Temat: Aż tak beznadziejna...

Dzisiaj nadszedł ten dzień, kiedy przestałam sobie dawać ze wszystkim radę. Już od dłuższego czasu czuję się bezużyteczna, ale dzisiaj nawet moja najbliższa przyjaciółka pokazała, że ma mnie gdzieś. Czuję się teraz całkiem samotna. Od późnej podstawówki byłam osobą ogólnie nielubianą. Dlaczego? Do naszej małej wiejskiej szkoły przyszła pewna dziewczyna, w typie tych przebojowych, odważnych i uwielbianych. Ja byłam w tamtym czasie dość lubiana w klasie, ale ona stwierdziła, że jestem beznadziejnym kujonem (jej słowa) i zaczęła rozpuszczać o mnie wredne plotki, jaka to ze mnie suka i nudziara wiecznie z nosem w książkach. I tak się to wszystko zaczęło... Próbowałam z tym coś robić, ale wychowawczyni olewała moje prośby o pomoc i twierdziła że na pewno przesadzam, a moja mama mówiła, że mam nie zwracać na to uwagi. Niestety, nie dało się nie zwracać uwagi... Codzienne wyzwiska, śmiechy i niemiłe zachowanie w stosunku do mnie. Tak się to ciągnęło do końca gimnazjum, bo niestety u nas jest tak, że podstawówka jest w szkole razem z gimnazjum i w efekcie wszyscy chodzą do klasy razem przez 9 lat. W gimnazjum byłam wręcz nienawidzona, nawet wśród tych, którzy mnie nie znali osobiście, bo 'odpowiednia' opinia by już wyrobiona dzięki tym popularnym z mojej klasy. Miałam swoje grono koleżanek, ale one były typowo cichymi osobami i chłopcy z naszej klasy nazywali je cnotkami. One były gnojone tak samo jak ja... Z czasem ja też stałam się cicha i nieśmiała, bo właściwie wszystko co robiłam, było wyśmiewane... W 3 gimnazjum liczyłam tylko dni do wakacji, żeby w końcu iść do liceum i pożegnać się z tymi okropnymi docinkami (np. pewnego razu wspomniana 'miła koleżanka' rzuciła we mnie drobniakami i powiedziała 'zbieraj suko, może wreszcie starczy ci na jakieś normalne ciuchy, a nie te szmaty w których chodzisz'). Poszłam do liceum i... czuję się tam bardzo samotna. Z nikim nie umiem normalnie porozmawiać...Znam w nowej szkole wiele osób, ale z żadną nie umiem porozmawiać na luzie, minęło pół roku, a nawet z koleżankami z klasy rozmowa toczy się tak drętwo. Z nikim ze szkoły nie piszę, a chciałabym, ale wiem że jestem beznadziejnym rozmówcą i tylko bym uch zanudziła. Do mnie nikt nie pisze, mało kto zabiega o moje towarzystwo. Nic mi ostatnio nie wychodzi. W szkole żadnych bliższych znajomości, moja jedyna przyjaciółka ostatnio zachowuje się ozięble, a dzisiaj zataiła przede mną bardzo ważną sprawę. W domu raczej napięta atmosfera, kiedyś nawet ojciec poinformował mnie, że rozwiódł by się z matką już dawno, gdyby nie to, że muszą wychować mnie... Czuję się beznadziejna i nikomu do niczego nie potrzebna. Nie mogę nikomu powiedzieć co się dzieje, cały czas dręczy mnie to co było kiedyś i o tym też nie mogę nikomu powiedzieć...Kiedyś powiedzialam mamie o tym, jak poniżyła mnie jedna dziewczyna z gimnazjum. Matka się roześmiała i powiedziała, że ta dziewczyna fajnie wbiła mi szpilę... Przyjaciółce też nie powiem, bo to ja zawsze byłam w naszej przyjaźni tą, która sobie ze wszystkim radzi, a przynajmniej starałam się taka być. Zresztą teraz między nami jest ten dziwny dystans, zupełnie nie wiem dlaczego. Zawsze staram się być miła dla każdego i próbuję rozmawiać z ludźmi na luzie, ale nie umiem... Cały czas podświadomie boję się, że zrobię coś głupiego i znowu zostanę kujonicą, szmatą, suką... Boję się komukolwiek wygadać, bo zareaguje jak moja matka - wyśmieje mnie... Mam tylko 17 lat i wciąż mam nadzieję, że coś się zmieni na lepsze, ale nie wiem jakim cudem miałoby do tego dość. Ja już nie mogę, po prostu nie mogę. Przepraszam, że tak koszmanie długo, ale musiałam o tym wszystkim napisać, nawet jeśli nikt nie przeczyta do końca.
Pasek wagi
Przeczytałam wszystko i doskonale wiem co przeszłaś...
Pasek wagi
ja mogę Cie polubić ;D w końcu się oswoisz z ludzmi i przyjdzie Ci to łatwiej, tylko musisz starać się z nimi przebywać.
