- Dołączył: 2013-07-09
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 636
14 lipca 2013, 21:59
Czy był ktoś z Was kiedyś nieszczęśliwie zakochany? Jak sobie z tym poradziłyście? Bo ja sobie nie radze, właśnie siedzę, dobijam się smutnymi piosenkami i prawie płaczę.. ;((
14 lipca 2013, 22:33
Kalifornijska napisał(a):
Dodam, że po rozmowie z facetem, który kopnął mnie w dupe, a prędzej przez 2 lata robił nadzieje, jedyne wyjście jakie widziałam to zatopić smutek (to mało powiedziane smutek) w alkoholu. Piłam 5 dni z rzędu. Nie wiem jak wyrobiłam. Ale nikomu nie polecam.
wolalabym mniej drastyczny sposob. nawet nie potrafie myslec o jego wadach i ich sobie wmawiac i to jest jeszcze gorsze....
- Dołączył: 2012-01-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3203
14 lipca 2013, 22:37
domingo19 napisał(a):
Kalifornijska napisał(a):
Dodam, że po rozmowie z facetem, który kopnął mnie w dupe, a prędzej przez 2 lata robił nadzieje, jedyne wyjście jakie widziałam to zatopić smutek (to mało powiedziane smutek) w alkoholu. Piłam 5 dni z rzędu. Nie wiem jak wyrobiłam. Ale nikomu nie polecam.
wolalabym mniej drastyczny sposob. nawet nie potrafie myslec o jego wadach i ich sobie wmawiac i to jest jeszcze gorsze....
Ja na początku też nie potrafiłam, ale jak koleżanka mi powiedziała, że muszę się w końcu ogarnąć, bo ona i inni znajomi mnie nie poznają, to wziełam się w garść. Nie mówie, ze jest pięknie i kolorowo, bo do teraz płaczę czasami, ale mam dni, że chciałabym go kopnąć w jaja, żeby złamał się w pół tak jak ja 4 miesiące temu.
Edytowany przez Kalifornijska 14 lipca 2013, 22:38
14 lipca 2013, 22:40
Ja jeszcze nigdy nie byłam "szczęśliwie". Raz zdarzyło się, że byłam zakochana w znajomym, wiedziała o tym właściwie moja "przyjaciółka". Po jakichś 2 latach trwania tego stanu odważyłam się coś zadziałać i usłyszałam że jestem gruba i brzydka:) A owego pana poderwała moja "przyjaciółka". Nie było to przyjemne, ale dziś się z tego śmieję i wiem, że nie warto tracić czasu. Także radzę znaleźć sobie inne zajęcie i w końcu przejdzie.
- Dołączył: 2010-03-27
- Miasto:
- Liczba postów: 609
14 lipca 2013, 22:53
Byłam zakochana 7 lat w facecie, który patrzył na mnie jak na dziecko (któremu wyrósł biust), potem nastąpił przełom (tak się mi wydawało), zainteresował się mną, flirtował, a ja tępa dzida cała w skowronkach, pełna nadziei na happy end. A on zakochał się w mojej kumpeli. I nagle zobaczyłam wszystkie wady jak na dłoni, zaborczy, wszystko musi być po jego myśli, obrażalski, czepliwy, nie można się odezwać nie tak jak on sobie tego nie życzy bo już fochy pod nosem, stawiający warunki. Koleżanka wytrzymała 2 miesiące. Teraz dziękuję Bogu, że tak się stało, bo zapewne w tej swojej ślepocie nie dostrzegłabym tego wszystkiego, zapewne byłabym szczęśliwa, że mogę z nim być i go kochać...
15 lipca 2013, 00:44
Kalifornijska napisał(a):
domingo19 napisał(a):
Kalifornijska napisał(a):
Dodam, że po rozmowie z facetem, który kopnął mnie w dupe, a prędzej przez 2 lata robił nadzieje, jedyne wyjście jakie widziałam to zatopić smutek (to mało powiedziane smutek) w alkoholu. Piłam 5 dni z rzędu. Nie wiem jak wyrobiłam. Ale nikomu nie polecam.
wolalabym mniej drastyczny sposob. nawet nie potrafie myslec o jego wadach i ich sobie wmawiac i to jest jeszcze gorsze....
Ja na początku też nie potrafiłam, ale jak koleżanka mi powiedziała, że muszę się w końcu ogarnąć, bo ona i inni znajomi mnie nie poznają, to wziełam się w garść. Nie mówie, ze jest pięknie i kolorowo, bo do teraz płaczę czasami, ale mam dni, że chciałabym go kopnąć w jaja, żeby złamał się w pół tak jak ja 4 miesiące temu.
naprawde Ci wpolczuje! ale walcz! wierze ze warto walczyc by zapomniec, przeciez kiedys musi sie udac. najlepszym rozwiazaniem bylaby nowa milosc ale to czasami w takich momentach jest zbyt niebezpieczne .;/
15 lipca 2013, 00:45
damawglanach napisał(a):
domingo19 napisał(a):
nie wiem co gorsze, zauroczenie czy zakochanie ?? ;( juz od 4miesiecy, dodatkowo roznica bagatela 1000km....lacze sie z wami w bolu...;/
"Pobiję" Twój wynik, prawie 7000km...
ehhh i jedno i drugie teoretycznie nie do zdobycia...
czasami jestem na siebie wsciekla ze mysle o jednym kolesiu kazdego dnia! to jest horror! ;(
15 lipca 2013, 01:04
no super...kolejna noc przeplakana z tesknoty...czasami mysle ze jestem glupsza niz przewiduje ustawa...;//
- Dołączył: 2013-07-09
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 636
15 lipca 2013, 08:33
Ja poznałam tego chłopaka w internecie, codziennie gadaliśmy i wygłupialiśmy się na skype, potem zostaliśmy przyjaciółmi. W pewnym momencie jak on opowiadał o swoich koleżankach i wgl byłych dziewczynach poczułam się o niego zazdrosna. No i po jakimś czasie stało się to czego najbardziej nie chciałam..zakochałam się. On mieszka na drugim końcu polski ;/ Ale mimo to jest dla mnie idealny, pod względem wyglądu i charakteru. Jak zaczęły się wakacje to on zaczął się nie odzywać. Wczoraj np. siedział na dostępnym i ja też i nic..cisza, wgl przestał do mnie pisać. To bardzo boli, jak osoba na której ci zależy ma cie w dupie... :(
- Dołączył: 2011-03-14
- Miasto: Gdzieś
- Liczba postów: 3828
15 lipca 2013, 12:55
Każdy ma jakąś tragiczną historię. Moje rady: czas, zajęcie się sobą, rozwijanie swoich pasji, zrozumienie, że tak naprawdę OBIEKTYWNIE taki związek nie ma już racji bytu, angażowanie się w jak największą ilość różnych zajęć - sport, hobby, praca, szkoła, cokolwiek, byleby ciągle być zajętą i nie mieć czasu na użalanie się nad sobą ;), a później także nowa miłość staje się lekarstwem na tę nieszczęśliwą.