- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 czerwca 2013, 10:52
19 czerwca 2013, 18:13
19 czerwca 2013, 18:31
nic dodać nic ująć!W ostatnim czasie przeczytalam pare twoich postow-zapytan. Wyrobilam sobie pewne zdanie na twoj temat i otoczenia w jakim zyjesz. Moze sie myle ale... Najbardziej z wszystkiego uderza mnie podejrzanie patologiczne srodowisko w jakim sie obracasz i do jakiego chyba chcesz przynalezec. Chodzisz jeszcze do szkoly ale juz sypiasz od dluzszego czasu u chlopaka. Zastanawiam sie jak ma sie do tego twoja nauka i relacja z mama. Twoj chlopak to pracujacy dorywczo bezrobotny, ktory dzien w dzien sie upija. Upija sie w domu, na lawce w parku, nad woda itp. Pracy nie ma ale pieniadze na picie ma. Jego mama jak mowisz tak cie lubi, ze zaprasza cie na "imprezke" do siebie, ktora wedlug was jest chlaniem alkoholu w akompaniamencie paru chrupek. Zachodzi pytanie : Czy to jest wg ciebie normalne dobre zycie? Niezaleznie od wszystkich "twoich, waszych" nieporozumien zwiazkowych, czy ty tak chcesz spedzic cale swoje dorosle zycie?Na Vitalii sa dziewczyny wszystkich masci i kolorow, z roznych srodowisk, miejsc zamieszkania, o odmiennym wieku, wyksztalceniu i o roznym poziomie intelektualnym. Kazda z nich odbiera cie i twoje "problemy" bardzo roznie. Dla kobiety jak ja przypadek twojego chlopaka to patologia: mlody alkoholik bez perspektyw nie szanujacy swoje dziewczyny (ktora notabene sama go tego nauczyla!) Wiec nigdy cie nie zrozumiem i nawet nie probowalam ci doradzac. Wiec albo szukaj sobie porad w swoim otoczeniu, wsrod dziewczyn podobnie zyjacych i odbierajacych swiat na takich samych falach (choc podobno kolezanek nie masz, twoj blad i problem), albo uciekaj od tego chlopaka i poszukaj sobie jakis innych perspektyw na inne, wedlug mnie tylko lepsze juz zycie- [A to juz rada ode mnie: pierwsza i ostatnia]Pozdrawiam
19 czerwca 2013, 19:35
19 czerwca 2013, 19:42
19 czerwca 2013, 19:49
Ja mam problem? Nic z tych rzeczy:DŚmieszne jest to jak pouczasz innych, podczas gdy sama ciągle użalasz się nad sobą i swoim związkiem..A Ty masz z tym jakis problem, bo nie rozumiem Twojej odpowiedzi?W zdrowym związku, powiadasz...Ja jestem z moim tez tak 5,5 roku. Fakt, ze moze pol roku bylo przekichane, ale nigdy siebie nie ograniczalismy. Zyjemy na odleglosc. Wczoraj np. na spontanie poszlam z kumpela na basen na 3h, zadzwonilismy do siebie juz w nocy, on mowi, ze byl z kumplem nad jeziorem, ja mowie, ze bylam na basenie,aha-aha, fajnie, jak woda? I tyle. W zdrowym zwiazku to tak funkcjonuje. A nie- o Boze on mi nie powiedzial, ze jedzie, nie zapytal mnie czy chce jechac, nie odzywal sie, nic, nie odebral 100 razy telefonu. A potem jeszcze glupie odzywki kolegow, no juz nawet oni maja z niej polewke.Dziewczyno, szanuj sie.Cancri Eukaliptusku - 'ze jak jest kłotnia to miłości nie ma i nie było' - wcale nie. Wrecz przeciwnie.Jestem w moim partnerem ponad 5 lat, klocimy sie od czasu do czasu - ale nie non stop o to samo!Zwiazek to kompromisy - ty calkowicie podporzadkowalas swoje zycie chlopakowi, on to wykorzystuje.Dopoki oboje sie nie zmienicie, nie bedziecie szczesliwi - szczerze mowiac, nie wroze wam dlugiej i szczesliwej przyszlosci.No bo to nie jest milosc. Uzaleznienie, to nie milosc. Posiadanie laski na telefon, tez nie jest miloscia. Tylko ona sobie wkreca, ze to jest nie wiadomo jakie uczucie, i nie wiadomo co z tego bedzie. Poza tym ona ma powazny problem, a on nic z tego nie robi, zamiast jakos pomoc, cos, to on idzie na piwo z kolegami 7 razy w tygodniu i sie nie odzywa do niej pol dnia, a potem wola ja zeby do niego przyszla na noc, a ona leci szczesliwa bo ksiaze sie odezwal (bo mu sie bzykac chce, a nie z tesknoty czy z zalu).Ty się zastanów czy to nie jest przypadkiem przyzwyczajenie a nie miłość bo to po kilku latach trudno odróżnić bo moim zdaniem to tylko przyzwyczajenie.. on Cię olewa a Ty za nim latasz i nawet nie dajesz mu zatęsknić..a jemu to na rękę bo wie że co by nie zrobił i tak przylecisz..bo się kochamy tylko coś nie tak jest z czyimś zachowaniem, ale pewnie twierdzisz że jak jest kłotnia to miłości nie ma i nie było.
