Temat: Czy z Wami rodzice też tak się cackali?

Dziewczyny, patrzę z podziwem na matki, które dyskutują, tłumaczą, pytają o zdanie nawet swoje 3 letnie dzieci. Te dzieci są traktowane podmiotowo. To piękne. Patrzę na to z podziwem, ale też zdumieniem, ponieważ ze mną tak nikt się nie cackał. Zawsze był rozkaz do wypełnienia, decyzja bez pytania. A jak mi się nie podobało, to albo słyszałam, że jestem nieznośna albo straszono mnie oddaniem do obcych ludzi albo dostawałm w łeb.
Zastanawiam się, czy to było normalne w naszym dzieciństwie (dziś mam 28 lat), że dziecko tresowano i nie pytano o zdanie, czy może po prostu u mnie w domu traktowano tak dzieci? Jak było u Was? Chodzi mi o wiek mniej więcej ok. 3-5 roku życia, nie później
Moi rodzice zawsze pozwalali mi podejmować wszystkie decyzje samemu. Oczywiście, że wiele razy czułam się niesprawiedliwie, jak to dzieci. Mimo wszystko nikt mnie w łeb nie walił, ani niczego nie rozkazywał, a przynajmniej nie na tyle, by mi to zapadło jakoś w pamięć.

terazmisieuda napisał(a):

Dziewczyny, patrzę z podziwem na matki, które dyskutują, tłumaczą, pytają o zdanie nawet swoje 3 letnie dzieci. Te dzieci są traktowane podmiotowo. To piękne. Patrzę na to z podziwem, ale też zdumieniem, ponieważ ze mną tak nikt się nie cackał. Zawsze był rozkaz do wypełnienia, decyzja bez pytania. A jak mi się nie podobało, to albo słyszałam, że jestem nieznośna albo straszono mnie oddaniem do obcych ludzi albo dostawałm w łeb. Zastanawiam się, czy to było normalne w naszym dzieciństwie (dziś mam 28 lat), że dziecko tresowano i nie pytano o zdanie, czy może po prostu u mnie w domu traktowano tak dzieci? Jak było u Was? Chodzi mi o wiek mniej więcej ok. 3-5 roku życia, nie później
Szczerze mówiąc nie pamietam za wiele z okresu <5

U mnie czesto slyszalam BEZ DYSKUSJI....
Pasek wagi
oj nie pamiętam. Ale szału dostaje gdy Mój synek rozrabia a dziadkowie żeby się uspokoił bo ktoś przyjdzie i go zabierze
nie pamiętam tych czasów
teraz jest to cale bezstresowe wychowanie... ja moim 5 latkom nie daje zbyt wiele do wyboru. ja tego raczej NIGDY nie mialam. 
Ja staram się synkowi dawać wybór. Tak samo robię z dziećmi którymi się zajmuje 
u mnie była dyscyplina. Mama miała zawsze racje a jak jej nie miała to i tak ją miała. Owszem pytała mnie o zdanie w różnych kwestiach jak np od czasu do czasu: na co mam ochotę na obiad albo jakie pieczemy ciasto. W kwestiach zasad była nieugięta - to, że po wieczorynce szłam spać, po kolacji myłam zęby itp nie podlegało na co dzień dyskusji. Oberwałam kilka razy jak zasłużyłam ale to raz od taty pasem - właśnie za brak posłuszeństwa - i była mega afera - mama zrobiła tacie wojne jak wróciła i się dowiedziała co się stało- nigdy się to nie powtórzyło. Karała mnie raczej brakiem przywilejów z cyklu brak tv, czy siedzeniem za kare w swoim pokoju czy okazywaniem mi swojego niezadowolenia, obrażała się na mnie i okazywała mi to póki jej nie przeszło - ze wszystkich kar ta ostatnia była najgorsza! W sumei to jak teraz o tym myślę to była forma tresury - bo gdy robiłam co chciała bez dyskusji to byłam za to nagradzana i atmosfera w domu była fajna.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.