Przeczytalam do końca i swietnie Cię rozumiem.. Tez wychowalam sie na wsi i dokladnie tak samo mnie traktowano.. Nie pokazywalam po sobie ze mnie to boli, robilam swoje.. Teraz mam 22 lata , nie jestem dusza towarzystwa, ale mam paru dobrych znajomych, wspanialego chlopaka - choć do końca liceum bylam sama i nie uwoerzylabym gdyby mi ktoś powiedział, ze spotkam faceta, który będzie za mna calym sercem.. :) Mogę Ci powiedzieć tylko tyle, ze to minie :) tylko soe nie doluj tzn nie do puszczaj do siebie myśli ze jestes w czymś gorsza.. To nieprawda... Przekuj to na dobra monetę czyli daj z siebie wszystko ucz sie rozwijaj swoje pasje.. Sprobuj sie przelamac nie bac sie rozmawiac z ludźmi. Bądź po prostu sobą :) ja walczylam w ten sposób.. Mialam mnostwo kompleksów i nadal mam różne ale powiedzialam sobie ze jeszcze im pokaże... :) Trzymam kciuki za Ciebie :)
Historia bardzo smutna i poruszająca... wiesz co ciężko coś doradzić, Twoja mama myślę też była w typie Twojej koleżanki w przeszłości i na pewno nie może nawet zrozumieć tego jak się czujesz. Moim zdaniem warto by było wyjść komukolwiek z klasy, z koleżanek naprzeciw, pomóc z zadaniem na początek, zobacz czym się interesują, albo znajdź drugą taką samotną osobę, kogoś kto odstaje od grupy i też czuje się samotny. Wydajesz mi się osobą nie tyle zamknięta  w sobie co bojącą się czyjejś oceny, nikt Cię już nie będzie oceniał, nikt Cię nie skrzywdzi, a jeśli będzie próbować, niewart jest Twojej uwagi.
Przeczytałam cały ten wpis. To bardzo źle, że Twoja mama ani nauczyciele nie zareagowali, a powinni. Przez tą dziewczynę masz bardzo obniżoną samoocenę i samopoczucie, mimo, że od podstawówki minęło tyle czasu. Uważam, że nie powinnaś przywiązywać tak dużej uwagi do tego, co mogą o Tobie ludzie myśleć albo cofać się do tych przezwisk z podstawówki. W ramach poznania nowych przyjaźni może zapisz się na siatkówkę, koszykówke itp.(tutaj miedzy graczami musi być jakaś więź, by dobrze grać + przy okazji byłabyś w ruchu). Nawet jeżeli jesteś "kujonką" to nic wielkiego. Nie możesz mówić i myśleć, że byś ich zanudziła, bo to nie prawda. Z takim podejściem się nie dziwię, że "mało kto zabiega o Twoje towarzystwo". Trzeba być otwartym, uśmiechniętym, mówić to co się myśli nawet jeżeli to jest bardzo głupie. Śmiech innych ludzi to nic wielkiego. Jeżeli chodzi o Twoich rodziców, nie przejmuj się słowami taty. Liczysz się Ty i tylko Ty. I masz prawo żyć w szczęściu i w godności. Tata musi Ciebie bardzo kochać, bo dzięki Tobie nie rozwiódł się z mamą. Jeżeli chcesz możesz popracować nad tym, by ich znowu "zbliżyć do siebie". Co się nie da to się da. Ja też mam 17 lat , były osoby które mi dokuczały (bo takie są w życiu każdego człowieka), ale one pojawiały się tylko dlatego, że mi czegoś zazdrościły, były osoby, które puszczały jakieś plotki na mój temat i nadal są, ja na nie nie zważam, bo znam prawdę o sobie i nie pozwolę, by takie śmiechu warte rzeczy mnie zgnoiły za przeproszeniem. Liczę, że znajdziesz na tej stronie wsparcie od innych osób, zmienisz tok myślenia i staniesz się szczęśliwą osobą. Prawda jest taka, że "ludzie potrzebują ludzi". To jest jeden z czynników , który składa się na ich szczęście.
Powodzonka w życiu także w schudnięciu (poprawi Twoją samoocenę i pewność siebie)
Pozdrawiam! :)
Miej gdzieś opinie innych! Ucz się i rozwijaj zainteresowania, jak skończysz edukację i osiągniesz sukces np. otworzysz firmę to ta "miła koleżanka" jeszcze przyjdzie i poprosi o pracę (mycia podłóg)  Z mamą porozmawiaj i powiedz co czujesz gdy tak Cię traktuje, może nie wie jak bardzo jest to dla Ciebie ważne. A co do przyjaciół-może zapisz się na jakieś zajęcia! (basen,sztuka teatralna,szachy, zajęcia z chemii, języki obce itp.) Coś co lubisz, tam poznasz ludzi o takim samym zainteresowaniu i na pewno będzie Ci łatwiej odnaleźć wspólny język. Wracając do ludzi, którzy Cię wyśmiewają- myślę, że robią to by maskować swoje kompleksy. Ty jesteś wartościowa i inteligentna a Twoi oprawcy są z poziomu tych, którzy preferują mamrota pod sklepem i nie macie o czym rozmawiać. Głowa do góry! I życzę wielu przyjaciół!
Może spróbuj porozmawiać ze szkolnym pedagogiem jeśli to jakaś sensowna osoba, albo udaj się do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Tam na pewno podejdą do Ciebie ze zrozumieniem i empatią i pomogą uporać się z problemem, który niewątpliwie masz. Poza tym tak jak mówili przedmówcy, to minie :)
Pasek wagi
Ja Ci polecam psychologa bo ciezko bedzie Ci sobie z tym wzzystkim samej poradzic. Pamietaj tylko o jednym! 'Nie pozwol by strach przed dzialaniem wykluczyl Cie z gry' to jest bardzo madre powiedzenie. Jezeli nie odwazyaz sie sama zmienic swoajego zycia i probowac je polepszyc to nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Nie martw sie. Pozbedziesz sie tych myśli, które Cie prześladuja. Sa dwa rozwiązania, albo bedzie to terapia u psychologa (bardzo polecam), albo otworzysz sie i zaczniesz mówić o przykrych wydarzeniach innym, wtedy spadnie ten ciężar.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.