Temat: czy chłopak ma rację?

Hej, mam taki problem. Mój chłopak mieszka 60km stąd (ponad godzinę busem czy pkp). Jetseśmy razem 6 lat. Jeździliśmy na zmianę, ostatnio to on częściej przyjeżdżał. Był 3 razy pod rząd i stwierdził, że teraz moja kolej. Pracuję do piątku, nie mam samochodu, a mam nerwicę (źle znoszę podróże pociągiem, busami w ogóle nie mogę, bo mam ataki paniki). Mówilam mu to, ale nie wiem, czy mi wierzy. Nie lubię podróżować i uważam, że mógłby się poświęcić i do mnie przyjeżdżać. Mam raację? 

VanillaSky1983 napisał(a):

Z reguły nie angażuję się w tego typu dyskusje, ale niektóre komentarze mnie denerwują, dziwne rady dają osoby, które kompletnie nie mają pojęcia czym jest nerwica a nawet nie zadały sobie trudu i nie poświęciły 2 minut na wyszukanie tematu w google.No własnie -  w przypadku nerwicy nie chodzi o lęk do przełamania - nerwica to nie pająk, którego się boimy, to choroba. To tak jakbyście komuś choremu np. na nowotwór powiedziały "no weźże się stary w garść, nie udawaj i wyzdrowiej"...A co do podejścia autorki wątku, to każdy żyje tak jak mu pasuje i to jest jego prywatna sprawa. Jeśli faktycznie obojgu pasuje taki układ dwóch "egoistów" to dlaczego mieliby coś zmieniać? Bo nie pasują do ogółu?

dokładnie 
 ograniczeni ludzie -.- 

hsjaHS napisał(a):

VanillaSky1983 napisał(a):

Z reguły nie angażuję się w tego typu dyskusje, ale niektóre komentarze mnie denerwują, dziwne rady dają osoby, które kompletnie nie mają pojęcia czym jest nerwica a nawet nie zadały sobie trudu i nie poświęciły 2 minut na wyszukanie tematu w google.No własnie -  w przypadku nerwicy nie chodzi o lęk do przełamania - nerwica to nie pająk, którego się boimy, to choroba. To tak jakbyście komuś choremu np. na nowotwór powiedziały "no weźże się stary w garść, nie udawaj i wyzdrowiej"...A co do podejścia autorki wątku, to każdy żyje tak jak mu pasuje i to jest jego prywatna sprawa. Jeśli faktycznie obojgu pasuje taki układ dwóch "egoistów" to dlaczego mieliby coś zmieniać? Bo nie pasują do ogółu?
dokładnie  ograniczeni ludzie -.- 

Ograniczeni? Hello kto tu jest ograniczony? Kto widzi związki jako czarno-białe? Albo słodkopierdzące albo takie, że nawet nie myślą o sobie "ukochany" i nie mogą wypracować kompromisu rozmową jak się będą spotykać? Nie tęsknią za sobą na tyle, żeby jakoś sami rozwiązać problem. Autorka nie chce się poświęcić na tyle, żeby za kilkaset złotych kupić grata (nie wiem bo wstyd? Twierdzi, że samochód niepotrzebny ale w ten sposób mogłaby się widywać z chłopakiem a nie tylko wszystko na jego głowie).

Związki naprawdę mają więcej odcieni. 

A w dodatku autorko kochana kto tu płakał na forum, że chłopak nazwał ją grubą? No kto to przeżywał? 
Z nerwicą masz problem ale gdybyś chciała to byś kupiła stary samochód za grosze i byście jeździli na zmianę. 
Cookie89 -Miałam zły dzień i mnie to wkurwi*o, bo mnie tego dnia parę razy nazwał "grubasem". Jestem babą, jak każda mam gorsze dni, czasem płaczę, bo nie takie spojrzenie. Teraz się z tego śmieję. Co do kompromisów to dałyście mi do myślenia- jestem zbyt dużą egoistką, żeby się na tyle poświęcać i dojeżdżać, muszę sobie znaleźć kogoś, komu będzie odpowiadał tki układ, ale bliżej.

keyma napisał(a):

natalkagnatalka napisał(a):

No to sorki,bo nie zakumałam,że nie lubisz być dzieczyną faceta,myślałam że tak ogólnie Ci chodzi...To może w takim razie poszukaj sobie dziewczynę i problem z głowy...
Ta, już szukam.

Powodzenia 
nie moge zrozumiec czym mialby sluzyc zwiazek wieloletni na odleglosc bez przyszlosci bo zadne sie nie zadeklaruje?
czy to jest tylko romans bo dobrze nam sie razem zyje, czy "a poczekamy i kolejne 5 lat to moze razem zamieszkamy"?

Pasek wagi

keyma napisał(a):

A co Wy o tym prawku, gdzie ja napisałam, że nie mamy prawa jazdy? oboje mamy, ale żadne z nas nie ma samochodu.Mnie już męczy te jeżdżenie, nerwica jedno, a drugie to to, że już mi się nie chce. Ileż można jechać na weekend jak na wakacje nachlać się, pobawić i do domu Mam 27 lat, jestem na to za stara.


