- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
22 września 2010, 12:24
Proste pytanie.
Ile Wasz facet, ojciec, brat, kuzyn czy jakikolwiek mezczyzna pije piwa?
Martwie sie gdyz moj facet obiecuje 1-2 piwa dziennie a konczy sie na 4.
Nie ma dnia zeby nie pil.
Nie jest po tym pijany, czasem pije slabsze piwko (4% a nie 5%), zachowuje sie normalnie.
Oczekuje opisu Waszych doswiadczen.
7 października 2010, 14:24
A jeszcze jedno. Nie może być tak CZY WYTRZYMA PÓŁ ROKU BEZ ALKOHOLU. Osoba, która nie ma problemu z alkoholem nie musi wytrzymywać bez niego, po prostu nie pije i o tym nie myśli. Zresztą sama dobrze rozumiesz co mam na myśli. Jeżeli jest tak, że on musi WYTRZYMYWAĆ, to wg mnie jest uzależniony. Jak pisałam powyżej, ex potrafił WYTRZYMAĆ ponad 8 miesięcy, ale co z tego skoro musiał WYTRZYMAĆ zamiast funkcjonować normalnie nie myśląc, że ten narkotyk istnieje. A potem jak poszedł w tango, to przestać nie mógł.
7 października 2010, 14:35
Obserwuję ten wątek i postanowiłam napisać. Byłam w podobnej sytuacji, tzn. związek z facetem, który 'lubił' alkohol. Różnie bywało bo czasem nie pił miesiąc, a czasem nawet codziennie piwko czy kilka, czasem się upijał, czasem miał ciągi kilkudniowe. Nie przeszkadzały mi te małe ilości alkoholu, ale kiedy widziałam, że jest pijany robiłam awantury. I tak się zaczęło to całe obiecywanie, że 'ja już nie będę pił, tylko nie odchodź...' Oczywiście nie wytrzymywał, wpierw dawałam szansę za szansą, ale nic to nie dawało więc zerwałam w końcu definitywnie. Po czym kilka miesięcy walczył twierdząc, że się zmienił, że dojrzał, że alkohol nie jest ważniejszy ode mnie. Ja już nie uwierzyłam, nie wróciłam do niego. Choć kochałam. Sama nie wiem czy on miał problem z alkoholem, czy to ja byłam przewrażliwiona i wymagając trzeźwości nie uruchamiałam jakiegoś mechanizmu odwrotnego, tzn. że więcej pił. Ponieważ jednak przez alkohol wiele już w życiu wycierpiałam, jestem na tym punkcie bardzo wrażliwa. On teraz jest z inną, mieszka z nią, twierdzi, że nie pije... Czy wierzyć w to, nie wiem. Ale czasem żałuję, że nie dałam tej ostatniej szansy... Dlatego, gdybym była Tobą, dałabym tę ostatnią szansę, żeby nigdy później nie żałować. A będzie, co będzie. Tylko pamiętaj - ostatnia szansa. To i tak rada trochę wbrew mojemu rozsądkowi, raczej sercem pisana. Tak jak już ktoś pisał tutaj, zmiana owszem jest możliwa, ale tylko dla siebie, nie dla kogoś... Jeśli ja będę powodem, dla którego on rzuci picie, to kiedyś będę też powodem, przez który zacznie... Tak piszą w mądrych książkach. Oczywiście życzę Ci, a raczej Wam, żeby się udało, i żebyś mogła przeżyć życie u jego boku, spokojna o przyszłość, o każdy dzień. Jednak jeśli się nie uda to uciekaj, daj sobie szansę, nie oglądaj się za siebie. Wiem jak krzywdzić potrafi alkohol...
7 października 2010, 16:48
Rację mają warrlady i wykrzyknikk. Osoba nie mająca problemu z alkoholem nie musi nic wytrzymywać, w ogóle nie ma skupionej uwagi na temacie alkoholu. Wokół tematu picia alkoholu narósł w twoim związku stres, już nawet ty jesteś w stresie i boisz się napić z okazji swojego święta. Owszem, to znak, że coś jest nie tak. Z alkoholikami bywa również tak, że ich życie składa się z alkoholowych ciągów i przerw. Potrafią czasami bardzo długo nie pić, gdy widzą, że w życiu zaczyna im się, za przeproszeniem, palić koło tyłka i że mogą stracić swój bezpieczny układ. Wtedy się mocno mobilizują i przez długi czas są w stanie nie tykać alkoholu. Znam takich, co mieli bardzo długie okresy trzeźwości, tak że wszyscy myśleli, że choroba jest zaleczona, ale to potem wracało w rozmaitych życiowych okolicznościach.
Myślę, że twoja reakcja dotycząca dania mu szansy jest typowo ludzka - przede wszystkim nadal go kochasz, poza tym ze strachu, że zostaniesz sama, z obawy, że nie znajdziesz lepszego partnera (sama tak to kiedyś podobnie ujęłaś) i także wynika to ze współuzależnienia.
I nie uważaj, że odpychasz go od przyjemności lub że jesteś zaborcza. Dopiero co ta jego "przyjemność" kosztowała cię spore nerwy i założyłaś ten wątek z powodu problemów z piciem alkoholu przez niego. To, że się obawiasz, że pozbawisz go przyjemności, to wskazuje na współuzależnienie. Tak myślę.
Niezależnie od tego, co tutaj piszemy, to są Twoje decyzje. Oby były dla ciebie pomyślne.
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
8 października 2010, 06:31
Dziekuje.
Wczoraj napil sie 2 piwka (wg zasady raz na tydzien, max 2).
Kolejne mowi - w moje urodziny.
Powiedzialam, ze nie bardzo chce pic w urodziny, powiedzial, ze nie musimy, myslal ze chce.
