Temat: Mąż, odległość... Same problemy.

Pobraliśmy się w lipcu, parą jesteśmy od 9 lat. Pod koniec lipca wyjechał do pracy zagranicę- na 2 miesiące do Szwajcarii, w końcu ma tutaj studia. Jednak zaproponowali mu lepszą pracę i tam został. Zmienił tryb studiów na zaoczne i przylatuje co 2 tygodnie.
Uzgodniliśmy, że w marcu/kwietniu przyjadę do niego. Jednak nie znam niemieckiego- dopiero się uczę. Niby w mojej branży wystarczy angielski, ale jednak większość ofert mówi też o niemieckim. Może gdybym miała doświadczenie, ale jestem dopiero po studiach i go nie mam. Tak więc w czym jestem bardziej konkurencyjna od Szwajcara? On twierdzi, że jakiś czas mogłabym być w domu, uczyć się języka. I latać z nim co 2 tygodnie do PL (też mam t jeszcze drugie studia, zaocznie).

Do rzeczy- mimo wszystko szukałam tutaj pracy. I ją dostałam. Może pieniądze niewielkie, ale mogę się czegoś nauczyć. Mam jeszcze rentę rodzinną, więc spokojnie się tutaj sama utrzymam. I postanowiłam zostać. Rozum mówi mi, że to rozsądna decyzja. Ale dzisiaj wyjechał po 10-dniowym  urlopie w Polsce i całe popołudnie płacze, bo serce mówi mi co innego.
Z jednej strony chcę być niezależna, nie chcę tam być kurą domową. Niby przyzwyczaiłam się już do mieszkania sama. I chyba chciałabym, żeby on wrócił za jakiś rok do Polski, kiedy już podszlifuje język i zdobędzie doświadczenie, bo czuję, że nie chcę tam mieszkać. Mam tu rodzinę, przyjaciół. Poza tym mamy tutaj swoje dosyć duże mieszkanie i start bez kredytów.
 Z drugiej zastanawiam się, czy nie robię źle.

Co Wy myślicie o tej sytuacji? Jestem rozdarta

EDIT: Zapomniałam dodać jeszcze coś o kwestiach finansowych. Teraz on mieszka z rodzicami, jesteśmy w stanie spokojnie coś odłożyć. Kiedy ja tam przyjadę cała jego pensja będzie szła na mieszkanie, jedzenie + loty (same loty to ok.6 tys zł miesięcznie) i będziemy żyć tam na styk. Dlatego nie chcę tam być bez pracy (ambicje, duma, finanse- wszystko razem jest mega hamulcem) i uważam, że powinnam tu zostać przynajmniej do wakacji...

Milkini napisał(a):

Pojechalabym za mezem, tymbardziej ze jestescie tak mlodym malzenstwem.. Co Cie w tej Polsce trzyma ? Te marne grosze o ktorych mowisz ? A tam podszkolisz sobie jezyk na miejscu, bo bedziesz w kraju w ktorym mowi sie danym jezykiem i o wiele szybciej sie nauczyc niz w Polsce. A mozesz stracic bardzo duzo bo meza, wedlug mnie zwiazki na odleglosc nie maja szans. 


Jesli nie będę tam pracować, to nie będę miała z kim rozmawiać po niemiecku...
W Polsce już nigdy nie bedzie dobrych płac....
Pasek wagi
Gdyby chodziło o każdy inny kraj to powiedziałabym jedz, ale w Szwajcarii nie jest lekko jeśli nie znasz języka. Mowię to z własnego doświadczenia, bo mieszkam tu od dwóch lat. Społeczeństwo bardzo zamknięte, nieprzyjazne. Niemieckiego się tu nie nauczysz bo oni tu mówią z dialektem. Ja szukałam pracy przez rok i mam ja tylko dzięki znajomościom( branża finanse). Jeśli masz jednak gruba skore i dużo cierpliwości to śmigaj za mężem.

PaulkaH napisał(a):

Gdyby chodziło o każdy inny kraj to powiedziałabym jedz, ale w Szwajcarii nie jest lekko jeśli nie znasz języka. Mowię to z własnego doświadczenia, bo mieszkam tu od dwóch lat. Społeczeństwo bardzo zamknięte, nieprzyjazne. Niemieckiego się tu nie nauczysz bo oni tu mówią z dialektem. Ja szukałam pracy przez rok i mam ja tylko dzięki znajomościom( branża finanse). Jeśli masz jednak gruba skore i dużo cierpliwości to śmigaj za mężem.


