Temat: Drugie dziecko

Wraz z mężem chcielibyśmy mieć drugie dziecko, od początku mieliśmy w planie dwójkę. Jesteśmy też świadomi, że jeśli nie zabierzemy się za to w ciągu najbliższych miesięcy to prawdopodobnie już nigdy.

Muszę przyznać, że już ten jeden maluch nocami daje nam w kość, ale jesteśmy zdeterminowani. Stąd pytanie - jak to wygląda jak jest dwójka małych dzieci w podobnym wieku, rzeczywiście wychowują się razem i jest więcej spokoju dla rodziców, nie muszących aż tak się angażować w zabawy? I kiedy ta zasada "więcej znaczy mniej" zaczyna działać? Moja znajoma np. powiedziała mi, że rodzeństwo to najlepszy prezent jaki mogła podarować córce. U Was też tak to wyglądało?

Pytam, bo trochę się boimy, że jednak będzie to dwa razy więcej wysiłku, ale żadnych bonusów za seryjną produkcję.

Matyliano napisał(a):

mamaCzarka napisał(a):

to Mnie właśnie smuci że jak jest większa różnica wieku, to się nie dogadują dzieci. Mój synek miałby minimum 4,5 roku jakby się urodziło kolejne. Zarazem chcę by miał rodzeństwo,  ale po co skoro by się nie dogadywali, ale zarazem chcę jeszcze dwójkę jedno po drugim, by przynajmniej tamte się dogadywały
tym bym sie nie przejmowala :) 4,5 roku to jeszcze nie ma tragedii :) i nie ma reguly, jesli chodzi o dogadywanie. moj maz ma 2 rodzenstwa i miedzy wszystkimi jest 4 lata roznicy - dogaduja sie spoko :) 

to mam nadzieję że u Mnie też tak będzie =)

nie, rodzeństwo to nie jest najlepsze co można dać dziecku. każde dziecko ma jakiś charakter i często jest tak, ze dzieci zamiast się ze sobą bawić to ze sobą walczą.

u nas różnica to 2,3 lata. początkowo było ciężko. pieluchy na 2 dupki, mały przy cycu a Marta się darła że chce flachę. później było coraz lepiej. Miśka stawała się coraz bardziej samodzielna, a Michał stara się ją naśladować. obecnie Marta ma 4,5, Michał 2,3. godzinami się bawią, nawet do nich nie zaglądam. bardzo są za sobą, choć mają dni, że się leją

Siostra mojego faceta ma dwojke, rok roznicy miedzy nimi jest, i jest sama. Ciezko jest, nie powiem, ale do ogarniecia ;-) Starsza juz od dawna sie opiekuje mlodsza, ale tez bardzo dlugo probowala ja zabic :P Tu podejdzie, pacnie, wywroci wozek, cos. Jak dwojka jest taka malutka to nie bardzo mozna je na chwile spuszczac z oczu, chyba, ze sama starsza. Nasza jest dosc rozwinieta jak na swoj wiek (ta starsza), ale to diabel wcielony, a mlodsza to by mogla caly dzien siedziec w jednym miejsc, i mysle, ze decydujace znaczenie ma tu charakter dziecka.

edit: Starsza bedzie miec w czerwcu 3 latka, mlodsza 2. I teraz juz jest z nimi okej, starsza chodzi i mowi do mlodszej "dzidziusiu nie wolno / chodz dzidziusiu / przynies mi pampersa", a mala lata jak ta jej kaze, hah chociaz slowa nie potrafi wymowic :P Mysle, ze najgorzej bylo po porodzie jak starsza nie wiedziala, ze moze zrobic jej krzywde i byla bardzo ciekawa, myslala, ze wyjmie dziecko z wozka i to bedzie chodzic i sie bawic :P

