Temat: robienie facetowi kanapek do pracy

Jestem z facetem ok. 4 lata, wczoraj swobodnie rozmawiając o naszej wspólnej przyszłości, przytoczył się temat robienia mu kanapek do pracy.

Stanowczo odpowiedziałam, że nie będę mu ich robić, na co on się obraził, bo przecież każda kobieta robi swojemu mężczyźnie kanapki do pracy.

Zaśmiałam się, bo:
a) ma ręce, wie gdzie jest lodówka, a to będą jego kanapki
b) nie chcę być jego służącą.

Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o to, że nie chcę mu nic dawać, albo że jestem interesowna i nie stać mnie na miłe uczynki. Tylko że dosyć się naoglądałam kobiet, którymi wysługują się mężczyźni i które nie otrzymują w zamian nawet słowa: "dziękuję", które piorą, prasują, myją, sprzątają, gotują i właśnie robią kanapki. Nie chcę być jedną z nich.

Co sądzicie na ten temat? Robicie kanapki facetowi czy raczej nie?


robię, bo skoro robię sobie ,dziecku do szkoły do dlaczego mam mu nie robić ? i służącą nie jestem :P  Ale Ty sniadanie do łóżka pewnie bys chciała od niego ??:)))))

Lidka1987 napisał(a):

To zależy - jak nie pracowałam to pakowałam mu jedzonko, a jak zaczełam pracować to on teraz gotuje obiady jak ma wolne, a ja mu nie robię kanapek bo nie mam jak - pracuje 5 dni w tyg, on max. 2 bo chodzi na 24 godzinne służby.

Właśnie, mi się wydaje, że to zależy od sytuacji.
Pasek wagi

Literacka napisał(a):

puellla napisał(a):

Jeśli moj u mnie nocuje to zawsze robie mu śniadanko do pracy, przez co niestety musze wstawać razem z nim o 5 lub 6 w zależności na którą idzie, ale daje mi to dużo przyjemności i ciesze sie, że mu smakuje ;) Zawsze usłysze słowo dziękuje. On też sie czuje bardziej doceniany i może sie kumplom jeszcze chwalic ;pWydaje mi sie, że troche dramatyzujesz. Naprawde korona Ci z głowy spadnie ? Związek to przecież ciągłe kompromisy. Może jeśli oboje pracujecie, to niech przez tygdzien on robi wam jedzenie do pracy, a kolejny tydzien ty. 
Mnie by spadła. Czemu o kompromisach mówi się w stosunku do kobiet? A jak on nie będzie jej robił kanapek, to co? Ona ma tylko robić? Już bez przesady. Obiady i inne posiłki też pewnie ona ma przygotowywać. A co zrobi facet? Wrzuci z urażoną miną ciuchy do kosza na brudną odzież? Denerwuje mnie to matkowanie facetom - ugotuj mu, upierz, posprzątaj, wyprasuj. Facet też musi umieć to robić.

Właśnie. Służbie się płaci, zdaje sie, a niektórzy panowie myślą, że żona/kobieta to taka służąca za darmo. Z opcją seksu.
Mnie by korona może nie tyle spadła z głowy, gdybym miała wstać o 5 rano (serio, dla cudzej przyjemności mam chodzić niewyspana?), ile związek by nie przetrwał. Królowa jest na litość bogów, jedna. 
Pasek wagi
Czasem robię, czasem nie robię ;) Przeważnie robię, jak wychodzimy o tej samej porze albo on bardzo się spieszy bo zaspał :P
masz racje, On widocznie mial taka Mame, ktora robiła Ojcu kanapki, stary model gdy kobiety rolą bylo sprzątanie, gotowanie, i nic więcej bo uwazano ze do 'wyzszych' rzeczy sie nie nadaje. naprostuj go bo za takim nastawieniem roszczeniowym do kobiety idzie blisko 'brak szacunku'.
A ja swojemu robie bo kocham i wcale nie uwazam,ze jestem jego sluzebnica.Wszystko dla mnie robi dba o mnie i w zaden sposob nie czuje sie zaniedbywana.Tak wiec moge zrobic mu ta kanapke do pracy by pokazac,ze tez dbam o niego.Nie widze w tym jic zlego.Fakt wszystko ma swoje limity.

Myshak napisał(a):

Czasami robię czasami nie. Nie pracuję, ale nie zawsze chce mi się wstawać razem z mężem. Kiedy wstaję razem, to robię mu kanapki do pracy (ale śniadania nie) natomiast jeśli śpię to robi sobie je sam i koniec ;p Nie szalejcie z tym wielkim NIE BĘDĘ MU ROBIĆ KANAPEK BO NIE !!! W związku jest przecież miejsce na robienie sobie przyjemności i miłych gestów, prawda? A robienie kanapek mężowi mnie cieszy, bo wiem że mu smakuje ;p I będzie zdrowsza bo z jakimś warzywkiem a on sam nie doda nic takiego tylko robi taką "męską" kanapkę : chleb i mięcho. A to czy facet dziękuje za coś co robisz to chyba kwestia danego faceta a nie ogółu? Czasem Ty mu robisz coś miłego, czasami on Tobie. Mi się zawsze wydawało, że to jest naturalne...