W takim razie dla mnie z tym związkiem jest coś bardzo nie tak. Jak widzicie wspólną przyszłość? Jesteś już bliska 30-tki, jesteś z facetem 6 lat i tak sobie jeździcie do siebie PKSem co tydzień. Jakieś to dla mnie bardzo dziwne i chyba bez przyszłości. Może czas na poważną rozmowę?

VanillaSky1983 napisał(a):

Z reguły nie angażuję się w tego typu dyskusje, ale niektóre komentarze mnie denerwują, dziwne rady dają osoby, które kompletnie nie mają pojęcia czym jest nerwica a nawet nie zadały sobie trudu i nie poświęciły 2 minut na wyszukanie tematu w google.No własnie -  w przypadku nerwicy nie chodzi o lęk do przełamania - nerwica to nie pająk, którego się boimy, to choroba. To tak jakbyście komuś choremu np. na nowotwór powiedziały "no weźże się stary w garść, nie udawaj i wyzdrowiej"...A co do podejścia autorki wątku, to każdy żyje tak jak mu pasuje i to jest jego prywatna sprawa. Jeśli faktycznie obojgu pasuje taki układ dwóch "egoistów" to dlaczego mieliby coś zmieniać? Bo nie pasują do ogółu?


Skoro im tak pasuje to na cholerę wypisuje tu na forum?:D
Zacznij czytać ze zrozumieniem. Ona nie ma zamiaru do niego jeździć.

keyma napisał(a):

wdowaa21 napisał(a):

alex156 napisał(a):

bede.szczesliwa napisał(a):

On mógłby się poświęcić a Ty nie? Daj spokój... dlaczego się przyjęło, że to facet ma się zawsze poświęcać i pokazywać/udowadniać, że mu zależy? A kobieta to co? Wystarczy, że leży i ładnie pachnie? Też przełam swoje lęki DLA NIEGO.. chyba jest tego wart?
jestem takiego samego zdania
Ale głupota. PRZEŁAM LĘKI. łatwo napisać. A żeby to pokonać, przełamać potrzeba wiele pracy, na pewno kilku lat. Osoba która nie miała napadów nigdy nie zrozumie i będzie tylko się wymądrzać :( przykre :)
Bo one nie wiedzą jak to jest tracić przytomność co chwilę, mieć taką biegunkę, że mało ci dupy nie rozerwie, pocące się ręce, duszność, zawroty głowy i TO uczucie...


Oj kręcisz dziewczyno:D Piszesz o tym, jak to nie możesz jeździć pociągiem, bo masz lęki, a z drugiej strony piszesz, że sprzedałaś samochód, bo nie był Ci potrzebny. Chyba bardzo był skoro pociągiem nie możesz jeździć. Ale teraz masz doskonałą wymówkę, żeby nie ruszać tyłka z domu:D

sacria napisał(a):

Oj kręcisz dziewczyno:D Piszesz o tym, jak to nie możesz jeździć pociągiem, bo masz lęki, a z drugiej strony piszesz, że sprzedałaś samochód, bo nie był Ci potrzebny. Chyba bardzo był skoro pociągiem nie możesz jeździć. Ale teraz masz doskonałą wymówkę, żeby nie ruszać tyłka z domu:D

A co miałam trzymać samochód tylko po to, żeby raz na dwa tyg jechać 60 km, a tak by stał, żeby opłacać co chwile ubezpieczenia?

sacria napisał(a):

keyma napisał(a):

A co Wy o tym prawku, gdzie ja napisałam, że nie mamy prawa jazdy? oboje mamy, ale żadne z nas nie ma samochodu.Mnie już męczy te jeżdżenie, nerwica jedno, a drugie to to, że już mi się nie chce. Ileż można jechać na weekend jak na wakacje nachlać się, pobawić i do domu Mam 27 lat, jestem na to za stara.
W takim razie dla mnie z tym związkiem jest coś bardzo nie tak. Jak widzicie wspólną przyszłość? Jesteś już bliska 30-tki, jesteś z facetem 6 lat i tak sobie jeździcie do siebie PKSem co tydzień. Jakieś to dla mnie bardzo dziwne i chyba bez przyszłości. Może czas na poważną rozmowę?


typowe wiesniackie myslenie . zalozyc rodzine w wieku 20 lat, urodzic 3 dzieci i siedziec w 4 katach do usranej smierci, jeszcze najlepiej u mamusi ktora synusiowi sliniaczek zalozy do obiadku,, ciagac dzieciarnie na kazda wycieczke, grila czy wczasy, trzeba wyprawic wesele najlepiej 4 dniowe na 200 osob i koniecznie z papiezem i biskupem bo inaczej wstyd. pierscionek musi byc za 2 tysiace, a obraczka za 10 tys zeby sasiadowi gula wyszla druga strona. mamusia jeszcze zajrzy pod koldre czy seks jest po bozemu, bo jak bedzie na pieska to sie urodza szczeniaki albo chore ufoludki, jeszcze testy na dziewictwo zrobi dzien przed slubem, a sasiadka przyjdzie sprawdzic co mamy w garach

gdzie ja mieszkam

czy cos sie stanie  jak keyma zamieszka z kims za 10 lat? bomba wybuchnie? moze meteoryt spadnie? dajcie ludziom zyc wg wlasnych potrzeb
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.