23 września 2013, 16:27
Mój ma do mnie pretensje, bo nie jestem osobą, która kotkuje i musiuje.. podobno ranię go, gdy napiszę smsa, którego on odbierze jako olewczego (wg mnie normalne są) albo gdy odbieram i mówię zwykłe cześć zamiast witać go kochaniami ;/ Nie potrafię tak..ma to związek ze środowiskiem, w którym się wychowałam a Wy ? Jak to wygląda u Was? Jeśli tak to przy ludziach też? Nie krępujecie się?
23 września 2013, 17:05
kawoholiczka napisał(a):
Misiujemy cały czas, dla mnie to naturalne i jakoś nie odczuwam tego jako słodzenie. Może to ma związek z tym, że zarówno moi rodzice, jak i mojego faceta również używają takich określeń.
napewno ma to z tym związek, akurat jego rodzice są tacy sami jak Twoi...
- Dołączył: 2010-07-29
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 15412
23 września 2013, 17:06
my mówimy sobie ale tylko gdy jestesmy sami :P
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
23 września 2013, 17:08
Mowimy do siebie skarbie a on czasem do mnie rozne inne golabki, myszki, robaczki (moj faworyt :D)
23 września 2013, 17:14
My jak już to sobie "łosiujemy" :P
- Dołączył: 2011-09-18
- Miasto: Portsmouth
- Liczba postów: 3347
23 września 2013, 17:16
Jak jesteśmy sami, to kochanie, czasem jakieś skarbie padnie ;) w towarzystwie po imieniu.
Wszelkie misie, dziubaski, żabciunie, ptaszki i inne wielorybki mnie śmieszą, dlatego nie używam.
Szczerze mówiąc mdli mnie, kiedy np. siedzimy na imprezie, a para znajomych, która jest 3 miesiące po ślubie zwraca się do siebie ostentacyjnie "mężu" i "żono", rozumiem, że się cieszą ze ślubu, ale bez przesady... Wszelkie "kochania" itp w towarzystwie są tak słoooodkie, że jedyne o czym wtedy marzę, to insulina.
- Dołączył: 2007-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12398
23 września 2013, 17:56
Moj to miał rózne fazy nazywania. Generalnie to nigdy nie był zbyt wylewny ale po imieniu do mnie nie mowi nigdy.Nie wiem czy sie smiac czy plakac. Dla niego to zbyt oficjalne...na poczatku bylo kochanie, skarbie...wiadomo facet sie stara.Potem zostalo kochanie czasem, potem bejbe i to juz dlugi czas sie ciagnie. Od akiegos czasu mowi do mnie notorycznie Kuba badz Kubus,wnerwiajace moze to troche jest ale sie przyzwyczailam, wiec teraz jest bejbe, Kubus, czasem grubasie...tak na zarty. W sumie nie wczuwam sie w to. Ja do niego natomiast ostatnio mowie po imieniu(uwaza, ze wtedy jestem zbyt oficjalna haha)
Edytowany przez Mandaryneczka 23 września 2013, 17:56
- Dołączył: 2011-09-28
- Miasto: Augustów
- Liczba postów: 2432
23 września 2013, 19:24
Ja również do swego nie mowię misi czy kochanie tylko po imieniu. On czasami się czepia o to ale ja dalej swoje ;pb
- Dołączył: 2013-04-17
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 18
23 września 2013, 19:49
W towarzystwie z umiarem:) Na osobności lecą same kotki, miśki itp. Nie uprzykrzamy zatem nikomu życia:) Z jednej strony znałam taką parę, co byli, aż tak wylewnymi „kotkami”, że aż się rzygać chciało i po 2 latach małżeństwa się skończyła sielanka głośnym rozwodem. Z drugiej zaś strony znałam też parę, co to ona była zbyt mało czuła i nie misiowała, a ta z którą jest teraz misiuje, kotkuje, a facet już 5 rok jak naćpany taki w niej zakochany.......Nie ma złotego środka
- Dołączył: 2013-01-13
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 3329
23 września 2013, 19:54
Dla mnie jest to dziwne, żeby tak do każdego mówić na misiu, niuniu itp. Mam takich znajomych i jak się tak do mnie odzywają to czuję się nieswojo. Sama nawet do bliskich osób się tak nie odzywam.
23 września 2013, 20:29
U Nas w związku tylko ja mówię Misiu, Rybek ( nie wiem czemu;p) etc, a on po prostu po imieniu mi;p Według mnie wynika to z tego, że u mnie rodzice byli i są wobec siebie bardzo czuli czesto mówią do siebie Kochanie, Kotku, a u Niego nigdy nigdy nic.