- Dołączył: 2013-05-15
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 250
28 stycznia 2014, 22:29
Tyle się tutaj naczytałam że zdecydowałam się w końcu napisać. A więc od początku, znałam się z chłopakiem na "cześć" całe życie, w 2011 zaczęliśmy się poznawać bliżej, z głupot do niego napisałam nie wiedziałam że ma za sobą ciężki "związek". Ja byłam dopiero co po cholernie ciężkim związku 2,5 letnim z ćpunem który doprowadził mnie do depresji. Więc kiedy zaczęliśmy pisać z P było idealnie, ja miałam w głowie scenariusze przyszłości, on żyje z dnia na dzień. Spotykaliśmy się 1,5 roku nigdy nie było powiedziane że jesteśmy parą jednak tak się zachowywaliśmy. P miał w sobie pewne cechy których nie cierpiałam i chciałam aby je zmienił, natomiast ja cały czas się kłóciłam i miałam zmienne nastroje przez moją przeszłość (rozstanie z chłopakiem, odejście ojca do innej kobiety i śmierć dziadka, to wszystko w niecały rok). Stało się po 1,5 roku P nie wytrzymał i rozstaliśmy się, ja strasznie przeżywałam, on też pomimo tego że spotykał się z inną dziewczyną, 4 spotkania w 4 miesiące i jeden pocałunek. Po 4 miesiącach P uświadomił sobie że jestem jego miłością itd.Pozwoliłam mu wrócić, krótko po tym zdecydował się nazwać naszą więź związkiem. W tym roku P poszedł na studia, 240km odległości między nami jednak nic nie zmieniła, aż do czasu głupiej kłótni. Grudzień jest czasem kiedy czuje się strasznie przybita, bo nie spędzam świąt z całą rodziną a z rodziną mamy, z tatą łączyła mnie silna więź jednak olał mnie dla swojej kochanki. Cały grudzień jestem zawsze przybita i rozdrażniona. Tak też stało się teraz i napisałam o tym pewnego dni P i mojej przyjaciółce, jak to zwykle że jestem gruba i brzydka i beznadziejna bla bla. Przyjaciółka starała się znaleźć moje pozytywne cechy itd, a P napisał "jesteś śliczna kochanie. Kocham Cię ;*" ja wiem że to "dużo" ze strony faceta jednak wtedy myślałam że go zabije. Rozpętałam wojnę, na drugi dzień niby wszystko ok jednak chciałam sobie to wyjaśnić a P się rozłączył więc napisałam mu "jak masz tak ze mną rozmawiać to zerwij" głupie podpuszczenie. Zerwał.
I tak od grudnia pisaliśmy codziennie do wczoraj, było tak normalnie jak zawsze. Ale P sam nie wie czego chce, a żeby mnie nie ranić przyjmuje taktykę że jestem chamem i gburem, pisze do mnie wtedy rzeczy które mnie ranią po to abym się obraziła i zapomniała o nim, a następnego dnia pisze że tęskni. Wiem że on nie chce cierpieć (chodzi o kłótnie) ale że kocha i że wie o tym że się zmieniłam itd. Wczoraj znów się pokłóciliśmy i nie wytrzymałam, powiedziałam że go nie cierpię i że nie chce z nim rozmawiać do walentynek, a jeśli mnie kocha i chce się zmienić i coś ze mną budować to ma przyjść w walentynki.
I teraz moje pytania:
Co o nim sądzicie? czy to takie duże dziecko które się nigdy nie zmieni?
Czy moje zachowanie jest w porządku? Czy to dziwne że chce wiedzieć na czym stoje i nadal mam nadzieje?
Co robić?
Wytrwałym gratuluje i proszę o wszystkie porady!
29 stycznia 2014, 00:13
tez bym nie wytrzymala jak takie akcje walilas.
kazdy ma ciezki okres w zyciu i wiadomo ze nie mozna tego przechodzic samemu ale bez przesady chlopak zachowal sie spoko a tobie dalej zle bylo
- Dołączył: 2006-11-23
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 6092
29 stycznia 2014, 01:44
A ja próbuję zrozumieć to:
"Pozwoliłam mu wrócić, krótko po tym zdecydował się nazwać naszą więź związkiem."
i:
"a o walentynki chodziło o to aby przemyślał czy chce ze mną być czy nie, bo do tej pory nie wiemy jak jest".
