- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 marca 2014, 13:10
11 marca 2014, 10:38
comfy autorka ani nikt inny nie musi sie ze mną zgadzac. jednak czytajac to jakim facetem jest mężczyzna autorki stwierdzxam,ze jest dobry jednak zagubiony. Jest granica pomiędzy bezmyślnym zabalowaniem a alkoholizmem. Nie ma co wrzucać gościa do worka z menalami i najgorszymi bo w weekend zaliczył zgona. Skoro obiecuje poprawę to chce sie zmienic. Nie obiecuje dla świętego spokoju. Przynajmniej w moim przypadku obiecywalam bo było mi głupio, bo chcialam byc inna jak reszta-byc miedzy ludzmi,pić ale sie . Jednak po tygodniu dwóch napełniona siła i wiara w siebie popełniałam to samo głupstwo. Nie z braku szacunku do drugiej osoby,ani nie ze stawiania % nas pierwszym miejscu.- ponad związek. Musi sie stac pewnie cos bardzo złego pod wpływem jego bezmyślnego picia. Nawet rozstanie. Nie chce pisac tu wszystkim o sytuacjach z mojego zycia jednak ja ogarnęłam sie razem z chwilą gdy mój związek pzrestał istnieć przez moje wybryki po %. Usiadłam i zadałam sobie pytanie czemu tak musi być. czemu mam tracic drugą osobę przez to że ledwo stoje a wydaje mi sie że jeszcze mogę. Nie zaszyłam sie w domu, nie przestałam umawiać sie z koleżankami bo jestem głupia po %. Zaczełam pic inaczej niż zwykle. Problem przestał istniec. Alkohol jest dla ludzi- mądrych ludzi.
Dla mnie facet który co tydzień, jak to ujmujesz: zabalowuje, czyli nazywając rzecz po imieniu: co tydzień chleje na umór, nie wie kiedy przestać i w związku z tym zawala obowiązki, i dodatkowo nie widzi w tym żadnego problemu, stoi na równi z alkoholikami. Alkoholik to nie jest tylko śmierdzący menel spod sklepu.
Co z tego, że obiecuje poprawę, skoro na obietnicach się kończy? Strasznie mnie wkurzają te wszystkie teksty typu: zostań z nim, on na pewno się zmieni. Jeśli on - mimo tego że ona wprost mu mówi, że ma problem z alkoholem - twierdzi stanowczo, że tego problemu nie ma, to dziewczyna zmarnuje sobie życie walcząc... no właśnie, o co walcząc? O pijanego kretyna?
Sądząc z twoich słów, ty choć wciąż piłaś, to zdawałaś sobie sprawę z problemu. To różni cię od chłopaka autorki, który nie dość że problemu nie widzi, to jeszcze inspiruje się naczelnym alkoholikiem i narkomanem polskiego bluesa.
11 marca 2014, 10:45
Niestety obawiam się, że mój by tylko miał kolejny powód do nienawidzenia całego świata i pewnie w konsekwencji do jeszcze większego chlania, bo nie miałby wtedy kontrolującej sytuację dziewczyny nad głową.tamten również tak uważał, ale jak go miłość życia zostawiła, to się puknął w głowę i poszedł do AA, a tam się dowiedział, że jednak ma problem. Dziewczyna do niego wróciła i go wspiera :) planują już ślub i dzieci - on od 2 lat nie tknął alkoholu.Jeśli sytuacja się nie zmieni to ja bym rozważyła rozstanie - tak jak piszą dziewczyny - ślub, dzieci, bicie, chlanie itp. oj niee
Indecis - nawet jeśli, to to już nie będzie twój problem. Uciekaj dziewczyno, bo z twojej postawy już wynika, że jesteś w stanie bronić go i usprawiedliwiać przed całym światem! W dodatku odnoszę wrażenie, że ty i tak nie masz kontroli nad sytuacją, skoro on co weekend i tak zalewa się w trupa.
