Temat: 30-letni facet mieszkający z rodzicami

Czy coś takiego by was odrzuciło od faceta?
Czy taki facet moze byc potem kiepskim parntnerem do mieszkania z kobietą, bo wszystko mu mamusia podstawiała pod nos?

Mam taka sytuacje, ze moj chlopak mieszka z rodzicami, nie doklada sie do rachunkow, nie robi zakupow, mama gotuje, pierze, sprzata... na poczatku tak nie bylo (mieszkal sam w innym miescie), ale od kilku lat mieszka znow z rodzicami i jakos nie zamierza sie w najblizszej przyszlosci wyprowadzic. Dodam, ze ja mieszkam sama w innym miescie i zamierzam tu pozostac "do konca", a on raczej chcialby mieszkac w tamtym miescie, dodatkowo chyba z rodzicami, bo po co ma wynajmowac mieszkanie skoro mieszka w tym samym miescie co rodzicie (a na dodatek nie ma kasy). czy tylko dla mnie to jest dziwne? czy uwazacie , ze taki zwiazek ma sens?
jesli masz takie watpliwosci to nie jest facet dla Ciebie;) i w sumie dla zadnej innej
;/
Gdyby mieszkał z rodzicami I sprzątał, gotował, dokładał się do rachunków, a w międzyczasie zbierał na jakiś cel, np. na mieszkanie to bym zrozumiała, ale doczytałam, że on nie robi NIC. To nie ma sensu
Nie wyobrażam sobie związku z takim facetem.

deimante napisał(a):

Czy coś takiego by was odrzuciło od faceta?Czy taki facet moze byc potem kiepskim parntnerem do mieszkania z kobietą, bo wszystko mu mamusia podstawiała pod nos?Mam taka sytuacje, ze moj chlopak mieszka z rodzicami, nie doklada sie do rachunkow, nie robi zakupow, mama gotuje, pierze, sprzata... na poczatku tak nie bylo (mieszkal sam w innym miescie), ale od kilku lat mieszka znow z rodzicami i jakos nie zamierza sie w najblizszej przyszlosci wyprowadzic. Dodam, ze ja mieszkam sama w innym miescie i zamierzam tu pozostac "do konca", a on raczej chcialby mieszkac w tamtym miescie, dodatkowo chyba z rodzicami, bo po co ma wynajmowac mieszkanie skoro mieszka w tym samym miescie co rodzicie (a na dodatek nie ma kasy). czy tylko dla mnie to jest dziwne? czy uwazacie , ze taki zwiazek ma sens?
Jakbym o własnym bracie czytała. Szczerze to współczuje jego dziewczynie bo jeśli ona za niego wyjdzie to on jej w niczym nie pomoże Takie dwie lewe ręce ma ten mój młodszy braciszek
Pasek wagi
no mnie by to nieco odrzuciło. to że mieszka to jedno a to że jest kompletnie zależny od mamuni i nie dokłada się do rachunków (wtf ?) to drugie. mozna mieszkać z rodzicami i być dla nich mega wsparciem no ale widać że to nie jest taka sytuacja..
jakbym.czytala o swoim bylym. tzn. on ma 26 lat. i obydwoje jestesmy w usa, a tutaj ludzie ktorzy tyle lat maja ..to.jeszcze dzieci i kazde mieszka z rodzicami, a o slubie mysli sie po 30stce, albo w ogole. on tez siedzi z rodzicami, nie placi rachunkow, do jedzenia sie nie doklada..ma wyprane, wyprasowane..a na pytanie dlaczego mieszka z rodzicami, stwierdzil, ze po co ma wynajmowac, skoro dom jest na niego i rodzice po ukonczeniu pracy wracaja do polski ?;) szkoda, ze ten proces potrwa jeszcze z 10 lat.. jak nie wiecej.
Nie popadajmy w skrajności, akurat to ile ma lat i że mieszka wciąż w rodzinnym domu nie musi świadczyć o kimś źle. Mój narzeczony do 28. roku życia mieszkał z rodzicami (nie licząc 3 lat studiów, podczas których mieszkał w innym mieście u cioci/babci). Do pracy dojeżdżał 70 km codziennie, ale mieszkania sobie nie wynajmował, bo zjadałoby to połowę pensji (przynajmniej). Co się z tym wiąże - nie musiał interesować się tym, ile kosztują poszczególne rzeczy potrzebne do utrzymania mieszkania, chociaż oczywiście dokładał się do zakupów, i mama Mu "na piwo" dawać nie musiała. Ja, odkąd poszłam na studia daleko od domu, w domu bywałam tylko gościem, przeprowadzałam się chyba ze sto razy i mieszkałam naprawdę w różnych warunkach, czasem to był niezły survival. Pracowałam na swoje utrzymanie, gotowałam, prałam, robiłam zakupy itp. Od ponad roku mieszkamy razem (już nie dojeżdża ) i uwierz mi, że nie ma ŻADNYCH nawyków związanych z tym, że nigdy nie mieszkał sam, ani "po studencku". Nie jest nieudacznikiem życiowym jak tu połowa wnioskuje po tym, że ktoś mieszka z matką. Może po prostu ktoś zazdrości tego, że w takim wieku można się dogadać i żyć pod jednym dachem? Może nie każdego byłoby na to samo stać, albo ma skłonności do sytuacji, których się przed rodziną wstydzi?

Nie rozumiem odpowiedzi w stylu "Na pewno coś z nim nie tak" - uciekaj od niego. Ciekawe czy same siebie też byście tak postrzegały - gdyby któraś z Was powiedzmy zarabiała 1000 złotych i miała nawet te 30 lat na karku (przy obecnej sytuacji na rynku pracy naprawdę to nie dziwota), to czy mieszkając w dużym mieście na siłę szukałybyście innego lokum? Po co? Przecież przychodzi czas, że chce sie związać z kimś na poważnie, uwić własne gniazdko, czasem po prostu nie ma potzreby aby się wyprowadzać, a kiedy mysli się o zwiazku na poważnie - wtedy przychodzi czas przeprowadzki, nowego życia na nowych zasadach. I wcale w wieku 30 lat nie jest na nic za późno, bo osobiście wolałabym z tym poczekac niż jak co niektóre - rzucac wszystko "dla miłości" dla pierwszego lepszego a potem z płaczem (do mamy!) dzwonić, że co ja mam zrobić, wyprowadzić się? Nie stać mnie itd itd...

I nie mówcie, że pisze tak dlatego, że pewnie sama mieszkam z mamusia. Otóż właśnie nie mieszkam już od dawna a jednak nie zaburzyło to mojego zdrowego myślenia.
Pasek wagi
mieszkanie z rodzicami jeszcze można zrozumiec.
Np rodzice mają wielki dom, to po co wynajmowac mieszkania czy jakies kawalerki.
ale jesli mamusia wszystko robi za syneczka i moze w pokoju mu jeszcze sprzata, to przegiecie.
ja rozumiem,ze pranie robi sie raz i nie bedzie facet sam pral, czy obiadu wiecej zgotuja. ale jak nie pomaga w pracach domowych
nie doklada sie do niczego, to przesada. a jesli Go nie stac to tez z lekka dziwne. w wieku 30 lat juz przewaznie faceci maja jakas tam swoja prace w ktorej pomalu sie realizuja. z wiekiem coraz ciezej cos znalezc.

mysz57 napisał(a):

To że facet mieszka z rodzicami, to mnie nie rusza.Ale to, że mama mu gotuje, pierze, sprzata - to już zupełnie inna sprawa i na to bym się nie pisała, bez względu na wiek faceta.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.