- Dołączył: 2012-06-16
- Miasto: Piła
- Liczba postów: 206
25 września 2013, 16:19
Dziewczyny, patrzę z podziwem na matki, które dyskutują, tłumaczą, pytają o zdanie nawet swoje 3 letnie dzieci. Te dzieci są traktowane podmiotowo. To piękne. Patrzę na to z podziwem, ale też zdumieniem, ponieważ ze mną tak nikt się nie cackał. Zawsze był rozkaz do wypełnienia, decyzja bez pytania. A jak mi się nie podobało, to albo słyszałam, że jestem nieznośna albo straszono mnie oddaniem do obcych ludzi albo dostawałm w łeb.
Zastanawiam się, czy to było normalne w naszym dzieciństwie (dziś mam 28 lat), że dziecko tresowano i nie pytano o zdanie, czy może po prostu u mnie w domu traktowano tak dzieci? Jak było u Was? Chodzi mi o wiek mniej więcej ok. 3-5 roku życia, nie później
Edytowany przez terazmisieuda 25 września 2013, 16:24
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88303
25 września 2013, 16:23
Moi rodzice zawsze pozwalali mi podejmować wszystkie decyzje samemu. Oczywiście, że wiele razy czułam się niesprawiedliwie, jak to dzieci. Mimo wszystko nikt mnie w łeb nie walił, ani niczego nie rozkazywał, a przynajmniej nie na tyle, by mi to zapadło jakoś w pamięć.
- Dołączył: 2008-11-26
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 137
25 września 2013, 16:29
Szczerze mówiąc nie pamietam za wiele z okresu <5
- Dołączył: 2013-08-14
- Miasto:
- Liczba postów: 2376
25 września 2013, 16:30
U mnie czesto slyszalam BEZ DYSKUSJI....
- Dołączył: 2013-05-08
- Miasto: warszawa
- Liczba postów: 2222
25 września 2013, 16:31
oj nie pamiętam. Ale szału dostaje gdy Mój synek rozrabia a dziadkowie żeby się uspokoił bo ktoś przyjdzie i go zabierze
- Dołączył: 2013-02-06
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3373
25 września 2013, 16:43
teraz jest to cale bezstresowe wychowanie... ja moim 5 latkom nie daje zbyt wiele do wyboru. ja tego raczej NIGDY nie mialam.
- Dołączył: 2013-05-08
- Miasto: warszawa
- Liczba postów: 2222
25 września 2013, 16:48
Ja staram się synkowi dawać wybór. Tak samo robię z dziećmi którymi się zajmuje
- Dołączył: 2011-07-07
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1517
25 września 2013, 17:02
u mnie była dyscyplina. Mama miała zawsze racje a jak jej nie miała to i tak ją miała. Owszem pytała mnie o zdanie w różnych kwestiach jak np od czasu do czasu: na co mam ochotę na obiad albo jakie pieczemy ciasto. W kwestiach zasad była nieugięta - to, że po wieczorynce szłam spać, po kolacji myłam zęby itp nie podlegało na co dzień dyskusji. Oberwałam kilka razy jak zasłużyłam ale to raz od taty pasem - właśnie za brak posłuszeństwa - i była mega afera - mama zrobiła tacie wojne jak wróciła i się dowiedziała co się stało- nigdy się to nie powtórzyło. Karała mnie raczej brakiem przywilejów z cyklu brak tv, czy siedzeniem za kare w swoim pokoju czy okazywaniem mi swojego niezadowolenia, obrażała się na mnie i okazywała mi to póki jej nie przeszło - ze wszystkich kar ta ostatnia była najgorsza! W sumei to jak teraz o tym myślę to była forma tresury - bo gdy robiłam co chciała bez dyskusji to byłam za to nagradzana i atmosfera w domu była fajna.