Temat: Czy to nie za szybko??

Kochane moje!

Piszę i pytam:) Dzisiaj moja "koleżanka" (wkurzyła mnie) bo powiedziała że jestem głupią desperatką, a dokładnie chodziło jej o to że wychodzę za mąż... Mojego narzeczonego poznałam na początku kwietnia ubiegłego roku, w wigilię się zaręczyliśmy a w kwietniu przyszłego roku bierzemy ślub ( w dniu ślubu będzie równiutko dwa lata jak jesteśmy parą). Wracając do koleżanki... Ona twierdzi ze to za szybko i powinnam się wycofać:) Ja oczywiście wątpliwości nie mam:)

Jak to było u Was? I czy myślicie że to za szybko (2lata)??:)

Ja pewnie też bym Ci tak powiedziała :)
Ale tu chodzi przede wszystkim o te konsekwencje. Bo z samej przysięgi rozliczasz się przed sumieniem.
Natomiast wiesz, zaufanie i zrozumienie motywów drugiej osoby wymaga czasu. Każdy ma jakiś motyw do zawarcia związku małżeńskiego, możemy się oszukiwać, że nie potrzeba nic poza miłością :P

z miłości obiadu nie ugotujesz, ale miłość jest ważna i ja jestem pewna że to właśnie motyw mojego partnera:)

Nigdy nie mów, że jesteś pewna za kogoś!

Możesz być pewna, że to Twój motyw :)

Ja tam nawet za siebie pełnej odpowiedzialności nie biorę :P
Atoss, a uważasz się za bardziej dojrzałą od 22 latki ? Bo pisałaś, że w momencie ślubu będziesz miała 25, ja jestem od Ciebie rok starsza i wiesz jakoś nie widzę różnicy w dojrzałości do ślubu u siebie kiedy brałam go w wieku 23, a teraz kiedy mam 25 :P Już pomijając to, że każdy w dojrzewa w swoim tempie. Mam wrażenie, że podchodzisz strasznie racjonalnie i zadaniowo do małżeństwa, ja się nie zgadzam z tym, że każdy ma jakieś motywy do zawarcia go, bo to brzmi bardzo wyrachowanie, jakbyśmy liczyli na jakieś finansowe korzyści co najmniej, może trochę przesadzam ale tak to brzmi, zawsze mi się wydawało, że ludzie się pobierają, bo się kochają i chcą stworzyć rodzinę w świetle prawa, świadomi praw i obowiązków jak mówi przysięga cywilna :P 

Z tą pewnością co do partnera to długo tak mówiłam jak Ty, że nie można być nigdy nikogo pewnym, ale... zaufanie to podstawa związku i takie coś przychodzi też z czasem i jest wynikiem tego co sie przeżyło z partnerem, ja sobie nie wyobrażam, nie być pewną mojego męża, dla mnie to byłby jakiś kosmos, a nie związek :P
Pasek wagi

Yenla napisał(a):

Atoss, a uważasz się za bardziej dojrzałą od 22 latki ? Bo pisałaś, że w momencie ślubu będziesz miała 25, ja jestem od Ciebie rok starsza i wiesz jakoś nie widzę różnicy w dojrzałości do ślubu u siebie kiedy brałam go w wieku 23, a teraz kiedy mam 25 :P Już pomijając to, że każdy w dojrzewa w swoim tempie. Mam wrażenie, że podchodzisz strasznie racjonalnie i zadaniowo do małżeństwa, ja się nie zgadzam z tym, że każdy ma jakieś motywy do zawarcia go, bo to brzmi bardzo wyrachowanie, jakbyśmy liczyli na jakieś finansowe korzyści co najmniej, może trochę przesadzam ale tak to brzmi, zawsze mi się wydawało, że ludzie się pobierają, bo się kochają i chcą stworzyć rodzinę w świetle prawa, świadomi praw i obowiązków jak mówi przysięga cywilna :P Z tą pewnością co do partnera to długo tak mówiłam jak Ty, że nie można być nigdy nikogo pewnym, ale... zaufanie to podstawa związku i takie coś przychodzi też z czasem i jest wynikiem tego co sie przeżyło z partnerem, ja sobie nie wyobrażam, nie być pewną mojego męża, dla mnie to byłby jakiś kosmos, a nie związek :P


Nie od jakiejkolwiek 22latki tylko od kogoś kto postrzega ślub jako romantyczną ceremonię z weselnym kiczem (na którym inteligentni ludzie robią biznes życia :P).

