Temat: Związek na odległość

Ja mieszkam i studiuję w Krakowie, on w Gdyni. Wszystko zaczęło się stosunkowo niedawno, tzn. znamy się już długo, nawet parę lat temu kręciliśmy coś ze sobą, ale jesteśmy, nazwijmy to "razem" od jakiś 3 miesięcy. Możemy się widywać może raz na 2 tygodnie, może rzadziej. I w najbliższej perspektywie nie widać możliwości na zmianę tej sytuacji - w końcu studiów żadne z nas nie rzuci....
W wakacje nie mieliśmy problemy, ja byłam u niego, on przyjechał do mnie. No ale wakacje się kończą, studia zaczynają i automatycznie nasuwa mi się pytanie - czy to ma sens? Czy taka sytuacja na początku związku nie jest początkiem końca. Może lepiej zakończyć to teraz, zanim na dobre się zaangażuję, pokocham na całego.

Nie chcę wiedzieć, co mam zrobić, bo o tym sama muszę zadecydować, a Wy nie siedzicie w mojej głowie jakby nie było;) Ale chciałabym wiedzieć - co Wy zrobiłybyście w podobnej sytuacji? Może byłyście/jesteście w związkach na odległość, albo znacie jakieś szczęśliwe żyjące tak pary?

Z góry dziękuję za wszystkie opinie:)
Pasek wagi
Spróbuj.Ja byłam ze swoim chłopakiem 2 miesiące, po czym On wyjechał do Norwegii do pracy.Nie widzieliśmy się 2 miesiące, a jednak wszystko się układa...Teraz też Go nie ma i raczej planuje kolejne wyjazdy.Myślę, że powodzenie związku zależy przede wszystkim od nas samych...Powodzenia:)

Dokładnie tak, spróbuj! Daj sobie i jemu szansę. Mnie z moim D też łączyła odległość, ponad 200km. Na początku widywaliśmy się w weekendy , nieraz co dwa tygodnie. On pracował, ja miałam swoje zajęcia. Po jakimś roku zdecydowaliśmy się zamieszkać rzem. I tak wylądowaliśmy w Pile ;) Obecnie obydwoje prcujemy a ja jestem najszczęśliwszą narzeczoną pod słonćem :) 


ja ze swoim chłopakiem bylismy 3lata w zwiazku na odleglosc... teraz planujemy ślub
ja też jestem w związku na odległośc, dzieli nas 300km i dajemy rade widujemy się co miesiąc.nie jest łatwo ale jak się widzimy to się cieszymy jak małe dzieci:)
Jeżeli Ci się wydaje, ze mozesz cos do niego czuc, czy jest Ci z nim bardzo dobrze, to ryzykuj. Lepiej zalowac ze sie cos zrobilo, niz zalowac ze sie tego nie zrobiło. Mowi Ci to osoba, która po 2 latach zwiazku na odleglosc 700km (Rzeszów-Koszalin) w koncu bedzie szczesliwa, bo moj luby przeprowadza sie do mnie. Bylo cholernie ciezko, czasami ledwo co psychicznie wytrzymywalam, ale wiem ze bylo warto...
Moje małżenstwo tez jest z związku na odległość;) jeździlismy do siebie 5 lat, od nastepnych 5 jestesmy małżenstwem więc idzie;) zastanów się tylko czy chcesz już sie związać tak na serio czy wolisz jeszcze poszaleć, bo po co macie się za chwile rozstawac i niepotrzebnie cierpieć, musisz sama wiedzieć:)

hym :) tu zupełnie jak u mnie

on - Bielsko

ja - Sopot

związek na odległość przez pół roku, później przeprowadzka do niego ... mamy troszkę skomplikowaną sytuację rodzinną w jego domu, ale mimo wszystko dajemy radę ...

pół roku związku na odległość ... ciężko, ale wytrwaliśmy :)

najgorsze jest to, że nie jest z Tobą w momentach kiedy Ty go najbardziej potrzebujesz, albo z błahostki przez tel. robi się wiela awantura - a tak przez tel, łatwo powiedzieć to koniec. Jeśli kochasz go, widzisz w dalszej perespektywie wspólne życie, masz do niego zaufanie - to warto :)

powodzenia :)))

hej mój kolega jest z gdańska a jego teraz juz żona z Wrocławia oni dali rade i sa razem a niedawno urodziła sie im córeczka , także powodzenia i wytrwałości !!!!
hej mój kolega jest z gdańska a jego teraz juz żona z Wrocławia oni dali rade i sa razem a niedawno urodziła sie im córeczka , także powodzenia i wytrwałości !!!!
Byłam w takim związku, a nawet tysiąc razy trudniejszym niż Twój. Ja mieszkałam w Polsce, a on w Stanach. Niestety nie mieliśmy możliwości widywania się raz na dwa tygodnie, a gdyby tak było to byłabym chyba w siódmym niebie. Gadaliśmy przez Skype i to całymi godzinami. Najgorzej było, jak zaczęłam pracować, bo wtedy czas na rozmowy miałam dopiero jak on wrócił z pracy, czyli jakoś tak o 2 w nocy :) Różnica czasu swoje robi. Ile przepłakałam nocy to moje, a jak nie dostałam wizy to wpadłam w depresję. Na szczęście, jak się bardzo kocha, to i taka odległośc nie jest w stanie rozdzielić :) 19 września będzie 4 miesiące odkąd jesteśmy małżeństwem :) Życzę wytrwałości :)
najglupsza rzecza jaka moglabys zrobic to teraz zrezygnowac.... przeciez to moze byc milosc  Twojego zycia... jesli sie bedziecie kochac to przetrwacie to...w koncu nie do konca zycia bedziecie studiowac... a jesli okaze sie ze nie dacie rady to przynajmniej nie bedziesz miala sobie nic do zarzucenia....zawsze warto probowac!!!!!!!!!

ja bylam i jestem w zwiazku na odleglosc  i wiem o tym bardzo duzo bo wiele razem przeszlismy :)  wiec jakby co to sluze rada i poomoca lub rozmowa na priv :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.