Temat: do usunięcia

.

Nie ma takiej opcji, żeby facet mógł poniżać swoją kobietę. Póki nie jesteś z nim związana w żaden poważniejszy sposób, to odejdź i nie odbieraj w ogóle od niego ani od jego rodziny/przyjaciół telefonów. Wiem, że to będzie trudne, ale nie pozwalaj sobą tak pomiatać. 
Spytałaś, jak wygląda szczęście? 
To kwestia indywidualna. Musisz spytać, kiedy czujesz się szczęśliwa? 
Bo przyznam się sama, że dla mnie kwiaty, kolacje, wyjścia to prawdziwa rzadkość, ale ja i mój partner po prostu jesteśmy takim typem ludzi. Miły gest, ale nie on jest wyznacznikiem szczęścia, jakie mi daje. On po prostu jest. Nigdy nie podniósł na mnie ręki, nie zwyzywał ani nie obraził paskudnym słownictwem, które by mi nie odpowiadało. Mamy wzloty i upadki, kiedy siedzę i ryczę, bo mi zależy, a nie lubię mieć z nim tak poważnie nieprzyjemnych rozmów. Ale wyjaśniamy wszystko na spokojnie. I to sprawia, że jestem szczęśliwa, ze mogę na niego liczyć, że to on będzie moim obrońcą, a nie oprawcą, że to jemu mogę w pełni ufać i to on sprawia, że kiedy mi smutno, to się uśmiecham (czy tego chcę czy nie ;)). Cieszę się, że go mam i nie mam najmniejszych powodów, żeby go zostawić : ) I wiem, że jemu też zależy, bo wszystko wyjaśnia, by nie było nieporozumień, zapewnia mnie o swoim uczuciu słownie i w czynach. A w ogóle nie jesteśmy romantyczną parą, wręcz... nieźle porąbaną : ) 
Po pierwsze szacunek, po drugie oddanie. I brak nałogów. A reszta się ułoży : ) Życzę szczęścia, zasługujesz na nie!
on jest chory psychicznie... uciekaj gdzie pieprz rośnie

Keira12 napisał(a):

Długo zastanawiałam się nad złożeniem tematu, bo temat będzie trudny, nie potrafię spojrzeć i ocenić trzeźwo relacje jaka jest miedzy mna a moim facetem.... Potrzebuję porady i spojrzenia osób trzecich, być może któraś była w podobnej sytuacji i mi pomoże.Zacznę od razu od tego że w domu nie miałam zdrowych wzorców rodziny, w domu była przemoc i zawsze zastawiałam sie co to 'szczęście'.Od 3 lat jestem w związku , na początku było super, naprawdę facet jak z filmów, kwiaty, kolacje, czułam się bezpieczna, w końcu... potem zaczęło sie psuć, ale ja na siłe chciałam to ratować. W jego życia była druga miłość - alkohol i narkotyki. Z początku przymykałam oko, bo skoro jest dobrze i być może tak wygląda 'szczęście' to po co to psuć. Z czasem wóda odbierała mu rozum, raz miesięcznie na dragi wydał 2tys., mówił coś i za 5 min tego nie pamiętał, mówił do kumpli zbereźne rzeczy na mój temat, zabierał mi klucze od domu (od razu zamieszkaliśmy razem) i czasem musiałam nocować na klatce bo on był na wódce z kolegami, powtarzał że jestem chora psychicznie, że jestem głupia, z czasem doszła przemoc, z początku zwykłe szarpanie, z czasem dostawałam w twarz, a gdy sie przewróciłam potrafił mnie kopnąć (nawet przy koledze który wtedy u nas mieszkał!), mimo to nadal go kochałam i wiedziałam że jak wytrzeźwieje będzie dobrze. Zapisałam się do psychologa, Pani psycholog stwierdziła ze mam syndrom dda i głęboką depresję, musiałam brać mocne leki antydepresyjne, z czasem on zabronił mi tam chodzić i brać tabletki.Kochałam go, ale nie wiedziałam czy to jest to 'szczęście', chciałam wierzyć że sie poprawi, ale tak nie było, pewnej zimowej wyrzucił mnie z domu w samej piżamie.Wtedy od niego odeszłam.Chciałam zmienić swoje życie, czułam straszny ból, bo ja naprawdę go kochałam miłością bezwarunkową , brałam przez kilka tyg leki uspokajające, zapisałam się na fitness, zaczęłam wychodzić do ludzi, do klubów, odnowiłam znajomości. Nawet czułam sie dobrze sama.Pewnego dnia zadzwoniła do mnie jego matka, że on bardzo cierpi, że nie pije odkąd od niego odeszłam, żebyśmy spróbowali, przyszłam do niego, gadaliśmy całe wieki a ja chyba pierwszy raz widziałam go trzeźwego. Znów były kolacje, spacery, wyznania, wróciłam.Było super, czułam że jestem 'szczęśliwa'. Chodź podświadomie nadal sie go bałam.Tak super było do teraz, bo jakiś 6 miesięcy wydaje mi się że znów wracamy do punktu wyjścia. Od roku codziennie pije piwko (okej,  duzo facetów tak robi), ale zaczął stawiać mi warunki, odzywa sie do mnie jak do kumpla z roboty, dosłownie 'zamkni morde, 'chuj cie obchodzi co ja robie jak cie nie ma' , 'mam wyjebane ', 'jak chcesz idz w pizdu' , 'zastanawiam sie po co z toba jestem', 'idz ssac inne kutasy jak ci źle', 'jestes bardzo chora psychicznie, martwię sie o ciebie'......Spakowałam się, chciałam odejść, on powiedział ze histeryzuje bo jestem przed okresem, teraz jestem juz po okresie i nadal czuje się poniżana.... Nie wiem jak wygląda szczęście, on mówi ze tak jest w każdym związku... Że są wzloty i upadki i że trzeba sie z tym pogodzić....Wczoraj wracaliśmy z imprezy, powiedział że nie będe mu dyktować ile ma pić i pojechał do domu, a mnie zostawił w nocy samą na mieście.....dziewczyny jak wygląda szczęście, pomóżcie mi, mam trwać, czy odejść, boje się że jak odejdę to wpadnę z deszczu pod rynnę....