Popieram powyższą wypowiedź. Ja co prawda nie mieszkam ze swoim mężczyzną, ale nie widzę niczego złego w robieniu kanapek do pracy. Nie na zasadzie obowiązku, ale żeby zrobić drugiej osobie przyjemność. 
Podobnie mój facet jak tylko może przyjeżdża po mnie po pracy jak późno kończę i odwozi mnie do domu. I co, też powinien powiedzieć, że przecież nie jest moim taksówkarzem? No błagam, dziewczyny, nie przesadzajcie.

Chociaż akurat w sytuacji, którą opisałaś nie podoba mi się, że facet Ci to narzuca. 

Myshak napisał(a):

Czasami robię czasami nie. Nie pracuję, ale nie zawsze chce mi się wstawać razem z mężem. Kiedy wstaję razem, to robię mu kanapki do pracy (ale śniadania nie) natomiast jeśli śpię to robi sobie je sam i koniec ;p Nie szalejcie z tym wielkim NIE BĘDĘ MU ROBIĆ KANAPEK BO NIE !!! W związku jest przecież miejsce na robienie sobie przyjemności i miłych gestów, prawda? A robienie kanapek mężowi mnie cieszy, bo wiem że mu smakuje ;p I będzie zdrowsza bo z jakimś warzywkiem a on sam nie doda nic takiego tylko robi taką "męską" kanapkę : chleb i mięcho. A to czy facet dziękuje za coś co robisz to chyba kwestia danego faceta a nie ogółu? Czasem Ty mu robisz coś miłego, czasami on Tobie. Mi się zawsze wydawało, że to jest naturalne...

coś w tym jest, jak sobie pomysle ze polozy szynke na chleb i zje na stojaco w kuchni to wstane i mu zrobie normalnie ;p 

ostatnio nie zrobil sobie kanapek do pracy i kupil po drodze w sklepie parowki - 28% miesa, jak zapytalam czemu nie wzial parowek NORMALNYCH z domu bo byly to stwierdzil ze nie wiedzial ze sa (chociaz dzien wczesniej je ze mna kupowal)

ale faceci sie bardzo latwo przyzwyczajaja :( 

kanapki robie rano jak wraca ale wtedy kiedy ja tez jem. o 5 rano sam sobie robi a jak ja wstaje chocby do wc to krzyczy na mnie ze mam isc spac. hehe
Pasek wagi

krolowamargot1 napisał(a):

Literacka napisał(a):

puellla napisał(a):

Jeśli moj u mnie nocuje to zawsze robie mu śniadanko do pracy, przez co niestety musze wstawać razem z nim o 5 lub 6 w zależności na którą idzie, ale daje mi to dużo przyjemności i ciesze sie, że mu smakuje ;) Zawsze usłysze słowo dziękuje. On też sie czuje bardziej doceniany i może sie kumplom jeszcze chwalic ;pWydaje mi sie, że troche dramatyzujesz. Naprawde korona Ci z głowy spadnie ? Związek to przecież ciągłe kompromisy. Może jeśli oboje pracujecie, to niech przez tygdzien on robi wam jedzenie do pracy, a kolejny tydzien ty. 
Mnie by spadła. Czemu o kompromisach mówi się w stosunku do kobiet? A jak on nie będzie jej robił kanapek, to co? Ona ma tylko robić? Już bez przesady. Obiady i inne posiłki też pewnie ona ma przygotowywać. A co zrobi facet? Wrzuci z urażoną miną ciuchy do kosza na brudną odzież? Denerwuje mnie to matkowanie facetom - ugotuj mu, upierz, posprzątaj, wyprasuj. Facet też musi umieć to robić.
Właśnie. Służbie się płaci, zdaje sie, a niektórzy panowie myślą, że żona/kobieta to taka służąca za darmo. Z opcją seksu.Mnie by korona może nie tyle spadła z głowy, gdybym miała wstać o 5 rano (serio, dla cudzej przyjemności mam chodzić niewyspana?), ile związek by nie przetrwał. Królowa jest na litość bogów, jedna. 


Pamiętam, że jak mieszkałam przez pewien czas razem z moim facetem, to on oczekiwał ode mnie śniadań, obiadów, kolacji. Problem w tym, że im bardziej oczekiwał, tym bardziej nie dostawał. Mówiłam mu, że jak jest głodny, to niech sobie zrobi sam. Zwykle to wyglądało tak, że najpierw ja robiłam sobie kanapki, zjadałam je, a za chwilę słyszałam 'ej, zrób mi też cztery'. Odpowiedź była zawsze ta sama 'pytałam czterdzieści minut temu i nie chciałeś, skoro chcesz teraz, to tam jest kuchnia, zrób sobie'.
Tak samo był oburzony, że nie chciałam mu przygrzać obiadu, kiedy to ja wracałam 3 godziny później z pracy niż on, a zaczynaliśmy o tej samej porze. Szybko jednak nauczył się, że nie jestem służbą i zaczął sam sobie robić jedzenie. Teraz, kiedy mieszka w innym mieście, dziękuje mi za to, że nic za niego nie robiłam i wymagałam samodzielności, bo inaczej by sobie nie poradził.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.