Co właściwie było dziurą w całym, skoro się już zdecydowaliście? Co do reszty - zgadzam się z przedmówczyniami w kwestii tego, że zachowujesz się o wiele gorzej, niż byś mogła i bardzo destrukcyjnie dla tej relacji. Z drugiej strony - jakbym nie wiedziała "na czym stoję" (tak zupełnie i kompletnie), to bym faceta pogoniła. Mój mnie kiedyś pogonił po jakimś czasie prób "otwarcia" mnie. Minął miesiąc... i wróciłam już całkiem zdecydowana :P Od tego czasu minęło pięć i pół roku, a nam do głowy nie przyszło się zastanawiać, czy aby na pewno jesteśmy razem albo "zrywać". Polecam, człowiek się dowiaduje raz a dobrze, czy relacja ma przyszłość.
- Dołączył: 2012-01-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 8094
29 stycznia 2014, 09:07
Raczej zapytaj, co sądzimy o Tobie, Autorko. Jestes niedojrzalą, niestabilna emocjonalnie, wybuchowa. Dodatkowo, swoje zachowanie usprawiedliwiasz wydarzeniami z przeszłości. To płytkie i głupie. Twoje życie przeżyj sama. Jeśli masz ze sobą problemy, idź do specjalisty i próbuj je zwalczyć. Ale nie obwiniaj całego świata i na nim się nie wyżywaj. Święty by nie wytrzymał z taką osobą.
- Dołączył: 2010-12-13
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 1278
29 stycznia 2014, 09:17
Moim zdaniem trafiłaś na faceta, który nie dość, że cię kocha to wytrzymuje twoje "nastroje", tylko czasem brak mu sił, żeby z nimi wygrywać. Podziwiam go, że jeszcze mu się chce o ciebie z twoim charakterem walczyć. To ty powinnaś powalczyć ze sobą, zmieniać się na stałe dla niego i siebie samej. Zachowujesz się okropnie, wymyślasz awantury z byle powodu, żeby mu dogryźć, tłumaczysz się, że raz w roku masz ciężki czas, ale to jest tylko tłumaczenie dla twojej wygody. Albo jesteś takim typem co to lubi cierpieć i żeby go przepraszać i znów będzie to samo, albo masz problemy natury psychicznej czy psychologicznej (jeśli sama nie dajesz rady się opanować, trzeba szukać specjalisty).
Pomyśl, czy on jest dla ciebie ważny? Jeśli tak, to warto poświęcić trochę czasu i zmienić swoje zachowanie. Jeśli nie, daj chłopakowi wolność, bo on z tej miłości trwa w bagnie.
To moje zdanie.
29 stycznia 2014, 12:13
W jednym zdaniu piszesz, że się zmieniłaś, w drugim - że znów wywołałaś awanturę.
Jak on do ciebie wróci po tym wszystkim, to będzie naprawdę masochistą.
29 stycznia 2014, 12:28
kinia2206 napisał(a):
Tyle się tutaj naczytałam że zdecydowałam się w końcu napisać. A więc od początku, znałam się z chłopakiem na "cześć" całe życie, w 2011 zaczęliśmy się poznawać bliżej, z głupot do niego napisałam nie wiedziałam że ma za sobą ciężki "związek". Ja byłam dopiero co po cholernie ciężkim związku 2,5 letnim z ćpunem który doprowadził mnie do depresji. Więc kiedy zaczęliśmy pisać z P było idealnie, ja miałam w głowie scenariusze przyszłości, on żyje z dnia na dzień. Spotykaliśmy się 1,5 roku nigdy nie było powiedziane że jesteśmy parą jednak tak się zachowywaliśmy. P miał w sobie pewne cechy których nie cierpiałam i chciałam aby je zmienił, natomiast ja cały czas się kłóciłam i miałam zmienne nastroje przez moją przeszłość (rozstanie z chłopakiem, odejście ojca do innej kobiety i śmierć dziadka, to wszystko w niecały rok). Stało się po 1,5 roku P nie wytrzymał i rozstaliśmy się, ja strasznie przeżywałam, on też pomimo tego że spotykał się z inną dziewczyną, 4 spotkania w 4 miesiące i jeden pocałunek. Po 4 miesiącach P uświadomił sobie że jestem jego miłością itd.Pozwoliłam mu wrócić, krótko po tym zdecydował się nazwać naszą więź związkiem. W tym roku P poszedł na studia, 240km