- Dołączył: 2013-07-05
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 747
1 marca 2014, 00:11
Dzisiaj nadszedł ten dzień, kiedy przestałam sobie dawać ze wszystkim radę. Już od dłuższego czasu czuję się bezużyteczna, ale dzisiaj nawet moja najbliższa przyjaciółka pokazała, że ma mnie gdzieś. Czuję się teraz całkiem samotna. Od późnej podstawówki byłam osobą ogólnie nielubianą. Dlaczego? Do naszej małej wiejskiej szkoły przyszła pewna dziewczyna, w typie tych przebojowych, odważnych i uwielbianych. Ja byłam w tamtym czasie dość lubiana w klasie, ale ona stwierdziła, że jestem beznadziejnym kujonem (jej słowa) i zaczęła rozpuszczać o mnie wredne plotki, jaka to ze mnie suka i nudziara wiecznie z nosem w książkach. I tak się to wszystko zaczęło... Próbowałam z tym coś robić, ale wychowawczyni olewała moje prośby o pomoc i twierdziła że na pewno przesadzam, a moja mama mówiła, że mam nie zwracać na to uwagi. Niestety, nie dało się nie zwracać uwagi... Codzienne wyzwiska, śmiechy i niemiłe zachowanie w stosunku do mnie. Tak się to ciągnęło do końca gimnazjum, bo niestety u nas jest tak, że podstawówka jest w szkole razem z gimnazjum i w efekcie wszyscy chodzą do klasy razem przez 9 lat. W gimnazjum byłam wręcz nienawidzona, nawet wśród tych, którzy mnie nie znali osobiście, bo 'odpowiednia' opinia by już wyrobiona dzięki tym popularnym z mojej klasy. Miałam swoje grono koleżanek, ale one były typowo cichymi osobami i chłopcy z naszej klasy nazywali je cnotkami. One były gnojone tak samo jak ja... Z czasem ja też stałam się cicha i nieśmiała, bo właściwie wszystko co robiłam, było wyśmiewane... W 3 gimnazjum liczyłam tylko dni do wakacji, żeby w końcu iść do liceum i pożegnać się z tymi okropnymi docinkami (np. pewnego razu wspomniana 'miła koleżanka' rzuciła we mnie drobniakami i powiedziała 'zbieraj suko, może wreszcie starczy ci na jakieś normalne ciuchy, a nie te szmaty w których chodzisz'). Poszłam do liceum i... czuję się tam bardzo samotna. Z nikim nie umiem normalnie porozmawiać...Znam w nowej szkole wiele osób, ale z żadną nie umiem porozmawiać na luzie, minęło pół roku, a nawet z koleżankami z klasy rozmowa toczy się tak drętwo. Z nikim ze szkoły nie piszę, a chciałabym, ale wiem że jestem beznadziejnym rozmówcą i tylko bym uch zanudziła. Do mnie nikt nie pisze, mało kto zabiega o moje towarzystwo. Nic mi ostatnio nie wychodzi. W szkole żadnych bliższych znajomości, moja jedyna przyjaciółka ostatnio zachowuje się ozięble, a dzisiaj zataiła przede mną bardzo ważną sprawę. W domu raczej napięta atmosfera, kiedyś nawet ojciec poinformował mnie, że rozwiódł by się z matką już dawno, gdyby nie to, że muszą wychować mnie... Czuję się beznadziejna i nikomu do niczego nie potrzebna. Nie mogę nikomu powiedzieć co się dzieje, cały czas dręczy mnie to co było kiedyś i o tym też nie mogę nikomu powiedzieć...Kiedyś powiedzialam mamie o tym, jak poniżyła mnie jedna dziewczyna z gimnazjum. Matka się roześmiała i powiedziała, że ta dziewczyna fajnie wbiła mi szpilę... Przyjaciółce też nie powiem, bo to ja zawsze byłam w naszej przyjaźni tą, która sobie ze wszystkim radzi, a przynajmniej starałam się taka być. Zresztą teraz między nami jest ten dziwny dystans, zupełnie nie wiem dlaczego. Zawsze staram się być miła dla każdego i próbuję rozmawiać z ludźmi na luzie, ale nie umiem... Cały czas podświadomie boję się, że zrobię coś głupiego i znowu zostanę kujonicą, szmatą, suką... Boję się komukolwiek wygadać, bo zareaguje jak moja matka - wyśmieje mnie... Mam tylko 17 lat i wciąż mam nadzieję, że coś się zmieni na lepsze, ale nie wiem jakim cudem miałoby do tego dość. Ja już nie mogę, po prostu nie mogę. Przepraszam, że tak koszmanie długo, ale musiałam o tym wszystkim napisać, nawet jeśli nikt nie przeczyta do końca.