A co do dogadywania sie, to miedzy mna a moim bratem sa dwa lata roznicy, i chociaz mieszkamy razem na studiach kolejny rok to prawie w ogole ze soba nawet nie rozmawiamy, tylko jak cos chcemy. Za to moj facet jest starszy o tyle samo od swojej siostry, i zyc bez siebie nie moga. Roznie z tym bywa, nie sadze, ze roznica wieku jest az tak znaczaca w kontaktach, bo jak starsze dziecko bedzie chcialo, to bedzie miec kontakt z mlodszym. Na pewno bedzie on mniejszy w pewnych latach ze wzgledu na roznice chocby zainteresowan- tu imprezki, a tam kreskowki, ale tez mysle, ze i takie rzeczy da sie ogarnac. Moja mama byla mlodsza o 10 lat i zawsze miala swietny kontakt z rodzenstwem, zawsze nam to wypominala...:P

Tez mi sie wydaje, ze to zalezy od charakterow. Pomiedzy moja siostra, a bratem jest 10 miesiecy roznicy wieku i chociaz w dziecinstwie sie swietnie dogadywali, to juz za doroslego nie i nie rozmawiaja ze soba od ponad 20 lat. Zero kontaktu. Pomiedzy mna, a rodzenstwem jest bardzo duza roznica wieku, bo 12, 11 i 8 lat i ja z nimi tez nie mam kontaktu, ale w dziecinstwie tez nie mialam. Gdy ja zaczelam chodzic do przedszkola, to moja siostra do liecum, a potem wyjechali do szkol i nie widywalismy sie w ogole. Ale to jest tez wynik bardzo roznych charakterow, jestesmy zupelnie odmienni i nawet gdyby pomiedzy nami byl rok roznicy, to i tak bysmy sie nie dogadali, a przynajmniej ja ze swojej strony tak to widze. 

Ja wkrotce bede miala drugiego dzidziusia i jak sie urodzi, to bedzie roznica wieku 1,5 roku. Uwazam, ze to dobre, chociaz gdzies tam kielkuje mi obawa, ze dzieci moga byc tak roznie charakterologicznie...mam obawy, bo pamietam jak wygladalo moje dziecinstwo, gdy rodzenstwo mnie nie akceptowalo zupelnie, roznica wieku to raz, a dwa, ze rodzice ponoc inaczej mnie wychowywali, a oni podobno dostawali lanie. Te pretensje slysze do dzisiaj, jak to ja mialam lepiej...ech. Moja siostra dobija teraz do 50 -tki, a caly czas byla i jest o mnie zazdrosna, chociaz nasi rodzice od dawna nie zyja. Ja urwalam z nimi kontakt, nawet przy wspolnym grobie gdy stoimy nie rozmawiamy ze soba /bo to jest jedyna okazja gdy sie widzimy/. 

Tylko, ze moje rodzenstwo od poczatku ponoc bylo z piekla rodem /oprocz najstarczej siostry/. Bardzo problematyczni, uciazliwi. Ja tylko pamietam z dziecinstwa, gdy rodzice plakali, ze im sie takie dzieci przytrafily...egoistyczne, niedojrzale, niereformowalne. Nade mna sie nie skupiali, bo ja bylam grzeczna i dobrze sie uczylam w przeciwienstwie do nich. 

Czas wszystko pokazal. Czuje jedynie wspolczucie, ze sa oni w takim punkcie zycia jakim sa. Nie zamienilabym sie z nimi za zadne skarby na charaktery, na mentalnosc, na nic.

Moja mala coreczka z tego co obserwuje jest bardzo grzecznym dzieckiem /poki co/. Ma cudowna malutka osobowosc /ktora bedzie dojrzewala/. Teraz oczekujemy braciszka i modle sie, aby byl podobnej mentalnosci i charakteru co corka. Jesli tak bedzie, to bedziemy najszczesliwsi na swiecie :)

Na pewno charakter też ma duże znaczenie, ale i tak wydaje mi się, że prędzej dogada się rodzeństwo z małą różnicą wieku niż dużą. I liczę na to, że szczególnie w tym trudnym dla rodziców wieku niemowlęco-dziecięcym. Dorosłe to już pół biedy.

