bedzie mozna ladnie i jakosciowo to wyremontowac za mniej. Chyba ze chcecie przerabiac strych, robic dobudowke, budowac garaze etc.

5. realistycznie, jezeli kupicie dom w stanie do remontu, zrobicie ten remont, to w momencie sprzedazy powinniscie na tym sporo zarobic wiec nawet jezeli sie wyprowadzicie na bliski wschod to krzywdy nie bedziecie miec lol

Jezeli masz jakies konkretniejsze pytania to chetnie odpowiem bo nawet sie tematem interesuje :P

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.