Temat: Związek na odległość

Ja mieszkam i studiuję w Krakowie, on w Gdyni. Wszystko zaczęło się stosunkowo niedawno, tzn. znamy się już długo, nawet parę lat temu kręciliśmy coś ze sobą, ale jesteśmy, nazwijmy to "razem" od jakiś 3 miesięcy. Możemy się widywać może raz na 2 tygodnie, może rzadziej. I w najbliższej perspektywie nie widać możliwości na zmianę tej sytuacji - w końcu studiów żadne z nas nie rzuci....
W wakacje nie mieliśmy problemy, ja byłam u niego, on przyjechał do mnie. No ale wakacje się kończą, studia zaczynają i automatycznie nasuwa mi się pytanie - czy to ma sens? Czy taka sytuacja na początku związku nie jest początkiem końca. Może lepiej zakończyć to teraz, zanim na dobre się zaangażuję, pokocham na całego.

Nie chcę wiedzieć, co mam zrobić, bo o tym sama muszę zadecydować, a Wy nie siedzicie w mojej głowie jakby nie było;) Ale chciałabym wiedzieć - co Wy zrobiłybyście w podobnej sytuacji? Może byłyście/jesteście w związkach na odległość, albo znacie jakieś szczęśliwe żyjące tak pary?

Z góry dziękuję za wszystkie opinie:)
Pasek wagi
Spróbuj.A może to ten jedyny ? : >

Dokładnie, spróbuj! Jak oboje "pokochacie na całego" to nawet odległość Was nie rozdzieli :))

Pasek wagi
ja wierze w takie zwiazki jak to sie mowi milosc przetrwa wszystko he... mialam takie zwiazki i powiem Ci szczerze, ze nie bylo zle... dawalam rade co prawda szczesliwego zakonczenia tez nie mialy ale przynajmniej przekonalam sie, ze jest mozliwe takie zycie i czasem warto sprobowac... ;D
Pasek wagi
dlugo zylam z moim S na odleglosc. da sie. nie jest latwo, ale nie jest to niemozliwe, wystarczy nieco dobrych checi, garsc milosci i ze 2 worki cierpliwosci hahaha. acha i 2 tony zaufania :)
warto dac sobie szanse :)
Ja jestem w związku na odległość, na szczęście ta odległość jest o wiele mniejsza - ja studiuję w Katowicach a mój luby w Warszawie. Jesteśmy razem od lutego 2009, z małym, trzymiesięcznym zawirowaniem. W ogóle to poznaliśmy się przez Internet i od początku jesteśmy na odległość (tzn. zaczęliśmy być razem po spotkaniu w realu, żeby nie było, że się bawimy w jakieś internetowe związki czy coś ). Wiadomo, że czasami jest ciężko, zwłaszcza wtedy, kiedy ukochana osoba nie może Cię przytulić gdy tego najbardziej potrzebujesz... Ale cóż, na wszystko jest jakiś sposób - mój chłopak pisze do mnie prześliczne maile.
Dodam jeszcze, że zazwyczaj widujemy się raz w miesiącu, czasami uda się zobaczyć dwa razy, chociaż była i taka sytuacja, że widzieliśmy się dopiero po 2 miesiącach. Na chwilę obecną również nie mamy możliwości zmiany sytuacji, bo nikt z nas nie planuje rzucić studiów. ;) Moooooooże za rok najszybciej, ale to takie naprawdę duże może.

Nie ma co dumać, spróbować zawsze można. Wszystko jest w waszych rękach.
Jestem w zwiazku na odleglosc od lutego 2008. Ja sama polnoc, on samo poludnie. Ale dotrwalismy do momentu, w ktorym moge sie przeprowadzic do Jego miasta i tam rozpoczac nowe zycie. Przeraza mnie troche ta perspektywa, ale czekalam na nia dwa lata. Teraz to tylko kwestia tygodni.
Ogolnie to nie jestem zwolenniczka zwiazkow na odleglosc, jezeli nic nie wplywa na to, ze ta odleglosc sie zmniejszy. Ja z moim widywalam sie bardzo rzadko.
Moze poszukajcie kierunkow studiow w swoich miastach, moze nie jest az tak trudno sie przeniesc na ten sam.
nas dzieli 1500 km i nie mamy z tym problemu :) widujemy się co 1.5mca, teraz ja bylam u mojego przez ponad 2mce. Wazne, zeby miec jakis plan i aby obie strony byly tak samo zaangazowane :)
ja rowniez bylam 2 lata w zwiazku na odleglosc :) bywało różnie - a teraz? mieszkamy razem i jest swietnie :) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.