- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 kwietnia 2014, 19:09
Witam Was,
Postanowiłam poszukać tutaj rozwiązania moich problemów... Od 5lat jestem w związku ze wspaniałym facetem, dobrze się dogadujemy, poza jednym tematem - dziecko. Zupełnie nie mam potrzeby jego posiadania (mam 26lat) i jeśli o mnie chodzi, mogłabym żyć tylko i wyłącznie ze swoim ukochanym. On też nigdy się do tego nie palił, nie mówił o tym, że chce mieć córkę lub synka. To było na zasadzie "no może kiedyś". Ja dawałam mu do zrozumienia, że nie widzę siebie w roli mamy. Jakiś czas temu mieliśmy poważną rozmowę na ten temat i on stwierdził, że nie mógłby być ze mną, jeżeli nie urodzę. Byłam w szoku kiedy to usłyszałam. Zapytałam czy to oznacza, że po rozstaniu ze mną, chciałby mieć dziecko z inną. Odpowiedział, że tego nie wyklucza... Później tłumaczył, że nie odszedłby ode mnie z tego powodu ale było by mu ciężko nie mieć dziecka. Ale mnie wciąż to gryzie...
Czy dla faceta chęć posiadania dziecka jest ważniejsza od bycia z ukochaną? Mój stwierdził, że nie byłby ze mną w pełni szczęśliwy. Ja z nim jestem, nie potrzebuje nikogo innego...
Postanowiłam się przełamać i próbuję się przekonać do malucha. Nie chcę zatrzymać go przy sobie na siłę, po prostu staram się pójść na kompromis. W porządku, urodzę, ale nie mam zamiaru siedzieć z dzieckiem w domu (nie chcę żeby skończyło się na tym, że ukochany wymarzy sobie niemowlaka a później tylko ja mam się nim zajmować). On jest naprawdę kochany, wiem że będzie dbał o dziecko i o mnie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Tylko przez tą sytuację czuję się...trochę zbędna, jakbym była po to, żeby urodzić.
Czy któraś z Was była w podobnej sytuacji i mogłaby mi coś doradzić lub podzielić się swoim doświadczeniem? Już nie wiem, do kogo się zwrócić...
3 kwietnia 2014, 19:34
Ja faceta rozumiem trochę. Powinniście to wyjaśnić sobie wcześniej... Postawić sprawę jasno: Nie, nie będziemy mieć dzieci. I koniec. Z tym, że jak piszesz stanęło na tym, że "No może kiedyś". I może dla niego właśnie nadeszło to kiedyś?
Na pewno nie decyduj się na to tylko dlatego, że on tak chce. Dziecko ma być chciane i kochane przez oboje rodziców, a już zwłaszcza przez matkę, bo to ona spędza z dzieckiem najwięcej czasu. W tej sytuacji ciężko będzie o kompromis. Nie da się mieć i nie mieć dziecka jednocześnie. Ktoś będzie pokrzywdzony i nieszczęśliwy... Tylko szkoda by było się rozstać, jeżeli np. za dwa lata Ty poczujesz instynkt i zapragniesz mieć słodkiego bobaska... a tu facet, którego kochasz już będzie miał go z inną. Może spróbujcie odłożyć decyzję, np. o rok? Może w którymś momencie, jednak się zdecydujecie? Jesteś młoda, masz jeszcze czas.
3 kwietnia 2014, 19:36
Rozumiem Twoje rozdarcie ale musisz zrozumiec też i jego. Postaw sie w odwrotnej sytuacji-Ty chcesz miec dziecko, czujesz silny instynkt a Twoj partner nie.Chec posiadania dziecka może byc silniejsza niż uczucie w danym związku (moim zdaniem) i dlatego wszystko moze sie posypać.Druga sprawa to to, ze jednak chyba wieksza czesc ludzi chce miec potomstwo wiec stawiasz go w trudnej sytuacji i ciezko o kompromis.Ja gdybym bardzo chciała miec dziecko a moj facet kategorycznie nie to rozstałabym się z nim mimo wszystko.
Edytowany przez Mandaryneczka 3 kwietnia 2014, 19:39
3 kwietnia 2014, 19:37
Oj ja tez tak mam, stan zwiazku 6 lat... a moj od co najmniej zawsze mi ryje o dzieci. Ma dwojke malych w domu (swojej siostry), wie z czym to sie wiaze, etc. ale uwielbia je i tylko dzieci, dzieci, dzieci. Rzygam tym. Teraz wychodzi na to, ze mam problemy i musze sie leczyc zeby zajsc w ciaze, wiec przystopowal (chociaz baaardzo je przy nim naciagnelam). On zna moje podejscie, niczego przed nim nie ukrywam.
Ja w przyszlosci moge miec dzieci, skoro on chce, ale na pewno nie przez nastepnych kilka lat, chyba, ze jakis instynkt z niebios mnie trafi.
