Temat: Urzymywanie narzeczonego?

Mam problem, nie mam z kim o tym pogadać, więc piszę.. Otóż mam strasznie pomieszane uczucia odnośnie jednej sprawy. Mianowicie, od 4 miesięcy mieszkam z narzeczonym. On ma 35 lat, ja 27. Jest między nami fajnie, on okazuje mi dużo miłosci, zainteresowania, wsparcia emocjonalnego. Niby powinnam być szczęśliwa, ALE. On nie pracuje. Właściwie nigdy nie miał stałej pracy (czasem jakieś dorywcze). MA wyższe wykształcenie, jest bardzo inteligentnym, oczytanym człowiekiem. Kiedy pytałam, dlaczego nie ma pracy, pokazywał mi setki CV, które wysłał (jego wykształcenie jest w kierunku administracyjno-biurowym - nie chcę zdradzać szczegółów- anonimowość).  Ze łzami w oczach mówił, że pożyczał od rodzicó kasę na dojazdy na rozmowy kwalifikacyjne po całej Polsce. I NIC. Kilka miesięcy temu otworzył firmę, która nie przynosi dochodów - póki co płacą ZUSy itp, a dochodów żadnych. Chyb a domyślacie się, kto utrzymuje nas dwoje? Ja! MIeszkamy w dużym mieście, ja mam stypendium doktoranckiego 2200 zł i za to opłaty, mieszaknie, jedzenie, ubrania, chemai. Musi starczyć. On dokłada się może ok. 100 zł (!) miesięcznie. Zaręczyliśmy się, w czerwcu planujemy ślub. Ale ja tego nie widzę - no za co? I TU POJAWIOA SIĘ MÓJ BUNT: dlaczego tylko ja mam odkładać i odpowiadać za ten ślub? Zrezygnowałam już z kursu podyplomowego w kierunku dalszej specjalizacji w moim zawodzie, na rzecz zbierania na ślub. Uważąm to za moją porażkę, ponieważ bez tego mogę po doktoracie nie znaleźć pracy w zawodzie. Na uczelni nie wiem, czy będzie etat. CAŁA SYTUACJA ZACZYNA MNIE MĘCZYĆ. Czuję się jakbym to ja pełniła rolę męską w tym związku, jakbym kupowała sibie jego miłość. Na poziomie poznawczym wiem, ze to idiotyczne myślenie, ale emocje mówią co innego. Rozmawiałam z nim o tym wielokrotnie. On mówi, zer też go to bardzo martwi, ze nie chce, zeby tak było, że robi co może i nic. A ja sama nie wiem. Zaczynam się bać, czy nie jestem z facetem, któy pomimo 35 roku życia nie umie zarobić żadnych pieniędzy. Tak sobie myślę, ze przecież mógł przez ten czas chwycić byle jaką pracę, byle mieć stały zarobek. On mi na to, ze pracował sprzątając ogrody, porządkował archiwa itp. No ale przecież to n ie była stała praca. Sama już nie wiem, może jestem zbyt surowa wobec niego, ale jestem zmęczona poczuciem odpowiedzialności za utrzymanie nas dwoje. Marzę, aby to on też się mną zaopiekował, aby mi pomógł finansowo, bo sama nie dam rady. On twierdzi, ze robi co może, że też bardzo się tym martwi. Temat ten wraca w naszych rozmowach bardzo często, ja go podejmuję, ryczę, proszę, zęby coś z tym zrobił. Teraz chwycił jakąś fuchę ale to tylko będzie jednorazowa wypłąta. A ja potrzebuję poczucia stabilności. Myślę sobie, czy tak będzie zawsze? Co będzie kiedy zajdę w ciążę? Chciałabym wtedy aby na czas ciąży móc się na nim oprzeć, a po narodzinach dziecka to 2200 zł nie starczy na naszą trójkę. CZY JA WYMAGAM ZBYT WIELE? dziś pojdęłam znów ten temat, powiedziałam mu to wszystko, co Wam tutaj, prosto z mostu - widzę, ze zrobiłam mu przykrość, teraz mam wyrzuty sumienia. CZY JA WYMAGAM ZBYT WIELE? CZY JJESYEM WYRACHOWANĄ SUCZĄ? Tak się właśnie czuję...
