- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 maja 2013, 19:10
21 maja 2013, 19:45
21 maja 2013, 19:47
Wydaje mi się, że bardziej boję się jego braku w moim życiu niż po prostu bycia samą. Mam fajną rodzinę, przyjaciół i jakoś by się ułożyło, ale zabija mnie myśl o bezpowrotnej utracie niektórych rzeczy. Codziennie staram się walczyć o nasz związek, ale czasem po prostu przestaję widzieć sens. Kurde ja naprawdę myślałam, że to będzie ojciec moich dzieci, byłam tego pewna na 100 %. Potem ta zdrada i bach - cała moja pewność legła w gruzach. Minęły 4 miesiące... 4 miesiące starań, a ja nadal się nie wyleczyłam z moich wątpliwości :(JA jestem z mezem prawie 5 lat w tym 2 lata po slubie. Pierwszy rok po slubie byl koszmarem. Duzo problemow na nas spadlo kazdy radzil sobie z tym na swoj sposob niekoniecznie okazujac szacunek 2 osobie. Zadne nie cchialo sluchac drugiego i juz mi sie wydawalo ze nigdy nie bedzie tak jak kiedys. Dalam sobie czas na oczekiwanie zmany i jesli nic by sie nie zmienilo w tym okresie obiecalam sobie ze podejme jakas decyzje niekoniecznie o rozstaniu ale jakas na pewno. Szczesliwie sie zlozylo ze zaczelismy sie dogadywac i z perspektywy czasu powiem ci cos - warto walczyc i to do oporu .. dzisiaj nie zmaineilabym meza na zadnego innego i jestem pszeszczesliwa. Czasem ludziom sie wydaje ze to koniec ze wszystko jest takie bez sensu i tak sie zaglebiaja w tej sowjej beznadziejnosci ze nie dostrzegaja ze sie kochaja i do siebie pasuja tylko jakos tak nie potrafia sie spotkac w polowie drogi. Kazdy kryzys przezyty zwyciecsko buduje zwiazek i kryzysow bedzie w zyciu wiele. Od tego jak zwiakzi radza sobie z kryzysami zalezy czy te zwiazki sa cos warte i czy przetrwaja probe czasu. . P.S.Musisz zadac sobie pytanie czy boisz sie byc sama czy bez niego. I pamietaj ze szczescei zalezy od 2 osob ja tez musialam zmeinic podejscie do meza i swoje myslenie zeby wszystko sie ulozylo i naprawilo. Jeszcze jedna rzecz .. musisz tez sobie zadac pytanie czy to co was spotyka moze potencjalnie spotkac ciebie i twojego nowego partnera i czy warto rozwalac obecny zwiazek zeby kiedys z kims innym przeraiac podobne problemy.sa tacy ludzie ktorzy dochodza tyko do pewnego etapu zwiazku i w razie porblemow rezygnuja potem tworza kolejne zwiazki i znowu dochodza do tego samego etapu gdzie sie rozstaja i nigdy nie sa w stanie stworzyc takiego zwiakzu "na cale zycie "
21 maja 2013, 20:00
Hmm 4 miesiace jak dla mnie to troche malo zeby podejmowac tak drastyczne decyzje tym bardziej ze zakladalas iz on bedzie ojcem twoich dzieci W alzenstwach bywaja nawet kryzysy trwajace po kilka lat a potem tych dwoje jakos sie oddnajduje i juz do smierci sa "idealna para"Wszystko zalezy tez od tego co jest problemem w zwiazku .... zdrady nie wybaczylabym na pewno i nie wazne czy to byl jeden numerek pod wplywem alkoholu czy dlugotrwaly romans co do pocalunku trudno mi powiedziec .... Ja np jestem b wierna i nawet kiedy w naszym malzenstwie bylo b zle i czulam sie okropnie samotna a kolo mnie krecili sie jacys faceci czekajacy na okazje to nigdy nawet nie dalam sie chociazby innemu facetowi przytulic w ramach pocieszenia a co dopiero pocalunek wiec takich samych zasad oczekuje od swojego meza.Jesli chodzi o zaufanie to jest fundament zwiazku ale powiem ci ze przez te 2 lata malzenstwa moj maz wiele razy w rozny sposob mnie oszukal tylko kazdy musi sobie zadac pytanie czy nalezy dac szanse i jaki ciezar maja przewinienia partnera czy warto wszystko niszczyc czy lepiej nauczyc sie wybaczac. Moj szef pan