Temat: tatusiowie - tacierzyństwo :)

Hej kobitki Hej rodzynki
Mam pytanie. Chodzi mi o tacierzyństwo - jak Wasi mężowie/partnerzy, jak Wy sobie radzą/radzicie z wychowaniem dziecka? Jak sprawa wygląda przy pomocy żonie/partnerce (zmianie pieluch, karmieniu, przebieraniu, wstawaniu w nocy) Angażują się? Angażujecie się? Jak to jest?
Jestem trochę załamana, gdyż mój mąż twierdzi, że do 7 roku życia w wychowanie się nie włącza.. Po co ma zmieniać pieluchy (nie codziennie, ale czasem) kiedy mogę to zrobić ja? (tak tak - tak mi właśnie powiedział)... On będzie pracować, a ja mam być matką polką. Dopiero w wieku 7 lat weźmie syna na polowanie i "nauczy go być mężczyzną".. (bo o córce nie ma mowy, no bo jak to tak..). Jest bardzo konserwatywny w tej sprawie.. A może.. obudzi się w nim ojcostwo? Czy się nie łudzić i twardo mówić, że nie będzie dzidzi, póki nie zmieni toku myślenia?
Gdzie Wasi mężowie/partnerzy pracują? Ciężko fizycznie? czy lekko? Mój pracuje ciężko i tym się broni, że nie będzie miał czasu..

alchimie napisał(a):

Rodzaj pracy nie ma znaczenia. Moj pracuje ciezko, jest na nogach 10h dziennie chociaz pracuje jako IT manager. Jest zmeczony i psychicznie, i fizycznie.
no właśnie mój mąż broni się tym, że ciężko pracuje, bo i drewno nosi i psem się zajmuje (karmi itp) no i bardzo ciężko pracuje co powtarza mi do bólu.. fakt ma ciężką pracę, ale boje się, że z dzieckiem zostane sama :(
Mój "tatuś" nie planuje żadnych obowiązków przy dziecku wykonywać, póki co ustaliliśmy (pod jego naciskiem), że jego rola będzie się kończyć na (mam nadzieję) pomaganiu mi finansowo. On dzieci nie lubi i nie chce, ja wolę już zajać się tym sama, niż usłyszeć o męskiej wersji Katarzyny W.
Uważam, że nie można człowieka zmusić do zajmowania się dzieckiem - jeżeli dziecko jest "wpadką", to trochę według mnie nie jest fair, że kobieta ma prawo decydować o sobie, czy usunąć, czy oddać, czy wychować, a facet musi się wtedy dostosować i "zostać ojcem", chociaż gdyby to był jego brzuch, to by usunął lub oddał. Finansowo, okej - niech pomaga. Ale zajmowanie się dzieckiem i wzięcie za nie odpowiedzialności to wybór każdej kobiety i uważam, że mężczyznom też powinien on przysługiwać. A oni z tego prawa korzystają. I dobrze.
A jeżeli dziecko jest planowane, to trzeba to ustalić takie sprawy przed zajściem. Jeżeli coś się drugiej stronie nie podoba, można się rozstać. Przynajmniej wiesz, na co się piszesz, chociaż ja osobiście bym sobie serio przemyślała taki związek, gdy facet chce zrzucić na kobietę całą odpowiedzialność.
moj maz pracuje ciezko fizycznie po 9h dziennie 6 dni w tygodniu, sprzata w domu, kąpie dzieci, z przewijaniem czy wstawaniem nocnym tez nigdy nie bylo problemu, na impreze  z kolezankami moge spokojnie wyjsc. Podzielam opinie ze Twoj mąż ma dziwne podejscie do tego tematu. Chyba tak mu wygodnie? A co do płci dziecka to nie bardzo rozumiem, jezeli bedzie dziewczynka to co? To juz calkiem nawet w jej strone patrzec nie bedzie?

Chiii napisał(a):

alchimie napisał(a):

Rodzaj pracy nie ma znaczenia. Moj pracuje ciezko, jest na nogach 10h dziennie chociaz pracuje jako IT manager. Jest zmeczony i psychicznie, i fizycznie.
no właśnie mój mąż broni się tym, że ciężko pracuje, bo i drewno nosi i psem się zajmuje (karmi itp) no i bardzo ciężko pracuje co powtarza mi do bólu.. fakt ma ciężką pracę, ale boje się, że z dzieckiem zostane sama :(

Jeśli nie ma się czasu dla dziecka to się dziecka nie planuje, bo dziecko to nie tylko słodki bobas ale, też obowiązek obojga rodziców. Przecież, z tego co Ty piszesz wynika że, po urodzeniu dziecka, żyłabyś praktycznie jak samotna matka... A co gdybyś, miała np. depresję poporodową (czego oczywiście nikomu nie życzę...)? Kto by Ci wtedy pomógł, skoro on jest od zarabiania i 'polowań'? 

mogeichce napisał(a):

Chiii napisał(a):

alchimie napisał(a):

