Temat: mąż i ciągła praca...

Jestesmy malzenstwem od 7 miesięcy mamy 3 miesiecznego synka i mieszkamy jak na razie u rodzicow meza. Maz jest szefem kuchni dwoch restauracji... i ciagle pracuje... od 9 rano do 22, 23,24 bo tak otwarte sa restauracje. Gdy ma dni wolne zdarza sie ze chodzi w nie do pracy. A ja z synkiem siedzimy sami w czterech ścianach,  tesciowa pracuje, czasem jezdzimy do mojego rodzinnego domu bo jest blisko pracy meza ale nie mozna codziennie... ja juz nie daje rady psychicznie :( niszczy mnie jego praca... po rozmowach licznych maz zapewnia ze chce zmienic prace ze robi to dla nas zeby bylo nam jak najlepiej ale ja czuje sie samotna... staram sie byc twarda ale nie potrafie :(

Ewelinka18989 napisał(a):

Ciesze sie bardzo ze wszystkie jesteście tak silne i wzorowe... gratuluje! Nie kazda niestety taka jest, inne moze maja slabsza psychike. Wiec mowienie ze jestem smieszna nie przystoi... kazda jest inna i ma inne zdanie takze liczylam na podpowiedzi a nie obrazanie mnie i mowienie jakimi to nie jest sie super mamami... jeszcze raz gratuluje siły,  niektorzy czasem po prostu ja traca... 

Co dziewczyny mialy Ci tu napisac, ze bardzo im Ciebie szkoda, bo masz dziecko, meza, dach nad glowa, maz ma dobra prace z tego co napisalas... no faktycznie, tylko wspolczuc! Ktos tu napisal, ze to nie pierwszy Twoj temat pelen narzekan. Tu nie trzeba miec sil, wystarczy byc choc troche wdziecznym za to, co sie ma, i byc realista, a nie miec jakies dziwne wyobrazenia, ze dziecko bedzie srac rozami... (loser) Trzeba bylo nie bawic sie w doroslosc i zakladanie rodziny, skoro po 3 miesiacach sie poddajesz.

Bardzo współczuję. Mąż pracuje strasznie długo. Widujesz go w ogóle? Pewnie jesteś niewyspana i wyczerpana fizycznie. Spróbuj rozmawiać. Praca w takiej ilości godzin musi być wyczerpująca i dla niego i dla Ciebie. Mój mąż i ja opiekujemy się synem wspólnie od początku - chyba żyję w innym świecie niż panie wyżej, które coś tam pisały o trudnym losie kobiety.

jeśli masz takie problemy z nastrojem to skonsultuj się z psychiatrą (jak jesteś chora - dostaniesz leki) i terapeutą (jeśli jednak leków nie potrzebujesz). tak jak dziewczyny pisały wyżej - to się nazywa życie i słodkie czasami jest. naprawdę się ogarnij, nikt tu nie jest złośliwy - ale przesadzasz.

zupazzolwia napisał(a):

jeśli masz takie problemy z nastrojem to skonsultuj się z psychiatrą (jak jesteś chora - dostaniesz leki) i terapeutą (jeśli jednak leków nie potrzebujesz). tak jak dziewczyny pisały wyżej - to się nazywa życie i słodkie czasami jest. naprawdę się ogarnij, nikt tu nie jest złośliwy - ale przesadzasz.

z tego co sie orientuje to na problemy z nastrojem nie udaje sie od razu do psychiatry... ;) 

dziewczyny chcialam zebyscie wyrazily swoje opinie i za wszystkie dziekuje bo daly mi do myslenia i cos wniosly. Nie mam zadnych problemow z nastrojem. Jestem mloda mama i zona ktora uczy sie nowego zycia, czasem sobie z nim nie radzi ale sie stara... czy to zbrodnia, niedojrzalosc i nie znanie zycia? 

Tak meza widuje nocami, czasem ma dni wolne wiec spedzamy je razem ;) w ten weekend idziemy na wesele wiec moze troszke sie odstresujemy oboje

Ja Ci współczuję, bo przeżywam to samo. Wiem jakie to ciężkie siedzie non stop sama w domu z dzieckiem kiedy męża nie ma ciągle, a jak jest ( w moim przypadku) to i tak mnustwo tel. z pracy i ciągle myslami jest gdzie indziej. Jeżeli miałabyś ochotę popisać to pisz na priv. 

Denerwuje mnie gadanie typu " masz i tak dobrze, niech sobie zarabia na was" " przecież stara się żeby wam niczego nie brakowało"....oprócz pieniędzy (oczywiście są ważne) potrzeba też i człowieka.... z reszta za dużo by pisać....sama wiesz jak jest

Szczerze mówiąc dziwią mnie wypowiedzi wyżej. Porozmawiaj z mężem czy naprawdę potrzebna jest aż taka harówka z jego strony, przeliczcie czy z mniejszymi dochodami sobie poradzicie. Bez przesady żeby ojciec dziecka siedział do 23-24 poza domem. Na końcu nie pozna go własne rodzone maleństwo.

Pracować można, pieniądze są potrzebne, dach nad głową itp itd, ale rodzina, miłość, ojcostwo, macierzyństwo to są rzeczy, które trzeba pielęgnować, a nie biadolić "takie jest życie". Za kilka lat nic z tego nie zostanie, bo pustki, samotności i trudów dnia codziennego nie da się wiecznie zagłuszać tekstem "tak to już jest". Porozmawiaj z mężem. 

Swoją drogą przykłady na zasadzie "moja koleżanka ma niepełnosprawne i nie narzeka" uważam za nie na miejscu. Kobiety w Afryce mają po 8 dzieciaków, HIV co druga, robią w polu itp itd i taka mogłaby powiedzieć, że niepełnosprawne dziecko tj pikuś, więc może warto podejść do każdego problemu indywidualnie.

Trzymaj się Kochana i liczę, że się jakoś dogadacie :).

a Ty nie pracujesz? 
jeśli nie to nie dziw się, że na 2 etaty robi - za coś trzeba rodzinę utrzymać i padło na niego...

Tak trochę odskoczę od tematu,jakoś mi się skojarzyło...Co to się będzie tu działo jak Eukaliptusek zajdzie w ciążę i urodzi!

Piszecie że dziwne jest to że facet pracuje do 23-24 .

No proszę Was :D

Co w tym dziwnego ? Przecież ludzie pracują tez na nocki.

Nie chcę mi się wierzyć że mąż autorki pracuje od poniedziałku do niedzieli bez dnia wolnego.W ten weekend ma wolne - więc się wybawią,zrelaksują.

Ktoś wspomniał o psychologu - a dlaczego by nie ? Skoro ktoś nie radzi sobie zaistniałą sytuacją to i psycholog może pomóc.

Ale on nie pracuje na nocki tylko od 9 do 23. To trochę zmienia postać rzeczy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.