19 czerwca 2013, 19:54
Eukaliptusek, a ty się nie oburzaj an słowo aptologia, tylko zastanów głębiej nad sensem tego, co napisała pupunia, bo ma sporo racji...
19 czerwca 2013, 21:06
.
Edytowany przez smerfetka90 20 sierpnia 2014, 15:45
19 czerwca 2013, 23:03
Chyba Ty jestes smieszna, nie uzalam sie ani nad soba, ani nad swoim zwiazkiem, jesli w nim byly jakies probolemy to bylo to w zeszlym roku, ale na pewno mi bardzo daleko do tak wyszczekanego idealu jakim Ty jestes :-))) Przykre, chyba sobie strzele w leb :-)))Ja mam problem? Nic z tych rzeczy:DŚmieszne jest to jak pouczasz innych, podczas gdy sama ciągle użalasz się nad sobą i swoim związkiem..A Ty masz z tym jakis problem, bo nie rozumiem Twojej odpowiedzi?W zdrowym związku, powiadasz...Ja jestem z moim tez tak 5,5 roku. Fakt, ze moze pol roku bylo przekichane, ale nigdy siebie nie ograniczalismy. Zyjemy na odleglosc. Wczoraj np. na spontanie poszlam z kumpela na basen na 3h, zadzwonilismy do siebie juz w nocy, on mowi, ze byl z kumplem nad jeziorem, ja mowie, ze bylam na basenie,aha-aha, fajnie, jak woda? I tyle. W zdrowym zwiazku to tak funkcjonuje. A nie- o Boze on mi nie powiedzial, ze jedzie, nie zapytal mnie czy chce jechac, nie odzywal sie, nic, nie odebral 100 razy telefonu. A potem jeszcze glupie odzywki kolegow, no juz nawet oni maja z niej polewke.Dziewczyno, szanuj sie.Cancri Eukaliptusku - 'ze jak jest kłotnia to miłości nie ma i nie było' - wcale nie. Wrecz przeciwnie.Jestem w moim partnerem ponad 5 lat, klocimy sie od czasu do czasu - ale nie non stop o to samo!Zwiazek to kompromisy - ty calkowicie podporzadkowalas swoje zycie chlopakowi, on to wykorzystuje.Dopoki oboje sie nie zmienicie, nie bedziecie szczesliwi - szczerze mowiac, nie wroze wam dlugiej i szczesliwej przyszlosci.No bo to nie jest milosc. Uzaleznienie, to nie milosc. Posiadanie laski na telefon, tez nie jest miloscia. Tylko ona sobie wkreca, ze to jest nie wiadomo jakie uczucie, i nie wiadomo co z tego bedzie. Poza tym ona ma powazny problem, a on nic z tego nie robi, zamiast jakos pomoc, cos, to on idzie na piwo z kolegami 7 razy w tygodniu i sie nie odzywa do niej pol dnia, a potem wola ja zeby do niego przyszla na noc, a ona leci szczesliwa bo ksiaze sie odezwal (bo mu sie bzykac chce, a nie z tesknoty czy z zalu).Ty się zastanów czy to nie jest przypadkiem przyzwyczajenie a nie miłość bo to po kilku latach trudno odróżnić bo moim zdaniem to tylko przyzwyczajenie.. on Cię olewa a Ty za nim latasz i nawet nie dajesz mu zatęsknić..a jemu to na rękę bo wie że co by nie zrobił i tak przylecisz..bo się kochamy tylko coś nie tak jest z czyimś zachowaniem, ale pewnie twierdzisz że jak jest kłotnia to miłości nie ma i nie było.