3 kwietnia 2014, 19:42
O rany, nie sądziłam, że tak szybko znajdę tu odpowiedź! Dziękuję Wam bardzo
@dietasamozuo nie sądzę, że to głupie. Chyba każda kobieta chce dobrze wyglądać, a ciąża może zniszczyć ciało (wiem, wiem są kremy, ćwiczenia itp ale i tak różnie bywa).
Po prostu mam wrażenie, że dziecko to większy kłopot niż frajda... Zawsze jest pewnym ograniczeniem (wiem, że to jest kwestia organizacji ale nie wszystko da się zorganizować), a ja tego ograniczenia nie potrzebuję. Widzę, jakie życie prowadzą znajome pary z dzieckiem - mają problem żeby wyjść gdzieś razem, a nawet jeśli to się uda to jedno musi zaraz wracać 'bo dziecko'...
Poza tym kompletnie tego nie czuję, dzieci może i są słodkie i rozczulające ale też potrafią mocno dać popalić... Zero instynktu macierzyńskiego. Boję się też ciąży, ponieważ mój organizm źle znosi wszelkie bóle brzucha (mogę sobie złamać rękę albo mieć migrenę - to dla mnie pikuś, ale z brzuchem jest tragedia). No i jest też problem z porodem... Ukochany zapowiedział, że nie chce przy mnie być bo nie lubi krwi. A ja mu grzecznie tłumaczę, że ja nie mam takiego wyboru i nie chce zostać tam sama... Powiedział, że to przemyśli ale nie wie jak będzie. Nie chcę go do niczego zmuszać ale czuję, że w kwestii dzieci to wciąż ja muszę iść na kompromis (ich ilość też będzie bardziej zależna od jego decyzji).
Rozważam to, że za kilka lat pewnie będziemy mieli dziecko. Ale boję się tego. Być może jestem egoistką, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym zrezygnować ze swojego życia dla dziecka. Nie wiem czy może być szczęśliwe, kiedy mama albo zajmuje się pracą albo leci na fitness... Ale też nie chcę, żeby mój mężczyzna był nieszczęśliwy...
Mam nadzieję, że Wasze historie trochę podpowiedzą mi co z tym wszystkim zrobić
3 kwietnia 2014, 19:46
Kłopot w tym, że on nigdy nie mówił o dzieciach, jeśli już to ja zaczepiałam temat. Teraz zbliża się do 30-stki (czy to jakiś magiczny wiek dla facetów, którzy nagle chcą się rozmnażać?!) i jakby go olśniło
3 kwietnia 2014, 19:48
O rany, nie sądziłam, że tak szybko znajdę tu odpowiedź! Dziękuję Wam bardzo @dietasamozuo nie sądzę, że to głupie. Chyba każda kobieta chce dobrze wyglądać, a ciąża może zniszczyć ciało (wiem, wiem są kremy, ćwiczenia itp ale i tak różnie bywa).Po prostu mam wrażenie, że dziecko to większy kłopot niż frajda... Zawsze jest pewnym ograniczeniem (wiem, że to jest kwestia organizacji ale nie wszystko da się zorganizować), a ja tego ograniczenia nie potrzebuję. Widzę, jakie życie prowadzą znajome pary z dzieckiem - mają problem żeby wyjść gdzieś razem, a nawet jeśli to się uda to jedno musi zaraz wracać 'bo dziecko'... Poza tym kompletnie tego nie czuję, dzieci może i są słodkie i rozczulające ale też potrafią mocno dać popalić... Zero instynktu macierzyńskiego. Boję się też ciąży, ponieważ mój organizm źle znosi wszelkie bóle brzucha (mogę sobie złamać rękę albo mieć migrenę - to dla mnie pikuś, ale z brzuchem jest tragedia). No i jest też problem z porodem... Ukochany zapowiedział, że nie chce przy mnie być bo nie lubi krwi. A ja mu grzecznie tłumaczę, że ja nie mam takiego wyboru i nie chce zostać tam sama... Powiedział, że to przemyśli ale nie wie jak będzie. Nie chcę go do niczego zmuszać ale czuję, że w kwestii dzieci to wciąż ja muszę iść na kompromis (ich ilość też będzie bardziej zależna od jego decyzji).Rozważam to, że za kilka lat pewnie będziemy mieli dziecko. Ale boję się tego. Być może jestem egoistką, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym zrezygnować ze swojego życia dla dziecka. Nie wiem czy może być szczęśliwe, kiedy mama albo zajmuje się pracą albo leci na fitness... Ale też nie chcę, żeby mój mężczyzna był nieszczęśliwy... Mam nadzieję, że Wasze historie trochę podpowiedzą mi co z tym wszystkim zrobić
Też mam 26 lat i zauważyłam, że mi się ostatnio odmienia. A wiesz w jaki sposób? Doszłam do wniosku, że życie rozpięte między pracą-hobby facetem prędzej czy później mnie zanudzi na śmierć. Może nie w przeciągu następnych 4 lat, ale serio, do końca życia ta sama codzienna rutyna? Praca - siłownia-hobby? A za parę lat nawet ze znajomymi będzie ciężko się spotkać, bo jednak większość będzie skupiona na swoim rodzicielstwie. Dziecko to jednak ciągle jakieś nowe wyzwania.
