- Dołączył: 2013-08-12
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 729
13 września 2013, 20:30
Tak wlasciwie sie chyba wyryczec chce, czy czujecie sie czasmi samotne w zwiazku. Nie mam o tym z kim pogadac wiec tu pisze. Ja sie czuje ostatnio strasznie samotna. Moj partner awans dostal, cieszylam sie razem z nim pracuje duzo a ja wlasciwie sama cale dnie. A gdy wraca zupelnie niebinteresuje sie co robilam gdzie bylam a u mnie sie tyle dzieje I tez chciala bym sie z kims tym podzielic. Moimi radosciami I smutkami. Przyjaciol tutaj gdzie jestem wlasciwie nie mam a I tak nie lubie mowic o moim zyciu prywatnym. Tutaj jakos tak inaczej wy nie znacie mnie ja was, ale czasmi rozmowa z wami to jedyne co mi pozostaje, zeby choc troche moc wywalic z siebie to czym cjcialam podzielic sie z kims caly dzien :(
- Dołączył: 2006-04-22
- Miasto: Ny
- Liczba postów: 3493
13 września 2013, 23:09
Mój chłopak pracuje fizycznie i to długo, bo do domu przychodzi wieczorem, zjada coś i prawie od razu idzie spać... Nawet jak rozmawiamy, to jest tak zmęczony, że średnio kontaktuje...
Dlatego rozumiem, że możesz się czuć opuszczona, aczkolwiek nie uznawaj tego za kryzys, bo on faktycznie może chcieć, ale nie mieć sił...
- Dołączył: 2013-02-26
- Miasto: Pułtusk
- Liczba postów: 1813
14 września 2013, 07:58
Jedyną rada ro rozmowa, musisz go zmusić aby poświęcił Ci chociaż pół godziny na rozmowę. Jak będziesz dusiła w sobie emocje nic to nie pomoże.
- Dołączył: 2013-08-12
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 729
14 września 2013, 08:20
Ja nie oczekuje od niego aby po pracy pelen energi zajmowal sie wszystkim innym, wystarczy zeby sie zainteresowal I wysluchal co u mnie. W niedziele caly dzien ma wolny I dalej nic siadzie w innym pokoju I zajmuje sie ogladaniem filmu czy robieniem czego innego przy kompie. Zeby chociaz ten film z nami obejrzal ale on nie. Ale gdy kogos poznaje to jest pierwszy do wyrazania opini czy powinnam z tym kims kontynuowac znajomosc. Kiedys mu na to pozwolilam i odsunol odemnie wszystkich. Czulam sie jak ptak w zlotej klatce. Teraz juz mu na to nie pozwalam ale pozniej musze sluchac jego awantur kiedy pod szkola zamienie choc slowo z kolega.
- Dołączył: 2010-05-27
- Miasto: Paralia
- Liczba postów: 2966
14 września 2013, 09:40
rozumiem Cię, mój dostał jakiś czas temu pracę i ciągle jest w rozjazdach, nie zawsze wraca na weekend, a jak wraca to ma tyle rzeczy do pozałatwiania, że i tak nie ma dla mnie za dużo czasu... jednak codziennie pyta co robiłam, co się działo... niemniej jednak za mało mi go...
14 września 2013, 10:19
maharet17 napisał(a):
Mój chłopak pracuje fizycznie i to długo, bo do domu przychodzi wieczorem, zjada coś i prawie od razu idzie spać... Nawet jak rozmawiamy, to jest tak zmęczony, że średnio kontaktuje...Dlatego rozumiem, że możesz się czuć opuszczona, aczkolwiek nie uznawaj tego za kryzys, bo on faktycznie może chcieć, ale nie mieć sił...
zgadzam się, tu gdzie ja pracuję, na drugiej hali chłopaki pracują po 12h i to codziennie... i podejrzewam, że ich dziewczyny/żony też mogą mieć pretensje, że czują się samotne itd. a oni naprawdę harują by mieć pieniądze...
