- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
22 września 2010, 12:24
Proste pytanie.
Ile Wasz facet, ojciec, brat, kuzyn czy jakikolwiek mezczyzna pije piwa?
Martwie sie gdyz moj facet obiecuje 1-2 piwa dziennie a konczy sie na 4.
Nie ma dnia zeby nie pil.
Nie jest po tym pijany, czasem pije slabsze piwko (4% a nie 5%), zachowuje sie normalnie.
Oczekuje opisu Waszych doswiadczen.
25 września 2010, 14:15
Znam to wszystko co opisałaś. Ja tak żyłam przez 3 lata. Jak już wypił, to był taki kochający, że szok, a gdy brakuje mu alkoholu, to nie da się z nim rozmawiać, jest nerwowy, wszystko go drażni. Ja dlatego uciekam, póki nie jest za późno na ucieczkę. Zrób to samo, zanim zniszczysz siebie.
- Dołączył: 2009-07-10
- Miasto: Sulnowo
- Liczba postów: 1044
25 września 2010, 16:03
> Nie pil w srode i czwartek. Wczoraj wracalismy z
> delegacji, ponad 5 godzin jazdy saochodem (ja
> prowadzilam). Bylam padnieta. Mam bolesna
> miesiaczke. Glowa mnie boli, chyba goraczka.
> Wchodzimy do mieszkania, pod lozkiem bylo troche
> whisky, tak na jednego drinka. Wlal sobie do
> butelki napoj i pil drinka z butelki. Mialam
> nadzieje, ze to mu starczy. Wyszedl do sklepu po
> piwo. Bylo mi przykro. Jak on by sie zle czul nie
> wychodzilabym z domu po wlasne przyjemnosci.
> Wkurzyl sie za to i wyszedl z domu. Dzis
> powiedzial, ze poszedl do pubu na dwa piwka. Od
> rana jest potulny, kochajacy, ma do mnie pretensje
> ze sie smuce. Ja mam wrazenie, ze sie wypalam
> psychicznie. Nic mnie nie cieszy. On uwaza ze
> dramatyzuje. Ja mam ochote zostawic to wszystko i
> wracac do kraju...Oczywiscie jeszcze nie teraz,
> nie dam rady, jeszcze nic nie zaoszczedzilam.
> Dopiero 3 miesiace tu pracuje... Nie wiem co mam
> robic. Jak jest trzezwy to jest totalnie inny.
> Albo inaczej, jak nie ma ochoty isc po to
> pieprzone piwsko.
Sama już też potrzebujesz pomocy. Jesteś współuzależniona. Wkrótce zaczniesz sobie tłumaczyć, że przecież jak jest trzeźwy to jest ok. Z czasem zaczniesz też usprawiedliwiać jego picie różnymi sytuacjami (zdenerwował się na coś w robocie, wkurzyłam go kłótnią, nie zrobiłm tego czy tamtego...itd.). Błędne koło, które im szybciej przerwiesz, tym mniejsze szkody psychiczne poniesiesz.
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
25 września 2010, 16:39
Dzis w koncu porozmawialismy. Powiedzialam, ze nie bede zyc z alkoholikiem. Powiedzial to nie, znajdz sobie kogos lepszego. A jak juz w glebi cieszylam sie, ze to zaakeptowal, przyznal ze zazartowal i przesadzam. Wrecz dramatyzuje, przeciez wypil jedynie 3piwka.
Wkurzyl sie, poszedl na mecz, wypil 2 piwa zamiast obiadu. Teraz lezy obok i smierdzi piwskiem :(
25 września 2010, 16:51
No tak. Standard. U mnie też było "rozumiem, zasługujesz na kogoś normalnego", a później było, że się zmieni, że żartował, że mnie kocha itp. itd. Wiedziałam, że nic się nie zmieni już rok temu, ale największą barierą był strach przed złożeniem papierów rozwodowych, w końcu Przyjaciółka mnie zaciągnęła na siłę, bo wiedziała, że się strasznie męczę. Nie bałam się odejść, bałam się pójść do sądu. Ale i tak uważam, że postąpiłam słusznie, nawet jeżeli minął rok mojej wewnętrznej męki. Na różnych forach dziewczyny boją się zrobić ten krok przez kilka, kilkanaście lat. Zobaczysz, że w końcu odetchniesz bez tego faceta. On jest uzależniony i szczerze wątpię, że się zmieni. Wątpię dlatego, że takich obietnic się sama nasłuchałam. Wierzyłam do czasu, gdy zrozumiałam te błędne koło. Zdobądź się na to! W końcu odżyjesz.
25 września 2010, 17:02
Klikasia - w takiej sytuacji pozostaje ci po prostu ratować siebie. Gdyby nie miał problemu alkoholowego, to nie byłoby problemem przez tydzień albo dłużej nie pić. On nie zdaje sobie sprawy ze swojego problemu. Alkoholik to nie tylko osoba, która upija się do nieprzytomności. To każda osoba, która regularnie pije nawet małe dawki alkoholu i która nie umie tego przerwać, oraz która uważa, że wszystko jest ok.
