- Dołączył: 2013-02-24
- Miasto: Wisławice
- Liczba postów: 1129
11 sierpnia 2013, 23:28
Hej, jestem dziewczyną która właściwie zawsze była cichą, spokojną dziewczyną, głównie moi rodzice podejmowali za mnie decyzje i nie pozwalali mi dorosnąć. Oni w sumie ciągle traktują mnie jak małą dziewczynkę, ale nie o tym chciałam. Pewnego dnia się zbuntowałam i stwierdziłam, że tak dalej nie będzie, ułożę sobie życie tak jak ja chce żebym w końcu mogła być szczęśliwa. Mam 20 lat. Miałam faceta z którym mi się nie układało, ale byłam z nim, bo byłam z nim 4 lata no i w końcu ciężko było go zostawić, bo przyzwyczajenie no i co powiedzą inni, jednak los chciał tak, że stwierdziłam któregoś dnia (na szczęście!), że dość tego i zostawiłam go, oczywiście rodzice jak i reszta rodziny, znajomych byli zdziwieni, rodzice nie potrafili zaakceptować mojej decyzji, ale przetrwałam to i jestem z siebie dumna. Los też splótł tak losy moje i mojego (kiedyś) przyjaciela, że po 5 latach znajomości internetowej zaczęliśmy się spotykać i teraz już jesteśmy parą. Moi rodzice chłopaka nie akceptują, to dość istotne w tej sprawie. Pewnie większość z was zapyta dlaczego...tego nie wiem i nie potrafię pojąć. Ja skończyłam w tym roku szkołę średnią i postanowiłam, że zacznę studia. Jestem ze wsi, studiować będę w mieście, które jest dość daleko od mojego domu więc załatwiłam sobie, że zamieszkam u wujka i cioci na te 3/5 lat studiów. Mam też pracę więc utrzymuje się sama nie jestem od nikogo zależna. Tylko teraz tak... Na początku wybrałam studia głównie z impulsu i wybralam, że pójdę na administrację, ale... po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to bez sensu studiować coś i tracić czas i pieniądze na coś co mnie nie interesuje... Teraz przyszła mi do głowy jeszcze kosmetologia, coś co mnie interesuje, pociąga... tylko że finansowo wychodzi to drożej. Co wy na moim miejscu byście zrobili?
Jest jeszcze jeden problem a właściwie dylemat... Mieszkanie. Co prawda załatwiłam sobie mieszkanie u wujka i cioci na ten okres studiów, z rodzicami mam taki kontakt, że w końcu doszło do tego, że mój dom rodzinny stał się dla mnie miejscem obcym i to już mój dom nie jest. Nie o tym chciałam jednak. Byłam na urlopie u mojego chłopaka. Nie jesteśmy razem długo, ale znamy się już 5 lat ;), w trakcie urlopu on zaproponował mi żebym zamieszkała u niego... Byłam lekko w szoku, myślałam, że chłopak żartuje (on mieszka z rodzicami, ale oni mnie bardzo polubili i już traktują jak członka ich rodziny), ale trzy razy zapewniał mnie, że mówi to poważnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć... Od powrotu z urlopu nurtuje mnie ta myśl... Chciałabym i mówię to szczerze, bo bardzo dobrze się tam czuje, lepiej niż w domu, ale... No właśnie jest kilka ale mianowicie:
-moi rodzice- oni raczej nie zaakceptowali by tego, że ja mieszkam z nim, traktują mnie jeszcze jak małą dziewczynkę
-jego rodzice- lubią mnie, mamy dobry kontakt, ale zamieszkanie razem to już jednak co innego nie wiem co oni na to by powiedzieli...
-praca- nie chciała bym być na jego utrzymaniu, a zamieszkując z nim obecną pracę bym straciła, bo miała bym jeździć 70km..
-czas- po doświadczeniach życiowych zwyczajnie boję się, że jak zamieszkamy razem to wszystko między nami mogło by się zepsuć... nie wiem czy to nie za szybko jednak no.. chciałabym i to bardzo..
Kierować się swoimi pragnieniami czy patrzeć co powiedzą na to inni?
Pomocy...
- Dołączył: 2013-07-07
- Miasto: Daleko
- Liczba postów: 953
12 sierpnia 2013, 00:07
ja bym sie tak nie nakrecała. Jestescie ze sobą zbyt krótko. on widać w gorącej wodzie kąpany. Pewnie nawet nie zapytał o zdanie swoich rodziców.
12 sierpnia 2013, 01:05
ja bym mieszkala z chlopakiem :) rodzicow mozna oswoic, prace mozna znalezc nowa, a czas z chlopakiem 24h na dobe? co was nie zabije to was wzmocni albo zabije, idz na zywiol :)
- Dołączył: 2007-09-07
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 7004
12 sierpnia 2013, 10:04
70 km, to wale nie dużo na dojazd.... zamieszkaj z chłopakiem i dojeżdżaj do pracy.... to godzina samochodem, w mieście tyle jedziesz z jednego końca na drugi.... albo i dłużej w korkach
- Dołączył: 2013-02-24
- Miasto: Wisławice
- Liczba postów: 1129
12 sierpnia 2013, 20:02
Tak, tylko, że po pierwsze nie mam auta po 2 to dłużej by zeszło bo właśnie też musiałabym przejechać przez duże miasto więc godzina conajmniej... wolała bym znaleźć pracę gdzieś tam bliżej niego jeżeli już..