po 60-tce skladaja mi zyczenia po ceremonii slubnej powiedzial tak - w malzenstwie najwazniejsza jest sztuka przebaczania Kazdy sam musi ustalic co jest w stanie przebaczyc a co nieWydaje mi się, że bardziej boję się jego braku w moim życiu niż po prostu bycia samą. Mam fajną rodzinę, przyjaciół i jakoś by się ułożyło, ale zabija mnie myśl o bezpowrotnej utracie niektórych rzeczy. Codziennie staram się walczyć o nasz związek, ale czasem po prostu przestaję widzieć sens. Kurde ja naprawdę myślałam, że to będzie ojciec moich dzieci, byłam tego pewna na 100 %. Potem ta zdrada i bach - cała moja pewność legła w gruzach. Minęły 4 miesiące... 4 miesiące starań, a ja nadal się nie wyleczyłam z moich wątpliwości :(JA jestem z mezem prawie 5 lat w tym 2 lata po slubie. Pierwszy rok po slubie byl koszmarem. Duzo problemow na nas spadlo kazdy radzil sobie z tym na swoj sposob niekoniecznie okazujac szacunek 2 osobie. Zadne nie cchialo sluchac drugiego i juz mi sie wydawalo ze nigdy nie bedzie tak jak kiedys. Dalam sobie czas na oczekiwanie zmany i jesli nic by sie nie zmienilo w tym okresie obiecalam sobie ze podejme jakas decyzje niekoniecznie o rozstaniu ale jakas na pewno. Szczesliwie sie zlozylo ze zaczelismy sie dogadywac i z perspektywy czasu powiem ci cos - warto walczyc i to do oporu .. dzisiaj nie zmaineilabym meza na zadnego innego i jestem pszeszczesliwa. Czasem ludziom sie wydaje ze to koniec ze wszystko jest takie bez sensu i tak sie zaglebiaja w tej sowjej beznadziejnosci ze nie dostrzegaja ze sie kochaja i do siebie pasuja tylko jakos tak nie potrafia sie spotkac w polowie drogi. Kazdy kryzys przezyty zwyciecsko buduje zwiazek i kryzysow bedzie w zyciu wiele. Od tego jak zwiakzi radza sobie z kryzysami zalezy czy te zwiazki sa cos warte i czy przetrwaja probe czasu. . P.S.Musisz zadac sobie pytanie czy boisz sie byc sama czy bez niego. I pamietaj ze szczescei zalezy od 2 osob ja tez musialam zmeinic podejscie do meza i swoje myslenie zeby wszystko sie ulozylo i naprawilo. Jeszcze jedna rzecz .. musisz tez sobie zadac pytanie czy to co was spotyka moze potencjalnie spotkac ciebie i twojego nowego partnera i czy warto rozwalac obecny zwiazek zeby kiedys z kims innym przeraiac podobne problemy.sa tacy ludzie ktorzy dochodza tyko do pewnego etapu zwiazku i w razie porblemow rezygnuja potem tworza kolejne zwiazki i znowu dochodza do tego samego etapu gdzie sie rozstaja i nigdy nie sa w stanie stworzyc takiego zwiakzu "na cale zycie "
21 maja 2013, 22:39
21 maja 2013, 23:31
22 maja 2013, 15:40
22 maja 2013, 19:22
Ja jeste w prawie 6 letnim zwiazku i mam podobny problem do Twojego. Nie wiem co czuje do mojego faceta. Jest dla mnie wazny, znamy sie jak lyse konie, ale nie wiem czy to jest to. Dodatkowo poznalam kogos (oczywiscie nic wiecej), ale zawrocil mi w glowie i nie wiem co mam myslec. Chcialam sie wyrowadzic i odejsc, ale widzac jak moj facet cierpi nie moglam naprawde tego zakonczyc.
Teraz sama nie wiem co mam myslec. Nasze problemy nie sa rozwiazane i w dodatku mam mentlik w glowie.
22 maja 2013, 21:35
Ja jeste w prawie 6 letnim zwiazku i mam podobny problem do Twojego. Nie wiem co czuje do mojego faceta. Jest dla mnie wazny, znamy sie jak lyse konie, ale nie wiem czy to jest to. Dodatkowo poznalam kogos (oczywiscie nic wiecej), ale zawrocil mi w glowie i nie wiem co mam myslec. Chcialam sie wyrowadzic i odejsc, ale widzac jak moj facet cierpi nie moglam naprawde tego zakonczyc. Teraz sama nie wiem co mam myslec. Nasze problemy nie sa rozwiazane i w dodatku mam mentlik w glowie.