- Dołączył: 2013-08-12
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 729
14 września 2013, 10:32
Ja coraz bardziej sie buntuje i nie odpowiada mi taka relacja gdzie on moze mi sie wygadac a ja mu juz nie. Gdy wkacu nie wytrzymuje i chce mu powiedziec co czuje on robi mi wielkie awantury. W jego oczach to powinno byc wlasnie tak ze ani mu wygadac sie nie moge ani z innymi najlepiej tez zebym nie rozmawiala. Najlepiej zebym sobie buzie na klutke zamknela. Jestem zla,zmeczona i nie wiem jak dlugo jeszcze wytrzymam. Ani spokoju przez jego awantury ze z kolegami gadam ani rozmowy przez brak checi z jego strony aby mnie wysluchac. Tyle ze obcy ludzie bardziej interesuja sie o to co u mnie niz on. Tak jak juz pisalam ja rozumiem kiedy wroci z pracy i jest zmeczony. Nawet w sobote gdy robi sobie nadgodziny do tej 10 choc to wcale nie jest dlugo i wykaczony po tych paru godzinka z pewnoscia nie jest daje mu spokuj, ale choc ta niedziele by mogl nam poswiecic. Najzabawniejsze jest w tym wszystkim to ze gdy kolega po pracy zaprosi go do siebie na piwo to chocby 24h pracowal to znajdzie sily by pojsc. Na miescie za reke juz od dawna nie chodzimy a gdy spotykamy jakis kolegow z jego pracy to nawet mnie nie przedstaei. Kiedys stalam z boku z dzieckiem a teraz poprostu ide dalej bo sie czuje jak palant stojac z boku. Jakbym czekala na pana i wladce
Edytowany przez AniaMK 14 września 2013, 10:44
14 września 2013, 10:49
AniaMK napisał(a):
Ja coraz bardziej sie buntuje i nie odpowiada mi taka relacja gdzie on moze mi sie wygadac a ja mu juz nie. Gdy wkacu nie wytrzymuje i chce mu powiedziec co czuje on robi mi wielkie awantury. W jego oczach to powinno byc wlasnie tak ze ani mu wygadac sie nie moge ani z innymi najlepiej tez zebym nie rozmawiala. Najlepiej zebym sobie buzie na klutke zamknela. Jestem zla,zmeczona i nie wiem jak dlugo jeszcze wytrzymam. Ani spokoju przez jego awantury ze z kolegami gadam ani rozmowy przez brak checi z jego strony aby mnie wysluchac. Tyle ze obcy ludzie bardziej interesuja sie o to co u mnie niz on. Tak jak juz pisalam ja rozumiem kiedy wroci z pracy i jest zmeczony. Nawet w sobote gdy robi sobie nadgodziny do tej 10 choc to wcale nie jest dlugo i wykaczony po tych paru godzinka z pewnoscia nie jest daje mu spokuj, ale choc ta niedziele by mogl nam poswiecic. Najzabawniejsze jest w tym wszystkim to ze gdy kolega po pracy zaprosi go do siebie na piwo to chocby 24h pracowal to znajdzie sily by pojsc. Na miescie za reke juz od dawna nie chodzimy a gdy spotykamy jakis kolegow z jego pracy to nawet mnie nie przedstaei. Kiedys stalam z boku z dzieckiem a teraz poprostu ide dalej bo sie czuje jak palant stojac z boku. Jakbym czekala na pana i wladce
uuu to faktycznie nieciekawie, skoro dla kolegów czas jest.. miałam poradzić ochłodzenie kontaktów ale doczytałam, że macie dziecko... więc już sama musisz podjąć decyzję co dalej.
- Dołączył: 2013-08-12
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 729
14 września 2013, 11:12
Morena ale ja wlasnie tak chyba zrobie przestane sie nim interesowac. Jesli w ten sposob to wszystko sie rozleci w drobny mak to niech rozleci sie jak najszybciej. Po cholere mam sobie zycie marnowac z kims kto nie poswieca mi czasu ktorego ja potrzebuje. W kolo mnie kreci sie wiele facetow. Jestem madra ambitn i potrafie kochac. Jesli on tego do cholery nie docenia to h.j z nim. Ktos doceci a i ja moze poczuje sie w zwiazku doceniana i kochana. Dzis kupil auto ktore zaznaczyl ze jest JEGO powiedzial ze czasami da mi pojezdzic a ja ma gdzies JEGO auto i juz mu powiedzialam za ja wcale nie musze nim jezdzic. Wczesniej auto ktore mielismy bylo wspolne. Te jest JEGO. A mi na tym JEGO aucie wogole nie zalezy. Zapragne miec swoje to sobie kupie. Ale dzwonil aby powiedziec ze idzie je odebrac zebym ja sie z jego szczescia chyba cieszyla. I ze pozniej pojezdzimy gdzies razem. Bo chce sie pochwalic i moc dzielic z kims swoja radosc. Ale jesli on moich radosc ze mna nie dzieli to czego ja mam jego dzielic? Niech sie cieszy sam skoro ostatnio tak mu bylo najlepiej.
Edytowany przez AniaMK 14 września 2013, 11:15
14 września 2013, 11:21
Nie za ciekawie... jakie jego... przecież w małżeństwie jest wszystko wspólne, zresztą kochający facet nie powiedziałby, że coś jest tylko jego.. ;/ może jakaś terapia małżeńska ale widać on problemu nie widzi... może musi poczuć zagrożenie, być zazdrosny o Ciebie by oprzytomniał i zaczął się Tobą interesować.
- Dołączył: 2013-08-12
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 729
14 września 2013, 11:48
Na cale moje szczescie nie jestesmy malzenstwem jedyne co nas laczy to dziecko i wspolne mieszkanie. Mam dosc zycia jego zyciem, zupelnie sie nie interesuje to jego juz sprawa. Ktoregos dnia sie obudzi i bedzie sam bo nie zauwazy w tym swoim egoizmie ze ja zaczelam sobie zycie ukladac nie uwzgledniajac zupelnie jego. Nic mu sie nigdy nie chce z nami robic, a jak z kolega mnie zobaczy ze gadam to ja juz go odrazu zdradzam. Czuje sie jak pies z ciasno zalozona obroza na szyi I wlasciwie nie wiem co mnie jeszcze tu trzyma