Mam ostatnio problemy ze snem - musze wstawac o 4 a nie potrafie zasnac przed polnoca. W koncu ok 00:30 ide na osobne lozko i dopiero zasypiamy. Mowi, zebym sie napila jakiegos drinka czy piwka, ze mnie zrelaksuje i uspi. Na mnie tak nie dziala. Nigdy nie bede tykac alkoholu zamiast melisy czy goracej herbaty z mlekiem. Po prostu nie. Alkohol dla mnie to jak slodycz, przyjemny smak, dobry na chandre ale nie lekarstwo. Niech tak zostanie...
Dzis wyjezdzam do Polski, on zostaje w delegacji do wtorku. Ponoc nie bedzie pil jak mnie nie bedzie, nie sprawdze.
Macie sporo racji. Szczegolnie ze wspoluzaleznieniem (o ile on jest alkoholikiem, moze w mojej glowie sie poprzewracalo) oraz z tym, ze czlowiek sie zmienia tylko dla siebie. Podobno lepiej sie czuje jak nie pije, ma wiecej energii. Czas pokaze...
Dziekuje, ze jestescie :*
8 października 2010, 21:39
Co dalej zamierzasz? Mój rozwód uprawomocni się za 2 tygodnie :D
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
11 października 2010, 15:19
Wyjechalam na weekend do Polski. Ledwo przyjechalam i zasiadlam do stolu z rodzina ktora zaspiewala mi sto lat i zaczelismy jesc kolacje, dzwonil i pisal smsy dot. pracy. Na smsa, ze siedze teraz z rodzinka i chcialabym z nimi spedzic te 3h na 2mce - obrazil sie. Caly weekend bylo oschlo. Wrocilam wczoraj, wyspalam sie, stanelam na nogi i czekalam na przystanku na autobus. Pomyslalam sobie jak pieknie swieci slonce, jak cudownie ptaszki cwierkaja, jaka rowna trawka i zywoploty, zapach jesieni, liscie przy obcasach. Zrozumialam, ze moja niechec przyjazdu nie byla przez Anglie ale jego.
Dzis rozmawialismy przez tel (on wraca dopiero jutro akurat na moje urodziny), ja powiedzialam swoje, on swoje (m.in. ze molgby powiedziec kolegom z jaka to dziewczyna przyjechal ale tego nie robi' - po raz kolejny okazal malowartosciowosc mojej osoby) i sie rozstajemy.
Wiecie co dziewczyny... ten jego alkohol wypalil moje uczucie. Majac wsparcie w rodzinie i u przyjaciol az sie ciesze jak pomysle, ze wkrotce koniec koncow.
Mam nadzieje, ze mu sie nie odmieni. Ze naprawde zaakceptowal ten fakt rozstania i nie bedzie probowal mnie wiecej przekonywac. Dam znac jak w koncu sie to zakonczyc face to face.
11 października 2010, 15:51
Trzymaj się i myśl przede wszystkim o sobie.
11 października 2010, 20:39
Zgadzam się i życzę szybkiego rozstania, nie ze złośliwości, ale z prawdziwej troski o Ciebie!
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
26 października 2010, 11:28
Nie mialam odwagi wczesniej napisac. Potoczylo sie znowu nie po mojej mysli ale teraz, po 2 tygodniach tego nie zaluje.
---
Nie przekonywal mnie, ale poprosil o szanse bym sie przygladala.
Zrozumialam jak wiele dla niego znacze, niesamowicie sie o mnie stara, dba, jest duzo cieplejszy facetem niz wczesniej. Piwko sobie wypije raz na jakis czas i to nie wiecej niz 2. Potrafi poprzestac na 1. Pije duzo wolniej.
---
Ogladalismy ostatnio przypadkowo, znaleziony w wynajmowanym domu gdzie w kacie, film 28 dni z Sandra Bullock. Laska alkoholiczka ktora wychodzi z nalogu w osrodku odwykowym. Dla mnie fajny film, dla niego koszmar ktorego przenigdy nie chcialby przezyc. Wydaje sie jakby zrozumial, zauwazyl jaki to byl dla mnie problem jak on nie widzial problemu. Jak bardzo to wszystko bylo nienormalne.
---
Nadal mam obawy, ze jak wychodze to on skoczy po piwo, albo jak nie moze zasnac. Jednak tak sie nie dzieje. Wzial od lekarza leki na sen i uzaleznil sie od gier na Wii, gramy razem :)
---
Spedzamy duzo wiecej czasu z soba, choc to smieszne w naszej sytuacji mowic, ze spedzamy wiecej czasu. Pracujemy razem, mieszkamy razem, zyjemy z soba 24h/dobe. Tylko wczesniej bylo wiele chwil mojego odcinania sie i nie angazowania we wspolnie spedzony czas a teraz jest inaczej. Gotowanie, sprzatanie, zakupy, dzielenie sie obowiazkami a pozniej wspolny odpoczynek.
---
Zostawiam to forum, ale nie kasuje, mam nadzieje, ze nie bedzie mi wiecej potrzebne choc bede tu zdawac relacje po miesiacu, dwoch, po roku.
---
Dziekuje za Wasza pomoc. Pomimo, ze wg naszego forum zmierzalo to ku rozstaniu to pomoglyscie mi jeszcze bardziej. Gdyby nie Wy ja nadal przymykalabym oko lub uciekla, a tak to moze z tego powstac cos na zawsze.
- Dołączył: 2007-06-26
- Miasto: Dąbrowa Górnicza
- Liczba postów: 1857
27 października 2010, 14:10
moj chlopak czesto po pracy pje piwko czy dwa bo po tym lepiej mu sie spi :)