Każdy rozwód zaczyna się od małżeństwa - a prawie każde małżeństwo od zaufania. Jednak nie pokusiłabym się o stwierdzenie w stylu "mój Narzeczony NIGDY mnie nie zdradzi lub nie oszuka" - bo życie to życie i gdybyś dała głowę za męża to być może byś ją straciła.

A Ty jesteś pewna, że nie spotkasz w życiu kogoś kto zawróci Ci w głowie? Co - obrączka przed tym chroni?

Psychologia twierdzi, że mamy się wypowiadać od "ja". Czyli - ja biorę ślub z miłości, ja nie zdradzę, ja będę uczciwa. Co zrobi druga strona - tego NIE WIESZ, tylko wierzysz :)
Wiesz w mojej opinii z was dwóch to Ty jesteś bardziej niedojrzała do małżeństwa, każdy rozwód zaczyna się od małżeństwa, oh really ? :D to po co Ty bierzesz ten ślub ?
No tak jak pisałam pewne rzeczy umacniają związek, np. zauroczenie innym/inną prędzej czy później pojawi się w związkach z długoletnim stażem.
Pewnym nie można być życia, ale będąc z mężem daje mu 100 % zaufanie z góry, jeśli zdradzi, albo odwinie inny numer, to jego wola i wtedy zaufania już nie będzie, ale nie potrafiłabym żyć teraz, tak jak na początku związku bez tego i z góry zakładać, że nie można być pewnym nikogo, nawet siebie bo to trąci lekką paranoją, naiwnością jest wierzyć w miłość do grobowej deski, ale tak jak pisałam zaufanie to dla mnie podstawa związku, kiedyś tego też nie rozumiałam ;]
Pasek wagi
Gdyby każdy pod ołtarzem myślał o rozwodzie to na pewno nie brał by ślubu...

schudne.do.slubu napisał(a):

Gdyby każdy pod ołtarzem myślał o rozwodzie to na pewno nie brał by ślubu...


Gdyby każdy przed sięgnięciem po paczkę papierosów myślał u uzależnieniu to nikt by nie palił :)

Oczywiście, że każdy bierze ślub z nadzieją - "i żyli długo i szczęśliwie" :) Jednak - nie oszukujmy się 1/4 z tych par stanie w sądzie, a pewnie drugie tyle nie stanie w nim tylko ze względu na strach przed osądem i samotnością lub ze względów majątkowych.

Trzeba ufać. Ale jednocześnie nie bezgranicznie. To zaufanie się na czymś opiera, prawda? Na przykład na sytuacjach, w których partner był dla nas wsparciem choć łatwe to nie było. Ile takich sytuacji można mieć przez kilka miesięcy?

Ok - można iść do ołtarza i budować to zaufanie już w małżeństwie. Ale gdzie w żyjecie - to nie jest tak, że jak już się raz założyło obrączkę to wszystko będzie cacy.

Ja mam taką nadzieję. Ale nie mówię wszem i wobec jak bardzo jestem pewna drugiej osoby - bo można wyjść na naiwną idiotkę :P
Jeśli chodzi o staż, to myślę, że wszystko zależy - jak dobrze się znacie. Wiadomo, że co innego spotykać się raz, dwa razy w tygodniu na randkach, co innego mieszkać ze sobą, czy spotykać się codziennie. Jeśli oboje czujecie się gotowi i pewni - to ślubujcie. Sama mam znajomych, którzy pobierają się po 1,5 roku znajomości - choć są od Ciebie starsi ;) 

Natomiast co do Twojego wieku - wszystko zależy od punktu widzenia - z jednej strony nie wyobrażam sobie np siostry idącej teraz do ślubu, w Twoim wieku, bo mam ją nadal za młodszą siostrzyczkę, ale już znajome w pracy traktuję zupełnie inaczej. Zresztą moi rodzice też w tym wieku co Ty się pobrali, wprawdzie mieli dłuższy staż.
Koleżanki nie ma co słuchać - jest sama, więc patrzy zupełnie z innej perspektywy - jej się ślub nie szykuje, a Ty wychodzisz za mąż ;-)
Pasek wagi

schudne.do.slubu napisał(a):

ja jestem dorosła i mimo ze studiuje utrzymuje się sama. wynajmuje mieszkanie i mam własny samochód.  A propos chyba do teściów bym nie poszła:D

Ja też nie. Mimo, że moja przyszła teściowa to super kobieta, to jednak każdy ma jakieś nawyki, nie wiadomo jakby było w codziennym życiu... Młodzi muszą mieszkać sami, sami podejmować decyzję itd... :-)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.