On jest chory, ale ty też masz niezdrowe podejście - tobie już jest jakaś, kiełkująca, potrzeba usprawiedliwiania go przed sobą i resztą świata, a będzie tylko gorzej. To, że miał trudne dzieciństwo, że rodzina, że muzyka, że Riedel, że stresy i słaby charakter: to nie jest ani powód, ani usprawiedliwienie do chlania. To nie są także powody, dla których nie możesz od niego odejść, bo się biedny nie pozbiera.
11 marca 2014, 11:12
Chłopak potzrebuje terapii. Znajdz terapeutę i pójdzicie tam razem. Ty jako osoba współuzależniona powinnaś się dowiedzieć jak postępować z alkoholikiem.
13 marca 2014, 23:12
Z tego co piszesz, to chłopak nie jest alkoholikiem, tylko po prostu nie ma hamulca. A czemu nie ma hamulca? Bo się nie boi konsekwencji... Porządna awantura mogłaby mu przemówić do rozumu. Możesz wprowadzić prostą zasadę: Nie jest w stanie wypowiedzieć "Gibraltar" -> śpi na wycieraczce. I się nauczy. Wrażliwość tu nie ma nic do rzeczy. A Ty masz święte prawo nie tolerować jego zachowań.
14 marca 2014, 12:06
a w ogóle rozmawialiście ze soba na ten temat? Powiedziałas mu, że nie podoba Ci sie jego picie?
Daj mu wybór - jesli nie bedzie potrafił sie powstrzymać, terapia!
14 marca 2014, 18:05
jesteś zaborcza. to młody chłopak, nie ma żony, nie ma dzieci, niby dlaczego nie ma się wyszaleć? trafiłoby mnie, gdyby mój facet fochy stroił że gdzieś imprezuję albo wymagał ode mnie informacji o każdym pierdnięciu. trochę zaufania w związku. zupełnie nie potrafisz koegzystować z innym człowiekiem.
31 marca 2014, 00:58
niestety się mylisz. picie "tylko w weekendy" to też już alkoholizm. mówię jako DDA i osoba, która zna kilku nie pijących już alkoholikówpowiem ci że ja nie dostrzegam problemu. Chłopak piej tylko w weekendy i pewnie nie zawsze. znam mnóstwo takich związków gdzie faceci w weekendy ostro pija i to ie oznacza ze facet jest alkoholikiem czy złym partnerem. Jełsi w ciągu tygodnia nie pije, chodzi do pracy i jest dobrym partnerem to niema się czym przejmować.
1 kwietnia 2014, 12:03
Jest taki problem z alkoholikami, że jezeli nie chcą zerwać z nałogiem to żaden sposób (tabletka, prośby, obietnice) nic nie pomogą. jezeli facet pije w czasie chodzenia, narzeczenstwa i nie zrywa z tym gdy go prosisz to nie łudź się, ze po ślubie nagle bedzie abstynentem. Nie. Bedziesz miała swojego pijaczka/alkoholika. Widziały gały co brały. Za dużo znam rozbitych małżeństw i patologii by nie reagować inaczej jak uśmiechem politowania gdy słyszę, że ktoś mysli że obrączka coś zmieni.
Popatrzcie po sklepach. Przychodzi uzależniony facet na zakupy po którym widać, że biznesmenem nie jest, kupuje najtanszy chleb baltonowski, jakiś pasztet, taki ser z dolnej pólki ale na ćwiartke lub póllitra zawsze ma odłożone....
Mieszkałem 3 lata w akademiku. Normalką było piwko do kolacji, do meczu picie przed wyjsciem na miasto. Tacy ludzie nie uwazali sie za uzależnionych, choć wielu z nich chyba tygodnia nie pościło od trunków w ciagu całego roku. A jak sie przyzwyczisz do browarka jak do herbaty to już jesteś uzależniony/a. Spróbuj iśc na impreze i nic nie wypić, jesli wytrzymasz i do tego uznasz że dobrze się bawiłeś/aś to spoko, nie masz jeszcze z tym problemu...
Edytowany przez pietraszenko 1 kwietnia 2014, 12:05