- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 października 2013, 11:55
9 października 2013, 20:03
A argumentem o karmieniu piersią mogłabyś spowodować "pęknięcie ze śmiechu" u posterunkowego.
Edytowany przez WoodyAll 9 października 2013, 20:03
9 października 2013, 20:14
9 października 2013, 20:15
awantura o szampon ??? a na pieszo isc do sklepu to juz nie mozna ??? moze jezdzisz jak kaleka i dlatego niechce dawac Tobie samochodu ??? i pewnie robisz za kazdym razem o byle co afery i mieszaja sie do tego jeszcze Twoi rodzice to wcale sie nie dziwie ze Twoj facet ma tego dosyc bo pewnie nie ma nic do powiedzenia w Waszym domu a nikt z siebie pantofla robic nie bedzie bo w zwiazku najwazniejsze sa kompromisy i wspolna rozmowa tylko tych zeczy trzeba sie nauczyc !!!!
9 października 2013, 20:27
co ci rada, skora zaraz bedziesz go blagac zeby wrócil bo nie umiesz sobie poradzic bo jestes utrzymanka, lepiej niech cie traktuje jak smiecia ale przynajmniej bedzie;/ zal mi takich jak ciebie
9 października 2013, 20:34
9 października 2013, 20:34
... wrocil zabral wszystko i chcial wziasc dziecko ... czyli wcale dziecko nie jest mu takie obojetne jak opisuje autorka
9 października 2013, 20:38
Dziwię się że autorka nie odpisuje na pytania jakie relacje jej rodzice mają z mężem (czytaj czy ingerują w małżeństwo itd) i dlaczego tak teście ją nie akceptują.Mieszkanie z rodzicami/teściami nie jest nigdy łatwe jeśli się wtrącają.Co innego jak by dochodziło do przemocy fizycznej i psychicznej to moim zdaniem rodzic nawet powinien się wtrącić by chronić swoje dziecko.Ale jeśli jest nieporozumienie,kłótnia to małżonkowie powinni sami to między sobą wyjaśnić.
9 października 2013, 20:49
przeglądam ten wątek by zobaczyć czy napisała o relacjach dla Mnie to też głupota że rodzice się wtrącają, rozumiem że jakby dziecko było krzywdzone psychicznie i fizycznie to niech się wtrącająa jednego nie rozumiem (może nie doczytałam): skoro jak wróciła i dziecko było czerwone od płaczu, to czemu rodzice nie zareagowali wcześniej, tylko akurat wtedy gdy on się zamknął w pokojuDziwię się że autorka nie odpisuje na pytania jakie relacje jej rodzice mają z mężem (czytaj czy ingerują w małżeństwo itd) i dlaczego tak teście ją nie akceptują.Mieszkanie z rodzicami/teściami nie jest nigdy łatwe jeśli się wtrącają.Co innego jak by dochodziło do przemocy fizycznej i psychicznej to moim zdaniem rodzic nawet powinien się wtrącić by chronić swoje dziecko.Ale jeśli jest nieporozumienie,kłótnia to małżonkowie powinni sami to między sobą wyjaśnić.
9 października 2013, 20:51
Dobre pytanie :-)przeglądam ten wątek by zobaczyć czy napisała o relacjach dla Mnie to też głupota że rodzice się wtrącają, rozumiem że jakby dziecko było krzywdzone psychicznie i fizycznie to niech się wtrącająa jednego nie rozumiem (może nie doczytałam): skoro jak wróciła i dziecko było czerwone od płaczu, to czemu rodzice nie zareagowali wcześniej, tylko akurat wtedy gdy on się zamknął w pokojuDziwię się że autorka nie odpisuje na pytania jakie relacje jej rodzice mają z mężem (czytaj czy ingerują w małżeństwo itd) i dlaczego tak teście ją nie akceptują.Mieszkanie z rodzicami/teściami nie jest nigdy łatwe jeśli się wtrącają.Co innego jak by dochodziło do przemocy fizycznej i psychicznej to moim zdaniem rodzic nawet powinien się wtrącić by chronić swoje dziecko.Ale jeśli jest nieporozumienie,kłótnia to małżonkowie powinni sami to między sobą wyjaśnić.
9 października 2013, 20:59
Witajcie.Chciałam Was się poradzić, co mam zrobić.. Otóż mój mąż się dzisiaj wyprowadził, w kłótniach, w krzyku, wręcz w złości i rozpaczy. Stan "przed" trwał od piątku, kiedy to mąż nie chciał mi dać samochodu, żebym pojechała na zakupy ( nie miałam szamponu). Zdenerwowałam się, wyszłam z domu koło 21. wróciłam koło 4. Spedziłam ten czas u koleżanki i jakoś mi ulżyło.. Rano wykąpałam się, przebrałam i miałam jechać na zajęcia, ale znów to samo.. ON nie dał mi auta. Oczywiście kłotnia, dziecko obudzone, mój ojciec zły, stanął w mojej obronie. On w końcu dał mi auto.. Potem może było trochę tych cichych dni. Nie odbierał ode mnie kiedy chciałam wiedzieć jak dziecko.. Wczoraj w końcu było toszkę lepiej. Chciałam w nocy żeby mąż znowu dał mi auto. Oczywiście nie dał.. Wyśmiewał mnie, moją rodzinę, szkalował ich, mówił, że nie kocha, pytał czy to w końcu koniec.. Powiedział, że da mi auto rano, oczywiście nie dał. Spał w innym pokoju. Cała w nerwach wyszłam dziś rano do miasta. Zostawiłam go z dzieckiem. Kiedy wróciłam ON spał. Dziecko było usmarkane, całe mokre i czerwone z darcia i.. osrane od stóp do głów. Trudno przeżyłam to. Ale później mój mąż obiecał mojemu ojcu, że pojedzie z nim załatwić pewną sprawę. Ojciec dzownił do niego, a on nie odbierał. Ja przyszłam do niego, zaczęłam go zdzierać z łożka, prosić żeby pojechał. Złapał mnie za nadgarstki, krzyczał, wrzeszczał, że nigdzie nie pojedzie, on mojej rodziny nigdzie woził nie będzie.. W końcu wybiegł z pokoju i zamknął się w drugim z dzieckiem. Krzyczałam, żeby otworzył.. nie pomogło. Groziłam, że wezwę policję, dalej nie pomogło. Wpadła moja matka, kazała mu otworzyć, mój ojciec również. Otworzył. Zaczął krzyczeć, że jestem taka siaka i owaka, zabrał WSZYSTKIE pieniądze. Darł się. Wyszedł, zabrał samochód.. i już nie wróci..Dziewczyny co teraz? Zostałam sama z rocznym dzieckiem. Zależy mi, ale nie na takim traktowaniu. Chcę mieć trochę swobody i wyjść z domu bez dziecka. Non stop siedzę z małym tylko ja. A on? Tylko światem.. u mamy, z kolegami, z cała rodzinką. Już mam tego dosyć, ale boje się zostać sama. Nie wiem czy dam radę psychicznie, bo zostanie samej z dzieckiem to nie problem ( jego i tak w dużej mierze nie było, a jak był to się dzieckiem nie zajmował). CO teraz? Co mam zrobić?Przepraszam, że tak się rozpisałam..