- Dołączył: 2012-08-25
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 112
5 listopada 2013, 22:19
Cześć Dziewczyny :)
Mam do was pytanie: Czy wkurzają Was częste zmiany planów? Mój chłopak pracuje w wolnym zawodzie i niestety bardzo często zmienia plany, np. umawiamy się, że się gdzieś spotkamy a on godzinę przed dzwoni, że jednak nie zdąży, że się nie wyspał...
Rozumiem jakieś ważne powody ale nie takie bzdury! Wielokrotnie o tym rozmawialiśmy, dawałam mu wyraźnie do zrozumienia, że mnie to doprowadza do szału, ale jakoś to do niego nie trafia.
To jest świetny facet... i jedyne czego nie mogę w nim zaakceptować to właśnie zmienianie planów.
Chcę żebym była dobrze zrozumiana, ja rozumiem jak jest chory, źle się czuje, ma nawał pracy. Jak z nim rozmawiać żeby zrozumiał??
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
5 listopada 2013, 22:23
też jestem skazana na częste zmiany planów a raczej na bezcelowość planowania, trzeba po prostu przywyknąć w pewnych sytuacjach
- Dołączył: 2012-08-25
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 112
5 listopada 2013, 22:26
jesteśmy razem ok. rok i jeszcze nie mogę się do tego przyzwyczaić... i myślę, że długo mi to zajmie.
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
5 listopada 2013, 22:30
my jesteśmy 6 i też jeszcze nie przywykłam i chyba nigdy całkiem nie przywyknę tym bardziej, że lubię mieć wszystko poukładane i zaplanowane, staram się już zbytnio nie planować albo mieć alternatywy a jak i to nie wychodzi to zawsze pozostaje mi kilka głębokich wdechów i myślenie,że wkurzanie się i tak niczego nie zmieni
- Dołączył: 2009-08-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2937
5 listopada 2013, 22:32
A ja nie widzę powodu by się przyzwyczajać do okazywania braku szacunku i marnowania czyjegoś czasu. Jak ktoś nie umie gospodarować swoim czasem i godzinami drzemek to nie powinien się umawiać. Sama mam wolny zawód, ale to daje mi właśnie swobodę. Pewnie, czasem zdaża mi się odwołać spotkanie popołudniowe czy wieczorne, ale zawsze robię to rano a nie godzinę przed spotkaniem. Chyba, źe sprawa wypadnie super nagła a o takiej tu nie mówimy.
- Dołączył: 2012-01-08
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2217
5 listopada 2013, 22:33
Ja jestem tą, która wciąż musi zmieniać plany. Wolny zawód wbrew pozorom nie daje wolności czasowej. Na szczęście moi bliscy, a nawet dalsze koleżanki rozumieją, że ciagle przekładam kawki z nimi, bo mi wypada coś w pracy. A to spotkanie, a to pozyskanie nowego klienta, a to jakieś zlecenie czy fucha.
Albo to zaakceptujesz, albo daj sobie spokój z takim związkiem, gdzie będziesz wciąż narzekać na zmiany w planach, on będzie miał poczucie winy i tylko kłótnie z tego mogą wyniknąć.
Rozwiązaniem jest etat 8 godzin "od do" w jakimś państwowym urzędzie. wtedy możesz wszystko planować. Ale po 1 trudno taką pracę znaleźć. Po 2 nie jest to zbyt satysfakcjonująca finansowo praca. A po 3, jeśli ktoś wykonuje wolny zawód (i to lubi), to w sztywnej pracy w urzędzie szybko zwariuje
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
5 listopada 2013, 22:38
hmm nie doczytałam, jednak to trochę inna sytuacja bo ja nie mówię o czymś takim, że ktoś się nie wyspał
![]()
raczej o planowaniu na dłuższy okres czasu bo danego dnia wszystko może się zmienić o 180 stopni
- Dołączył: 2012-01-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 683
5 listopada 2013, 22:48
po pierwsze: zajebisty avatar! ;)
a po drugie - tu nie ma sie do czego przyzwyczajac. to on powinien zmienic swoje zachowanie. dla mnie to jest zwykle lekcewazenie drugiej osoby, szczegolnie jesli ma jakies glupie wykrety. a probowalas go potraktowac w ten sam sposob?
- Dołączył: 2012-08-25
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 112
5 listopada 2013, 22:54
Dziękuję :)
Nie, nie próbowałam go tak samo potraktować. Muszę sobie skopiować Wasze wypowiedzi i mu powiedzieć jak się czuję. Bo dokładnie tak się czuję : lekceważona.
- Dołączył: 2012-08-02
- Miasto:
- Liczba postów: 1797
6 listopada 2013, 10:00
Powiem Ci, że ja również jestem freelancerem i to w bardzo pracochłonnym i czasochłonnym zawodzie. Mimo wszystko wydaje mi się, że nie olewam przez to planów. Wolny zawód daje dużą swobodę planowania czasu. Wiadomo, jak jest jakieś zlecenie to człowiek jest wyłączony z życia (przynajmniej jest tak w moim przypadku). Jestem tłumaczem i generalnie jak zaczynam pracę to z gabinetu wychodzę tylko na siku i szybkie jedzenie. Nie można do mnie wchodzić, bo się rozpraszam. Mąż już o tym wie i się dostosowuje, chociaż nie powiem, że się z tego cieszy... Bywają dni, że praktycznie się nie widzimy. No ale jak pracuję to się nie umawiam na nic. Natomiast po pracy jak się umówię to dotrzymuję planów. Lub jeśli mam do zrobienia mniej to ustawiam pracę tak, żeby mieć czas jeszcze na realizację innych planów. Moim zdaniem jest to kwestia dobrej organizacji i znajomości własnych możliwości. Na początku, jak zaczynałam pracę tłumacza to nie raz było tak, że myślałam sobie, że trzasnę tłumaczonko w 2 godzinki a potem hulaj dusza... A okazywało się, że zajmowało mi to pół dnia. Myślę, że musisz pogadać z Twoim chłopakiem, to na pewno. Ja bym poprosiła by nie umawiał się ze mną kiedy ma zlecenie. Po prostu wtedy wiedziałabym, że on jest zajęty i organizowałabym sobie czas sama. No a jeśli uzna, że ma czas to powinien słowa dotrzymać. Miej dla niego trochę cierpliwości, początki kariery wymagają wyrzeczeń, ale potem jak już się ustawi to będzie łatwiej :) Ja teraz np. pracuję mniej więcej 10-12 dni w miesiącu. Jestem wtedy kompletnie wyłączona, ale pozostałe dni mam w 100% wolne, odrzucam zlecenia i nie robię nic. Zajmuję się domem i rodziną. Taki układ jest dla mnie idealny :) Powodzenia! :)