Dziewczyno, przyszły psycholog Ci mówi: UCIEKAJ JAK NAJDALEJ! I koniecznie pozostań pod kontrolą specjalistów :) To nie jest żadne szczęście, tylko bagno!
Nie potrzeba być psychologiem żeby dostrzec w tej sytuacji patologię. Sama o tym wiesz autorko, tylko się oszukujesz i zaklinasz rzeczywistość. Pamiętaj że po kazdym rozstaniu on będzie udawał lepszego i starał się byś wróciła, a po ewentualnym powrocie będzie istnyma aniołkiem żeby zmydlić Ci oczy. Nie daj się nabrać. Uciekaj jeśli nie chcesz żeby Twoje dzieci musiały przeżywać to samo co Ty w dzieciństwie. Bo niestety takie historie "lubią" się powtarzać...
Odejdź! Nigdy nie będzie dobrze, choćby on obiecywał i się starał nie wiadomo jak. Nie wyobrażam sobie, żeby facet mi zrobił choćby jedną z tych rzeczy, które wymieniłaś. Normalni ludzie tak się do nikogo nie odnoszą, a tym bardziej do ukochanej osoby. Skoro jesteś dda, musisz chodzić na terapię. To Ci pomoże mieć w przyszłości normalne życie i związek. Gdy relacja między dwojgiem ludzi nie jest do końca dobra, wina leży po obu stronach. Wiesz jaka jest tutaj Twoja wina? Że po pierwszej krzywej akcji nie kopnęłaś go w dupę.
Pasek wagi
Wiesz co? Przeczytałam do 8 wersu i dalej już wszystko wiem. Nie lubię dy ktoś radzi "uciekaj gdzie pieprz rośnie", ale w tym przypadku tak Ci poradzę. Powodzenia!
dziewczyno to NIE JEST SZCZĘŚCIE!!!! mnie krew zalewa jak coś takiego słyszę, czytam. Myślisz że będzie lepiej, otóż NIE! NIE BĘDZIE LEPIEJ!!! będzie jeszcze gorzej! traktuje Cię jak zwykłą szmatę! bicie? kopanie? poniżanie? wyrzucanie z domu? zosawianie na ulicy w środku nocy samą? pomyśl sobie czy tak robi kochający facet? mój mąż bałby się mnie zostawić na 15 min w środku nocy na ulicy bo obawiałby sie że stanie mi się krzywda. Proszę Cię odejdź od niego! poznasz kogoś innego, kogoś kto na Ciebie zasługuje i dopiero poznasz CO TO SZCZĘŚCIE!!!!!! ale się teraz zdenerwowałam, nie wierzę że kobiety pozwalają sobie na coś takiego. Powiem Ci tylko że on nie jest normalny, to nie Ty masz problem tylko on, a Twój jedyny problem teraz to ON!!!! nawet się nie zastanawiaj odejdź od niego póki nie jest jeszcze za późno!!!!!!!!!! błagam!!!
Pasek wagi
kobieto otwórz oczy, bo chyba zyjesz w innym świecie. Ja piernicze, masz w ogóle do siebie szacunek?! To od niego odejdź. Jak można pozwalac sobie na takie rzeczy? żeby facet cie bił i kopał?!
Pochodzę z rodziny, gdzie alkohol był na porządku dziennym. Sama nie piję, ogromnie bałam się tego syndromu dda, że podświadomie znajdę kogoś takiego kto stworzy mi identyczne piekło. Odrzucałam wszystkie zaloty, żeby tego uniknąć. Pewnego dnia znalazł się ktoś kto zburzył mur niedostępności. Nie wiedziałam co to szczęśliwy związek i jak powinien wyglądać ale teraz mogę Ci powiedzieć. Jest to ogromny wzajemny szacunek, miłe i budujące komplementy (na pewno nie w stylu - jesteś chora psychicznie tylko np. jesteś piękna, wyjątkowa, mądra), bez obecności alkoholu i narkotyków, bez obraźliwych wyzwisk, bez wyrzucania z domu, bez obaw jak druga połówka dzisiaj się zachowa, dzielenie się obowiązkami, wspólne wypady, niespodzianki (tylko te przyjemne). I oczywiście, że zdarzają się kłótnie, ale nie mogą wyglądać tak jak u Ciebie czyli przemoc i wyzwiska.
A teraz najważniejsza sprawa - bezpieczeństwo i komfort psychiczny. Mam takie miejsce, w którym czuję się najlepiej - dom. Nie boję się do niego wracać jak kiedyś a przy mojej drugiej połówce czuję się BEZPIECZNIE. Wiem, że nic mi nie grozi.
Mam nadzieję, że tym razem odejdziesz definitywnie. Masz tylko jedno życie i zasługujesz na wszystko co najlepsze.

P.S do osób, które nie pochodzą z rodzin dotkniętych alkoholizmem lub przemocą a miałyby ochotę od razu osądzić polecam przeczytać to:
nie marnuj sobie przy nim życia- tyle już przeszłaś i zasługujesz na spokój i szczęście, ale musisz zrobić pierwszy krok, bo samo do ciebie nie przyjdzie
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.