- Dołączył: 2010-03-11
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 15086
2 lutego 2014, 18:44
Pobraliśmy się w lipcu, parą jesteśmy od 9 lat. Pod koniec lipca wyjechał do pracy zagranicę- na 2 miesiące do Szwajcarii, w końcu ma tutaj studia. Jednak zaproponowali mu lepszą pracę i tam został. Zmienił tryb studiów na zaoczne i przylatuje co 2 tygodnie.
Uzgodniliśmy, że w marcu/kwietniu przyjadę do niego. Jednak nie znam niemieckiego- dopiero się uczę. Niby w mojej branży wystarczy angielski, ale jednak większość ofert mówi też o niemieckim. Może gdybym miała doświadczenie, ale jestem dopiero po studiach i go nie mam. Tak więc w czym jestem bardziej konkurencyjna od Szwajcara? On twierdzi, że jakiś czas mogłabym być w domu, uczyć się języka. I latać z nim co 2 tygodnie do PL (też mam t jeszcze drugie studia, zaocznie).
Do rzeczy- mimo wszystko szukałam tutaj pracy. I ją dostałam. Może pieniądze niewielkie, ale mogę się czegoś nauczyć. Mam jeszcze rentę rodzinną, więc spokojnie się tutaj sama utrzymam. I postanowiłam zostać. Rozum mówi mi, że to rozsądna decyzja. Ale dzisiaj wyjechał po 10-dniowym urlopie w Polsce i całe popołudnie płacze, bo serce mówi mi co innego.
Z jednej strony chcę być niezależna, nie chcę tam być kurą domową. Niby przyzwyczaiłam się już do mieszkania sama. I chyba chciałabym, żeby on wrócił za jakiś rok do Polski, kiedy już podszlifuje język i zdobędzie doświadczenie, bo czuję, że nie chcę tam mieszkać. Mam tu rodzinę, przyjaciół. Poza tym mamy tutaj swoje dosyć duże mieszkanie i start bez kredytów.
Z drugiej zastanawiam się, czy nie robię źle.
Co Wy myślicie o tej sytuacji? Jestem rozdarta
EDIT: Zapomniałam dodać jeszcze coś o kwestiach finansowych. Teraz on mieszka z rodzicami, jesteśmy w stanie spokojnie coś odłożyć. Kiedy ja tam przyjadę cała jego pensja będzie szła na mieszkanie, jedzenie + loty (same loty to ok.6 tys zł miesięcznie) i będziemy żyć tam na styk. Dlatego nie chcę tam być bez pracy (ambicje, duma, finanse- wszystko razem jest mega hamulcem) i uważam, że powinnam tu zostać przynajmniej do wakacji...
Edytowany przez sacria 2 lutego 2014, 20:31
- Dołączył: 2012-03-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 886
2 lutego 2014, 20:52
ja wyjechalam do narzeczonego 2 lata temu (do Nowego Jorku), pracowalam i studiowalam bylo ciezko, ale nie zaluje. W tej chwili jestem w polsce, bo tu dostalam sie na medycyne, ale planuje sie przeniesc po roku max 2 i spowrotem do niego jechac. Tak wiec ja bym wyjechala na twoim miejscu.
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
2 lutego 2014, 20:54
Powiem Ci, że ja za polską mentalnością nie tęsknię...Absolutnie...Tęsknię za miastem, ciągle mi się śni, że mieszkam jeszcze w akademiku, że się ciągle przeprowadzam, że zgubiłam gdzieś w Warszawie...I chociaż uwielbiam stolicę naszą-ten gwar, miasto w sensie architektury, to wracać bym nie chciała....
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
2 lutego 2014, 20:56
nyc1992 napisał(a):
ja wyjechalam do narzeczonego 2 lata temu (do Nowego Jorku), pracowalam i studiowalam bylo ciezko, ale nie zaluje. W tej chwili jestem w polsce, bo tu dostalam sie na medycyne, ale planuje sie przeniesc po roku max 2 i spowrotem do niego jechac. Tak wiec ja bym wyjechala na twoim miejscu.
Jak bym miała możliwość przeprowadzenia się do NY wraz z mężem i dzieckiem, to chociażby i D Z I Ś...Uwielbiam to miasto...Jest cudowne, fantastyczne..
2 lutego 2014, 21:13
zostałabym. lepiej najpierw zdobyć nieco doświadczenia i poduczyć języka by jadąc tam mieć jakiekolwiek szanse..
