- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 czerwca 2013, 22:05
19 czerwca 2013, 09:56
.I on mówi prawde, ze sie nie zmieni. Przecież to nie takie proste, tak sie zmienić z dnia na dzień. Owszem, związek to dostosowywanie się do drugiej połówki, ale też tylko do pewnego stopnia, a nie robienie wszystkiego, co ta druga strona sobie tylko zażyczy. A jak ty dostosowujesz się do niego, jak ty sied la niego zmieniasz? Wiesz w ogóle, co mu w tobie przeszkadza, czy tez może o takich rzeczach tez ci nie mówi? Nie przyszło ci nigdy do głowy, ze moze masz zbyt wysokie oczekiwania, a on zwyczajnie nie jest w stanie ich spełnić i może to swoje oczekiwania powinnas zmienić?.
Ja sie też zmieniłam jestem jedynaczką byłam egoistką myślącą tylko o sobie często było z mojej strony ja mi moje to było na porzadku dziennym. Przez pół roku mi mówił że taka jestem. I się zmieniłam do tego stopnia że o sobie teraz nie myśle. Przyszło mi do głowy nieraz że mam wygórowane oczekiwania i wiele razy odpuszczałam akceptowałam wszytskie wybryki zachowania olewania ale jak zrobił coś naprawde bardzo przykrego to nigdy nie przeprosił tylko miał pretensje że się czepiam, że wyolbrzymiam.
Edytowany przez stawi 19 czerwca 2013, 09:57
19 czerwca 2013, 09:58
Nie uwierzyłam, powiedziałam że nigdy mu tego nie wybacze a nawet jezeli wybacze to zawsze będe o tym gdzieś pamiętać że tego się nie zapomina. Powiedziałam że chce o nim zapomnieć że chce być szczesliwa zwiazac się z kims kto doceni to jaka jestem. Powiedział że będzie sie starać będzie będzie czekać. Zapytałam czy zaczeka 2 lata bo tyle ja czekałam na jego zmiany, powiedział że tak. a ja że za dwa lata może będe narzeczoną kogoś innego kkto mnie będzie kochać szanować i zrobi wszystko żebym była szczęsliwa. Wtedy widziłam że go to ruszyło. Ale powiedział że i tak zaczeka. Szczerze nie wierze już w jego zmiany i jego czekanie.uwierzyłaś? ja bym na Twoim miejscu poczekała na te zmiany zanim bym do takiego kogoś wróciłaJakoś po tym wszytskim jest mi lżej. Jak mu powiedziałam że to koniec. Dzisiaj całą noc przesiedział w pokoju, płakał. Przyszedł nad ranem usiadł na rogu łóżka i tylko na mnie patrzył poznie położył sie obok i płakał. Zaczeliśmy rozmawiać. Przeprosił za wszystko, za to jak zawiódł, ze to że nie mogłam na niego liczyć, że nie okazywał miłości. Pytał czy kiedyś mu wybacze. I powiedział że nie będzie mi udowadniać że się zmieni tylko to zrobi i będzie czekać tak długo jak tylko trzeba.
Ja sie też zmieniłam jestem jedynaczką byłam egoistką myślącą tylko o sobie często było z mojej strony ja mi moje to było na porzadku dziennym. Przez pół roku mi mówił że taka jestem. I się zmieniłam do tego stopnia że o sobie teraz nie myśle. Przyszło mi do głowy nieraz że mam wygórowane oczekiwania i wiele razy odpuszczałam akceptowałam wszytskie wybryki zachowania olewania ale jak zrobił coś naprawde bardzo przykrego to nigdy nie przeprosił tylko miał pretensje że się czepiam, że wyolbrzymiam..I on mówi prawde, ze sie nie zmieni. Przecież to nie takie proste, tak sie zmienić z dnia na dzień. Owszem, związek to dostosowywanie się do drugiej połówki, ale też tylko do pewnego stopnia, a nie robienie wszystkiego, co ta druga strona sobie tylko zażyczy. A jak ty dostosowujesz się do niego, jak ty sied la niego zmieniasz? Wiesz w ogóle, co mu w tobie przeszkadza, czy tez może o takich rzeczach tez ci nie mówi? Nie przyszło ci nigdy do głowy, ze moze masz zbyt wysokie oczekiwania, a on zwyczajnie nie jest w stanie ich spełnić i może to swoje oczekiwania powinnas zmienić?.
Edytowany przez ff67e016c22f93b8366f7d7578d6046e 19 czerwca 2013, 09:59
19 czerwca 2013, 10:10
19 czerwca 2013, 10:19
Edytowany przez ff67e016c22f93b8366f7d7578d6046e 19 czerwca 2013, 10:20
19 czerwca 2013, 10:22
19 czerwca 2013, 10:26
Edytowany przez ff67e016c22f93b8366f7d7578d6046e 19 czerwca 2013, 10:27
19 czerwca 2013, 10:27
19 czerwca 2013, 10:28
A myślisz, że nie przeszłam tego, co ty? Dziesiątek przepłakanych nocy, kłótni, wyrzutów? Mnie to wszystko nauczyło jednego - jeżeli chodzi o nasz związek, jedyne, co mogę zmienić, to siebie. Ja kocham mojego męża, on kocha mnie i to jest najważniejsze. Jeżeli ty zrywsz, to znaczy, że ty nie kochasz i tobie nie zależy. Nie jemu. On przyszedł i powiedział, że mu zalezy, że będzie czekał, ile potrzeba, ze sie zmieni. A ty mu odpowiadasz, ze ty już bedziesz z innym, tak bardzo ci na nim zalezy i tak bardzo go kochasz. No prosze bardzo. Zostaw go, niech sobie znajdzie kogoś, kto go będzie naprawdę kochał.A tak własciwie, to jakich zmian ty od niego oczekiwałaś, co by musiał zrobić, zebyś była zadowolona? Konkrety proszę..
Chciałabym żeby okazywał mi swoje uczucie, żedy doceniał to co dla niego robie, że moge na niego liczyc z zdrowiu i w chorobie, że będzie gotów się dla mnie poswięcic. Ja go nadal kocham i nadal mi zależy, poprostu nie chce mu mowic że będe czekać bo wiem że to sie skonczy tak jak zawsze postara się tydzień ja wymiękne i będzie tak dalej.Wczoraj jak z nim zrywałam to mu to powiedzialam że go kocham ale nie jestem z nim szczęsliwa że na każdym kroku mnie krzywdzi. Ze nawet nie zauważa żeby to zmienić.
19 czerwca 2013, 10:39
No właśnie, jemu było dobrze w zwiazku z tobą, to dlaczego tobie nie było dobrze? Naprawdę uważasz, że to nie do naprawienia? I że problem jest w nim? Nie brakuje ci przypadkiem niezależności, samodzielności? Nie chodzi o to, co powinnas zmienić dla niego, tak, zeby mu nie przeszkadzało, tlyko jak ty powinnas zmienić siebie, zeby tobie było znim dobrze.I czego będziesz oczekiwała po przyszłym związku? Czego cię ten zwiazek nauczył?
Nie starał się miał wszytsko podane na tacy a ja nie robiłam problamów, nie krzywdziłam go nie zawodziłam, zawsze kiedy tylko widziałam że ma problem byłam przy nim wspierałam to było mu dobrze to chyba logiczne. Przeczytaj we wcześniejszych postach czemy było mi żle. Wiele mnie nauczył ale przede wszytskim tego że tak jak do tanga tak do związku trzeba dwojga. że nie wystarcza tylko moje starania i tylko że jedna osoba się zaangazuje.
19 czerwca 2013, 10:45