odległości między nami jednak nic nie zmieniła, aż do czasu głupiej kłótni. Grudzień jest czasem kiedy czuje się strasznie przybita, bo nie spędzam świąt z całą rodziną a z rodziną mamy, z tatą łączyła mnie silna więź jednak olał mnie dla swojej kochanki. Cały grudzień jestem zawsze przybita i rozdrażniona. Tak też stało się teraz i napisałam o tym pewnego dni P i mojej przyjaciółce, jak to zwykle że jestem gruba i brzydka i beznadziejna bla bla. Przyjaciółka starała się znaleźć moje pozytywne cechy itd, a P napisał "jesteś śliczna kochanie. Kocham Cię ;*" ja wiem że to "dużo" ze strony faceta jednak wtedy myślałam że go zabije. Rozpętałam wojnę, na drugi dzień niby wszystko ok jednak chciałam sobie to wyjaśnić a P się rozłączył więc napisałam mu "jak masz tak ze mną rozmawiać to zerwij" głupie podpuszczenie. Zerwał.I tak od grudnia pisaliśmy codziennie do wczoraj, było tak normalnie jak zawsze. Ale P sam nie wie czego chce, a żeby mnie nie ranić przyjmuje taktykę że jestem chamem i gburem, pisze do mnie wtedy rzeczy które mnie ranią po to abym się obraziła i zapomniała o nim, a następnego dnia pisze że tęskni. Wiem że on nie chce cierpieć (chodzi o kłótnie) ale że kocha i że wie o tym że się zmieniłam itd. Wczoraj znów się pokłóciliśmy i nie wytrzymałam, powiedziałam że go nie cierpię i że nie chce z nim rozmawiać do walentynek, a jeśli mnie kocha i chce się zmienić i coś ze mną budować to ma przyjść w walentynki.I teraz moje pytania:Co o nim sądzicie? czy to takie duże dziecko które się nigdy nie zmieni?Czy moje zachowanie jest w porządku? Czy to dziwne że chce wiedzieć na czym stoje i nadal mam nadzieje?Co robić?Wytrwałym gratuluje i proszę o wszystkie porady!
Dorośnij! Chłopak Cie kocha, mówi że jesteś piękna, a ty szukasz tylko pretekstu żeby się pokłócić, pewnie najlepiej jak Cię później przeprosi za Twoje fochy. Tak nie można, wykończysz go psychicznie! Ty powinnaś się zmienić żeby można było coś budować. Nie czekaj aż przyleci do Ciebie w te walentynki, obowiązkowo z prezentem, bo pewnie strzelisz focha jak Ci nic nie kupi. Sama się do niego odezwij i przeproś za swoje dziecinne zachowanie.
Sory ale tak to wyglada.
Edytowany przez f1a1dadadf9f964923451c635d29dc8e 29 stycznia 2014, 12:31
- Dołączył: 2014-01-28
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 81
29 stycznia 2014, 13:22
Ile razy ja mówie do swojego ze jestem ochydna, gruba i nie wiem jak moze na mnie patrzec to mi zawsze mowie "Ze jestem glupia ze tak gadam i dla niego najpiekniejsza na świecie" i jakos podnosi mnie to na duchu. Naprawde powinnas sie skoncentrować nad swoim zachowaniem, moze idz do psychologa?
29 stycznia 2014, 13:30
wydaje mi się że ty się zachowujesz jak rozpieszczony bachor,bo jak inaczej to nazwać?facet prawi ci komplementy a ty robisz mu o to awanturę...ech...no i zastanawia mnie dlaczego ma przyjść akurat w walentynki, ja jakbym pokłóciła się z facetem to co miałą bym mu powiedzieć ''wypierdalaj na 2 tygodnie-przyjdź z prezentem w walentynki to ci wybaczę''dziecinada
29 stycznia 2014, 13:35
a tytuł twojego post powinien być ''nie problem z chłopakiem'' tylko ''problem z moją głową''
29 stycznia 2014, 13:50
Nie pasujecie do siebie. Ty masz charakter jaki masz (nie zwalaj na poprzedni związek, ojca czy śmierć albo uporaj się najpierw z wszystkim a potem wchodź w zwiazek) a on nie jest na tyle cierpliwy by to znosić, kto chce słuchać że ktoś jest gryby i beznadziejny? Kto chce być z osobą, która tak o sobie myśli? Zresztą i tak go chciałaś zmieniać, więc nie do końca ci pasuje.