Temat: Związek z kuzynem?

Od jakiegoś czasu spotykam się z moim kuzynem (tak jak z facetem..). Pytanie, czy bardzo źle to wygląda? Wg prawa niby wszystko legalnie a jak jest ze społecznego punktu widzenia? Nasi ojcowie są rodzeństwem ciotecznym. Póki co, nikt o niczym nie wie.

marzenatsw wydaje mi sie ,ze jesli maja wspolna matke to nie dostaniecie slubu i moga byc problemy jesli bedziecie chcieli miec dzieci...

Wardol napisał(a):

blue2009 napisał(a):

hmm spoecznie jak dla mnie to spoko...tylko sprawdzi trzeba ile to pokolen w tył jest, żeby nie było problemów z małżeństwem w razie czego;p
No właśnie żeby nie było problemów z małżeństwem i dziećmi...Do 7pokoleń bodajże nie powinno się wiązać


Jakich 7 pokoleń? Do 7 stopnia pokrewieństwa jak już

Pasek wagi

według mnie jest ok, nie jesteście dziećmi braci tylko kuzynów a to 10 woda po kisielu...

moja prababka i pradziadek byli kuzynostwe

Pasek wagi

marzenatsw napisał(a):

Czesc dziewczyny. Nie czytalam wczesniejszych postow wiec prosze odpiszcie z wlasnego punktu widzenia.Otoz, moja mama ma 8 rodzenstwa. Ciocia Gosia to jedyna osoba, z ktora utrzymuje kontakt, jest to przyrodnia siostra mojej mamy (maja tylko wspolna matke, ojciec w zupelnosci inny). Syn tej Cioci i ja poznalismy sie kiedys i od tej pory jestesmy razem. Nasze rodziny o tym nie wiedza. Znaczy jego rodzine wie o wszystkim i sie na to zgadzaja, ale moja rodzina nie ma o niczym pojecia.Czy mozemy byc razem i w przyszlosci wziac slub ?Bardzo was prosze o odpowiedz i z gory dziekuje ! :)

wedlug mnie w zadnym wypadku nie mozecie byc razem nie wspomane juz o dzieciach,nie wazne ze wasze mamy maja innego ojca maja te sama matke! czyli wy oboje macie wspolna babcie jest zbyc bliskie pokrewienstwo,chyba ze chcesz sobie potem pluc w brode ze narazilas wlasne dziecko...

ps.najprosciej ty i twoj chlopak macie czesc tych samych genow po babci (waszych matkach) moze dojsc do wag wrodzonych u potomstwa

uwazam ze to ok ...sama mam ,,kuzynki " czyli corki kuzyna mojego taty i nie traktuje ich jak rodziny tylko jak kolezanki , uwazam ,ze spoleczenstwem nie ma sie co przejmowac , prawnie zwiazek jest legalny .

Tak szczerze to ja wiem, że gdzieś-tam mam sporo "kuzynów" w województwie kieleckim (tam urodziła się moja prababcia, jej siostry tam zostały), może siedmiu, ośmiu, dwunastu. Taka właśnie "siódma woda po kisielu". Nie znam ich, nie traktuje jako rodziny, nie mam z nimi nic wspólnego, jednego tylko poznałam i jest dla mnie jak jakiś dalszy znajomy (nawet nie przyjaciel). Nie miałabym obiekcji, żeby z którymś z nich się związać, jeśli bym była zakochana ale nie pochodzę z katolickiej rodziny więc nie wiem jak to jest odbierane w takim środowisku. Ale ludzie mówią i myślę, że trzeba im zawsze dawać jakieś powody by mówili więcej skoro sprawia im to przyjemność. 

Guren napisał(a):

Tak szczerze to ja wiem, że gdzieś-tam mam sporo "kuzynów" w województwie kieleckim (tam urodziła się moja prababcia, jej siostry tam zostały), może siedmiu, ośmiu, dwunastu. Taka właśnie "siódma woda po kisielu". Nie znam ich, nie traktuje jako rodziny, nie mam z nimi nic wspólnego, jednego tylko poznałam i jest dla mnie jak jakiś dalszy znajomy (nawet nie przyjaciel). Nie miałabym obiekcji, żeby z którymś z nich się związać, jeśli bym była zakochana ale nie pochodzę z katolickiej rodziny więc nie wiem jak to jest odbierane w takim środowisku. Ale ludzie mówią i myślę, że trzeba im zawsze dawać jakieś powody by mówili więcej skoro sprawia im to przyjemność. 

Ale tu nie chodzi o katolicyzm, tylko o wady genetyczne, jakie wystepuja przy potomstwie z takich zwiazkow.

cancri napisał(a):

Guren napisał(a):

Tak szczerze to ja wiem, że gdzieś-tam mam sporo "kuzynów" w województwie kieleckim (tam urodziła się moja prababcia, jej siostry tam zostały), może siedmiu, ośmiu, dwunastu. Taka właśnie "siódma woda po kisielu". Nie znam ich, nie traktuje jako rodziny, nie mam z nimi nic wspólnego, jednego tylko poznałam i jest dla mnie jak jakiś dalszy znajomy (nawet nie przyjaciel). Nie miałabym obiekcji, żeby z którymś z nich się związać, jeśli bym była zakochana ale nie pochodzę z katolickiej rodziny więc nie wiem jak to jest odbierane w takim środowisku. Ale ludzie mówią i myślę, że trzeba im zawsze dawać jakieś powody by mówili więcej skoro sprawia im to przyjemność. 
Ale tu nie chodzi o katolicyzm, tylko o wady genetyczne, jakie wystepuja przy potomstwie z takich zwiazkow.
 

 Źle się trochę wyraziłam: z wiarą chodziło mi o to, że nie wiem jak odbierany jest ślub takiej pary (czyt. ślub kościelny) i czy w ogóle jest możliwy, nie wiem jak to jest odbierane i jak dalekie musi być pokrewieństwo by pozwalało na to prawo kanoniczne. Natomiast co do wad genetycznych - wystarczy trochę poczytać ;) Ryzyko jest marginalne, oczywiście w przypadku dwojga konkretnych ludzi może wyjść zupełnie inaczej (ale to już nie ma znaczenia czy jest jakiekolwiek pokrewieństwo), gdyby było inaczej to prawo nie dopuszczałoby w ogóle takich związków.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.