Też to zauważyłam i dlatego nie podoba mi się tam- kraj wydaje mi się jakiś nieprzyjazny (byłam  niego 2 razy). I właśnie wydaje mi się, że z pracą mogę mieć duży problm- pojawiają się pojedyncze oferty wymagające tylko angielskiego, ale wiadomo, że nie jestem jedyną chętną...

sacria napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

strach przed nieznanym przemawia...ja bym wyjechała, zresztą wyjechałam za granicę za chłopakiem, teraz już mężem..
Wiesz, ja lubię nieznane. Ale nie podoba mi się w Szwajcarii- ludzie, jakiś taki dziwny klimat... On mieszka w dosyć małym miasteczku. Jestem aktywna, mam tu znajomych, rodzinę. Uprawiam sport, teraz będę pracować. Mamy tutaj swoje mieszkanie, które lubię...

zawsze możesz wyjechać a jak sie nie przekonasz i będziesz tęsknić, to za jakiś czas może uda Ci się namówić męża do powrotu - albo sam zauważy że nie jestes tam szczęśliwa i zaproponuje powrót.
Ja bym wyjechała !!!

sacria napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

strach przed nieznanym przemawia...ja bym wyjechała, zresztą wyjechałam za granicę za chłopakiem, teraz już mężem..
Wiesz, ja lubię nieznane. Ale nie podoba mi się w Szwajcarii- ludzie, jakiś taki dziwny klimat... On mieszka w dosyć małym miasteczku. Jestem aktywna, mam tu znajomych, rodzinę. Uprawiam sport, teraz będę pracować. Mamy tutaj swoje mieszkanie, które lubię...

zawsze możesz wyjechać a jak sie nie przekonasz i będziesz tęsknić, to za jakiś czas może uda Ci się namówić męża do powrotu - albo sam zauważy że nie jestes tam szczęśliwa i zaproponuje powrót.
Ja bym wyjechała !!!
Jak się chce znaleźć problemy to się je znajduje..pójdziesz na kursy dla obcokrajowców-i tam poznasz ludzi. Proste, oglądając tv, słuchając radia..ucząc się słówek będąc tam...robiąc głupie zakupy nauczysz się więcej niż przez 300 lat w polskiej szkole. Fakultety są na papierze w życiu i każdej jednej pracy jaką podejmiesz musisz nauczyć się od podstaw swoich obowiązków, które będziesz wykonywała.

Nie wiem na co jeszcze czekasz. Początki nigdzie nie są łatwe- dasz radę.

sacria napisał(a):

Milkini napisał(a):

Pojechalabym za mezem, tymbardziej ze jestescie tak mlodym malzenstwem.. Co Cie w tej Polsce trzyma ? Te marne grosze o ktorych mowisz ? A tam podszkolisz sobie jezyk na miejscu, bo bedziesz w kraju w ktorym mowi sie danym jezykiem i o wiele szybciej sie nauczyc niz w Polsce. A mozesz stracic bardzo duzo bo meza, wedlug mnie zwiazki na odleglosc nie maja szans.

Jesli nie będę tam pracować, to nie będę miała z kim rozmawiać po niemiecku...

Owszem, ale napewno zapiszesz sie na jakis kurs dla obcokrajowcow. Ja tak mialam jak pierwszy raz przyjechalam do Francji. 

Milkini napisał(a):

sacria napisał(a):

Milkini napisał(a):

Pojechalabym za mezem, tymbardziej ze jestescie tak mlodym malzenstwem.. Co Cie w tej Polsce trzyma ? Te marne grosze o ktorych mowisz ? A tam podszkolisz sobie jezyk na miejscu, bo bedziesz w kraju w ktorym mowi sie danym jezykiem i o wiele szybciej sie nauczyc niz w Polsce. A mozesz stracic bardzo duzo bo meza, wedlug mnie zwiazki na odleglosc nie maja szans.
Jesli nie będę tam pracować, to nie będę miała z kim rozmawiać po niemiecku...
Owszem, ale napewno zapiszesz sie na jakis kurs dla obcokrajowcow. Ja tak mialam jak pierwszy raz przyjechalam do Francji. 


Wynajem mieszkanie, życie, loty- niestety kurs przekroczyłby już jego zarobki tam, bo kursy są dosyć drogie i to jest duży problem. Właśnie przez bardzo wysokie ceny lotów;/
Tak, wiem, że Szwajcaria jest droga, my mieszkamy we Francji, niedaleko szwajcarskiej granicy i u nas jest cholernie drogo, a co dopiero u Szwajacara...Mąż czasami tam lata, więc wiem jakie to koszty..Podobnie z lotami, u nas są podobne ceny, a nawet drożej, bo jeśli już latami do PL to z przesiadką w Zurichu...
My też mieszkamy w małym mieście /wielkości Olsztyna/...Są tramwaje, trolejsbusy, ale to nie jest piękna Warszawa w której mieszkałam. Ja przeprowadziłam się do FR bez znajomości języka, ale z czasem poznałam język i poznaję..Pewnie, że perspektywy zawodowe są inne, właściwie nie  wiadomo co Cię tam spotka w Swiss, ale w końcu masz tam męża...Niedobrze jest, gdy młode małżeństwo się rozjeżdża po świecie..Dobrego to nic nie wróży, chociaż są tacy, którzy wytrwają rozłąkę...
ja mimo wszystko bym zaryzykowała...Zawsze możesz wrócić...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.