Temat: Zostawił mnie dla innej

Po 2 latach związku zostałam zostawiona samej sobie, spotykaliśmy się często, chodziliśmy na imprezy, żyliśmy razem, spędzaliśmy ze sobą razem czas i nagle 1,5 tyg temu ze mną zerwał. 
Płakałam nie wiedząc czemu, tłumaczył że potrzebuje wolności. Dowiedziałam się że kogoś poznał. 
Nienawidze go teraz ale nie rozumiem tego wszystkiego, jak po 2 latach idealnego związku można poprostu tak kogoś poznać i zostawić ukochaną osobe dla innej?
Macie jakieś doświadczenia?:((((((
Musze z kims porozmawiac bo i tak nie usne:(

niezapomniana1990 napisał(a):

monka1986 napisał(a):

Salemka napisał(a):

Nie rozumiem czemu wieszacie psy na tym facecie... Poznal kogos na tyle wyjatkowego w jego opinii, aby zakonczyc poprzedni zwiazek. Przynajmniej jsst szczery, a nie zdradza Cie pokatnie... To na pewno cholernie boli, ale na litosc boska ludzie się rozstaja... Nie mieliscie slubu... Niczego Ci jeszcze nie przyrzekal... wtedy to juz byloby co innego... w mojej opinii.
Może dlatego że tydzień przed rostaniem mówilismy o slubie? rodzice zrobili liste gości a on kazał przymierzać pierścionki?
I tak sie zdarza. To na pewno bardzo boli, ale zdania nie zmienie. Postaw sie w jego sytuacji. Poznajesz kogos kto odmienia Twoje zycie o 180 stopni - czy na pewno nawet do glowy nie przyjdzie Ci rozstanie?
ps. jeśli mu zależy na tych rzeczach to luz i przyjdzie, a jesli nie to nie ma się co zamartwiać tym ile kosztowały. To tylko rzeczy. Nabyte i zawsze może sobie kupić nowe.
Pasek wagi

NoweZycie napisał(a):

Mi się wydaje że jak facetowi jest za dobrze to on durnieje, myśli że jest wspaniały i zasługuje na więcej, kiedyś powiedziałam sobie że ja nie bede jak inne laski które ciągle się kłócą ale przyszedł okres że mój chłopak zaczął być dla mnie oziębły, jak zaczełam na niego krzyczeć i wymagać stał się znacznie lepszym partnerem ale muszę co jakiś czas na niego naskoczyć. Chyba potrzebował jakiś emocji, nie wiem jak to nazwać. Ile razy ja już przez niego ryczałam, nawet nie potrafię sobie tego zliczyć. Długo mi przychodziło to żeby żyć dla siebie i tak jak ja tego chce, bo przez długi okres starałam się go uszczęśliwiać.

oj ale nie każdy taki jest, są tacy, na których takie krzyki działają jak płachta na byka i prędzej odejdzie niż będzie to znosił ;) trzeba wyczuć.

Wiecie co czytam ta książke i widze siebie jako "miłą dziewczyne" porażka:) zaczynam życ na nowo:)

niezapomniana1990 napisał(a):

Po 2 latach związku zostałam zostawiona samej sobie, spotykaliśmy się często, chodziliśmy na imprezy, żyliśmy razem, spędzaliśmy ze sobą razem czas i nagle 1,5 tyg temu ze mną zerwał. Płakałam nie wiedząc czemu, tłumaczył że potrzebuje wolności. Dowiedziałam się że kogoś poznał. Nienawidze go teraz ale nie rozumiem tego wszystkiego, jak po 2 latach idealnego związku można poprostu tak kogoś poznać i zostawić ukochaną osobe dla innej?Macie jakieś doświadczenia?:((((((Musze z kims porozmawiac bo i tak nie usne:(


Jest mi przykro że spotkało Cię coś takiego. Pocieszę Cię, że lepiej że stało się to teraz niż jakbyś miała zostać sama z dzieckiem lub byłabyś po ślubie..
Ja ni z tego ni z owego dowiedziałam się, że już mnie "NIE KOCHA", a 3 dni wcześniej Kotku, Myszko itd. po 3 latach związku. Cóż tacy są faceci. Ciesz się z wolności :)
Pasek wagi

MelanieLemon napisał(a):

Ja ni z tego ni z owego dowiedziałam się, że już mnie "NIE KOCHA", a 3 dni wcześniej Kotku, Myszko itd. po 3 latach związku. Cóż tacy są faceci. Ciesz się z wolności :)


Pamiętam jak to było ze mną. Od dawna coś się psuło, ale zupełnie nagle doszło do mnie, że już nie potrafię powiedzieć: kocham... i to był ten moment przełomowy, kiedy dotarło do mnie, że coś we mnie pękło bezpowrotnie. Wcześniej mogłam powiedzieć kocham... ale to było czasem takie mechaniczne... i nie mówiłam tego nieszczerze. Nieszczere by to było po tym momencie przełomowym, kiedy dotarło do mnie, że jednak nie kocham.
      
Mnie też kiedyś zostawił facet-ni z gruszki, pietruszki. Nagle chciał poczuć wolność, obiecywał, że zostaniemy przyjaciółmi (jego propozycja :-))))))) hahaha)...że jak przemyśli, to wrócimy do siebie...Przeżyłam szok, jakby mnie ktoś obuchem uderzył. Przez dwa lata nie mogłam się pozbierać. Jak się okazało, chodziło o inną...I to jeszcze o jakąś sklepową, ani ładną, ani brzydką, która była mężatką i miała 2 letnie dziecko. Wkrótce po tym im urodziło się wspólne dziecko..

Widziałam ich razem potem tylko raz, na weselu i poprawinach u wspólnych przyjaciół. Niby wyglądali na bliskich sobie, ale on ciągle uciekał od niej, zostawiał ją. Potem opowiadał mojej koleżance, że żałuje, że ze mną zerwał, że z tamtą łączy go tylko dziecko, że nie chce mieć z nią nic do czynienia..Nie żal mi ich, są siebie warci..Poplątani ludzie.
ja założyłam rodzinę w mężczyzną, który mnie kocha, mamy cudowne dziecko i nie żałuję ani grama, że z tamtym nie jestem..Myślę (właściwie myślałam, bo teraz już nawet nie myślę) jak dobrze się stało jak się stało, że los się tak do mnie uśmiechnął, że rozłączył mnie z tamtym kolesiem..Też planowaliśmy ślub...a dzisiaj po 6 latach od tamtego zdarzenia, z trudem przypominam sobie jak miał na imię...:-)))

Przypadkowo tak wyszło, że ślub z moim mężem wzięliśmy w urodziny tamtego (mój mąż wybierał datę w urzędzie jaka była wolna, bo terminy były mocno zajęte...)

Ech, nie interesują mnie już losy tego kolesia..nie wiem czy są razem, nie dopytuję się. Dobrze się stało, bo wiem, że tamten człowiek nie nadawał się na ojca i męża..
pomogła mi ta oto książka:

niezapomniana1990 napisał(a):

Wiecie co czytam ta książke i widze siebie jako "miłą dziewczyne" porażka:) zaczynam życ na nowo:)

Przekłuj tę porażkę w sukces! Koleś nie był Ciebie wart...bo gdyby był wart, to tak by się nie zachował.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.