A instynktu kompletnie nie mam - to po prostu chłodna kalkulacja.
Edytowany przez 3 kwietnia 2014, 19:49
3 kwietnia 2014, 19:49
milutko, nie ma co. skoro dla niego ważniejsze jest potencjalne dziecko niż Ty (na dobrą sprawę nie wiadomo, czy nie jest bezpłody i z potomka nici) to nad czym tu się zastanawiać? niech idzie do takiej, która mu to dziecko urodzi skoro mu to pasuje, a Ty się do tego nie zmuszaj. ciąża i poród to nie jest hop siup, że Ty sobie urodzisz i tyle, to olbrzymie obciążenie dla organizmu i zmiana wyglądu ciała. jeśli nie pragniesz dziecka to po co się tak poświęcać?
3 kwietnia 2014, 19:50
3 kwietnia 2014, 19:56
Też mam 26 lat i zauważyłam, że mi się ostatnio odmienia. A wiesz w jaki sposób? Doszłam do wniosku, że życie rozpięte między pracą-hobby facetem prędzej czy później mnie zanudzi na śmierć. Może nie w przeciągu następnych 4 lat, ale serio, do końca życia ta sama codzienna rutyna? Praca - siłownia-hobby? A za parę lat nawet ze znajomymi będzie ciężko się spotkać, bo jednak większość będzie skupiona na swoim rodzicielstwie. Dziecko to jednak ciągle jakieś nowe wyzwania.A instynktu kompletnie nie mam - to po prostu chłodna kalkulacja.O rany, nie sądziłam, że tak szybko znajdę tu odpowiedź! Dziękuję Wam bardzo @dietasamozuo nie sądzę, że to głupie. Chyba każda kobieta chce dobrze wyglądać, a ciąża może zniszczyć ciało (wiem, wiem są kremy, ćwiczenia itp ale i tak różnie bywa).Po prostu mam wrażenie, że dziecko to większy kłopot niż frajda... Zawsze jest pewnym ograniczeniem (wiem, że to jest kwestia organizacji ale nie wszystko da się zorganizować), a ja tego ograniczenia nie potrzebuję. Widzę, jakie życie prowadzą znajome pary z dzieckiem - mają problem żeby wyjść gdzieś razem, a nawet jeśli to się uda to jedno musi zaraz wracać 'bo dziecko'... Poza tym kompletnie tego nie czuję, dzieci może i są słodkie i rozczulające ale też potrafią mocno dać popalić... Zero instynktu macierzyńskiego. Boję się też ciąży, ponieważ mój organizm źle znosi wszelkie bóle brzucha (mogę sobie złamać rękę albo mieć migrenę - to dla mnie pikuś, ale z brzuchem jest tragedia). No i jest też problem z porodem... Ukochany zapowiedział, że nie chce przy mnie być bo nie lubi krwi. A ja mu grzecznie tłumaczę, że ja nie mam takiego wyboru i nie chce zostać tam sama... Powiedział, że to przemyśli ale nie wie jak będzie. Nie chcę go do niczego zmuszać ale czuję, że w kwestii dzieci to wciąż ja muszę iść na kompromis (ich ilość też będzie bardziej zależna od jego decyzji).Rozważam to, że za kilka lat pewnie będziemy mieli dziecko. Ale boję się tego. Być może jestem egoistką, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym zrezygnować ze swojego życia dla dziecka. Nie wiem czy może być szczęśliwe, kiedy mama albo zajmuje się pracą albo leci na fitness... Ale też nie chcę, żeby mój mężczyzna był nieszczęśliwy... Mam nadzieję, że Wasze historie trochę podpowiedzą mi co z tym wszystkim zrobić
Aaaa i moje rozterki związane są też z dużym prawdopodobieństwem posiadania bliźniąt, bo moja mama i babcia są właśnie z bliźniaków, czyli co drugie pokolenie, i jak tak dalej pójdzie to od razu zafunduje sobie dwójkę :P
Edytowany przez Czubkowa 3 kwietnia 2014, 19:57
3 kwietnia 2014, 19:58
milutko, nie ma co. skoro dla niego ważniejsze jest potencjalne dziecko niż Ty (na dobrą sprawę nie wiadomo, czy nie jest bezpłody i z potomka nici) to nad czym tu się zastanawiać? niech idzie do takiej, która mu to dziecko urodzi skoro mu to pasuje, a Ty się do tego nie zmuszaj. ciąża i poród to nie jest hop siup, że Ty sobie urodzisz i tyle, to olbrzymie obciążenie dla organizmu i zmiana wyglądu ciała. jeśli nie pragniesz dziecka to po co się tak poświęcać?
A ty z skąd wiesz co on czuje do niej? To źle ze chce dziecko?