- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 czerwca 2013, 13:09
Edytowany przez bunio69 24 czerwca 2013, 13:13
24 czerwca 2013, 14:22
24 czerwca 2013, 14:23
24 czerwca 2013, 14:28
24 czerwca 2013, 14:29
24 czerwca 2013, 14:30
I nie słuchaj tych dziewczyn co piszą "ale masz oczekiwania"...bo one nie szanują siebie i nie wiedzą co to znaczy związek oraz prawdziwy mężczyzna. Przed wojną - mojej ciocie wspominają swoich mężów, była taka bieda, że nic nie było do gęby włożyć, a chłopy pracowali na budowach, albo żniwach, żeby jakikolwiek grosz zarobić (nie było wtedy korporacji, ani marketów, żeby sobie dorobić). Ale facet, tak, prawdziwy facet, zapraszał w niedzielę swoją dziewczynę na oranżadę i do cukierni na kawę, a kosztowało to wtedy majątek. Od kumpla by pożyczył, ale zaprosił dziewczynę, którą traktował poważnie. Tak wspomina starsze pokolenie. I chwali się. A tu w dzisiejszych czasach, facet studiująco-zarabiający, zaprasza Cię do Ikei, na śmieciowe jedzenie, żeby jeszcze z jednego talerza jeść. Dziewczyno, nie daj się tak, bo to marny kandydat na męża.
24 czerwca 2013, 14:33
Rozbawilas mnie ;) Ty za to wiesz co to zwiazek i prawdziwy mezczyzna ;) Na wlasna kolacje zarobic nie laska? ;) Liczyc na zaproszenie faceta to wedlug Ciebie szanowanie siebie? Nie wnikam dlaczego jedli z jednego talerza ( w ikei ola boga toc to wstyd i chanba ;). Fakt jest taki, ze caly post tej dziewczyny to jeden wielki zal bo cos zrobil ale nie tak jak sobie zyczyla ;) Pozwol, ze bede wybierac meza wedlug innych kryteriow ;) Orenzade moge kupic sobie sama wiec historie jak to bylo 80 lat temu srednio dzialaja na moja wyobraznie ;)I nie słuchaj tych dziewczyn co piszą "ale masz oczekiwania"...bo one nie szanują siebie i nie wiedzą co to znaczy związek oraz prawdziwy mężczyzna. Przed wojną - mojej ciocie wspominają swoich mężów, była taka bieda, że nic nie było do gęby włożyć, a chłopy pracowali na budowach, albo żniwach, żeby jakikolwiek grosz zarobić (nie było wtedy korporacji, ani marketów, żeby sobie dorobić). Ale facet, tak, prawdziwy facet, zapraszał w niedzielę swoją dziewczynę na oranżadę i do cukierni na kawę, a kosztowało to wtedy majątek. Od kumpla by pożyczył, ale zaprosił dziewczynę, którą traktował poważnie. Tak wspomina starsze pokolenie. I chwali się. A tu w dzisiejszych czasach, facet studiująco-zarabiający, zaprasza Cię do Ikei, na śmieciowe jedzenie, żeby jeszcze z jednego talerza jeść. Dziewczyno, nie daj się tak, bo to marny kandydat na męża.
24 czerwca 2013, 14:33
Jedyną rocznicę (ślubu), na którą "coś" zrobiłem była 10-ta. Na pozostałe mam powiedzenie, że cały rok pamiętam, więc jak w ten jeden dzień zapomnę to nic się nie stanie przeciez Żona już się przyzwyczaiła - bo cu tu celebrować (wiem, wiem Wy kobiety macie inaczej - ale my faceci też!). Ale na tą 10-tą tak ją zaskoczyłem, że do dzisiaj wspomina. Kolejny raz coś zrobię na 20-tą. Nie ma co się rozdrabniąc na jakies podrzędne rocznice między 10 a 20
24 czerwca 2013, 14:41
24 czerwca 2013, 14:45
ale ty tak powaznie ?
bo dla mnei to jakieś śmiechu warte - kupa śmiechu i żenady ...