25 września 2010, 17:24
nenne29 łączę się z tym, co napisałaś
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
25 września 2010, 17:45
Dziewczyny dziekuje, ze jestescie :(:(:( wlasnie wyszedl cos zjesc. Nie ugotowalam mu nic. Ja sama dzis nic nie jem, nie mam nastroju. Jak wieszalam pranie i sprzatalam lezal w ciuchach pod koldra (wie, ze tego nie lubie) i sie gapil z rekami zalozonymi za glowa. W kiblu obsikal mi deske sedesowa, po raz pierwszy. Mam wrazenie ze robi wszystko zeby mnie wkurzyc, ale ja spokojnie pokornie robie swoje... Pisze z Wami, rozmawiam z Mama ktora podtrzymuje Wasza opinie. Tylko Matko... nie zdajecie sobie sprawy jak mi ciezko :( Pracujemy wtej samej firmie, jestesmy w tym samym projekcie. Jutro znowu wyjazd na delegacje, noc wspolna w hotelu, oboje mamy swoje obowiazki wobec firmy. Szukam od ponad miesiaca innej pracy. Postanowilam, ze jesli cos sie odezwie, to biore, Skladam wypowiedzenie, wyprowadzam sie i uciekam. Wiem, ze mu na mnie zalezy. Wiem, ze mnie kocha. Wiem, ze sie stara. Byc moze nie znajde juz takiego drugiego. Ale boje sie o przyszlosc, Nie chce by moje dzieci kojarzyly ojca jako tego pana co tak dziwnie pachnie. Boje sie, ale tak chyba trzeba :( Poprawil sie, przyznaje, ale problem zawsze bedzie. To choroba...
25 września 2010, 17:58
Mądrze piszesz. Ja również uważam, że mój jeszcze-mąż mnie kocha i nie mam co do tego wątpliwości, ale nałóg jest silniejszy. I jeżeli przy okazji miałby mnie wykończyć psychicznie, to ja dziękuję. I tak już znalazłam innego faceta, i tylko dzięki temu byłam w stanie przejść ten cały stres i w miarę funkcjonować, a w zasadzie bardzo dobrze funkcjonować. Ja swoimi problemami nie dzielę się z rodziną, bo oni sieją tylko panikę, przez co ja się stresuję dodatkowo. Nikt nie wie, że się rozwodzimy, dowiedzą się po fakcie. A tak bym miała na głowie męża, siebie i jeszcze 10 panikujących osób. Po co mi to? Ciesz się, że masz wsparcie w Mamie. To naprawdę bardzo dużo!
25 września 2010, 18:39
Twoja sytuacja jest trudna, jest ci ciężko i nie ma się co dziwić, bo sytuacja nie jest prosta (praca razem itp). Ale jeszcze gorzej będzie, gdy z nim zostaniesz. Bardzo dobrze, że masz wsparcie w mamie, która zdaje sobie sprawę z sytuacji.
- Dołączył: 2008-01-04
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2072
27 września 2010, 11:46
Prosze pomozcie :( nie radze sobie, moja psychika jest w totalnym dolku...
Dlaczego juz mnie nie ciesza jego slowa, komplementy. Dlaczego juz mnie nie cieszy to, ze wczoraj nie pil. Dlaczego juz mnie nie cieszy to, ze mowi, ze chce cwiczyc by spalic opone a wtedy nie moze pic, bo to niweluje caly wysilek jaki by wlozyl.
Wczesniej zawsze wierzylam, cieszylam sie, wszystko bylo dobrze. Dzis juz nic mi nie sprawia takiej radosci...
W sobote z rana sie poklocilismy o to, ze bylam smutna. Oznajmil, ze gdybysmy byli w Polsce, to kazdy by poszedl w swoja strone.
Wieczorem wyszlam na salse. Chce otworzyc swoja szkole salsy. Musze zbierac kontakty, jezdzic na warsztaty a przede wszystkim cwiczyc. Moj facet nie tanczy, mowi, ze chce sie nauczyc, ale ilekroc mowie 'to wstajemy', on odpowiada- jutro. Tanczylam od 22 do 2 moze z 3 tylko przerwami. Cudownie sie czulam. Nowe kroki, cwiczenie kondycji, spalanie kcal, nowi ludzie. Poznalam grupke Polakow, ktora jezdzi na warsztaty i jest bardzo zasalsowana. Z jednym kolega wymienilam sie nr tel, mial wczoraj zadzwonic by poinformowac mnie o najblizszy konercie na ktorym mozna spotkac wspanialych ludzi, swietnych instruktorow. Powiedzialam o tym facetowi, wkurzyl sie, ze chodze na imprezy, rozdaje nr tel i teraz jakis koles bedzie do mnie wydzwanial. Kolega nie zadzwonil. Napisalam mu smsa, zeby lepiej napisal wszelkie informacje w mailu.
Facet w zamian tez wyszedl na miasto. Dla niego to nie jest zrozumiale, ze dziewczyna chce isc sama na impreze wiec niech bedzie po rowno. Roznica jest taka, ze aby dobrze tanczyc salse trzeba sie dlugo uczyc, pic wode a nie alko, miec recznik do wycierania potu i naprawde sie skupic. Na imprezach w jego wykonaniu chodzilo o dupczenie.
Nie wracalismy razem. Powiedzial, ze nie wie kiedy wroci, mam na niego nie czekac, do zobaczenia w domu. Byla to piekna manipulacja ktora dodala mi dosc sporo ciezaru bym przypadkiem dobrze sie nie bawila. Na szczescie salsa przeniosla mnie w swiat radosci i beztroski.
Spal w osobnej sypialni.
W niedziele nie chodzilismy za reke. Bylismy dla siebie mili jak kumple. Wczoraj nie pil.
Dzis w nocy mnie przytulal. Chyba chce mu sie seksu, sprawdza czy dalej mam podpaske. Od rana jest dla mnie mily, jak gdyby nic sie nie stalo... Ja tak nie potrafie... Moze faktycznie bedzie wszystko dobrze, moze przesadzam? Ale czy to mozliwe ze moje uczucia juz wygasly?