Edytowany przez 8372dfcd8923ed4a5dc14aff4132bb10 2 lutego 2014, 21:16
- Dołączył: 2007-06-14
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 15666
2 lutego 2014, 23:18
Skoro dostal tam prace to tu juz pewnie nie wroci, zreszta nie oszukujmy sie-tu pewnie nigdy nie zarobi tak jak tam. To trudna decyzja ale ja bym pewnie pojechala, bo zwiazek na odleglosc jest mega trudny:( nawet jak nie dostaniesz od razu takiej pracy jakbys chciala to mozesz podlapac jakakolwiek by podszlifowac jezyk-a ponoc najlepiej sie jezyka uczyc na obczyźnie, gdy masz z nim zywy kontakt.
- Dołączył: 2009-01-08
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 4271
3 lutego 2014, 00:24
Wynajełabym mieszkanie w PL (zawsze bedzie na bilet do PL) i uciekala do męża! ;)
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88303
3 lutego 2014, 00:30
W Szwajcarii zawsze bedziesz gorsza od Szwajcara, i taka jest prawda. Oni maja bardzo restrykcyjne prawo jesli chodzi o emigrantow, najpierw pchaja swoich. Musisz miec pozwolenie o prace, a to juz czesto najwiekszy problem. Oczywiscie, sa tysiace ludzi, ktorzy pracuja tam na wysokich stanowiskach, i Szwajcarami nie sa, ale maj czasowe pozwolenia, a wiekszosc z nich przylatuje na kilkuletnie kontrakty a potem sie zwijaja. Niestety oni sie dosc skutecznie bronia ;-) To nie Anglia czy Niemcy, gdzie wyjechac i pracowac moze kazdy.
Ale tez rewelacyjne warunki zycia, i generalnie jest o co walczyc, sama mieszkalam i pracowalam rok w Szwajcarii, i mega uwielbiam ten kraj. Ale trzeba sie liczyc z tym, ze to kraj zamkniety. Jednak jako zona kogos, kto tam pracuje mozesz miec latwiej, choc nie jest to regula.
Edytowany przez cancri 3 lutego 2014, 00:32
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
3 lutego 2014, 08:09
cancri napisał(a):
W Szwajcarii zawsze bedziesz gorsza od Szwajcara, i taka jest prawda. Oni maja bardzo restrykcyjne prawo jesli chodzi o emigrantow, najpierw pchaja swoich. Musisz miec pozwolenie o prace, a to juz czesto najwiekszy problem. Oczywiscie, sa tysiace ludzi, ktorzy pracuja tam na wysokich stanowiskach, i Szwajcarami nie sa, ale maj czasowe pozwolenia, a wiekszosc z nich przylatuje na kilkuletnie kontrakty a potem sie zwijaja. Niestety oni sie dosc skutecznie bronia ;-) To nie Anglia czy Niemcy, gdzie wyjechac i pracowac moze kazdy. Ale tez rewelacyjne warunki zycia, i generalnie jest o co walczyc, sama mieszkalam i pracowalam rok w Szwajcarii, i mega uwielbiam ten kraj. Ale trzeba sie liczyc z tym, ze to kraj zamkniety. Jednak jako zona kogos, kto tam pracuje mozesz miec latwiej, choc nie jest to regula.
W Polsce też tak jest, że Rusek, Rumun, Afrykanin czy Turek nie będzie zajmował wysokie stanowiska w polskiej firmie /chyba, że jest właścicielem/ i zawsze będzie gorszy ten obcy. Tak jest w każdym kraju...
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88303
3 lutego 2014, 12:41
RybkaArchitektka napisał(a):
cancri napisał(a):
W Szwajcarii zawsze bedziesz gorsza od Szwajcara, i taka jest prawda. Oni maja bardzo restrykcyjne prawo jesli chodzi o emigrantow, najpierw pchaja swoich. Musisz miec pozwolenie o prace, a to juz czesto najwiekszy problem. Oczywiscie, sa tysiace ludzi, ktorzy pracuja tam na wysokich stanowiskach, i Szwajcarami nie sa, ale maj czasowe pozwolenia, a wiekszosc z nich przylatuje na kilkuletnie kontrakty a potem sie zwijaja. Niestety oni sie dosc skutecznie bronia ;-) To nie Anglia czy Niemcy, gdzie wyjechac i pracowac moze kazdy. Ale tez rewelacyjne warunki zycia, i generalnie jest o co walczyc, sama mieszkalam i pracowalam rok w Szwajcarii, i mega uwielbiam ten kraj. Ale trzeba sie liczyc z tym, ze to kraj zamkniety. Jednak jako zona kogos, kto tam pracuje mozesz miec latwiej, choc nie jest to regula.
W Polsce też tak jest, że Rusek, Rumun, Afrykanin czy Turek nie będzie zajmował wysokie stanowiska w polskiej firmie /chyba, że jest właścicielem/ i zawsze będzie gorszy ten obcy. Tak jest w każdym kraju...
Tak, ale to wynika z mentalnosci Polakow, a w Szwajcarii z prawa.