Rodzaj pracy nie ma znaczenia. Moj pracuje ciezko, jest na nogach 10h dziennie chociaz pracuje jako IT manager. Jest zmeczony i psychicznie, i fizycznie.
no właśnie mój mąż broni się tym, że ciężko pracuje, bo i drewno nosi i psem się zajmuje (karmi itp) no i bardzo ciężko pracuje co powtarza mi do bólu.. fakt ma ciężką pracę, ale boje się, że z dzieckiem zostane sama :(
Jeśli nie ma się czasu dla dziecka to się dziecka nie planuje, bo dziecko to nie tylko słodki bobas ale, też obowiązek obojga rodziców. Przecież, z tego co Ty piszesz wynika że, po urodzeniu dziecka, żyłabyś praktycznie jak samotna matka... A co gdybyś, miała np. depresję poporodową (czego oczywiście nikomu nie życzę...)? Kto by Ci wtedy pomógł, skoro on jest od zarabiania i 'polowań'? 
teściowa, bo on powtarza, że od tego właśnie jest teściowa.. (mieszka na dole - a osobiście się nie lubimy zbytnio)
Kochanie teraz sluchaj uwaznie
Moja mama 30 lat temu mieszkala na wsi.
Miala malego synka 2 l i coreczke kilka mies. Codziennie zapieprzala do lasu scinac drewno na opal, potem dwa km szla. Tym drewnem do domu, musiala wode ze studni ciagnac a dzieci do przedszkola w mroz -30st nosic na plecach, 3 km sama, bo nasz ojciec byl daleko. Ja wiem ze czasy sie zmieniaja ale tekst twojego faceta ze 'ciezko' pracuje bo noso drewno i OPIEKUJE sie psem mnie po prostu doprowadzil w smiech jak zaslanianie sie ze tesciowa, ktorej nota bene nie lubisz, Ci pomoze.
Jezeli teraz go nie wychowasz potem bedzie gorzej.

Nie wiem po co założyłaś ten temat, skoro ludzie ci piszą, że twój mąż to burak, a ty go tylko usprawiedliwiasz i tak naprawdę nie widzisz w tym nic złego. Nawet nie mówisz co myślisz tylko ciągle piszesz "bo mąż powiedział że..."

Chiii napisał(a):

mogeichce napisał(a):

Chiii napisał(a):

alchimie napisał(a):

Rodzaj pracy nie ma znaczenia. Moj pracuje ciezko, jest na nogach 10h dziennie chociaz pracuje jako IT manager. Jest zmeczony i psychicznie, i fizycznie.
no właśnie mój mąż broni się tym, że ciężko pracuje, bo i drewno nosi i psem się zajmuje (karmi itp) no i bardzo ciężko pracuje co powtarza mi do bólu.. fakt ma ciężką pracę, ale boje się, że z dzieckiem zostane sama :(
Jeśli nie ma się czasu dla dziecka to się dziecka nie planuje, bo dziecko to nie tylko słodki bobas ale, też obowiązek obojga rodziców. Przecież, z tego co Ty piszesz wynika że, po urodzeniu dziecka, żyłabyś praktycznie jak samotna matka... A co gdybyś, miała np. depresję poporodową (czego oczywiście nikomu nie życzę...)? Kto by Ci wtedy pomógł, skoro on jest od zarabiania i 'polowań'? 
teściowa, bo on powtarza, że od tego właśnie jest teściowa.. (mieszka na dole - a osobiście się nie lubimy zbytnio)

Ale to dziecko będziesz mieć z teściową, czy z nim?  Chyba to jednak, jego obowiązek. Teściowa nie ma żadnego obowiązku pomagać przy Waszym dziecku. Zazwyczaj robi to z radością i chętnie pomaga ale, obowiązku nie ma.
Widzę że, wg. Twojego męża dziećmi powinny zajmować się wyłącznie kobiety. Tak chyba było u Spartan i w średniowieczu...
Trochę to smutne, ale to Wasze życie i Wy zadecydujecie czego chcecie...

Chiii napisał(a):

mogeichce napisał(a):

Chiii napisał(a):

alchimie napisał(a):

Rodzaj pracy nie ma znaczenia. Moj pracuje ciezko, jest na nogach 10h dziennie chociaz pracuje jako IT manager. Jest zmeczony i psychicznie, i fizycznie.
no właśnie mój mąż broni się tym, że ciężko pracuje, bo i drewno nosi i psem się zajmuje (karmi itp) no i bardzo ciężko pracuje co powtarza mi do bólu.. fakt ma ciężką pracę, ale boje się, że z dzieckiem zostane sama :(
Jeśli nie ma się czasu dla dziecka to się dziecka nie planuje, bo dziecko to nie tylko słodki bobas ale, też obowiązek obojga rodziców. Przecież, z tego co Ty piszesz wynika że, po urodzeniu dziecka, żyłabyś praktycznie jak samotna matka... A co gdybyś, miała np. depresję poporodową (czego oczywiście nikomu nie życzę...)? Kto by Ci wtedy pomógł, skoro on jest od zarabiania i 'polowań'? 
teściowa, bo on powtarza, że od tego właśnie jest teściowa.. (mieszka na dole - a osobiście się nie lubimy zbytnio)


Wy jesteście/będziecie rodzicami i to na Was powinno spoczywać wychowanie dziecka, a nie na osobach postronnych. Teściowa była od tego, żeby urodzić i wychować Twojego męża, a nie swoje wnuki. Jak tak mamusia wszystko za niego robi, to bym się bała, czy i dzieciaka nie zmajstruje Ci sama, żeby się czasem jej syn nie zmęczył ^^.

agnes101 napisał(a):

Nie wiem po co założyłaś ten temat, skoro ludzie ci piszą, że twój mąż to burak, a ty go tylko usprawiedliwiasz i tak naprawdę nie widzisz w tym nic złego. Nawet nie mówisz co myślisz tylko ciągle piszesz "bo mąż powiedział że..."


A no. Nigdy w życiu nie rozmnożyłabym się z takim człowiekiem. Mój ojciec taki jest. Tacy ludzie synów wychowują na swoje kopie a córki całe życie utrzymują w pogardzie dla własnej płci.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.