Pomyśleć, że kiedyś kobiety miały po 3 i 4 dzieci i nikt nie miał takich dylematów. Przynajmniej one nie musiały się aż tak martwić o swoje życie zawodowe. Chłop szedł do pracy, a ona nie miała takiej presji i tu nawet nie chodzi o sam budżet domowy.

Pewnie, ze kwestia charakterow i im mniejsza roznica wieku tym lepiej.

Moja babcia urodzila 7 dzieci /Osme zmarlo przy porodzie/. W dodatku w czasie II Wojny Swiat. Byla piszczaca bieda, na wsi. Ale jakos wychowala te dzieciaki. Wszystkie sie przyjaznia, odwiedzaja. Troje z nich skonczylo wyzsze studia i to naprawde trudne kierunki. Nikt ich tez nie kierowal, nie wypychal na studia, sami musieli sie utrzymac. 

Rozne sa charaktery, to jest istotne!

Rybko bardzo przykra sprawa. Rozumiem Cię doskonale, bo moja siostra jest trochę jak to opisywane przez Ciebie rodzeństwo - egoistyczna, wredna i zazdrosna o mnie, o męża, urodę, gust, figurę, o dziecko najbardziej, ale mam wrażenie, że całego życia mi zazdrości. Zawsze mnie wykorzystuje i próbuje zdominować, i niestety od małego już taka była. Ze swoimi facetami robi identycznie, chyba dlatego znów jest sama. Wciąż się do mnie porównuje, a jak tylko zauważy jakąś niedoskonałość to przy stole przy całej rodzinie potrafi powiedzieć np. "rany, ale Ty masz cellulit" czy "ojej, ale Ci się coś zrobiło na twarzy" z udawaną troską, ale żeby każdy słyszał. Dlatego zawsze miałyśmy słaby kontakt, a od kiedy mam rodzinę przechodzi samą siebie. A to pożyczy sobie auto, wyjeździ paliwo i jak się upomnę, żeby oddała, to rzuci mi kluczykami o stół bez "dziękuję", a to mi ubranie podkradnie i twierdzi, że nie brała, a później przychodzi w nim na wspólną imprezę rodzinną... raz mi tak zrobiła na imieninach babci z bluzką, którą akurat kupił mi mąż. Notorycznie dochodzi do takich sytuacji. Rodzice mówią, żebym dała spokój, bo to moja siostra, więc zawsze ustępowałam i przemilczałam chamskie zachowania, ale nic się nie zmienia i ostatnio w końcu coś we mnie pękło...

Byłam w zagrożonej ciąży i musiałam leżeć, więc przeprowadziłam się na ten okres do miasta rodzinnego. Przez te chyba 5 miesięcy nigdy nie zapytała czy w czymś mi pomóc, a przyjechała łącznie z 3 razy, raz z tekstem, że pożyczy auta bo ja i tak teraz nie mogę jeździć, a dwa pozostałe też jak czegoś potrzebowała. Wtedy mąż otworzył mi oczy i powiedział, że do tej pory nie chciał się mieszać w nasze sprawy, ale więcej nie pozwoli na takie sytuacje, bo to uwłaczające. I ma racje. Teraz jestem dorosła, mam swoją rodzinę i chcę aby mnie szanowano. Następnym razem jej odmówię. Posiadanie dziecka jakoś dodało mi pewności siebie i nie chcę pozwolić, żeby Maluszek widział jak jego mama jest tak traktowana.

A ten nasz Maluszek ma dopiero 5 miesięcy, ale jest bardzo spokojniutki i pogodny. Dlatego pomyślałam sobie, że jeśli drugi będzie taki sam to mogę mieć takich całą serię :)

Mi dziecko też dodało pewności siebie

bubelll napisał(a):

Co do 2 dzieci to jest jeszcze inny problem, pierwsze dziecko jest zawsze samodzielne, mądre a to drugie jest straszną ciamajdą, wszystko się za niego robi, wszystkich się wstydzi

To nie żadne bzdury ani stereotypy, zobaczycie jak te dzieci będą miały po 20 parę lat

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.