nie martw sie bardzo dobrze zrobilas, w koncu i tak bys pękła. cierpliwosc kiedys sie konczy. mimo tego ze kobiety chca byc takie wyzwolone, robic kariery- to chcemy by nasz mezczyzna sie nami zaopiekowal - rowniez finansowo. znam dwie takie kobiety co wziely sobie na barki niezaradnych zyciowo mezczyzn. sa strasznie nieszczesliwe i tkwia dalej w takich zwiazkach. nie obarczaj sie wina za swoje uczucia.
Pasek wagi
Jeżeli facet nie pracował całe życie, nie miał stałej pracy, a ma już 35 lat, to wybacz, ale dla mnie jest niedojdą. Lepiej być na utrzymaniu narzeczonej, niż samemu coś znaleźć? Jakby chciał, to by i na budowie pracował, ale lepiej brać kasę od rodziców, bo ma się "wykształcenie"...Wybacz.
bardzo dobrze kochana że mu wygarnełaś, to troche dziwne według mnie żeby dorosły facet w tym wieku nigdzie nie pracował. Gdyby chciał to by się gdzie kolwiek zatrudnił, aby kasa była, ale widocznie mu tak dobrze, Ty pracujesz, utrzymujesz go. A co będzie jeśli zajdziesz w ciążę, co jeśli i Ty nie będziesz miała żadnego dochodu?? przecież wszystko jest mozliwe, tego nie przewidzisz.
Tak wogóle to co on robi całymi dniami??
Ty zbierasz na slub?? a On to co??
Mojemu inżynierowi korona z głowy nie spadła jak pojechał do Warszawy pracować jako majster-budowlaniec ;D Mimo, że jego specjalność to projekty domów, ale zawsze to dobrze jak dodatkowa kasa wpadnie.
Pasek wagi
Nie dziwie sie, ze mu pocisnelas!! Ja kiedys utrzymywalam faceta przez 3 mce, bo Ksiaze nie chcial isc do byle jakiej pracy - to ze nie mial ani grosza i na wszystko bral z mojego konta doprowadzalo mnie do szewskiej pasji! Co innego robic byle co (a zeby wyplata jakakolwiek byla) i szukac dalej, a co innego niby szukac...! 
Pasek wagi
Masz racje!! Jest b. ciezko na rynku pracy, ale dla chcacego nic trudnego
Pasek wagi
wiesz, zapytałam się męża o męski punkt widzenia. Napisał mi, że facetowi jest po prostu wygodnie. Typ faceta, który nigdy nie musiał na siebie pracować, rodzice mu dawali, a teraz narzeczona i to raczej się nie zmieni. Może zrób test... co zrobi, gdy powiesz mu, że nie przyznali Ci stypendium? Jak zareaguje? co zrobi? czy zacznie działać? czy szukać ucieczki?
Pasek wagi
Jestem z chłopakiem ponad 4 lata. Mamy po 23 lata. On nie ma pracy i prawie nigdy jej nie miał, za to ja od 2,5 roku pracuję i za każdy wypad do miasta czy zakupy płacę ja, na szczęście jeszcze razem nie mieszkamy. 
On wie, że ja z nim nie zamieszkam póki obydwoje nie będziemy mieli pracy, w tym jedno z nas musi mieć prace stałą. Również wie, że nie będę go utrzymywać i ma nawet pracować na kasie w Biedronce (co wcale nie uważam za złą pracę) ale przynieść do domu przynajmniej 1000zł. I on bardzo dobrze wie, że mu nie pozwolę siedzieć i obijać się w domu :D

Przedstawiłam mu sprawę jasno. Chcemy żyć razem, to musimy do tego dokładać się razem. 
Nie ma w tym zupełnie nic złego :)
A wg mnie przesadzasz.Facet sie stara, wysyła setki Cv chwyta sie tego co popadnie, ale życie i rynek pracy jest cieżki i na dłuższą metę mu nie wychodzi, nie z jego winy.Nie wiem co ma zrobić jeszcze, stanąć pod latarnią?Może niech jedzie za granicę i widujcie sie w święta?Tego chcesz?Rozumiem jakby siedział z założonymi rękami, ale on sie naprawdę stara.Mi też się zdarzało utrzymywać faceta i jakos nie narzekałam, a on stawał na głowie by coś znaleźć poza tym prasował, gotował sprzątał i robił mi za szofera.Teraz on utrzymuje mnie.

Jak to kobieta siedzi w domu i ja facet utrzymuje to jest ok, ale odwrotna sytuacja juz budzi bulwersacje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.