Temat: Czy to nie za szybko??

Kochane moje!

Piszę i pytam:) Dzisiaj moja "koleżanka" (wkurzyła mnie) bo powiedziała że jestem głupią desperatką, a dokładnie chodziło jej o to że wychodzę za mąż... Mojego narzeczonego poznałam na początku kwietnia ubiegłego roku, w wigilię się zaręczyliśmy a w kwietniu przyszłego roku bierzemy ślub ( w dniu ślubu będzie równiutko dwa lata jak jesteśmy parą). Wracając do koleżanki... Ona twierdzi ze to za szybko i powinnam się wycofać:) Ja oczywiście wątpliwości nie mam:)

Jak to było u Was? I czy myślicie że to za szybko (2lata)??:)

schudne.do.slubu napisał(a):

zaręczyny były po 8 miesiącach. Każdy ma inne podejście, a rozwodu nie będzie! Oboje jesteśmy zdania, ze nie wiadomo jak źle by było to razem do końca! tak zostaliśmy wychowani i tak żyją nasi rodzice. Ten ślub może jest też dlatego, że mój mężczyzna jest ode mnie starszy i on nie chce łazić do 40 bez żadnych perspektyw...


No tak, bo jak za rok się okaże, że jednak taką idealną parą nie jesteście to lepiej się męczyć do końca życia niż dać sobie szansę na szczęście . Oczywiście Ci tak nie życzę, tylko piszę jak może być.

A mieszkacie razem ?
Czy twoja tzw "koleżanka" nie jest przypadkiem zazdrośnicą lub "zatwardziałą" singielką z przymusu? Bo coś mi na to wygląda. Niech się wypcha i nie wtrąca do cudzego życia.
Pasek wagi
Ja wzięłam ślub mając 21 lat , poznałam mojego M zaraz po maturze, po 4 miesiącach bycia razem na czwartą "miesięcznicę" :) dał mi śliczny srebrny pierścionek i powiedział, że jest pewien iż to ze mną chce spędzić całe swoje życie. Osiem miesięcy później (czyli po roku bycia razem) oświadczył mi się i rok później wzięliśmy ślub. Pięć lat pożyliśmy sami, podróżowaliśmy, bawiliśmy się , zwiedzaliśmy Europę, cieszyliśmy się sobą. Potem zapragnęliśmy już dzieciaczków :) Mieliśmy jeden kryzys, dwa lata po ślubie, który przetrwaliśmy, wzmocnił nas i naszą świadomość o wzajemnej miłości. Teraz jesteśmy 13 lat po ślubie i świata poza nim nie widzę, a on też ciągle się mną zachwyca - w każdym aspekcie, sprawiając mi tym ogromną radość :)
Życzę tego samego :) 
ps. dziś świętujemy 15 lat od pierwszego spotkania :)
Pasek wagi
hahhha lol, wiedz, że w wieku 23 lat zakańczasz swoje życie. współczuje
Pasek wagi
rzeczywiście szybko - ja osobiście nie byłabym w stanie przez 2 lata poznać osoby na tyle żeby wiedzieć że chcę z nią być do śmierci... nawet przyjaźnie się rozpadają po krótkiej fascynacji a co dopiero związki. W dniu ślubu będę w związku ponad 7 lat.
Ale to ja a są osoby które przez te 2 lata razem przejdą np. chorobę nowotworową i to ich bardzo do siebie zbliża i są też o wiele bardziej dojrzali niż rówieśnicy

missnn napisał(a):

hahhha lol, wiedz, że w wieku 23 lat zakańczasz swoje życie. współczuje

 

Ja współczuje ale Tobie... słownik by się przydał

 

Dla mnie to początek innego, być może lepszego życia

Idąc tokiem rozumowania niektórych, im dłużej jest się ze sobą przed ślubem tym bardziej kogoś poznajemy
Błagam- nieraz po kilkunastu latach związku okazuje się, że tak naprawdę nie znamy drugiej osoby.
Małżeństwo to też po części poznawanie się, nauka wspólnego życia- podobnie jak mieszkanie razem.


Ja mimo, że wzięłam ślub w młodym wieku, nie żałuje. Może to dzieki temu, że oboje mamy takie poglądy a nie inne, ale współczuje ludziom, którzy myślą, że małżeństwo to koniec wolności/ życia etc.
Nie rozumiem takiego podejście- związek to nie ograniczenie, a malzenstwo już tak? niby czemu?
Mimo, że jestem żoną, nie czuje sie w zaden sposob ograniczona, podobnie jak moj maz- chodzimy na imprezy (niekoniecznie razem), mam ochote wyjsc z kolezankami, wychodzę, on ma ochotę, wychodzi. Nie ograniczamy się w zaden sposob ... no, ale do tego trzeba chyba dojrzeć, bo widzc podejscie niektorych pozostaje mi jedynie wspolczuć braku dojrzałości :)
Pasek wagi

Balonkaa napisał(a):

Idąc tokiem rozumowania niektórych, im dłużej jest się ze sobą przed ślubem tym bardziej kogoś poznajemy Błagam- nieraz po kilkunastu latach związku okazuje się, że tak naprawdę nie znamy drugiej osoby.Małżeństwo to też po części poznawanie się, nauka wspólnego życia- podobnie jak mieszkanie razem.Ja mimo, że wzięłam ślub w młodym wieku, nie żałuje. Może to dzieki temu, że oboje mamy takie poglądy a nie inne, ale współczuje ludziom, którzy myślą, że małżeństwo to koniec wolności/ życia etc.Nie rozumiem takiego podejście- związek to nie ograniczenie, a malzenstwo już tak? niby czemu? Mimo, że jestem żoną, nie czuje sie w zaden sposob ograniczona, podobnie jak moj maz- chodzimy na imprezy (niekoniecznie razem), mam ochote wyjsc z kolezankami, wychodzę, on ma ochotę, wychodzi. Nie ograniczamy się w zaden sposob ... no, ale do tego trzeba chyba dojrzeć, bo widzc podejscie niektorych pozostaje mi jedynie wspolczuć braku dojrzałości :)

 

 

I o to tu chodzi

 

Wspomnę że nie mieszkamy razem, pomieszkujemy - raz ja u niego, a raz on u mnie

Pytaniem, które powinnaś sobie zadać jest "z jakiego powodu on tak szybko chce ślubu?" - faceci zazwyczaj nie lecą biegiem przed ołtarz. Tylko bez frazesów "kochamy się" - miłość nie potrzebuje potwierdzenia urzędowego. 22 lata to szybko jak na desperackie małżeństwo z rozsądku.

z jakiego powodu on chce ślubu? nie szybkiego bo moglibyśmy się pobrać w tym roku. my nie chcemy potwierdzenia urzędowego.... Dla jednych ślub to papier, a ja mówiłam że jesteśmy wierzący:) Kochamy się:) w dniu ślubu ja będę miała prawie 23 lata a on 27... czy ja wiem czy to tak wcześnie. Teraz każdy chce wolności, a kiedyś każda 20latka miała męża a czasami dziecko. Teraz dziecko w tym wieku to patologia...

Powiem jeszcze że ani ja, ani mój narzeczony nie jesteśmy rozwydrzonymi dzieciakami i ślub nie jest naszym kaprysem:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.