Temat: Kotkujecie sobie?

Mój ma do mnie pretensje, bo nie jestem osobą, która kotkuje i musiuje.. podobno ranię go, gdy napiszę smsa, którego on odbierze jako olewczego (wg mnie normalne są) albo gdy odbieram i mówię zwykłe cześć zamiast witać go kochaniami ;/ Nie potrafię tak..ma to związek ze środowiskiem, w którym się wychowałam a Wy ? Jak to wygląda u Was? Jeśli tak to przy ludziach też? Nie krępujecie się?
Ja tez nie mam takiego odrychu misiowania i kotkowania, bo moi rodzice nigdy tak do siebie nie mowili. Mama zawsze powtarza 'ja mam wlasne ime, nie jakies kotki i myszki';))
Ja mojemu facetowi misiuje tylko jak chcę go przekonać do mojego kolejnego idiotycznego pomysłu:-D w codziennych sytuacjach nie odczuwam takiej potrzeby, o swoich uczuciach względem niego wolę mówić w mniej infantylny sposób
raczej kochanie lub Dziuba do siebie mowimi, nie tylko jak jestesmy sami, a telefon jak odbieram to przewaznie bez misiowania
u mnie bywa roznie:)
Tak misiujemy, już jakieś 5 lat, ale u nas było to raczej spowodowane wpływem tego serialiku KLIK (polecam parom z całego serca), niż jakimś przypływem uczuć, szczególnie nam utkwiło "Misiu ty Chamie!"
mnie to irytuje, tak się nie zwracam chyba że do przyjaciólki w zartach.
ja też nie, ale już się przyzwyczaił

 i śmiać mi się chce, jak słyszę takie słitaśne parki. ;p
może to i dziwne, ale chyba pękłabym z zażenowania, jakbym miała mu tak "słodzić"
Misiujemy cały czas, dla mnie to naturalne i jakoś nie odczuwam tego jako słodzenie. Może to ma związek z tym, że zarówno moi rodzice, jak i mojego faceta również używają takich określeń. 
Mój poprzedni partner z tym przeginał mocno... Z obecnym umówiliśmy się "żadnych odzwierzęcych" :) A i tak mówię do niego "mendo przebrzydła"... 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.