- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 marca 2014, 13:10
10 marca 2014, 14:49
ja miałąm chłopaka , który lubił wypic. Póki razem chodziliśmy na imprezy było ok. Potem zaczęły się kłótnie, chore pretensje po pijaku,a nawet dochodziło do przemocy. Wierzyłam, że się zmieni, oczywiście uważałam że to moja wina, wszystko moja wina, bo kolega się do mnie odezwał, a ja głupia odpowiedziałam albo coś w tym stylu...masakra. Potem chodziłam z nim na imorezy ale nie piłam, nie rozmawiałam z jego kolegami, żeby awantury nie było , a i tak coś się znalazło. W końcu zaczęłam mu pokzaywać, że mi na nim już nie zależy jak kiedyś, trochę się zmienił. Pić pił, ale awantur nie było. Ja się pgarnełam skupiłam na pisaniu pracy magisterskiej, a on? pisać mu się nie chciało bo nie miał "weny", do pracy nie poszedł, bo żadna dla niego nie była dobra(jak u Kiepskiego). Jak pojechaliśmy za granicę ja pracowałam całymi dniami,on nie znalazł pracy i co? zamiast siedzieć chociaż w domu na dupce i oszczędzać,on chodził i na co tracił pieniądze? na piwoooo i to nie jedno, a pare dziennie więc całą kasę przerąbał i ja mu pożyczyłam 700 zł. Jak wróciliśmy do Polski( wyjazd był na wakacjach) zaczął się nowy rok akademicki przeprowadziłam się do swojego miasta rodzinnego, żeby tylko dojeżdząć powoli miałam go dość. Dalej nie pisał pracy, nic nie znalazł choc wiedział że wisi mi kase. doszo do tego że jak ja wracałam do domu on umawiał się z kumplami oczywiście, a że kasy nie miłą to ode mnie pożyczał chociaż piątaka jak mówił byle by na tanie wino starczyło. Zapaliła mi się już wtedy żarówka w głowie.Pare miesięcy potem na imprezie u niego w mieście uchlał się. przestał kontrolować i się znowu zaczęło czyli awantura, wyzwiska, przemoc....rok wytrzymał. Wtedy powiedziałam koniec, i nie żałuję tego.Żałuję jedynie że 3 lata zmarnowałam.
10 marca 2014, 15:05
powiem ci że ja nie dostrzegam problemu. Chłopak piej tylko w weekendy i pewnie nie zawsze. znam mnóstwo takich związków gdzie faceci w weekendy ostro pija i to ie oznacza ze facet jest alkoholikiem czy złym partnerem. Jełsi w ciągu tygodnia nie pije, chodzi do pracy i jest dobrym partnerem to niema się czym przejmować.
10 marca 2014, 15:13
powiem ci że ja nie dostrzegam problemu. Chłopak piej tylko w weekendy i pewnie nie zawsze. znam mnóstwo takich związków gdzie faceci w weekendy ostro pija i to ie oznacza ze facet jest alkoholikiem czy złym partnerem. Jełsi w ciągu tygodnia nie pije, chodzi do pracy i jest dobrym partnerem to niema się czym przejmować.
10 marca 2014, 15:13
powiem ci że ja nie dostrzegam problemu. Chłopak piej tylko w weekendy i pewnie nie zawsze. znam mnóstwo takich związków gdzie faceci w weekendy ostro pija i to ie oznacza ze facet jest alkoholikiem czy złym partnerem. Jełsi w ciągu tygodnia nie pije, chodzi do pracy i jest dobrym partnerem to niema się czym przejmować.
niestety się mylisz. picie "tylko w weekendy" to też już alkoholizm. mówię jako DDA i osoba, która zna kilku nie pijących już alkoholików
10 marca 2014, 15:16
niestety się mylisz. picie "tylko w weekendy" to też już alkoholizm. mówię jako DDA i osoba, która zna kilku nie pijących już alkoholików
Czytałam właśnie o weekendowym alkoholizmie jakiś czas temu, stąd też moje obawy są tak silne. Tylko, że mój facet raczej nie byłby co do nich przekonany...
10 marca 2014, 16:38
ja uważam, że nie ma czegoś takiego jak zmiana po ślubie. trzeba to wyklarować przed. kumpela była z kolesiem 5 lat. na początku pijał okazyjnie (ale do uchlania) jak juz trochę razem mieszkali pijał częściej i dała mu 2-3 razy szansę na poprawę. poprawa na miesiąc do 3 i znów problem wracał. w końcu wyrzuciła go i zerwała, bo nie wykazywał chęci poprawy. nie są już razem. myslę, że u ciebie ma to szanse przetrwania ale musicie pogadac, musi być jawna chęć u niego poprawy potwierdzona czynami. jeśli nie chce to sama sobie odpowiedz co o tym myśleć :d pozdrawiam
10 marca 2014, 17:23
jak na moje oko, to będziesz mu wybaczać i dawać kolejne szanse, a on będzie robił jak robi. w końcu jest niezrozumianym artystą. a ty zbyt oddaną opiekunką. kobiety rzadko zostawiają takich "ukochanych", bo wydaje im się, że wystarczy trochę rozmowy, trochę wytłumaczenia i trochę więcej opiekuńczości z ich strony, a wszystko się ułoży. wiara w leczniczą siłę miłości bywa zgubna. nie marnuj sobie życia.
10 marca 2014, 18:06
Tyle rad, a ja wciąż jestem w kropce. Siedzę i rozmyślam zamiast brać się za projekty na studia...
Edytowany przez Indecis 10 marca 2014, 19:48
10 marca 2014, 18:18
uciekaj poki mozesz... cudów nie ma. wyraznie pokazał, ze ma gdzies Twoje zdanie i to , ze Tobie sie to nie podoba. Ma zamiar dalej chlac i koniec. po co wiec meczyc jego i siebie? zostaw go, jak mu zalezy to wtedy sie cudownie obudzi.
10 marca 2014, 19:17
Przeczytałam wszystko, co zostało wyżej napisane i Twój problem można z łatwością opisać w dwóch zdaniach: facet jest pijany w każdy weekend, Tobie to bardzo przeszkadza. Prosisz go, żeby się ogarnął, ale on ma to w nosie, bo jest wcieleniem Riedla. Śmiesznie brzmi prawda? Ale jakby obciąć wstawki o tym jakim jest wspaniałym partnerem, jak bardzo Cię kocha i dlaczego musi pić to zostają właśnie te dwa trywialne zdania.
Pytasz się nas co masz zrobić. Rozwiązaniem jest jedno - on musi przestać pić, bo jego picie jest dla Ciebie udręką. Ale on musi pić. I odpowiedź nasuwa się sama.
Nie mówię, że masz go zostawić, ale zastanów się jak teoretycznie prosto uzdrowić Wasz związek, a jak wiele z tym kłopotu. Zastanów się też ile jest warte słowo "kocham" w ustach kogoś, kogo "muszę" jest ważniejsze od Ciebie.
Z potrzebą/nałogiem/nawykiem można walczyć. Może on wcale nie jest uzależnionym tylko jest alko-kretynem? I jeśli Twój facet chciałby to nawet przez myśli nie przeszłoby mi, że masz odejść. Tylko trzeba chcieć.