- Dołączył: 2007-11-08
- Miasto: B
- Liczba postów: 11273
1 marca 2014, 08:20
Po tym wpisie widać, że jesteś bardzo fajną i mądrą dziewczyną. Moim zdaniem powinnaś wyjechać na wakacje do pracy w jakieś fajne miejsce (jeśli znasz angielski), bardzo łatwo się zaczepić do pracy czy kite/windsurfingu. Zawsze gdzie nie pojadę pracuje mnóstwo dzieciaków z Polski w Twoim wieku. W zeszłym roku poznałam chłopca, który miał 16 lat i opowiadał, że pochodzi z bardzo biednej rodziny, bardzo dobrze się uczy i też jest w szkole nielubiany i dopiero tam nabrał pewności siebie i poznał przyjaciół. Poza tym przeżył wakacje życia :) Sama mają 20 lat jeździłam na takie wyjazdy. Najlepszy okres w moim życiu :)
- Dołączył: 2012-07-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3360
1 marca 2014, 08:55
Nie mart się za dużo - Ci ludzie widocznie nie są z Twojej półki inteligencji :D Po Twoim poście widać, że jesteś mądra i ogarnięta..W ogóle trochę nie rozumiem jak można kogoś wyzywać od kujonów...Przecież to, że się dobrze uczysz to +, powinni Ci zazdrościć, że wyjdziesz na ludzi! A może zazdroszczą? Podpowiem Ci jedno- odżyjesz na pewno na studiach :) Ja tak miałam, w LO miałam 3 przyjaciółki, reszta nie pałała do nas miłością :D A na studiach uhuhuhu :) Super ekipa :* 3 maj sie :)
- Dołączył: 2013-02-21
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 739
1 marca 2014, 09:00
Hej. Nie powiem Ci że wszystko będzie dobrze tylko się postaraj, bo to nie zawsze tak się da samemu wyjść z problemów. To jak Cię traktowali ludzie w podstawówce i gimnazjum sprawiło, że czujesz się gorsza i sama uważasz za nie wartą uwagi. Myślę, że gdy spotkasz ludzi którym nauczysz się ufać to otworzysz się i będzie Ci się łatwo rozmawiało i spędzało czas. A na razie, tak jak mówią inni - w szkole na pewno jest pedagog, spróbuj z nim/nią pogadać. Wiem że to będzie trudne, ale jesteś bardzo młoda i szkoda żeby to uczucie Cię trawiło przez kolejne lata, skoro można temu poradzić wcześniej.
Pamiętaj o jednym, to że inni twierdzą że jesteś gorsza to nie jest prawdą. Po prostu oni są wredni... A Ty na tym cierpisz.
- Dołączył: 2012-06-04
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 242
1 marca 2014, 14:01
Ja też przeczytałam wszystko i patrząc zupełnie obiektywnie problem był taki, że sobie na to wszystko pozwoliłaś. Rozumiem nieśmiałość, ale jakoś nie potrafię uwierzyć w taką siłę zwykłej plotki, która sprawiła, że nagle wszyscy się od Ciebie odwrócili... No chwileczkę, ludzie mają swój rozum i sami potrafią dokonać oceny. Znalazłaś sobie winnego za to wszystko tę dziewczynę, a zrobiłaś z siebie ofiarę... Nie przeczę, że miała na to wpływ, Ty również masz wpływ na swoje życie. Ale tak na prawdę każdy w swoim życiu (zwłaszcza w szkole) napotyka na swej drodze takie osoby, które są niemiłe, wredne i kłótliwe. Ja spotkałam wiele takich osób ale zawsze znałam swoją wartość i broniłam siebie. Nie hejtuję :) żeby nie było. Tylko tak sobie po prostu myślę, w czym był ten faktyczny problem.
Ja teraz będąc na 2 roku studiów wprowadziłam się do nowego mieszkania, poznałam nową lokatorkę. Byłam dla niej bardzo miła, rozmawiałyśmy, powiedziała mi kiedyś, że nie ma koleżanek. Trochę mnie to zdziwiło. Pewnego razu zaprosiłam swoje koleżanki z roku, jej również zaproponowałam żeby do nas dołączyła i faktycznie skorzystała z zaproszenia, śmiała się z nami, rozmawiała. Zrobił się z tego taki babski wieczór przy piwie. Na drugi dzień się dowiedziałam, od naszej właścicielki, żebym nie robiła domówek, bo koleżance to przeszkadza! A była tam z nami i brała czynny udział we wszystkim. Później pokazała swoje prawdziwe oblicze w wielu innych sytuacjach. Nic dziwnego, że nie ma koleżanek, jej się po prostu lubić nie da.
Mam takie pytanie do Ciebie droga autorko tematu, jak rozumiem nie miałaś nigdy problemu z nauką dlatego gwiazdunia nazwała Cię 'kujonem', ja w klasie też miałam takie osoby i były one lubiane, bo zawsze podpowiadały na sprawdzianach i można było na nich polegać. Ale są też takie, które nic nie powiedzą i za to się ich nie lubi. A jaka Ty byłaś dla innych? Może tylko Ci się wydaje, że jesteś taka miła? Masz teraz drugą szansę w nowej szkole, nie zmarnuj jej. Nie udawaj nikogo ale zaufaj ludziom. Taka zasada to co dobrego dajesz z siebie, zawsze powraca.
1 marca 2014, 22:25
to strasznie, że rodzice i szkoła nie reagują w takich sytuacjach. ja przynajmniej miałam tyle jaj, że szłam do dyrektora i groziłam policją i kuratorium, jak wychowawca i pedagog nie reagowali w gimnazjum. wtedy wszyscy stawali do pionu i pewna grupka dziewcząt została uciszona. na rodziców nawet nie liczyłam, oni tylko zaogniali sprawę. to chyba po prostu niektóre dzieciaki wychowują się samopas i nie mają postawionych granic przez rodziców - teraz mi trochę ich żal, bo to grupa ćpunek i pijaczek, które skończyły jako nastoletnie matki i z bijącymi facetami.