19 czerwca 2013, 23:08
Sorry, ale chyba mogę wyrazić swoje zdanie, prawda? Tak samo, jak Ty to robisz. Nie spinaj się tak, złość piękności szkodzi :)Chyba Ty jestes smieszna, nie uzalam sie ani nad soba, ani nad swoim zwiazkiem, jesli w nim byly jakies probolemy to bylo to w zeszlym roku, ale na pewno mi bardzo daleko do tak wyszczekanego idealu jakim Ty jestes :-))) Przykre, chyba sobie strzele w leb :-)))Ja mam problem? Nic z tych rzeczy:DŚmieszne jest to jak pouczasz innych, podczas gdy sama ciągle użalasz się nad sobą i swoim związkiem..A Ty masz z tym jakis problem, bo nie rozumiem Twojej odpowiedzi?W zdrowym związku, powiadasz...Ja jestem z moim tez tak 5,5 roku. Fakt, ze moze pol roku bylo przekichane, ale nigdy siebie nie ograniczalismy. Zyjemy na odleglosc. Wczoraj np. na spontanie poszlam z kumpela na basen na 3h, zadzwonilismy do siebie juz w nocy, on mowi, ze byl z kumplem nad jeziorem, ja mowie, ze bylam na basenie,aha-aha, fajnie, jak woda? I tyle. W zdrowym zwiazku to tak funkcjonuje. A nie- o Boze on mi nie powiedzial, ze jedzie, nie zapytal mnie czy chce jechac, nie odzywal sie, nic, nie odebral 100 razy telefonu. A potem jeszcze glupie odzywki kolegow, no juz nawet oni maja z niej polewke.Dziewczyno, szanuj sie.Cancri Eukaliptusku - 'ze jak jest kłotnia to miłości nie ma i nie było' - wcale nie. Wrecz przeciwnie.Jestem w moim partnerem ponad 5 lat, klocimy sie od czasu do czasu - ale nie non stop o to samo!Zwiazek to kompromisy - ty calkowicie podporzadkowalas swoje zycie chlopakowi, on to wykorzystuje.Dopoki oboje sie nie zmienicie, nie bedziecie szczesliwi - szczerze mowiac, nie wroze wam dlugiej i szczesliwej przyszlosci.No bo to nie jest milosc. Uzaleznienie, to nie milosc. Posiadanie laski na telefon, tez nie jest miloscia. Tylko ona sobie wkreca, ze to jest nie wiadomo jakie uczucie, i nie wiadomo co z tego bedzie. Poza tym ona ma powazny problem, a on nic z tego nie robi, zamiast jakos pomoc, cos, to on idzie na piwo z kolegami 7 razy w tygodniu i sie nie odzywa do niej pol dnia, a potem wola ja zeby do niego przyszla na noc, a ona leci szczesliwa bo ksiaze sie odezwal (bo mu sie bzykac chce, a nie z tesknoty czy z zalu).Ty się zastanów czy to nie jest przypadkiem przyzwyczajenie a nie miłość bo to po kilku latach trudno odróżnić bo moim zdaniem to tylko przyzwyczajenie.. on Cię olewa a Ty za nim latasz i nawet nie dajesz mu zatęsknić..a jemu to na rękę bo wie że co by nie zrobił i tak przylecisz..bo się kochamy tylko coś nie tak jest z czyimś zachowaniem, ale pewnie twierdzisz że jak jest kłotnia to miłości nie ma i nie było.